– Magda, pośpiesz się, bo się spóźnimy! – poganiał mnie mój mąż.
Miał już na sobie garnitur, stał w przedpokoju i wiązał krawat przed lustrem. Co chwila zerkał, jak miotam się po mieszkaniu.
– Nie widziałeś moich kolczyków? – zapytałam w którymś momencie.
– Których?
– Tych z akwamaryną, po babci Ani.
Lubiłam te kolczyki
Nie mogłam nosić ich zbyt często, bo były za strojne; pasowały tylko na specjalne okazje, właśnie takie jak ta.
– Zawsze trzymam je w kasetce z biżuterią! – denerwowałam się, przeszukując niewielkie pudełko.
Nigdzie ich nie było.
– Załóż inne! – poradził mi mąż.
No cóż, tak musiałam zrobić. Wzięłam inny komplet biżuterii i przez chwilę na weselu zapomniałam o babcinych kolczykach. Byłam pewna, że znajdą się gdzieś w domu, może w którejś z szuflad. Wprawdzie jestem raczej osobą, która odkłada wszystko na miejsce, ale przecież mogło się zdarzyć, że wyjątkowo położyłam je gdzie indziej. Niestety, następnego dnia przeszukałam wszystkie zakamarki, a kolczyków nie znalazłam. Niemożliwe! Usiłowałam przypomnieć sobie, kiedy nosiłam je ostatni raz. Na imieninach cioci Halinki, które były w kwietniu? Chyba tak… Od tamtej pory ich nie zakładałam, co się mogło z nimi stać?
– Kochanie, znajdą się – pocieszał mnie mąż niefrasobliwym tonem.
– Tak? Niby gdzie? – byłam coraz bardziej zdenerwowana.
Arek pomagał mi ich szukać, razem przetrząsnęliśmy całe mieszkanie, aż w końcu oboje musieliśmy przyznać, że kolczyków nie ma i nie wiadomo, gdzie się podziały. Usiadłam ciężko w fotelu. W głowie kłębiły mi się rozmaite myśli i podejrzenia, lecz…
– Nie chcę na nikogo rzucać podejrzeń… – zaczęłam – ale w ciągu ostatnich tygodni mieliśmy tylko jednego gościa w domu.
– No co ty? Monika w życiu by tego nie zrobiła! – mąż spojrzał na mnie z wyrzutem. – Nie jest złodziejką!
No tak, jego młodsza siostra była dla niego zawsze świętością! A mnie jeszcze za panieńskich czasów wyglądała na niezłe ziółko. Sama pamiętam, jak kiedyś przyłapałam na grzebaniu w portfelu teściowej. Święta Monika, dobre sobie! Jestem pewna, że to ona.
– To była jednorazowa sprawa, a ona miała kilkanaście lat! Nie zrobisz z mojej siostry złodziejki! – zaprotestował Arek, gdy przypomniałam mu tamtą sprawę.
– Nie ma stałej pracy – zaznaczyłam.
– Jest grafikiem komputerowym, i to dobrym! Ma zlecenia, zarabia! – mąż coraz bardziej czerwieniał ze złości, awantura wisiała w powietrzu.
– No, skoro jej tak bronisz, to ja umywam ręce – energicznie wstałam z fotela. – Chcę tylko, aby moje kolczyki się znalazły i nie obchodzi mnie, jak to zrobisz!
– Ale ja nie mam pojęcia, gdzie je wcisnęłaś! Nie zwalisz na mnie odpowiedzialności za swoje bałaganiarstwo – wściekł się. – Ani na moją siostrę! Szukaj ich sama!
Tego wieczoru Arek zabrał swoją pościel z naszego wspólnego łóżka i przeniósł się na kanapę.
Nastały między nami ciche dni
Normalnie tobym się przejęła tym, że dziecko na to patrzy, ale na szczęście Krzyś już wyjechał do babci. A poza tym uważałam, że to ja mam rację. Nie było przecież innej możliwości! Nie mieliśmy gości poza Moniką. A przecież kolczyki nie wyparowały. Jeśli on do niej nie zadzwoni i nie odzyska moich kolczyków, to ja to zrobię! Daję mu jeszcze jeden dzień i sama jej powiem, co sądzę o jej złodziejstwie. A potem, kto wie, może nawet zawiadomię policję!
Byłam blisko złapania za telefon i wygarnięcia Monice, co o niej sądzę, ale wtedy… Zadzwoniła do mnie wychowawczyni naszego siedmioletniego syna, Krzysia.
„Czego może chcieć, przecież są wakacje?” – zdumiałam się.
– Bardzo przepraszam, ale… dopiero teraz, po powrocie z wczasów rozpakowałam ostatnie prezenty od uczniów, które dostałam na koniec roku szkolnego i… – kobieta zawahała się. – W jednej z paczuszek, a jestem prawie pewna, że dał mi ją Krzyś, znalazłam kolczyki. Wyglądają na bardzo kosztowne i… Ja nie mogę przyjąć takiego prezentu. Poza tym mam podejrzenie, że…
– Z akwamaryną?! – rzuciłam.
– Tak mi się wydaje. Paczuszka wygląda na zapakowaną nieporadnie, przez Krzysia, więc… Czy pani wie, że on mi je dał?
– Nie – przyznałam. – Szukałam ich przez ostatnie dwa tygodnie!
– Aha. No to się znalazły u mnie – powiedziała nauczycielka.
Okazało się, że to nasz synek tak hojnie obdarował swoją ulubioną panią. Kolczykami, które „bardziej pasują do jej niebieskich oczu, niż do twoich, mamusiu!” – jak mi potem powiedział. A teraz nie bardzo wiem, jak się zachować. Na razie zapowiedziałam, że „jeszcze o tym porozmawiamy”, ale, jak to zrobić? Nie chcę go zranić (chciał dobrze), ale muszę go nauczyć, że to, co zrobił, wcale nie jest w porządku. Raz, że takich kosztownych prezentów dzieci nauczycielom nie powinny dawać. Dwa, że w ogóle nie powinien sięgać po cudzą własność bez pytania, nawet jeśli to własność mamy…
Czytaj także:
„Działałam jak lep na nieudaczników, którzy bawili się moim kosztem. Dopiero, gdy jeden wrobił mnie w dziecko, otrzeźwiałam"
„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat. Liczyłam, że mama pomoże mi wychować dziecko. Jej propozycja mnie przeraziła”
„Niczego nie pragnęłam bardziej niż macierzyństwa. Gdy moja siostra urodziła, uknułam plan, żeby odebrać jej syna”