Igor świetnie zarabia i dzięki temu ja nie muszę chodzić do pracy. Ba, nawet mi zabraniał, bo przecież mnie potrzebuje w domu.
Kiedy się poznaliśmy mieliśmy po 18 lat i oboje wprost nie mogliśmy odkleić od siebie rąk. Wtedy nie było poranka czy wieczoru bez seksu, nawet kilkakrotnego. Igor był wulkanem testosteronu, a mi podobało się, że tak na niego działam. Dbałam też o to, by wielokrotny seks urozmaicać ciuszkami, gadżetami. Igor lubił na ostro, więc na moim ciele nie brakło ugryzień, szram od paznokci czy siniaków od pejcza.
Jak tak teraz myślę, aż dziw mnie bierze, jaka byłam ślepa. Po maturze wyjechaliśmy do Warszawy na studia i zamieszkaliśmy w akademiku. Szybko nazwano nas najbardziej wyuzdaną parą „rodem z pornosów”. Ja poszłam na anglistykę, Igor na matematykę. Wydziały mieściły się kilka przecznic od siebie, więc nie mogliśmy nawet podczas okienek spotykać się na szybki numerek. Musieliśmy po nocach oddawać się namiętności.
Traf chciał, że przy całej tej seksualnej chuci, kochaliśmy się szczerze i lubiliśmy ze sobą rozmawiać czy po prostu trzymać za rękę.
Planowaliśmy wspólną przyszłość, nasi rodzice się lubili
Więc sprawa była prosta. Zaręczyny przyjęłam bez mrugnięcia okiem, choć jako wprawiona w seksualne igraszki młoda kobieta, odprawiłam dla niego istny pokaz z udziałem wynajętej tancerki go-go jako przedsmak tego, co czeka mojego przyszłego męża. Był w siódmym niebie!
Dzięki finansowemu wsparciu rodziców i temu, że już na studiach rozpoczęliśmy staże i mieliśmy prace, kupiliśmy nieduże mieszkanie i rozpoczęliśmy poważne, stateczne życie. To stateczne życie polegało na seksie 4 razy dziennie… tylko. Koleżanki nie miały tak wesoło, zazdrościły mi ognia w małżeństwie, a ja zaczęłam myśleć o dziecku. Chciałam zostać mamą, ale Igor się wzbraniał.
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Ledwo zaczęliśmy być razem, nawet nie wykończyliśmy mieszkania… A ty już myślisz o dziecku? A o mnie to co?
- Kochanie, przecież dziecko będzie zwieńczeniem naszej miłości, ja pragnę być mamą.
- Ale ja nie pragnę utrzymywać teraz słonicy. Poczekaj na swój czas.
Traf chciał, że po wybuchu pandemii oboje utknęliśmy w domu. Ja zaczęłam dawać lekcje online, a Igor zarządzał sporym zespołem w banku, więc od czasu do czasu pojawiał się w biurze. Ale to, że mieliśmy siebie 24h/dobę sprawiło, że obudził się w nim zwierz.
Uwielbiał się mną chwalić, więc często prosił, bym chodziła w bieliżnie po pokoju, gdy on niby przypadkiem włączał kamerkę na spotkaniach. To go podniecało. Tak wypełniał pustkę, która pojawiła się bez wychodzenia na spotkania biznesowe, na które mnie zabierał. Byłam jego kartą przetargową. Wtedy mówił, jak bardzo mnie potrzebuje, jaka jestem potrzebna i ważna.
Poprosił, bym nie dzieliła uwagi między pracę a dom. Że może wtedy zaczniemy starać się o dziecko. Zgodziłam się na myśl o tym i uznałam, że to całkiem mądre - skoncentruję się na naszym zdrowiu, zregeneruję.
Zawsze „nagradzał” mnie w łóżku, kiedy pomogłam mu dokręcić jakąś umowę czy negocjacje. Nie powiem, był zaangażowany, by sprawić mi przyjemność, ale coraz częściej czułam się jak rekwizyt. Równie dobrze mogłam być ścianą z dziurą na wylot. Czułam, że traktuje seks jak wyścig, ale w którym występuje on i tylko on.
Temat ciąży zaczął schodzić na drugi plan.
- Jak ty to sobie wyobrażasz, Anka? Przecież jak będziesz chodzić z brzuchem, nie dopnę transakcji za 3 miesiące. Wiesz przecież, jaki mamy teraz trudny czas.
Igor się zmieniał. Był bardziej napastliwy, gwałtowny. To nie były już niewinne igraszki, jego po prostu podniecał mój ból i krzyk. Chciał, bym próbowała się uwolnić.
Czy to była już przemoc? Czy to był gwałt? Nie wiem
Pewnego stresującego dla niego dnia chciałam uciekać z domu na zakupy, ale on zamknął drzwi i zabronił mi wychodzić. Kładź się - rozkazał mi władczym tonem.
- Na brzuchu. Wypnij się do okna - rozkazał. Podciągnął rolety do góry, żeby sąsiedzi widzieli co on potrafi robić z kobietą. Zaczął mnie bić, szturchać, krzyczeć. Kazał mi klękać, błagać o więcej i przepraszać, że byłam nieposłuszna.
Nie chcę wchodzić w szczegóły. Wkurzał się, bo cały czas dzwonił telefon i przerywał mu jego karanie mnie za to, że chciałam uciec do łazienki Okazało się, że telefon dzwonił, bo Igor… nie wyłączył mikrofonu w laptopie i nie opuścił spotkania z zarządem i pracownikami wyższego szczebla.
Dzownili do Igora, a ich rozmowy przerywał mój krzyk i jego jęki. Kilka dni później Igor stracił pracę, a ja wróciłam do rodziców. Poczułam się zawstydzona, wypruta. Jakby uszło ze mnie powietrze. Prawdopodobnie uprawiałam w życiu seks za 5 innych kobiet. Musiałam zgłosić się na terapię, by odszukać siebie na nowo.
Czytaj także:
„Zostawiłam męża, zabrałam córkę i odeszłam do kochanka. Wróciłam do niego, bo próbował odebrać sobie życie”
„Zaniedbałam męża, bo przez lata byłam służącą własnych córek. Nawet przeprowadziłam się do jednej, żeby pilnować wnuków”
„Kobieta mojego życia zmarła mi na rękach rok temu. Zabrała ze sobą całą radość, miłość i szczęście”