„Mąż wpakował nas w długi, żeby połechtać swoje ego. Teraz do końca miesiąca będziemy gryźli ziemię”

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, offsuperphoto
„Owszem, marzyłam o tym drobiazgu, śniłam o nim po nocach. Ale taka radość na kredyt trwa krótko i jest droga. Po co mi to? Mąż teraz przepija ostatnie złotówki i wrzeszczy, że to przeze mnie. On chciał dobrze. Tylko ja, wredna małpa, tego ani nie doceniam, ani nie rozumiem”.
/ 02.05.2022 20:35
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, offsuperphoto

– Cholera jasna, przecież ty sama chciałaś! – krzyczy mój mąż. – Od miesięcy wiercisz mi dziurę w brzuchu, że rocznica, że nie wykręcę się byle czym, a teraz moja wina?!

– Na miłość boską! – próbuję się bronić. – Ja ci kazałam brać chwilówki? Ja?! To był mój pomysł, żeby zadłużać się u jakichś lichwiarzy? Nie jestem idiotką!

– Ale gdybym ci kupił kwiatki i krem za dwie dychy, pognałabyś mnie do diabła! Myślisz, że nie wiem, na co liczyłaś?

– Co z tego? Teraz mam to cholerne świecidełko i pustą lodówkę! Raty niepopłacone, rachunki za prąd i gaz także. O to ci chodziło?

Mąż trzaska drzwiami i ucieka

Nie wróci przed dwunastą, będzie siedział w knajpie do zamknięcia. Przepija ostatnie złotówki i wrzeszczy, że to przeze mnie. On chciał dobrze! Tylko ja, wredna małpa, tego ani nie doceniam, ani nie rozumiem.

Dwudziestolecie ślubu to nie jest byle co. Chciałam, żeby wszystko wypadło pięknie i uroczyście. Miało być prawdziwe przyjęcie, goście, prezenty, no i nowe obrączki, bo te pierwsze robione z lichego złota starły się i zmatowiały.

– Macie porcelanową rocznicę – zachwycała się moja przyjaciółka, dwukrotna rozwódka. – Trzeba to uczcić!

Rzeczywiście, marudziłam Lolkowi, że spodziewam się konkretnego pierścionka. Na zaręczyny dostałam srebrne kółko z turkusikiem, więc teraz marzył mi się brylant! Choćby malutki, byleby był i lśnił na palcu niczym kropelka rosy w słońcu. Jak u tych modelek z reklam. Lolek nieraz musiał się ze mną zatrzymywać przy jubilerskich wystawach i słuchać, jak wzdycham:

– Ale cudo, popatrz, popatrz, ten w białym złocie jest fajny! Rany, co ja bym dała, żeby mieć takie cacko…

No słowo daję, jakiejś obsesji dostałam na punkcie tego pierścionka! Wycinałam z gazet reklamy, szukałam w internecie i drukowałam foty, co piękniejszej biżuterii, a potem zostawiałam to na widoku, żeby Lolek nie zapomniał, co mi sprawi prawdziwą radość. Jednak nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że ten dureń się zapożyczy na straszny procent! Do głowy by mi to nie przyszło!

– Ty myślałaś, że ja skąd wezmę kasę? – broni się teraz. – Nigdy nie śmierdziałem groszem, przecież mamy wspólne konto i ty rządzisz pieniędzmi… Myślałaś, że mi z nieba nagle skapnęło?

– Ale ty skłamałeś, że to ekstrapremia! – wkurzam się. – Uwierzyłam ci!

– Bo chciałaś uwierzyć. Zwykle nie jesteś taka łatwowierna i drążysz do spodu każdą sprawę. Nikt cię nie oszuka!

– To akurat była wyjątkowa sytuacja. Byłam pewna, że oszczędzałeś.

– Niby z czego? Oddaję ci każdą złotówkę, nie kradnę, nie gram po kryjomu w pornosach, więc skąd miałem mieć na twoje zachcianki?

Przyznaję, Lolek ma trochę racji, ale i tak jestem okropnie wściekła. Co z tego, że nasze rocznicowe przyjęcie rodzina i znajomi będą długo pamiętać? Rzeczywiście było super! Wytwornie, z gustem, z tańcami i prawdziwym szampanem. Oboje z mężem mieliśmy nowe stroje – ja elegancką sukienkę w kolorze fuksji, Lolek ciemnostalowy garnitur z jedwabnym krawatem.

Sporo kasy na to poszło!

Ale gwoździem programu był moment, kiedy Lolek ofiarował mi purpurowe pudełeczko i bukiet pąsowych róż. Piszczałam ze szczęścia jak dziecko. Pierścionek jest rewelacyjny. Czysty brylant w platynowym koszyczku zachwyca blaskiem i tak pasuje do mojej ręki, jakby był na niej od zawsze.
Popłakałam się ze szczęścia…

– Wtedy nie marudziłaś, że za drogi, nie krzyczałaś, po co wydałem na niego majątek – wypomina mi Lolek.

Tak, za to teraz musimy spłacić dziesięć tysięcy z odsetkami. Skąd na to brać? Wstydzę się chodzić po ludziach i pożyczać, bo mnie obśmieją, że najpierw zrobiłam z siebie wielką panią, a teraz bieduję. Nikomu nic nie powiedziałam, sama próbuję znaleźć jakieś wyjście.

Oczywiście mogę sprzedać pierścionek, ale to nie wchodzi w grę. Kocham go. Jest moją radością i ociupinką luksusu w szarym, monotonnym życiu. Gdybym się go pozbyła, to jakby moje słońce zgasło…

– Pojadę na saksy – planuje Lolek. – Zarobię i spłacimy długi.

– Ani mi się waż. Jeszcze tego brakuje, żebym tu została sama i martwiła się, czy mnie nie zdradzasz z jakąś babą! Siedź na tyłku, nie marudź. Coś wymyślę!

Tylko że nic mi nie przychodzi do głowy. Chyba że zamiast Lolka ja pojechałabym w świat. Jestem lepiej zorganizowana, nie boję się roboty, chłopy mi nie w głowie. Jest to jakieś wyjście. Lolek zostanie i zajmie się domem. Tylko co z dzieciakami? Dwójka nastolatków, oni teraz bardzo potrzebują matki. Lolek jest za miękki, nie dopilnuje ich jak trzeba.

Patrzę na swój cudny pierścionek… „Chyba musisz iść z powrotem do ludzi – myślę. – Żal mi ciebie, ale co robić?”.

Czytaj także:
„Mąż przez lata katował mnie i córkę. Teraz sąd chce przyznać mu opiekę nad dzieckiem. Nigdy mu jej nie oddam”
„Teściowa zrujnowała moje małżeństwo i doprowadziła do rozwodu. Po jej śmierci... pobraliśmy się ponownie”
„Mąż był alkoholikiem i bez przerwy mnie poniżał. Pewnego dnia wyszłam z domu w jednej bluzce, musiałam zacząć od nowa”

Redakcja poleca

REKLAMA