„Moi przyjaciele byli dla siebie stworzeni, ale rozstali się przez głupią kłótnię. Musiałam użyć podstępu, by ich pogodzić”

kłótnia w związku fot. Adobe Stock, puhhha
„Początkowo Paula i Kacper udawali, że świetnie żyje się im osobno. I opowiadali na lewo i prawo, jak to się cieszą, że mają już ten nieudany związek za sobą. Potem jednak ich zachowanie się zmieniło. Ona posmutniała, on zamknął się w sobie”.
/ 12.01.2023 22:00
kłótnia w związku fot. Adobe Stock, puhhha

Byłam naprawdę w szoku, kiedy dowiedziałam się od Doroty, że Paula i Kacper się rozstali. Niedawno się zaręczyli i zamieszkali razem. Byłam pewna, że świetnie im się układa i wkrótce będę się bawić na ich weselu. A tu taka przykra niespodzianka!

– Jesteś pewna, że to nie jakaś głupia plotka? – dopytywałam się.

– Na sto procent. Ona rzuciła mu pierścionkiem zaręczynowym w twarz, on się spakował i wyprowadził do kumpla. Wyobrażasz sobie? Przez ostatnie trzy lata świata poza sobą nie widzieli – westchnęła.

– A nie wiesz, co się stało?

– Nie mam pojęcia. Oboje nabrali wody w usta. Jedyne, co mówią, to że ich związek był jedną wielką pomyłką. Zupełnie tego nie rozumiem – pokręciła głową.

Nie pozostawili na sobie suchej nitki

W zasadzie nie lubię wtrącać się w cudze sprawy. Ale tym razem postanowiłam zrobić wyjątek. Znałam Paulę i Kacpra od lat i uważałam, że są dla siebie stworzeni. Obiecałam więc sobie, że nie spocznę, dopóki nie dowiem się, o co im poszło. Przez następne dni jeździłam od jednego do drugiego, próbując skłonić ich do zwierzeń. Początkowo opędzali się ode mnie jak od natrętnej muchy, ale w końcu języki im się rozwiązały.

– Kiedy tylko zamieszkaliśmy razem, zaczęły się kłopoty – tłumaczyła rozżalona Paula – Kacper wiecznie rozrzucał swoje rzeczy. Zostawiał wszystko gdzie popadnie, nie widział, że staram się, by w mieszkaniu było czysto i przytulnie. Ze sto razy zwracałam mu uwagę, prosiłam, żeby posprzątał. A on tylko: „zaraz” i „zaraz”. Przez pewien czas cierpliwie to znosiłam. Ale ile można? Bogu dzięki, że nie wzięliśmy ślubu. Możemy zacząć wszystko od nowa. Już osobno…

– I nie zmienisz zdania?

– Mowy nie ma. Życzę Kacprowi wszystkiego najlepszego, bo nie jestem zawzięta. Ale ode mnie niech się trzyma z daleka – odparła z mocą.

Kacper też nie zostawił na Pauli suchej nitki.

– Wiecznie czepiała się o drobiazgi – opowiadał. – Na dodatek zawsze musiała postawić na swoim. Nieraz mówiłem, że coś tam zrobię później, bo chcę chwilę odetchnąć po pracy. Ale nie, musiałem to zrobić natychmiast. Doszło do tego, że nie chciało mi się wracać do domu, bo wiedziałem, że zaraz na mnie naskoczy. Kiedy więc po raz kolejny zrobiła mi karczemną awanturę o jakąś bzdurę, po prostu się wyprowadziłem. I wiesz co? To była najlepsza decyzja w moim życiu! Życzę Paulinie, żeby ułożyła sobie życie, bo nie jestem mściwy. Ale ja nie chcę mieć z nią już nic wspólnego – zarzekał się.

Byłam przekonana, że tych dwoje nadal żyć bez siebie nie może. Pytanie brzmiało: kiedy to zrozumieją? I zamiast się kłócić, spokojnie ze sobą porozmawiają?

Krzyczeli, że jestem fałszywą żmiją

Początkowo Paula i Kacper udawali, że świetnie żyje się im osobno. I opowiadali na lewo i prawo, jak to się cieszą, że mają już ten nieudany związek za sobą. Potem jednak ich zachowanie się zmieniło. Ona posmutniała, on zamknął się w sobie.

– O matko, patrzeć na to nie można – denerwowała się Dorota – Zacięli się jak zepsuty zamek. Tęsknią, żałują, ale żadne nie chce się do tego przyznać. Trzeba coś z tym zrobić…

– Ba, tylko co? – westchnęłam.

– Na pewno coś wykombinujesz. Musisz. Inaczej w jakąś depresję wpadną albo nawet umrą ze zgryzoty.

Myślałam nad tym cały dzień. Rozważałam różne możliwości, ale żadne rozwiązanie nie wchodziło w grę, bo oboje byli uparci jak osły. I nagle mnie olśniło. Postanowiłam zwabić ich oboje do mojej kawalerki. Kacprowi powiedziałam, że pralka mi się zepsuła i potrzebuję szybko jego pomocy, a Pauli, że mam wielki problem w pracy.

– Ale nie będziemy rozmawiać o Pauli? – dopytywał się Kacper.

– Ależ skąd. Nie mam na to ani czasu, ani ochoty! Sąsiadów zalewam i zaraz będzie awantura! – udawałam zdenerwowanie.

To samo usłyszała Paulina.

– Nie w głowie mi teraz twój były! W firmie wszystko się wali i boję się, że wyląduję na zielonej trawce – krzyknęłam dramatycznie. Głupio mi było tak ich oszukiwać, ale czułam, że muszę jakoś pomóc tej miłości.

Przyjechali bardzo szybko. Gdy się zorientowali, że to podstęp, wpadli w złość. Krzyczeli, że jestem fałszywą żmiją i niepotrzebnie się wtrącam, bo oni nie chcą mieć ze sobą nic wspólnego. I dlatego wychodzą.

Ten sms bardzo mnie ucieszył...

– Dobra, wyjdziecie, ale dopiero za godzinę! – przerwałam ich tyradę.

Dlaczego za godzinę? – zdziwili się.

– Bo chcę, żebyście w tym czasie usiedli i wyjaśnili sobie spokojnie kilka spraw…

– Nie mam nic do powiedzenia tej kobiecie – przerwał mi Kacper.

– A ja temu facetowi – burknęła Paula.

– W takim razie nie zostawiacie mi wyboru – ruszyłam w stronę drzwi.

– Co znowu kombinujesz? – zaniepokoił się Kacper.

– Nic takiego – uśmiechnęłam się, a potem szybko wyszłam na klatkę i zamknęłam ich w mieszkaniu – na zamek, którego nie można otworzyć od wewnątrz bez klucza.

– Otwieraj natychmiast! Nie zamierzam tu spędzić nawet minuty – krzyczała Paulina.

– Tak jest! Nie wygłupiaj się, to naprawdę nie ma sensu – wtórował jej Kacper.

Ja jednak byłam nieugięta.

– Przestańcie szaleć, wrócę za godzinę. Jeśli po tym czasie nadal nie będziecie chcieli się znać, odpuszczę i już nigdy nie spróbuję was pogodzić – odparłam, a potem odwróciłam się na pięcie i pobiegłam do windy. Chwilę później byłam już na ulicy. Nie miałam pojęcia, czy moja akcja się powiedzie, ale musiałam zaryzykować.

Weszłam do pobliskiej kawiarni i zamówiłam kawę. Pomyślałam, że przeczekam tę godzinę i wrócę. Po czterdziestu minutach dostałam esemesa: „Natalio kochana, czy mogłabyś przyjść trochę później? Albo nawet dużo później? Mamy z Kacprem mnóstwo spraw do omówienia. Nie zdążymy przez godzinę” – pisała Paula. Aż podskoczyłam z radości. „Gadajcie sobie spokojnie. Wrócę rano” – wystukałam odpowiedź, a potem zadzwoniłam do Doroty.

– Słuchaj, czy mogę dziś u ciebie przenocować? – zapytałam.

– Jasne. Ale dlaczego? Coś się stało? – zaniepokoiła się.

– Nie. Wszystko w porządku, Paulina i Kacper się u mnie godzą. I coś mi się wydaje, że się pogodzą! – roześmiałam się.

Czytaj także:
„Musiałem rozstać się z żoną właśnie po to, by zrozumieć jak bardzo jestem w niej zakochany. Ona miała podobnie”
„Rodzice żyli jak pies z kotem. Wyznania miłości przeplatały się z wrzaskami. Pochowaliśmy ich w jednym grobie a ten pękł na pół”
„Musieliśmy się z Marcinem rozstać, żeby zrozumieć, czego tak naprawdę chcemy. Rozwód był dla nas wielką lekcją”

Redakcja poleca

REKLAMA