„Mąż traktował mnie jak sprzęt domowy. Na ławce w parku znalazłam pocieszyciela, który rozumiał troski zaniedbanej żony”

kobieta fot. iStock by Getty Images, alvarez
„Spędzaliśmy miłe popołudnia na długich spacerach, żartując i prowadząc przyjemne rozmowy, ale za moment pojawiały się wzajemne żale. Nie było mi łatwo. Mówiąc wprost, oziębienie relacji doprowadziło do poczucia samotności w związku”.
/ 11.09.2024 19:30
kobieta fot. iStock by Getty Images, alvarez

– Wow, ale się odstawiłaś! Coś się dzieje? – Krystian otworzył szeroko oczy ze zdumienia, gdy mnie zobaczył zaraz po przyjściu do domu. Nie co dzień czekam na niego w drzwiach wystrojona w czerwoną kieckę. Sekundę później już wiedział, o co chodzi, i trzepnął się ręką w głowę.

No jasne, mamy dziś rocznicę!

Mam powtórkę z rozrywki

Znowu mu to wyleciało z głowy, jak zawsze! Ale nie musiałam mu tego wypominać. I nie chodzi o to, że jestem jakąś wspaniałą małżonką, która wszystko toleruje. Chodzi raczej o to, że sama mam parę grzeszków na sumieniu, więc przymykam oko na niektóre jego wpadki. Bo są takie sekrety, które na zawsze muszą pozostać w ukryciu…

Nasza siódma rocznica ślubu nadchodziła wielkimi krokami. Obecnie często mówi się, że to najbardziej wymagający czas dla par, ponieważ kończy się okres romantycznych wzlotów i upadków, a małżeństwa nie są jeszcze gotowe na ustatkowanie się i nieuniknioną nudę, która się z tym wiąże.

Myślałam, że nasz związek już na zawsze pozostanie tak wspaniały jak w chwili, gdy się poznaliśmy. Łączyły nas podobne zainteresowania, oboje śmialiśmy się z tych samych rzeczy, kierowaliśmy się w życiu takimi samymi zasadami… Niestety, od momentu narodzin naszej córeczki zaczęło się między nami psuć. Mój mąż kompletnie nie potrafił odnaleźć się jako świeżo upieczony tata. Bez przerwy robił mi wyrzuty dosłownie o wszystko – że całą swoją uwagę poświęcam maleństwu, że wiecznie chodzę niewyspana i że nasze mieszkanie tonie w bałaganie.

– A może byś tak sam czasem ogarnął ten chlew, ty czyścioszku jeden?! – darłam się na niego. – To ja zarywam noce, bo muszę karmić nasze dziecko!

Kryzys wisiał w powietrzu

Krystian podnosił się z miejsca i z przesadną gorliwością zabierał za porządki. Pozornie chciał się wykazać, ale w środku aż się gotował z niezadowolenia. Ja również miałam w sobie coraz więcej żalu. Do tego dochodziły jeszcze wyrzuty sumienia, że nie sprawdzam się jako mama i partnerka tak, jak powinnam.

Zdarzały się lepsze chwile, gdy wspólnie spędzaliśmy miłe popołudnia na długich spacerach, żartując i prowadząc przyjemne rozmowy, ale za moment pojawiały się wzajemne żale. Nie było mi łatwo. Mówiąc wprost, oziębienie relacji doprowadziło do poczucia samotności w związku, a deficyt czułości przyczynił się do popełnionych później błędów.

Nigdy nie zapomnę tamtego momentu, gdy ujrzałam go na swojej drodze. Razem z koleżanką wybrałyśmy się na przechadzkę i nagle okazało się, że muszę skoczyć do pobliskiego marketu. Niestety, nie było tam żadnego podjazdu, po którym mogłabym wjechać wózkiem. Cicho zaklęłam pod nosem i zaczęłam mocować się z tym ustrojstwem, usiłując jakoś wtaszczyć je po tych nieszczęsnych schodach.

– Proszę pozwolić, że pani pomogę! – odezwał się niespodziewanie, a ja poczułam niesamowitą ulgę, że wreszcie jakaś dobra dusza zlitowała się nad matką w potrzebie.

Gdy tylko uniosłam głowę, poczułam nagły przypływ ciepła. Moim oczom ukazał się niewiarygodnie atrakcyjny facet o oczach w odcieniu stalowej szarości i czarującym uśmiechu na twarzy.

Dosłownie oniemiałam

Nie postrzegałam go jako potencjalnego kandydata do romansu. W końcu mam męża i dziecko. Poza tym, byłam wtedy padnięta, spocona i fatalnie odziana, więc nigdy bym nie pomyślała, że to przelotne spojrzenie mogłoby mnie pchnąć w ramiona innego mężczyzny.

Facet wparował za mną do sklepu i chciał pogadać z szefową, ale gdy ekspedientka powiedziała, że to ona tu rządzi, gość z niedowierzaniem stwierdził, że to jakiś skandal, że przed marketem spożywczym nie ma podjazdu dla wózków dziecięcych.

Kiedy sama zwróciłabym uwagę, sprzedawczyni pewnie pomyślałaby, że jestem marudną matką, której wszystko przeszkadza, bo maleństwo ma ból ząbków. Ale gdy zrobił to atrakcyjny mężczyzna, momentalnie zmieniła ton i zaczęła przepraszać. I to nie wszystko! Przyznała mu rację i obiecała, że jak najszybciej się tym zajmie.

To było niesamowite. Podziękowałam mu i poszłam po sprawunki. Przy wyjściu zobaczyłam, że na mnie czeka, siedząc na ławeczce w parku obok. Wstał i podszedł, żeby ponownie pomóc mi z wózeczkiem.

– Chyba pan nie chce mi powiedzieć, że umyślnie pan na mnie czatował! – parsknęłam śmiechem.

– No pewnie, że specjalnie na panią czekałem – odparł. – W przeciwnym razie nie dałaby pani rady pokonać tych schodów o własnych siłach.

– Ja ze wszystkim daję sobie radę sama – wymamrotałam z rezygnacją.

Oczarował mnie

Chyba to zdanie uchyliło mu drzwi. Może gdybym zwyczajnie wyraziła wdzięczność i ruszyła w swoją stronę… Niejednokrotnie rozmyślałam nad tym, analizując rozmaite warianty. Mimo to wypowiedziałam dokładnie to zdanie, a on popatrzył na mnie ze współczuciem, sądząc zapewne, że sama wychowuję dziecko. Nie mam pojęcia, dlaczego od razu nie wyprowadziłam go z błędnego przekonania, kiedy tylko zorientowałam się, że może tak sądzić.

Prawdopodobnie po prostu obawiałam się, że kiedy dowie się o moim mężu i wspólnym mieszkaniu, momentalnie przerwie ten uroczy flirt, a ja pragnęłam jeszcze przez moment się nim delektować. Podobał mi się sposób, w jaki ze mną rozmawiał, jak przysłuchiwał się moim słowom i jak obsypywał mnie komplementami…

Dawno nie słyszałam od Krystiana, że jestem atrakcyjna, odważna i świetnie daję sobie radę z przeciwnościami. Naprawdę brakowało mi takich komplementów, potwierdzenia, że zauważa mój trud, zaangażowanie i siły, które udaje mi się odnaleźć pomimo zarwanych nocy.

Szczerze mówiąc, Krystian w zasadzie nigdy nie zwracał na to uwagi. Wolał doszukiwać się problemów. Od razu rzucało mu się w oczy, że gary stoją niepozmywane, a kosz pełen jest brudnych ciuchów. Tak, to przykuwało jego wzrok natychmiast. Ale już przewiniętego, umytego i przebranego w czyściutkie ciuszki bobasa jakoś nie dostrzegał.

Czułam z nim bliskość

Kiedy razem z Wiktorem odpoczywaliśmy na ławce w parku, zaczął wypytywać mnie o to, jak idzie mi opieka nad bobasem. Interesowało go moje samopoczucie i to, czy tęsknię za poprzednim życiem. Zwierzył mi się, że od dawna pragnął zostać tatą, ale los nie obdarzył go jeszcze takim szczęściem. Chyba właśnie wtedy pierwszy raz przyszła mi do głowy myśl, że mogłabym zabrać Marysię i zamieszkać z nim, zostawiając wszystko za sobą.

Choć nasza znajomość nie trwała długo, coś we mnie chciało zacząć od zera. Gdzieś tam w środku brakowało mi jednak tej odwagi. Zdawałam sobie sprawę, że to tylko nierealne fantazje, ale jak bardzo były pociągające!

Od czasu naszej pierwszej rozmowy niemal za każdym razem kiedy szłam się przejść, widziałam Wiktora w parku. Wspomniał mi, że zamierza polecieć do USA. Poczułam się trochę smutno, bo zdążyłam się już przyzwyczaić do naszych przypadkowych spotkań, ale w końcu to było jego życie. W ogóle nie śmiałabym wtrącać się w jego plany.

– A może chciałabyś powiedzieć coś w stylu: „Nie, zostań, nigdzie nie wyjeżdżaj”? – ni stąd ni zowąd wypalił, a ja zaniemówiłam.

W tamtej chwili podszedł bliżej i złożył na moich ustach pocałunek. Znajdowaliśmy się w samym sercu parku, tuż obok miejsca, gdzie mieszkam. Kolana zaczęły mi drżeć. Ta sytuacja była tak ryzykowna, że aż wydawało się to niemożliwe. W końcu w pobliżu żyło wielu moich kumpli i sąsiadów. Gdyby ktoś nas przyuważył, nie wiedziałabym, co robić! Wolałam nawet o tym nie rozmyślać. Ale z drugiej strony ten pocałunek… Było to coś absolutnie niesamowitego!

Dałam się ponieść

Kolejnego dnia odwiozłam Marysię do babci. Kiedy jechałam z powrotem, jakoś w porze, gdy zazwyczaj na siebie trafialiśmy w parku, wypatrywałam Wiktora.

– Cześć… a gdzie Marysia? – Zaskoczyło mnie jego nagłe pytanie, gdy niespodziewanie wyłonił się zza drzewa.

– Zostawiłam ją u mojej mamy – odrzekłam, usiłując zachować spokojny oddech.

Nie sposób było oprzeć się jego urokowi. Zaproponował wspólne wypicie kawy, a potem… Sama nie wiem, jak to się stało, ale niedługo potem byliśmy już w jego mieszkaniu. Uległam zwyczajnie porywowi chwili oraz pragnieniu czegoś, czego brakowało mi w życiu.

Kiedy to wszystko się skończyło, nie byłam w stanie dłużej trzymać języka za zębami. Wyznałam mu, że jestem mężatką, a on odrzekł spokojnym tonem, iż doskonale zdaje sobie z tego sprawę. W tamtym momencie łzy zaczęły spływać po moich policzkach. „On wiedział? Jak to w ogóle możliwe? Czyli zrobił to wszystko z pełną świadomością. Uwiódł kobietę, która ma męża, bo miał pewność, że nie zdecyduję się z nim uciec. Być może tak naprawdę wcale tego nie pragnął. Chyba dobrze się stało…” – w mojej głowie kłębiło się zbyt wiele myśli.

Opuściłam jego lokum, czując się paskudnie. Odnosiłam wrażenie, że jestem umorusana i ciągle mam na sobie jego zapach. Po powrocie do domu, natychmiast wskoczyłam pod prysznic. Gdy małżonek zastukał w drzwi, proponując dołączenie do mnie pod nieobecność Marysi, warknęłam jedynie, że nie mam ochoty!

Czułam, że nie dam rady

Myśli kłębiły się w mojej głowie niczym oszalałe konie. „Co ja najlepszego zrobiłam? Jestem przecież z Krystkiem od tak dawna. On w życiu by mnie nie oszukał. Muszę mu to wyznać, ale w jaki sposób? Przebaczy mi to wszystko? A co, jeśli zabierze Marysieńkę i pojedzie z nią w siną dal?”.

Potrzebowałam się komuś wygadać. Wybrałam osobę, która jest mi najbliższa – własną matkę. Łączy nas wyjątkowa więź i byłam pewna, że ona najlepiej mnie zrozumie i udzieli mi cennych rad.

– Słuchaj, nie mów mu o tym, że go zdradziłaś. Pomyśl: co wam to da jako parze? Jak to wpłynie na waszą rodzinę?! Chcesz mu wyznać prawdę, żeby poczuć się lepiej, bo męczą cię wyrzuty sumienia? To ty popełniłaś błąd i teraz musisz z tym żyć. Nie zrzucaj tego ciężaru na niego. Nie zasługuje na to, żeby przez to cierpieć. A poza tym stało się to tylko raz. Skoro nie planujesz tego kontynuować, to po prostu bądź ze swoim mężem i nie wracaj myślami do tamtej sytuacji.

Zastosowałam się do wskazówek mamy. Wiktor, udał się za ocean. Nasze drogi nigdy więcej się nie skrzyżowały. Wyczułam też, że między mną a Krystianem zaszła jakaś zmiana. Być może moje poczucie winy sprawiło, że zaczęłam go traktować z większą dobrocią i czułością? A może on intuicyjnie przeczuł, że coś mu zagrażało? Tak czy inaczej, nasze relacje uległy poprawie i po dziś dzień tworzymy szczęśliwe stadło małżeńskie.

Dorota, 32 lata

Czytaj także:
„Gdy mąż mnie zdradził, nie płakałam. Nawet pomogłam mu się pakować, by w końcu mieć święty spokój”
„Nie żałowałam córce niczego na zakupach do szkoły. Mąż się wściekł, gdy zobaczył rachunek na prawie 1000 zł”
„Gdy teściowa zamieszkała z nami czułam, że będzie trudno. Nie sądziłam jednak, że spróbuje zająć moje miejsce w domu”

Redakcja poleca

REKLAMA