„Na wakacjach mieliśmy znaleźć spokój, a zamiast tego zgubiłam męża. Schował głowę w piasek, gdy dowiedział się o ciąży”

kobieta w ciąży na plaży fot. Adobe Stock, YouraPechkin
„Adam był zdystansowany, a nasze rozmowy, choć częstsze niż w domu, wciąż były powierzchowne. Zaczęłam się martwić, że nasze problemy są głębsze, niż sądziłam. Ale mimo to, miałam nadzieję. Chorwacja miała być nowym początkiem. I w pewnym sensie była – choć zupełnie nie takim, jakiego się spodziewałam”.
/ 31.07.2024 14:30
kobieta w ciąży na plaży fot. Adobe Stock, YouraPechkin

Chorwacja miała być naszym remedium. Nadzieją na ożywienie, jakiegoś cudu, który uratuje nasze małżeństwo przed nieuchronnym rozpadem. Wybraliśmy się tam z Adamem, mając w sercach tę kruchą iskrę nadziei, że może w słońcu Adriatyku znajdziemy zaginiony spokój. Byliśmy młodzi – oboje po trzydziestce – a jednak nasze małżeństwo wydawało się stare, zniszczone codziennością, nieustannymi kłótniami i niezrozumieniem.

Adam i ja poznaliśmy się na studiach. On studiował informatykę, ja psychologię. Połączyła nas wspólna pasja do podróży i przygód. Wzięliśmy ślub zaraz po studiach, pełni marzeń o wspólnym życiu. Ale z czasem, praca, obowiązki i rutyna zaczęły niszczyć naszą relację. Kłóciliśmy się o drobiazgi, unikaliśmy rozmów o przyszłości. W końcu staliśmy się dla siebie obcymi ludźmi, którzy przypadkiem mieszkają pod jednym dachem.

Wakacje miały uratować małżeństwo

– Chorwacja to świetny pomysł – powiedziałam, gdy Adam zaproponował ten wyjazd. – Może uda nam się tam wszystko naprawić.

Podróż minęła nam spokojnie. W samochodzie panowała cisza, przerywana tylko dźwiękiem radia i moimi sporadycznymi próbami nawiązania rozmowy. Adam wydawał się zatopiony w myślach, patrzył prosto przed siebie, jakby miał nadzieję, że droga przed nami zaprowadzi nas do jakiejś magicznej krainy, gdzie wszystkie problemy znikną.

Kiedy dotarliśmy na miejsce, powitał nas zapach morza i ciepłe promienie słońca. Wynajęliśmy mały domek niedaleko plaży, z tarasem wychodzącym na morze. Pierwsze dni spędzaliśmy na zwiedzaniu okolicy, delektując się lokalnymi przysmakami i ciesząc się chwilowym wytchnieniem od codzienności.

– Jak ci się podoba? – zapytałam Adama pewnego wieczoru, siedząc na tarasie z lampką wina.

– Jest... dobrze – odpowiedział, uśmiechając się niepewnie. – Może rzeczywiście uda nam się tu wszystko naprawić.

Jednak w głębi duszy czułam, że coś jest nie tak. Adam był zdystansowany, a nasze rozmowy, choć częstsze niż w domu, wciąż były powierzchowne. Zaczęłam się martwić, że nasze problemy są głębsze, niż sądziłam. Ale mimo to, miałam nadzieję. Chorwacja miała być nowym początkiem. I w pewnym sensie była – choć zupełnie nie takim, jakiego się spodziewałam.

Mąż nie był gotowy na rolę ojca

Wieczór zapadł, a Adam wciąż nie wrócił. Próbowałam do niego dzwonić, ale nie odbierał. Siedziałam na tarasie, wpatrując się w ciemniejące niebo, zastanawiając się, co powinnam zrobić. Myśli krążyły mi po głowie, każda kolejna bardziej mroczna od poprzedniej. Kiedy w końcu usłyszałam kroki, odwróciłam się z nadzieją, że to Adam. I rzeczywiście, stał tam, ale jego twarz wyrażała zimną determinację.

– Musimy porozmawiać – powiedział, siadając naprzeciwko mnie.

– Adam, proszę, zrozum, ja też jestem przerażona, ale możemy to zrobić razem. Musimy dać sobie szansę.

Adam potrząsnął głową, jego oczy były pełne bólu.

– Olga, ja już nie mogę. Nie chcę tego dziecka. Nie chcę tego życia. Czuję się, jakbym tonął, a ty jeszcze dorzucasz mi kamień. Podjąłem decyzję. Wyjeżdżam.

– Co? – Zamurowało mnie. – Adam, nie możesz mnie teraz zostawić! Nie w takiej sytuacji!

– Przepraszam, ale muszę. Nie jestem gotowy, żeby być ojcem. Nie jestem gotowy, żeby kontynuować to małżeństwo. Potrzebuję czasu, przestrzeni, żeby się odnaleźć.

Próbowałam złapać go za rękę, ale odsunął się, wstał i zaczął pakować swoje rzeczy. Stałam w progu sypialni, patrząc, jak wrzuca ubrania do walizki, czując, jak moje serce łamie się na milion kawałków.

– Adam, błagam cię, przemyśl to jeszcze raz. Nie musimy podejmować decyzji teraz. Możemy spróbować terapii, porozmawiać z kimś...

– Olga, już postanowiłem. To nie jest życie, które chcę prowadzić. Przepraszam.

Zabrał walizkę, spojrzał na mnie ostatni raz i wyszedł. Drzwi zamknęły się za nim z cichym trzaskiem, który wydawał się echem końca naszego małżeństwa.

Nie mogłam uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. Stałam w pustym pokoju, czując, jak samotność i strach zalewają mnie falą. Adam odszedł, zostawił mnie samą z rosnącym w moim łonie życiem, które miało być naszą wspólną przyszłością.

Całą noc nie mogłam zasnąć. W głowie kołatały mi się tysiące myśli. Co teraz? Jak mam poradzić sobie sama? Czy wrócić do Polski, czy zostać tutaj, w Chorwacji, gdzie wszystko przypomina mi o Adamie? W końcu zdecydowałam się napisać do Eli, mojej najlepszej przyjaciółki, jedynej osoby, która zawsze potrafiła mnie zrozumieć i wesprzeć.

Napisałam do swojej przyjaciółki

Poranek przyniósł nieco chłodu, ale nie ulgi. Otworzyłam oczy, czując ciężar w piersi, którego nie mogłam zignorować. Wzięłam telefon i zadzwoniłam do Eli. Odbierając połączenie, od razu wyczuła, że coś jest nie tak.

– Olga, co się dzieje? – zapytała z troską w głosie.

– Ela... Adam odszedł. – Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, kiedy słowa wreszcie wypłynęły z moich ust. – Jestem w ciąży, a on... on mnie zostawił.

Ela milczała przez chwilę, a potem zaczęła mówić spokojnym, ale stanowczym tonem:

– Olga, słuchaj mnie uważnie. Wiem, że teraz wszystko wydaje się beznadziejne, ale musisz być silna. Masz teraz kogoś, kto cię potrzebuje – twoje dziecko. Czy wracasz do Polski, czy zostajesz w Chorwacji, jestem tutaj dla ciebie.

Próbowałam uspokoić oddech, słuchając jej ciepłego głosu, który działał na mnie kojąco.

– Nie wiem, co robić, Ela. Jestem przerażona i sama...

– Nie jesteś sama, Olga. Nigdy nie byłaś. Pakuj się i wracaj do Polski. Spotkamy się na lotnisku i razem przez to przejdziemy. Obiecuję.

Zebrałam siły i spakowałam swoje rzeczy, a następnie udałam się na lotnisko. Cała podróż była jak w mgle, a myśli błądziły między strachem a nadzieją. Kiedy wylądowałam w Polsce, Ela czekała na mnie z otwartymi ramionami. Przytuliłam ją mocno, czując, że w końcu jestem bezpieczna.

– Razem damy radę, Olga – szepnęła, gładząc moje włosy. – Teraz najważniejsze jest twoje zdrowie i dobro dziecka.

Patrząc na jej pełne determinacji oczy, wiedziałam, że mimo wszystko nie jestem sama. Miałam przyjaciółkę, która była gotowa pomóc mi przejść przez najtrudniejszy okres w moim życiu.

Jej mieszkanie stało się moim schronieniem

Po powrocie do Polski postanowiłam zostać u Eli przez kilka dni, zanim zdecyduję, co dalej. Jej mieszkanie stało się moim schronieniem, a ona sama – oparciem, którego tak bardzo potrzebowałam.

Każdego ranka budziłam się z niepewnością, ale czułam, że powoli odzyskuję siły.

Jednego wieczoru, siedząc na kanapie z kubkiem herbaty, Ela spojrzała na mnie poważnie.

– Olga, co zamierzasz teraz zrobić? Masz jakieś plany?

Westchnęłam, zastanawiając się nad odpowiedzią.

– Nie jestem pewna. Myślałam o tym, żeby zostać tu na kilka dni, przemyśleć wszystko. Nie chcę wracać do mieszkania, w którym wszystko przypomina mi Adama. Ale... Ela, myślę też o rozwodzie.

Ela kiwnęła głową, rozumiejąc moje rozterki.

– To poważna decyzja, Olga. Ale rozumiem cię. Adam odszedł w najtrudniejszym momencie. To naturalne, że myślisz o zakończeniu tego, co już nie działa.

Kiedy wróciłam do mieszkania, od razu zauważyłam, że mieszkanie jest niemal puste. Wszystkie rzeczy Adama zniknęły – jego ubrania, książki, a nawet ulubione płyty, które zawsze zostawiał rozrzucone w salonie. Czułam, jak serce mi się ściska. To naprawdę koniec. Adam się wyprowadził, zostawiając za sobą jedynie wspomnienia i puste ściany.

Przechodząc przez puste pokoje, przypomniałam sobie wszystkie chwile spędzone razem – te dobre i te złe. Nasze śmiechy, kłótnie, wspólne wieczory przy filmach. To wszystko wydawało się teraz odległe, jakby należało do innego życia.

W sypialni znalazłam list na łóżku. Drżącymi rękami otworzyłam kopertę i zaczęłam czytać.

"Olga,

Przepraszam, że odchodzę w taki sposób. Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale dla mnie również jest to bolesne. Nasze małżeństwo było pełne pięknych chwil, ale też i trudnych momentów, których nie potrafiłem przezwyciężyć. Potrzebuję czasu, żeby odnaleźć siebie, żeby zrozumieć, czego naprawdę chcę od życia.

Życzę Ci wszystkiego najlepszego. Wiem, że będziesz wspaniałą matką i że poradzisz sobie ze wszystkim. Jestem przekonany, że znajdziesz w sobie siłę, której teraz może Ci brakować.

Adam"

Wróciłam do mieszkania Eli, gdzie czekała na mnie z kubkiem ciepłej herbaty.

– Jak się czujesz? – zapytała, widząc moje zmęczenie.

– To było trudne, ale wiem, że muszę iść naprzód – odpowiedziałam, próbując się uśmiechnąć. – Adam się wyprowadził i zostawił list. To naprawdę koniec.

Ela przytuliła mnie mocno, a ja poczułam, że w jej ramionach mogę znaleźć ukojenie.

Kilka dni później dostałam wiadomość od prawnika. Adam złożył papiery rozwodowe, co oznaczało, że procedura się rozpoczęła. Choć wiedziałam, że to konieczne, czułam ukłucie bólu. To był koniec naszego wspólnego życia, naszych marzeń.

List wywołał mieszane uczucia. Z jednej strony czułam złość i rozczarowanie, że Adam odszedł w najtrudniejszym dla mnie momencie. Z drugiej strony, była w tym jakaś ulga, że teraz mogę zacząć od nowa, bez ciężaru niepewności.

Olga, 32 lata

Czytaj także:
„Szukałem młodej lali, żeby zrobić na złość byłej żonie. Pokazanie się z takim trofeum po rozwodzie to wisienka na torcie”
„Nigdy nie sądziłam, że w wieku 55 lat zostanę matką. Wszystko, co musiałam zrobić, to wpaść na 12-latkę z sierocińca”
„Mój skąpy mąż nie chciał dać kasy na leczenie naszego dziecka. Wolał chomikować ją na przyszłość, niż ratować syna”

Redakcja poleca

REKLAMA