„Mąż nie pozwala mi studiować. Boi się, że wymienię go na mądrzejszy model, bo nie będę chciała takiego robola jak on"

Kobieta i mężczyzna się kłócą fot. Adobe Stock, fizkes
Na dodatek Filip zrobił się złośliwy. Gdy tylko ktoś o coś pytał, zaraz odpowiadał, że na pewno wie to jego mądra żona, bo ona studiuje, a on jest prosty i głupi. – Ktoś w tej rodzinie musi zarabiać na dom – wycedził któregoś dnia przez zęby. Byłam załamana. Bolało mnie, że mąż zamiast mnie wspierać, mi dokucza.
/ 07.07.2021 11:24
Kobieta i mężczyzna się kłócą fot. Adobe Stock, fizkes

Nie chcę, żeby Filip przeze mnie cierpiał, czuł się gorszy. Gdy zaszłam w ciążę, nie odwrócił się ode mnie. Zrezygnował ze swoich planów i na pierwszym miejscu postawił rodzinę. Może ja też powinnam tak zrobić?

Po maturze, musiałam zapomnieć o swoich pragnieniach

Zawsze marzyłam o studiach. W mojej rodzinie nikt nie ma wyższego wykształcenia – ja miałam być tą pierwszą. Rodzice wiele poświęcili, by posłać mnie do najlepszego liceum w mieście. Niestety, wkrótce po maturze, musiałam zapomnieć o swoich pragnieniach. Okazało się bowiem, że jestem w ciąży. Byłam przerażona. Bałam się reakcji mamy i taty. Nie wiedziałam też, co powie mój chłopak.

Ale wszystko dobrze się ułożyło. Filip stanął na wysokości zadania i poprosił mnie o rękę, a rodzice obiecali, że nam pomogą. I finansowo, i w opiece nad maluszkiem. Początkowo rzeczywiście potrzebowaliśmy ich wsparcia, ale z czasem stanęliśmy na nogi. Filip także odłożył swoje studenckie plany i zdobył uprawnienia operatora maszyn budowlanych. Wkrótce dostał etat i niezłą pensję u prywatnego przedsiębiorcy.

Poszliśmy na swoje. Podział ról był oczywisty: mąż pracował, a ja zajmowałam się domem i dzieckiem. na początku rola matki i żony mi odpowiadała. Ale gdy Pawełek skończył trzy lata i poszedł do przedszkola, zaczęłam myśleć o znalezieniu pracy. Nudziłam się już trochę w domu. Filip świetnie to rozumiał.

– Jasne, poszukaj sobie czegoś. Dodatkowe pieniądze zawsze się przecież przydadzą – powiedział.

Po co ci studia? To strata czasu

Niestety z maturą z ogólniaka nie mogłam znaleźć żadnego sensownego zajęcia. Wszędzie słyszałam, że niczego nie umiem, że nikt nie ma czasu przyuczać mnie do zawodu. W końcu doszłam do wniosku, że muszę iść na studia. Nie marzyłam już, jak kiedyś, o magisterce. Chciałam zdobyć choćby licencjat, by nikt nie mógł mi już powiedzieć, że nie mam żadnego zawodu.

Rodzice byli zachwyceni. Mama obiecała nawet, że zajmie się Pawełkiem, gdy będę na uczelni lub zacznę kuć do egzaminów. Myślałam, że męża też ucieszy ten pomysł. I tu spotkała mnie przykra niespodzianka. Na wieść o tym, że chcę studiować, Filip skrzywił się i oświadczył, że się nie zgadza.

– Po co ci studia? To strata czasu. Tysiące absolwentów wyższych uczelni szlifuje bruki. Jak nie możesz znaleźć zajęcia, siedź w domu. Potrafię zarobić na rodzinę. Nie zamierzałam się poddawać. Na zmianę z mamą i tatą przekonywałam go, że dzięki studiom mam większe szanse na znalezienie pracy, że gdy mi się to wreszcie uda, będzie nas stać na większe mieszkanie, lepszy samochód, wakacje za granicą. Tak mu wierciliśmy dziurę w brzuchu, że w końcu się zgodził.

– A kto mi poda obiad, odbierze Pawełka z przedszkola? 

– Mam tylko nadzieję, że nasza rodzina na tym nie ucierpi – stwierdził. Wszystko miałam ustalone i omówione z mamą, więc byłam przekonana, że Filip nie będzie miał powodów do niezadowolenia. A jednak… Gdy okazało się, że część wykładów będę miała do wieczora, Filip wpadł we wściekłość.

– A kto mi poda obiad, odbierze Pawełka z przedszkola? – krzyczał.

– Uspokój się, mama się wszystkim zajmie – przekonywałam go, ale nie słuchał. Mamrotał pod nosem, że to ze mną się ożenił, a nie z teściową, że za to, co robi dla rodziny, należy mu się odrobina uwagi i szacunku. Potem słyszałam te słowa jeszcze nieraz. Mąż czepiał się o wszystko. Nie podobało mu się, że spotykam się po zajęciach z koleżankami i z kolegami z uczelni, że zamiast z nim porozmawiać albo zwyczajnie obejrzeć telewizję, siedzę nad książkami, że nie zajmuję się domem tak jak wcześniej.

Na dodatek zrobił się złośliwy. Gdy tylko ktoś o coś pytał, zaraz odpowiadał, że na pewno wie to jego mądra żona, bo ona studiuje, a on jest tylko prostym robolem… Któregoś razu, po kolejnym takim wystąpieniu nie wytrzymałam.

– Jak masz kompleksy, to sam zapisz się na jakieś studia! – warknęłam.

– Doprawdy? Ktoś w tej rodzinie musi zarabiać na dom – wycedził przez zęby. Byłam załamana. Bolało mnie, że mąż zamiast mnie wspierać, mi dokucza. Było mi z tym tak źle, że aż opowiedziałam o wszystkim przyjaciółce z roku.

– Nie dziw mu się, on boi się, że jak zdobędziesz wykształcenie, to uznasz, że jest dla ciebie za głupi. I zamienisz go na mądrzejszy model – wytłumaczyła mi.

– Nieprawda! Kocham go, nie wyobrażam sobie bez niego życia! – krzyknęłam.

– Ty to wiesz, ale on nie. I dlatego jest taki nieszczęśliwy – stwierdziła.

Przemyślałam sobie słowa przyjaciółki. I coraz poważniej zastanawiam się nad tym, czy nie rzucić studiów.

Czytaj także:
„Po rozwodzie mąż zapomniał, że ma 2 córki. Musiałam się natrudzić, żeby jakoś wiązać koniec z końcem”
„Po zaledwie kilku randkach oznajmiła, że będę ojcem. Okazało się, że była w ciąży już zanim się poznaliśmy..."
„Urodziłam córkę z gwałtu. Nienawidziłam jej. Zastanawiałam się, czy ma oczy tamtego... bydlaka"

Redakcja poleca

REKLAMA