W domu brakowało wszystkiego – od pieniędzy na jedzenie po spokój, którego tak bardzo pragnęłam. Wtedy pojawiła się ta propozycja. Nasz ojciec, który zawsze żył w swoim świecie, obiecał nam nowe życie, pełne wygód i beztroski. Kuba nie musiał długo myśleć – wierzył we wszystko, co mówił ojciec. A ja chciałam uwierzyć, że to będzie łatwiejsze.
Miałam dość biedy
Wzięłam głęboki oddech. Próbowałam zebrać myśli, choć wszystko kręciło się wokół jednego – decyzji, którą już podjęłam.
– Mamo… zdecydowaliśmy, że chcemy zamieszkać z tatą – powiedziałam to jednym tchem, szybko, jakbym chciała uciec od ciężaru tych słów. Mama zamarła. Przez chwilę nic nie mówiła, jakby nie rozumiała tego, co właśnie usłyszała.
– Z tatą? – Jej głos był ledwo słyszalny. – Przecież wiesz, co on wam obiecuje, Alicjo. To są tylko słowa. On nie ma nic… Nie dotrzyma żadnej z tych obietnic.
Poczułam, jak wzbiera we mnie gniew. Jak mogła tak mówić? Przecież to ona od miesięcy nie mogła zapewnić nam normalnego życia.
– A ty co masz? – wyrzuciłam, zanim zdążyłam się powstrzymać. – Ledwo starcza na jedzenie! Tata mówi, że będzie lepiej. Chce zabrać nas na wakacje, kupić nowe rzeczy, dać nam normalność!
– Nie wierzę, że to mówisz – powiedziała cicho. – On zawsze obiecuje, a potem znika. Zostawił nas, Alicjo. Zostawił i zostawi was znowu.
– A ty? – krzyknęłam. – Ty zostawiłaś nas w tym bałaganie! Nie chcę tak dłużej żyć!
Tego było za dużo
Przeprowadzka do ojca była dla mnie i Kuby jak wyjazd do innego świata. Kiedy podjechaliśmy pod jego nowe mieszkanie, zobaczyłam elegancki blok z dużym, szklanym wejściem. Może tata faktycznie miał rację. Może to było miejsce, w którym w końcu poczujemy się dobrze?
– I jak? Co myślicie? – spytał tata, wychodząc z samochodu. Miał ten sam uśmiech, który pamiętałam z dzieciństwa, kiedy opowiadał nam o przyszłych podróżach, które nigdy się nie wydarzyły.
– Super, tata! – Kuba pierwszy wyskoczył z auta, pełen entuzjazmu. Chwycił swoją torbę i pobiegł w stronę wejścia. Ja wciąż stałam obok samochodu, patrząc na ojca.
W mieszkaniu wszystko lśniło nowością – przestronny salon, duży telewizor, wygodne kanapy. Kuchnia była pełna drogich sprzętów, a w sypialniach czekały na nas nowe meble.
– Tato, to jest niesamowite! – wołał Kuba, a on patrzył na syna z dumą.
Przez pierwsze dni wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Ojciec codziennie opowiadał o planach, jakie ma dla nas – o wycieczkach do innych krajów, o tym, jak kupi mi nowy laptop, a Kubie rower. Zaczęłam wierzyć, że może to była właściwa decyzja.
Cieszyliśmy się
Jednak szybko zaczęły się pojawiać drobne sygnały, że coś jest nie tak. Tata coraz częściej zamykał się w swoim gabinecie, a przez drzwi słyszałam ciche rozmowy telefoniczne. Rachunki zaczęły zalegać na stole, a tata ciągle obiecywał, że wszystko zostanie opłacone, „jak tylko dojdzie przelew”. Pewnego dnia zauważyłam stos kopert, które leżały na biurku taty. Zanim zdążyłam dobrze się im przyjrzeć, schował je, uśmiechając się, jakby nic się nie stało.
– Co to było? – zapytałam podejrzliwie.
– Sprawy dorosłych. Nie martw się tym – odpowiedział, unikając mojego wzroku.
Któregoś wieczoru udało mi się jednak podsłuchać jedną z jego rozmów.
– Mówiłem, że zapłacę, dajcie mi jeszcze kilka tygodni – w jego głosie była desperacja, której wcześniej nie słyszałam.
Cofnęłam się szybko, zanim mnie usłyszał, i wróciłam do swojego pokoju, udając, że nic się nie stało. Co to za długi? Dlaczego tata miałby ukrywać przed nami coś tak ważnego?
Następnego dnia, kiedy wyszedł z domu, postanowiłam sprawdzić jego gabinet. Serce waliło mi jak młot, gdy powoli otwierałam drzwi. Na biurku leżał ten sam stos kopert, które widziałam wcześniej. Tym razem nic mnie nie powstrzymało przed zajrzeniem do środka.
Pierwsza koperta, którą otworzyłam, była wezwaniem do zapłaty – zaległy rachunek za czynsz. Kolejna – kredyt hipoteczny, którego nie spłacał od miesięcy. Z każdym kolejnym listem moje dłonie drżały coraz bardziej. Było tego więcej, niż mogłam sobie wyobrazić. Długi na setki tysięcy.
Przyłapał mnie
Wtedy usłyszałam kroki. Tata wrócił. Szybko zamknęłam koperty i odłożyłam je na miejsce, ale było za późno. Zastał mnie przy biurku, a moje wyraz twarzy mówił wszystko.
– Co ty robisz? – spytał chłodno.
– O co chodzi z tymi rachunkami? – warknęłam, czując, że mam prawo wiedzieć. – Masz długi, tato! I to ogromne!
– To tylko przejściowe problemy. Wszystko będzie dobrze. Wystarczy, że dasz mi trochę czasu.
– Czasu? – Złość wybuchła we mnie, bo przecież to były te same obietnice, które dawał nam od miesięcy. – Obiecałeś nam wszystko, a tymczasem nie masz nic! Oszukałeś nas!
Na jego twarzy pojawiła się rezygnacja, jakby w końcu wiedział, że nie da się tego dłużej ukrywać.
– Tak, masz rację. Nie mam pieniędzy. Ale robię, co mogę, żeby to naprawić – jego słowa brzmiały żałośnie, jakby próbował tłumaczyć swoje porażki.
Odwróciłam się, czując, że nie mogę dłużej na niego patrzeć. Wybiegłam z gabinetu, zostawiając go samego z jego długami, a łzy piekły mnie pod powiekami. Musiałam powiedzieć o tym Kubie.
Idealny świat runął
Mój brat zawsze był taki beztroski. Przez chwilę po prostu patrzyłam na niego, zastanawiając się, jak mu powiedzieć prawdę. Jak miałam mu wytłumaczyć, że nasze marzenia o lepszym życiu były jedynie iluzją? Usiadłam obok niego, biorąc głęboki oddech.
– Kuba, tata ma długi, Kuba. Ogromne – zaczęłam powoli. – Wszystko, co nam obiecywał to kłamstwa. Nie ma pieniędzy.
Kuba zmarszczył brwi, próbując zrozumieć, o czym mówię.
– Jak to kłamstwa? Przecież tata mówił, że będziemy jeździć na wakacje, kupować nowe rzeczy. Mówił, że będzie lepiej – jego głos drżał, a w jego oczach zobaczyłam strach.
– Wiem, że to mówił – odpowiedziałam, starając się nie rozpłakać. – Ale on tylko obiecywał. Znalazłam rachunki, wezwania do zapłaty… Tata nie płacił za mieszkanie. Nie ma pieniędzy na te wakacje ani na cokolwiek, co nam obiecywał.
Kuba siedział w milczeniu, patrząc przed siebie. Jego twarz stopniowo zmieniała się – zdezorientowanie ustępowało miejsca złości. Nagle odwrócił się do mnie i wrzasnął:
– To przez ciebie! – Jego głos był pełen goryczy. – To ty chciałaś tu zamieszkać! To ty powiedziałaś, że u taty będzie lepiej! – odwrócił się ode mnie, wpatrując się w ścianę.– Chcę wrócić do mamy.
Te słowa mnie uderzyły
Wiedziałam, że to jest jedyna słuszna decyzja, ale poczułam się tak, jakbym zawiodła na każdej możliwej linii.
– Wrócimy – obiecałam.
Nie było już odwrotu. Tata nas oszukał, a teraz jedyne, co nam pozostało, to powrót do domu – do mamy, która nigdy nas nie zawiodła, nawet gdy my ją zostawiliśmy.
Tata nie protestował, kiedy powiedzieliśmy mu, że chcemy wrócić. Spodziewałam się kłótni, błagań, a może nawet gniewu, ale nic z tego nie miało miejsca. Tylko skinął głową i zszedł nam z drogi.
Kiedy pakowałam walizki, Kuba siedział obok mnie w ciszy, jakby nagle przestało mu zależeć na wszystkim, co nas otaczało – na drogich meblach, dużym telewizorze, tych wszystkich rzeczach, które jeszcze kilka tygodni temu wydawały się spełnieniem marzeń.
Przed domem mamy Kuba trzymał mnie za rękę, jakby bał się, co nastąpi dalej. Ja sama nie wiedziałam, co jej powiem. Jak wytłumaczę, że dałam się omamić pustymi obietnicami taty?
Drzwi otworzyły się, zanim zdążyliśmy zapukać. Mama stała w progu. Przez dłuższą chwilę nie padło żadne słowo, a ja nie byłam pewna, co widzę w jej spojrzeniu – ulgę czy zranienie?
– Mamo… – zaczęłam niepewnie, ale głos mi się załamał. Nie byłam w stanie dokończyć.
Czułam się głupio
Kuba, nie czekając na nic, rzucił się w jej ramiona. Objęła go mocno, a ja stałam tam, czując, że nie zasługuję na ten sam gest. W końcu podniosłam wzrok i spotkałam jej oczy.
– Przepraszam – wyszeptałam, ledwo powstrzymując łzy. – Wszystko, co mówiłaś o tacie, było prawdą. Myślałam, że będzie inaczej.
Mama westchnęła, a jej twarz złagodniała. Zrobiła krok do przodu, przyciągnęła mnie do siebie i przytuliła. Był to ten sam ciepły, znajomy dotyk, którego tak bardzo mi brakowało.
– Wiem, kochanie – powiedziała cicho. – Wiedziałam, że wrócicie. Po prostu chciałam, żebyście sami to zrozumieli.
Czułam, jak coś ciężkiego spada z mojego serca, ale zarazem wstyd i poczucie winy wciąż były ze mną. Mama wciąż nas kochała, mimo że ją zostawiliśmy.
– Mamo, przepraszam, że cię zawiodłam – powiedziałam, czując, że muszę to z siebie wyrzucić. – Nie powinnam była odchodzić.
– Nie zawiodłaś mnie. Rozumiem, dlaczego to zrobiłaś. Każdy czasem chce wierzyć, że życie może być łatwiejsze. Najważniejsze, że teraz jesteśmy razem. A resztę jakoś poukładamy – zapewniła mnie, gładząc mnie po włosach.
Tęskniłam za nią
Minęło kilka miesięcy od naszego powrotu do mamy, ale uczucie wstydu nie zniknęło tak szybko, jak bym chciała. Każdego dnia, kiedy widziałam ją zmęczoną po pracy, przypominałam sobie, jak ją zostawiłam, łudząc się, że u taty będzie lepiej. Prawda była taka, że wróciliśmy do tych samych problemów, od których uciekaliśmy – ciągłe liczenie pieniędzy, oszczędzanie na wszystkim, skromne zakupy, codzienna walka, by związać koniec z końcem. Tyle że teraz wiedziałam, co jest naprawdę ważne.
Kuba też się zmienił. Kiedyś beztroski, teraz częściej milczał. Po tych wszystkich miesiącach zaczął spędzać więcej czasu z mamą. Pomagał jej w domowych obowiązkach, zaczął być bardziej obecny, bardziej troskliwy. Może zrozumiał, tak jak ja, jak wielką wartość miało to, co oferowała nam mama – stabilność, choć bez luksusów, ale za to z miłością.
Tata prawie zniknął z naszego życia. Wysyłał czasem wiadomości, że się stara, że wszystko naprawi, ale już nie czekaliśmy na jego obietnice. Zbyt wiele razy próbował nas przekonać, że wystarczy jeszcze trochę cierpliwości. Tym razem wiedzieliśmy lepiej.
Alicja, 17 lat
Czytaj także:
„Żona flirtowała na imprezach, obściskując się z obcymi facetami. W końcu nie wytrzymałem”
„Tajemniczy wielbiciel rozbudził we mnie kobietę. Myślałam, że znalazłam kandydata na męża, a to była tylko gra”
„Dzieliłam się wypłatą z rodzeństwem i wszyscy mnie kochali. Ale gdy gotówka przestała płynąć, zostałam całkiem sama”