„Mój 18-letni syn zrujnował sobie życie, robiąc dziecko prostej dziewczynie. A miał bogato się ożenić i zostać adwokatem”

młoda dziewczyna w ciąży fot. Adobe Stock
Nie pozwolimy, żeby nasz synuś zmarnował sobie życie przez jakąś latawicę. Zapłacimy za to każdą kwotę. Niech on tylko nie rujnuje nam planów i nie zechce jednak się żenić... I przestanie wygadywać te głupoty, że pójdzie do pracy na ochronie, żeby utrzymywać tego bękarta!
/ 12.04.2021 10:10
młoda dziewczyna w ciąży fot. Adobe Stock

Czułam, że z tego wyniknie nieszczęście. Ta dziewczyna kompletnie zawróciła Michałowi w głowie. Owszem, wcześniej też spotykał się z jakimiś tam koleżankami, ale nie było to nic poważnego. Ot, zaprosił jedną czy drugą na imprezę albo do kina i na tym koniec. Ale w tej Julicie się zakochał!

Poznali się na wakacjach i od tamtej pory spędzali ze sobą cały wolny czas

A jak się nie mogli zobaczyć, gadali przez internet. Nie byłam tym, delikatnie mówiąc, zachwycona. Michał ma w tym roku maturę, potem idzie na studia prawnicze. Marzy o tym, żeby jak ojciec zostać adwokatem. Nie powinien więc zawracać sobie głowy jakimiś tam miłostkami, tylko wziąć się do nauki. Tymczasem on, zamiast chodzić na dodatkowe zajęcia dokształcające, za które mąż płaci olbrzymie pieniądze, latał na randki. Koszmar!

Nieraz próbowałam rozmawiać z synem o tej dziewczynie. Prosiłam a nawet żądałam, by zakończył znajomość, że szkoda na nią czasu. Przyprowadził ją do nas ze dwa razy, więc miałyśmy okazję porozmawiać. Jest nawet miła, grzeczna i ładna, ale… nic poza tym. Uczy się w technikum gastronomicznym, potem od razu zamierza iść do pracy. Twierdzi, że chce pomóc finansowo rodzicom. No tak, przecież ona jest najstarsza, ma jeszcze czwórkę rodzeństwa…

Najmłodsza siostra ma podobno dopiero pięć lat, a rodzice ledwie wiążą koniec z końcem. On pracuje jako ochroniarz, ona jest salową w szpitalu. Ile mogą zarabiać? Niestety, do Michała w ogóle nie docierały te argumenty. Ba, bronił Julity i jej bliskich jak lew! Krzyczał, że to bardzo wartościowa dziewczyna, że jej rodzice to mili i ciepli ludzie. I nie mam prawa ich oceniać ani krytykować, skoro w całym swoim życiu nie przepracowałam ani jednego dnia. A czy to moja wina, że mój mąż zarabia na tyle dużo, by nas utrzymać?

Po kilku takich awanturach postanowiłam nieco odpuścić. Doszłam do wniosku, że wcześniej czy później Michał sam zrozumie, że mam rację. I że ta idiotyczna miłość wywietrzeje mu z głowy.

Ale mijały kolejne miesiące a oni wciąż byli razem…

Miesiąc temu zauważyłam, że Michał jest jakiś dziwnie zamyślony. Przychodził do domu, zjadał obiad i od razu szedł do siebie na górę. Gdy pytałam, czy ma jakiś problem, wzruszał ramionami albo odpowiadał, że nie. Raz wziął głęboki oddech, jakby chciał mi jednak o czymś powiedzieć, ale zaraz się wycofał. Nie naciskałam. Byłam przekonana, że wreszcie zrozumiał, że Julita do niego nie pasuje. I że teraz zastanawia się, jak z nią zerwać.

Kiedy więc dwa tygodnie później zadzwoniła do mnie jej matka i poprosiła o rozmowę, nie byłam specjalnie zdziwiona. Sądziłam, że syn wreszcie zakończył znajomość, a teraz mamusia chce się poużalać nad losem biednej córeczki. W drodze na spotkanie obiecałam sobie, że kulturalnie jej wysłucham, może będę nawet współczująca, ale jak już sobie pójdzie, to zamówię największe ciasto z kremem, żeby uczcić to radosne wydarzenie.

Umówiłyśmy się w kawiarni. Gdy weszłam do środka, już na mnie czekała. Miała bardzo zatroskaną minę. Usiadłam i zamówiłam sobie kawę.

– Domyślam się, że chodzi o pani córkę – zagadnęłam, by jakoś rozpocząć rozmowę.
– Tak, ale również o pani syna…
– Michał to jeszcze bardzo młody chłopak – przypomniałam jej. – I jak każdy w jego wieku niestały w uczuciach. Przykro mi, że zerwał z Julitą, ale nic nie mogę na to poradzić…

– Ale on wcale z nią nie zerwał! Skąd pani to przyszło do głowy? Wręcz przeciwnie, poprosił ją o rękę. Chce, żeby ich dziecko wychowywało się w normalnej rodzinie – ciągnęła.

Zamarłam. Nie mogłam uwierzyć, w to, co przed chwilą usłyszałam.

– Dziecko? Jakie dziecko?
Julita jest w czwartym miesiącu ciąży. I to pani syn jest ojcem.
– Słucham? To jakaś wierutna bzdura!

– Nic podobnego! Oboje mi to wyznali. Długo z nimi rozmawiałam. Nie wiedzą, jak to się stało, bo się zabezpieczali, ale postanowili, że będą razem. I wspólnie wychowają dziecko. Michał chciał nawet pani o tym powiedzieć, tylko że nie wiedział jak. Stąd to spotkanie. Nasze dzieci i nas czeka teraz bardzo trudny okres. Musimy ich wspierać, jakoś pomóc…

– O, widzę, że już pani sobie wszystko obmyśliła. Ale nic z tego, moja droga! Mój syn nie uzna tego dzieciaka. I nigdy nie ożeni się z pani córką!
– Jest dorosły, już podjął decyzję…
– Decydować to on będzie, jak pójdzie na swoje. Na razie jest na naszym garnuszku. A my z mężem nie pozwolimy, żeby zmarnował sobie przyszłość przez jakąś tam latawicę.
– Hola! Julita to porządna dziewczyna! Pani syn był jej pierwszym i jedynym chłopakiem! Wiem to na pewno!
– Akurat! Jakby była porządna, to by mu nie wskakiwała do łóżka. Nie potrafiliście jej upilnować, to się teraz martwcie. Nam nic do tego! – wzruszyłam ramionami.

Kobieta przez chwilę patrzyła na mnie w milczeniu.

Już teraz wiem, dlaczego Michał nie chciał powiedzieć pani o tym, że zostanie ojcem. Na jego miejscu też bym nie chciała… – westchnęła, a potem wstała z krzesła i po prostu wyszła.

Byłam tak zaskoczona, że nawet nie próbowałam jej zatrzymać

Do domu wróciłam cała roztrzęsiona. Oczywiście po drodze próbowałam dodzwonić się do męża, ale nie odbierał. Usiadłam więc w salonie, nalałam sobie kieliszek koniaku i próbowałam się uspokoić. Nie potrafiłam pojąć, jak Michał mógł być tak nierozsądny. Zrobić dziecko jakiejś prostej dziewczynie? I jeszcze obiecywać małżeństwo? Przecież to jakiś obłęd! Postanowiłam, że jak już wróci do domu, to przemówię mu do rozumu. Jest przecież moim jedynym synem. Musiałam go ratować.

Zjawił się późnym popołudniem. Byłam pewna, że sam zacznie rozmowę. Będzie się tłumaczył, przepraszał. Przecież naraził mnie na taki stres! Tymczasem on minął mnie w holu bez słowa i pobiegł do siebie na górę. Gdy weszłam do jego pokoju, wkładał ubrania do walizki.

– A co ty najlepszego wyprawiasz? – zapytałam zaskoczona.
– Pakuję się – odparł spokojnie.
– A, rozumiem… Chcesz wyjechać i wszystko sobie na spokojnie przemyśleć. I dobrze. Może jak zmienisz na chwilę otoczenie, to ci głupoty wywietrzeją z głowy. Tylko wróć za kilka dni. Niedługo matura, musisz się uczyć.
– Nigdzie nie wyjeżdżam. Przeprowadzam się do Julity. Jej rodzice powiedzieli, że mogę z nimi zamieszkać.
– Zwariowałeś? Trzymaj się od nich jak najdalej! I nie martw się, wyciągniemy cię z ojcem z kłopotów. Postraszymy rodziców tej Julki albo zapłacimy… W każdym razie coś tam wymyślimy.
– Ja nie mam żadnych kłopotów, mamo. Kocham Julitę i nasze dziecko, i zrobię wszystko, żebyśmy byli razem. Czy ci się to podoba, czy nie.
– Tak? Tylko ciekawe, z czego będziecie żyć? Ojciec na pewno nie da ci ani grosza! Już ja tego dopilnuję!
– To pójdę do pracy. W ochronie. Ojciec Julki powiedział, że może mi to załatwić, nawet od jutra – odparł stanowczym głosem.

A potem zamknął walizkę i wybiegł. Krzyczałam za nim, wołałam, żeby się opamiętał, że mu wybaczam, ale nawet nie odwrócił głowy.

Od tamtej pory nie widziałam się z synem

Łudziłam się, że jak go bieda przyciśnie i pomieszka w blokowej ciasnocie, to mu rozsądek wróci. Ale nie. Uparcie trwa przy swoim. Na domiar złego mąż trzyma jego stronę! Gdy opowiedziałam mu, co się stało, zrobił się biały jak ściana i zamknął się na cztery godziny w gabinecie. Nie przeszkadzałam mu, bo byłam pewna, że obmyśla jakiś chytry plan, jak spławić rodziców Julki. I zastanawia się, co zrobić, by syn wrócił do domu. Nic z tego! Kiedy wyszedł, stwierdził, że oczywiście nie podoba mu się ta cała sytuacja, ale w sumie jest dumny z Michała. Bo chłopak nie uchyla się od odpowiedzialności, bo udowodnił, że jest dorosły nie tylko na papierze.

– Ty też powinnaś być dumna – powiedział na koniec.

Kiedy to usłyszałam omal trupem nie padłam. Dumna? A z czego? Z tego, że mój jedyny syn na własne życzenie marnuje sobie życie? Miał przecież takie ambitne plany… 

Czytaj więcej prawdziwych historii:
Mama wymyśliła, że chcę ją oddać do hospicjum, a jej mieszkanie przerobić na burdel
Przez teściową nie mogłam cieszyć się ciążą. Nic jej nie pasowało...
Byliśmy zawsze zgraną rodziną. Potem pokłóciliśmy się o podział majątku

Redakcja poleca

REKLAMA