„Mąż w testamencie przepisał wszystko swojej kochance. Z grobu go wyciągnę, ale tak tego nie zostawię”

wściekła kobieta fot. Getty Images, Cassandra Hannagan
„– Będę walczyć – powiedziałam, wstając. – Nie pozwolę ci tak łatwo tego zdobyć. Marek może i nie żyje, ale ja i Kacper jesteśmy tutaj i nie damy się tak łatwo”.
/ 13.07.2024 18:30
wściekła kobieta fot. Getty Images, Cassandra Hannagan

Marek był przedsiębiorcą, prowadził firmę z pasją, a ja wspierałam go jak mogłam. Mimo to, między nami często było napięcie. Ostatnie miesiące przed jego śmiercią były pełne nieporozumień i kłótni. Dziś myślę, że to była jego ucieczka od problemów, które piętrzyły się w naszym życiu. Ale nie miałam pojęcia, że ukrywał coś więcej.

Niespodzianka jakich mało

– Proszę usiąść – powiedział prawnik Marka, otwierając teczkę z dokumentami. Siedzieliśmy z Kacprem w eleganckim biurze, czując narastające napięcie. Beata, moja przyjaciółka i prawniczka siedząca obok mnie, ścisnęła moją dłoń w geście wsparcia.

– Odczytam teraz ostatnią wolę Marka – zaczął prawnik, zerkając na nas ponad okularami. – Marek zapisał cały swój majątek Jagodzie N.

– Co?! – wykrzyknął Kacper, podrywając się z miejsca. – To jakaś pomyłka! Kim w ogóle jest ta Jagoda?

– Kacper, uspokój się – powiedziała Beata, choć sama była wstrząśnięta. – Panie mecenasie, proszę kontynuować.

Prawnik, widocznie speszony, zaczął tłumaczyć:

– Rozumiem, że to może być trudne do przyjęcia, ale testament jest ważny. To była wyraźna wola Marka.

– Jak mógł nam to zrobić? – szepnęłam, czując, że świat mi się wali. Zdrada Marka była czymś, czego nigdy bym się nie spodziewała.

Kacper nie wytrzymał:

– Zdradził nas! Wszystko jej oddał, a my co? Zostaliśmy z niczym?

Nie możemy tego tak zostawić – Beata mówiła stanowczym tonem. – Musimy to zakwestionować. Coś tu nie gra. Marek nie zostawiłby was bez niczego.

W głowie kłębiły mi się myśli. Co takiego miało miejsce między Markiem a Jagodą? Dlaczego zdecydował się na taki krok? Czy to była tylko jego decyzja, czy może był do tego zmuszony?

Prawnik skontaktował nas z Jagodą

Jagoda przyszła na nasze spotkanie ubrana elegancko, z wyrazem pewności siebie, który mnie rozwścieczył. Jej obecność była jak sól na świeżej ranie. Siedzieliśmy w kawiarni, a powietrze można było kroić nożem.

– Jak długo to trwało? – zapytałam bez ogródek, czując, że moja cierpliwość się wyczerpuje.

– Od ponad dwóch lat – odpowiedziała bez zawahania. – Marek i ja byliśmy sobie bardzo bliscy.

– Bliscy? – wybuchłam. – Zniszczyłaś naszą rodzinę! Jak mogłaś mu to zrobić? Jak mogłaś mi to zrobić?

– Nie zniszczyłam niczego – odparła spokojnie. – Marek był nieszczęśliwy. Z tobą. Z waszym życiem. Chciał czegoś więcej.

– Czego więcej? – głos mi się łamał, ale musiałam to wiedzieć. – Co mu dałaś, czego ja nie mogłam?

Jagoda patrzyła na mnie z wyrazem triumfu:

– Prawdę. Miłość. Wsparcie, którego nie znalazł w domu.

– Ty... – zaczęłam, ale słowa uwięzły mi w gardle. Nagle zrozumiałam, że kłótnia z nią nic nie zmieni. – Myślisz, że wygrasz? Myślisz, że to wszystko pójdzie po twojej myśli?

– Marek mnie kochał – powiedziała bez cienia wahania. – I jestem pewna, że wiedział, co robi, zapisując mi cały majątek.

– Będę walczyć – powiedziałam, wstając. – Nie pozwolę ci tak łatwo tego zdobyć. Marek może i nie żyje, ale ja i Kacper jesteśmy tutaj i nie damy się tak łatwo.

Jagoda tylko się uśmiechnęła, a ja wyszłam z kawiarni, czując, jak wszystkie emocje wzbierają we mnie jak burza. Nie mogłam jej pozwolić na wygraną. Wiedziałam, że muszę walczyć, dla siebie, dla Kacpra, dla naszej przyszłości.

Potrzebowałam rady i planu

W kuchni Beaty unosił się zapach świeżo zaparzonej kawy. Siedzieliśmy przy stole, a Beata rozkładała przed nami dokumenty.

– Mamy kilka opcji – zaczęła, przeglądając papiery. – Możemy podważyć testament, próbując udowodnić, że Marek był pod wpływem Jagody lub że nie był w pełni władz umysłowych, kiedy go sporządzał.

Kacper kipiał ze złości:

– Musimy działać szybko. Nie mogę uwierzyć, że ojciec zrobił coś takiego. Dlaczego nam o tym nie powiedział?

– Musimy znaleźć dowody. Potrzebujemy czegoś konkretnego.

– Trzeba dowiedzieć się więcej o tej Jagodzie – stwierdziłam. – Może ma jakieś sekrety, które możemy wykorzystać.

– Tak, ale musimy działać legalnie – ostrzegła Beata. – Inaczej możemy więcej stracić niż zyskać.

– A co, jeśli Marek był szantażowany? – Kacper zasugerował, co wprawiło nas w osłupienie. – Może Jagoda miała coś na niego i zmusiła go do zapisania jej majątku.

– To by wyjaśniało wiele – powiedziała Beata, myśląc na głos. – Ale musimy mieć dowody na to, że był pod presją. Musimy znaleźć ludzi, którzy wiedzieli o ich relacji.

– Znam kilka osób, które mogą nam pomóc – powiedziałam. – Marek miał wielu znajomych w branży. Może ktoś z nich wie coś więcej.

Planowaliśmy działania, a ja czułam, że nie mogę się poddać. Musiałam walczyć o to, co nam się należało. Beata obiecała nam pełne wsparcie prawne, a Kacper zaczął planować swoje kroki. Był wściekły, ale gotowy do działania.

Po kilku dniach zadzwoniła do mnie Beata.

– Znalazłam coś interesującego. Jeden z pracowników Marka twierdzi, że widział, jak Marek i Jagoda często się kłócili. Podobno Marek był zmartwiony i mówił coś o długach.

– Długach? – zapytałam, zaskoczona. – Marek nigdy o nich nie wspominał.

– To może być klucz do rozwiązania tej zagadki – powiedziała Beata. –Musimy dowiedzieć się więcej.

Wiedziałam, że to dopiero początek naszej walki. Byliśmy zdeterminowani, by poznać prawdę i odzyskać to, co nam się należało. Czułam, że Marek miał swoje powody, ale musiałam je odkryć, by móc dalej żyć.

Sprawa nabierała rozpędu

Rozmowa z dawnymi znajomymi Marka była trudniejsza, niż się spodziewałam. Wielu z nich nie chciało się mieszać w nasze sprawy, obawiając się skandalu. Jednak z czasem udało się nawiązać kontakt z kilkoma osobami, które były gotowe mówić.

Pierwszą osobą, z którą się spotkałam, był Janusz, dawny wspólnik Marka. Spotkaliśmy się w małej, przytulnej kawiarni na obrzeżach miasta.

– Marek miał swoje tajemnice – zaczął Janusz, mieszając kawę. – Był dumnym człowiekiem i nie lubił dzielić się swoimi problemami.

– Co wiesz o jego relacji z Jagodą? – zapytałam bezpośrednio.

Janusz westchnął, odkładając łyżeczkę.

– Wiedziałem, że coś między nimi było, ale Marek nigdy o tym nie mówił otwarcie. Widziałem ich razem, kilka razy się kłócili. Marek wydawał się wtedy bardzo spięty.

– Kłócili się o długi? – dopytywałam.

– Tak, coś wspominał o finansowych problemach – potwierdził Janusz. – Marek miał problemy z firmą. Był pod presją, ale nie sądziłem, że to było aż tak poważne. Jagoda czasami przychodziła do biura i rozmawiali. Marek wyglądał na zmartwionego, jakby coś go dręczyło.

– Czy Marek wspominał coś o Jagodzie? – dopytywała Beata, która towarzyszyła mi na spotkaniu.

– Raz, przypadkiem usłyszałam, jak mówił, że Jagoda coś na niego ma. Nie wiem, co to było, ale wyglądało na coś poważnego – odpowiedział Janusz.

Wróciłam do domu z nowymi informacjami, ale czułam się przytłoczona. Marek ukrywał przede mną tak wiele rzeczy. Czułam się zdradzona, nie tylko przez jego romans, ale także przez jego tajemnice finansowe. Jeśli Marek miał długi i Jagoda to wiedziała, mogła go szantażować.

– Ale co teraz? – zapytałam, czując się bezradna.

– Musimy to udowodnić – odpowiedziała Beata stanowczo. – Znajdziemy sposób. Musimy zdobyć dokumenty, które pokażą, że Marek był pod presją finansową.

Czułam, że zrobiliśmy krok naprzód, ale przed nami była jeszcze długa droga. Nie mogłam się poddać. Musiałam walczyć, dla siebie, dla Kacpra, dla prawdy.

Zaskoczyła mnie kolejna zdrada

Kolejne dni spędziliśmy na przeszukiwaniu dokumentów i rozmowach z ludźmi, którzy znali Marka. Beata udała się do kancelarii, aby zdobyć dostęp do dokumentów finansowych firmy Marka. Ja i Kacper spotykaliśmy się z osobami, które mogły coś wiedzieć o relacji Marka z Jagodą.

Wreszcie przyszedł dzień, gdy miałam spotkać się z Jagodą ponownie. Tym razem nie byłam sama – towarzyszyła mi Beata, uzbrojona w nowe dowody. Jagoda przyszła pewna siebie, ale zauważyłam, że jej pewność siebie zaczyna słabnąć, gdy zobaczyła Beatę z teczką dokumentów.

– Dlaczego mnie tu wezwałaś? – zapytała, siadając naprzeciwko nas w kawiarni. Spojrzała na nas podejrzliwie. – Co chcesz wiedzieć?

– Wiemy, że Marek miał długi – powiedziałam. – I że miałeś coś na niego, co mogło wpłynąć na jego decyzje.

– To absurd – odpowiedziała Jagoda, ale w jej głosie pojawiła się nuta niepewności.

– Mamy dowody – Beata podała jej kilka dokumentów. 

Jagoda wzięła dokumenty, przeglądając je nerwowo. Jej twarz pobladła.

– To jeszcze nic nie znaczy – powiedziała, ale jej głos się łamał.

– Co na niego miałaś? – zapytałam, czując, że zbliżamy się do prawdy. – Co takiego wiedział, że musiał ci zapisać cały majątek?

Jagoda milczała przez chwilę, a potem westchnęła głęboko.

– Marek miał romans z inną kobietą. Wiedziałam o tym i miałam dowody. Powiedziałam mu, że jeśli nie zapisze mi majątku, to ujawnię wszystko. Nie mógł tego znieść.

Zamarłam. Kolejna zdrada. Nie wiedziałam, co powiedzieć. Beata jednak kontynuowała.

– Czyli szantażowałaś go – powiedziała stanowczo. – To wyjaśnia, dlaczego Marek podjął taką decyzję. Ale to też oznacza, że testament można podważyć.

Jagoda spojrzała na nas, wiedząc, że przegrała.

Kiedy wróciłam do domu, Kacper czekał na mnie z niepokojem. Opowiedziałam mu wszystko, co się wydarzyło. Kacper objął mnie mocno, a ja poczułam, że niezależnie od wyniku, mamy siebie i to jest najważniejsze. Następnego dnia Beata rozpoczęła formalne działania prawne. Wiedziałam, że przed nami jeszcze długa droga, ale byłam gotowa walczyć. Nie tylko o majątek, ale o prawdę i sprawiedliwość.

Odnieśliśmy pełne zwycięstwo

Sądowa batalia była trudniejsza, niż się spodziewaliśmy. Jagoda walczyła do końca, ale dowody, które zgromadziliśmy, były niepodważalne. Beata, z jej prawniczą precyzją, wykonała niesamowitą pracę, przedstawiając nasze argumenty w sposób nie do odrzucenia.

W końcu nadszedł dzień, na który czekaliśmy. Sędzia, po długiej analizie dowodów i wysłuchaniu wszystkich świadków, ogłosił decyzję: testament został podważony. Uznano, że Marek był pod presją i działał pod wpływem szantażu.

Czułam ogromną ulgę, kiedy sędzia wydał wyrok. Jagoda opuściła salę sądową bez słowa, znikając z naszego życia tak szybko, jak się w nim pojawiła. To była wielka ulga, ale jednocześnie poczułam smutek. Marek, mimo wszystko, był częścią mojego życia przez tyle lat. Teraz musiałam się nauczyć żyć bez niego i bez jego tajemnic.

Kacper, który był moją podporą przez cały ten czas, objął mnie mocno, kiedy wyszliśmy z sądu.

– Mamo, zrobiliśmy to. – powiedział, patrząc na mnie z dumą.

Beata dołączyła do nas, uśmiechając się szeroko.

– Teraz możecie zacząć na nowo. Macie szansę na odbudowanie waszego życia.

To były trudne miesiące, pełne bólu i niepewności. Ale teraz czułam, że możemy ruszyć dalej. Marek zostawił po sobie wiele ran, ale wiedziałam, że z Kacprem i Beatą u boku, damy radę. W ciągu kolejnych miesięcy zaczęliśmy powoli odbudowywać nasze życie. Kacper wrócił do swoich studiów, a ja zaczęłam pracować nad swoim własnym projektem, który zawsze odkładałam na później. Czułam, że teraz mam szansę na nowy początek.

– Mamo, wiesz co? – zapytał Kacper, patrząc na mnie z uśmiechem. – Ojciec może i nas zdradził, ale dzięki temu nauczyliśmy się walczyć o swoje. Teraz wiemy, że możemy przetrwać wszystko.

– Masz rację, Kacper – odpowiedziałam, czując ciepło w sercu. – Jesteśmy silniejsi niż kiedykolwiek. I teraz możemy iść naprzód, nie oglądając się wstecz.

Kiedy spojrzałam na Beatę, która była przy nas przez cały ten czas, poczułam wdzięczność. Miałam przy sobie ludzi, którzy mnie kochali i wspierali. I to było najważniejsze.

– Przyszłość jest nasza – powiedziałam, podnosząc kieliszek w geście toastu. – Dla nas, dla naszej rodziny i dla nowego początku.

Kacper i Beata przyłączyli się do toastu, a ja wiedziałam, że teraz, mimo wszystko, jesteśmy gotowi na wszystko, co przyniesie życie.

Małgorzata, 49 lat

Czytaj także:
„U progu życia ojciec wyznał mi swoją największą tajemnicę. Po 3 dekadach życia, mój świat runął”
„Gdy żona sprzedała dom po rodzicach, kasa przewróciła jej w głowie. Prawie nie doszło do tragedii”
„Mąż marzył o aktywnym urlopie. On pływał na kajakach, a ja wiosłowałam do łóżka instruktora”

Redakcja poleca

REKLAMA