„Młody chłopak wyrwał mi z ręki torebkę i zwiał. Dziś jestem mu za to wdzięczna, bo dzięki temu poznałam moją miłość”

zakochana para fot. Adobe Stock, halayalex
„Chciało mi się płakać. W torebce miałam wszystkie dokumenty, karty bankomatowe i kredytowe, telefon, nie mówiąc o pieniądzach, około trzystu złotych, bo tego dnia koleżanka oddała mi pożyczkę. Dla mnie to sporo pieniędzy. Nie zarabiam kokosów i liczę każdy grosz. Zwłaszcza że co miesiąc trochę kasy daję na utrzymanie mamie”.
/ 06.03.2023 17:15
zakochana para fot. Adobe Stock, halayalex

Cztery miesiące temu przeżyłam dość nieprzyjemną sytuację. Wyszłam z pracy i ruszyłam w stronę samochodu, który zaparkowałam niedaleko firmy, przy ulicy. Otworzyłam przednie drzwi od strony pasażera, położyłam torebkę i zakupy na siedzeniu i przeszłam naokoło, żeby usiąść za kierownicą.

Nagle jak spod ziemi wyskoczył młody chłopak. Zanim się zorientowałam, otworzył drzwi auta, chwycił moją torebkę i uciekł. Byłam tak zszokowana, że nie wykrztusiłam nawet słowa, nie ruszyłam się z miejsca. Chodnikiem szło niezbyt wielu ludzi; nie wiem nawet, czy ktoś w ogóle zauważył ten incydent. Może gdybym krzyczała, goniła złodzieja…

Chciało mi się płakać. W torebce miałam wszystkie dokumenty, karty bankomatowe i kredytowe, telefon, nie mówiąc o pieniądzach, około trzystu złotych, bo tego dnia koleżanka oddała mi pożyczkę. Dla mnie to sporo pieniędzy. Nie zarabiam kokosów i liczę każdy grosz. Zwłaszcza że co miesiąc trochę kasy daję na utrzymanie mamie.

Chyba nie wierzyli, że odzyskam własność

Pojechałam prosto na policję i zgłosiłam kradzież. Niestety, nie potrafiłam zbyt dobrze opisać złodzieja. Policjanci przyglądali mi się, jakbym kręciła, a ja po prostu byłam zdenerwowana, więc mówiłam dość chaotycznie. Nawet rozpłakałam się z bezsilności. Funkcjonariusze powiedzieli, że zrobią co w ich mocy, ale chyba nie widzieli większych szans na odzyskania mojej własności.

– Drobni złodzieje na ogół zabierają tylko pieniądze. Dokumenty i całą resztę wyrzucają. Jak tylko uzyskamy jakieś informacje, damy znać – pocieszali mnie.

Oby policjanci mieli rację… Utratę gotówki jakoś bym przeżyła, ale wyrabianie  wszystkich dokumentów na nowo mnie przerażało. To dopiero byłby koszt!

Jakież było moje zdziwienie, gdy następnego dnia zapukał do drzwi nieznajomy. W ręku trzymał moją torebkę.

– Pani Olga? Od razu poznałem – powiedział. – To na pewno pani.

Dopiero teraz zobaczyłam, że w drugiej ręce trzyma mój dowód osobisty.

– Mogę wejść? – zapytał.

Musiał zauważyć moje wahanie, ponieważ wyciągnął rękę i przedstawił się.

– Proszę się nie bać. Jestem Andrzej M. – tu podał nazwisko. – Chciałbym zamienić z panią dwa słowa, dobrze?

Może postąpiłam nierozsądnie, ale wpuściłam go do środka. Tysiąc myśli kotłowało mi się w głowie. Łącznie z tą, że za chwilę zostanę pozbawiona życia. Na razie jednak ten facet mnie nie zabijał, więc zaproponowałam, żeby usiadł.

– Nie chcę pani przeszkadzać – zaczął, podając mi torebkę i dowód. – W ogóle z góry przepraszam. Właściwie powinien to zrobić mój brat. To on ukradł pani torebkę. Powiedział, że znalazł, ale mu nie wierzę. Sprawdziłem w dokumentach adres i przyjechałem najszybciej, jak mogłem. Wyobrażam sobie, jak się pani denerwowała. Jeszcze raz przepraszam.

Długo mnie unikał, ale w końcu przeprosił

Ogarnęło mnie takie zdziwienie, że nie potrafiłam wykrztusić ani słowa.

– Chciałbym go choć trochę wytłumaczyć… – westchnął mężczyzna, widząc, że nie zamierzam na razie skomentować tego, co powiedział. – Było nas w domu dwóch. Rywalizowaliśmy ze sobą. Jestem starszy, więc wygrywałem. Kamil chyba nie mógł tego znieść. Zaczął źle się zachowywać. Zwłaszcza po śmierci ojca. Mam wyrzuty sumienia, bo nie zauważyłem kiedy. Kumple, alkohol, papierosy. Mama zabrała mu kieszonkowe, więc zaczął podkradać jej drobne z portfela. Za każdym razem obiecywał poprawę i słowa nie dotrzymywał. Ale jeszcze nigdy nie zrobił czegoś takiego. Mam wyrzuty sumienia, ponieważ obiecałem ojcu, że Kamilowi pomogę. Nie pomogłem. Może teraz… To oczywiście zależy również od pani.

Następnego dnia poszłam na policję i wycofałam zgłoszenie. Powiedziałam, że odzyskałam torebkę. Nie wiem, czy policjant mi uwierzył, ale co tam.

Po tygodniu niespodziewanie zadzwonił Andrzej i zapytał, czy miałabym ochotę go jeszcze oglądać na oczy, bo z wielką chęcią zaprosiłby mnie na kawę. I w tak niecodzienny sposób zaczęła się nasza znajomość. Może to dziwne, ale nie mam żalu do Kamila. Teraz, gdy go poznałam, nawet mi go szkoda. To chłopak z problemami. Długo mnie unikał, lecz w końcu przeprosił. Andrzej i ja mamy nadzieję, że uda nam się go zmienić.

Czytaj także: 
„W sylwestrowy wieczór jakiś mężczyzna ukradł mi torebkę. Niedługo nacieszył się łupem i wpadł przez własną głupotę”
„Po śmierci siostry zaopiekowałam się jej córką. Po 5 latach okradła mnie i uciekła z domu”
„Bałam się samotności i znalazłam sobie młodszego utrzymanka. Okradł mnie i uciekł bez słowa”

Redakcja poleca

REKLAMA