Kiedy poznałam Mateusza, byłam zakompleksioną studentką. On z kolei był zawsze pewny siebie i zazwyczaj dostawał, to co chciał.
Intercyza kością niezgody
Mateusz mi się oświadczył
Kiedy przekazałam radosną nowinę ojcu, kategorycznie sprzeciwił się naszemu małżeństwu. Przekonywał mnie, że Mateuszowi zależy tylko na naszych pieniądzach, których faktycznie nam nie brakowało. Ja byłam jednak pewna, że narzeczony mnie kocha i chce ze mną spędzić resztę życia.
Widząc mój upór, tata w końcu się ugiął. Zgodził się pobłogosławić nasze małżeństwo i zapewnić nam dobry start w życiu pod jednym warunkiem. Mieliśmy podpisać intercyzę, dzięki której wszystko, co wnosimy do małżeństwa oraz to, co w jego trakcie nabędziemy, pozostanie naszym indywidualnym majątkiem.
Dla mnie nie było to żadnym problemem, ale Mateusz potraktował to oczywiście, jak cios poniżej pasa. Nie jestem w stanie policzyć, ile razy kłóciliśmy się z tego powodu. Mateusz groził, że zerwie zaręczyny, ale gdy proponowałam, że odetnę się od ojca i dojdziemy do wszystkiego własnymi siłami, śmiał się ze mnie, a potem przepraszał za swoje zachowanie.
Po wielu rozmowach w końcu zgodził się na warunki postawione przez mojego tatę. Mieliśmy ślub z marzeń, zamieszkaliśmy w pięknej willi pod miastem, pracowaliśmy w firmach taty i co chwilę wyjeżdżaliśmy na wakacje. Żyliśmy, nie martwiąc się o jutro i wydawało mi się, że nic nie zburzy naszego szczęścia. I bardzo się pomyliłam, bo to szczęście było tylko iluzją, w którą bardzo chciałam wierzyć.
Nie potrzebuję już ciebie i twojego tatusia
Doskonale pamiętam moment, w którym mój mąż oznajmił mi, że chce rozwodu. To było dokładnie dwa dni po naszym wielkim przyjęciu z okazji 10. rocznicy ślubu.
Właśnie pakowałam walizki na wyjazd na Bali, gdzie mieliśmy spędzić nasz kolejny miesiąc miodowy. Było już późno i trochę martwiłam się, że Mateusza nie ma jeszcze w domu. Nagle wpadł do domu śmiejąc się i coś krzycząc.
Kiedy zeszłam na dół sprawdzić, co się stało, mój mąż robił sobie drinka w salonie, choć widziałam, że wypił ich już wystarczająco dużo.
— Może zamiast pić, zacząłbyś się pakować, bo wyjeżdżamy jutro po południu — powiedziałam.
— Nigdzie z tobą nie jadę Martyna! W dupie mam ciebie i ten wyjazd! Rozumiesz?! — wykrzykiwał Mateusz, cały czas szeroko się uśmiechając.
— Nie odzywaj się tak do mnie! Jesteś zupełnie pijany. Idź spać i pogadamy jutro — próbowałam go uspokoić.
— Nic nie rozumiesz... Wygrałem! Słyszysz? Wygrałem kupę hajsu i już nie potrzebuję ciebie i tego twojego głupiego tatusia! — Mateusz skakał po pokoju, jak szalony, a ja nie wiedziałam, co mam myśleć.
— Co ty wygadujesz?!
— Jednak jesteś tak głupia, jak myślałem... Sam nie wiem, jak z tobą wytrzymałem tyle lat, ale w końcu jestem wolny! — kontynuował Mateusz.
— Chcesz mi powiedzieć, że byłeś ze mną tylko dla kasy? A teraz coś wygrałeś i odchodzisz? Ty tak na serio? — Próbowałam poskładać wszystko, co powiedział w całość.
— A może nie jesteś aż tak wielką idiotką — zaśmiał się szyderczo i po prostu wyszedł z pokoju.
Byłam zszokowana
Nie wiedziałam, co właściwie mam teraz zrobić. Chciałam zadzwonić do taty albo przyjaciółki, ale wstydziłam się i w sumie nadal miałam nadzieję, że to tylko głupi pijacki wybryk Mateusza.
Nazajutrz okazało się jednak, że to wszystko dzieje się naprawdę.
Rano obudził mnie hałas dobiegający z naszej garderoby. Jeszcze przez chwilę miałam nadzieję, że Mateusz pakuje się na wyjazd i zaraz przeprosi mnie za swoje zachowanie. I faktycznie mój mąż się pakował, ale gdy zobaczył mnie w drzwiach, nie był zadowolony.
— Spakuję, co się da teraz, a po resztę rzeczy przyjadę kiedy indziej — powiedział sucho.
— Wytłumaczysz mi w końcu, co się dzieje? — zapytałam od razu.
— Wydaje mi się, że wszystko ci już wczoraj powiedziałem. Wygrałem kupę pieniędzy i nie muszę już błagać o waszą jałmużnę. Chcę rozwodu i nie zamierzam spędzić z tobą ani chwili dłużej — podniósł głos Mateusz.
— Czy ty mnie kiedykolwiek kochałeś? — zapytałam cicho ze łzami w oczach.
— Martyna nie bądź dziecinna. Było nam całkiem spoko, ale chyba możemy sobie darować te wywody o miłości — powiedział szyderczo Mateusz.
Kilka chwil później Mateusz wpakował wszystko, co tylko mógł do samochodu i odjechał. A ja zupełnie rozkleiłam się i przepłakałam dobrą godzinę. W końcu zadzwoniłam do rodziców i powiedziałam im, co się stało.
Mój tata oczywiście nie szczędził przekleństw, ale jednocześnie był bardzo wspierający. Kazał mi zabrać na nasz miesiąc miodowy przyjaciółkę i niczym się nie martwić. Nie miałam oczywiście ochoty nigdzie jechać, ale w końcu zrobiłam tak, jak powiedział i bawiłam się doskonale.
Byłem głupi, wybacz mi kochanie!
Dzięki staraniom mojego ojca rozwód został bardzo szybko sfinalizowany, w czym oczywiście pomogła intercyza. Pod moją nieobecność Mateusz zabrał wszystkie swoje rzeczy i wyniósł się do kupionego za wygraną mieszkania.
Musiało minąć sporo czasu, zanim doszłam do siebie. Dzięki terapii zrozumiałam, że problemem nie byłam ja, co przyszło mi z wielkim trudem. Zaczynałam jednak powoli wychodzić na prostą i cieszyć się swoim nowym życiem, gdy po roku od rozwodu w drzwiach mojego domu pojawił się znowu Mateusz.
— Martynko tak strasznie cię przepraszam! Wydawało mi się, że jestem królem życia, a zapomniałem, jak jesteś dla mnie ważna — zaczął swój wywód Mateusz, gdy tylko otworzyłam drzwi.
— Chyba sobie żartujesz? Wiesz, że od roku nie jesteśmy już małżeństwem? — patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
— Kochanie, pomyliłem się! Błagam cię, spróbujmy jeszcze raz — kontynuował Mateusz.
— Co się stało? Skończyły ci się pieniądze? — zapytała drwiąco.
— Martynko to nie tak! Ja po prostu zrozumiałem, jak bardzo cię kocham! — przekonywał mój były mąż.
— Pozwól, że przytoczę twoje słowa. Było nam spoko, ale darujmy sobie te wywody o miłości — zaśmiałam się mu w twarz i po prostu zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Jak się później dowiedziałam, Mateusz faktycznie stracił wszystkie pieniądze, próbując je pomnożyć w kasynie. Został zupełnie bez niczego i musiał zaczynać wszystko od nowa.
Niestety cała jego kariera zawodowa była skoncentrowana wokół firm mojego ojca, który wystawił mu bardzo marne referencje. Wszyscy w okolicy wiedzieli więc, że nie można mu ufać. Ja w końcu zaczynam cieszyć się życiem, a mój były mąż chyba właśnie dostał dokładnie to, na co zasłużył.
Czytaj także:
„Nie pozwolę, by mąż odszedł do innej. Jeśli będzie trzeba, to złapię go na dziecko, byle przy mnie został”
„Mój mąż kompletnie oszalał, kiedy wygraliśmy dużą sumę w totka. Zaczął udawać biedaka, żeby ktoś nas nie okradł”
„Gdy wygrałam w totka, przeczuwałam, że zaraz zleci się do mnie pół miasta. Jeśli nie sypnę groszem, wezmą mnie na języki”