„Mąż odtrącił przyjaciela, bo ten >>ukradł mu kobietę<<. Dureń nie docenia, że dzięki temu ma codziennie obiad na stole”

Kłótnia w małżeństwie fot. Adobe Stock, Novak
„Nigdy facetów nie zrozumiem, nie przestaną mnie do końca świata zadziwiać. Nie dość, że traktują nas przedmiotowo, to jeszcze udają przy tym honorowych. Długo tłumaczyłam Jackowi, że ich patent na sprawdzanie wierności dziewczyn był chwytem poniżej pasa. Wyjaśniałam, że w tej sytuacji nie może być mowy o żadnej dumie czy honorze”.
/ 18.11.2022 08:30
Kłótnia w małżeństwie fot. Adobe Stock, Novak

Najpierw ja wybrałam spodnie i sukienkę, a potem do przymierzalni wszedł Jacek.

– W porządku? – spojrzał na mnie z nadzieją, gdy rozchylił zasłonę kabiny.

– Super. Spodnie bierzmy na pewno. Koszulkę też i może tę drugą.

Jacek przytaknął i zasunął kotarę, żeby przebrać się z powrotem w swoje ciuchy. Przysiadłam na skórzanej pufie i przyglądałam się parze, która odgrywała ten sam rytuał co my. Tylko że w ich przypadku to facet stał na zewnątrz, a dziewczyna się przebierała. Chłop ciężko wzdychał, czekając, aż ona wskoczy w kolejny ciuch.

– OK, możemy iść – powiedział Jacek po wyjściu z przebieralni i ruszył do kas.

By jednak do nich dojść, musiał minąć parę, która przykuła mój wzrok. Przystanął i zaczął bardzo dziwnie się zachowywać. Najpierw się obrócił, potem spojrzał na kabinę, z której wyszedł, wreszcie na mnie i na ciuchy, które niosłam. Po chwili jakby się namyślił i znów ruszył przed siebie. Chciałam go zapytać, co się dzieje, że się tak kręci i błądzi wzrokiem, ale nie zdążyłam.

– Cześć… – powiedział chłopak, który czekał, aż jego dziewczyna przymierzy wszystkie kreacje. Zrobił to jednak tak nieśmiało, że od razu wyczułam napięcie rosnące między nim a moim mężem.

– Cześć – odpowiedział Jacek równie dziwnym tonem.

– Zakupy? – zapytał tamten głupkowato. – To nie będę was zatrzymywał… – machnął ręką i właśnie wtedy odsłoniła się zasłona przebieralni i wyszła z niej strojnisia.

– Marcinku, a zobacz jak ta? O! Cześć… – dostrzegła Jacka i na jej buzi pojawiła się ta sama konsternacja. – A co ty tutaj robisz?

– Zakupy – po raz siedemnasty już chyba powtórzył mój mąż, a ja poczułam się jak postać z kiepskiej komedii. – No, lecimy.

Okazało się, że kiedyś się przyjaźnili

Szłam za nim, oglądając się za siebie i zastanawiając, czego właśnie byłam świadkiem. Przy kasach Jacek co chwila zerkał na przymierzalnię, jakby się bał, że ci ludzie stamtąd zaraz wyjdą i znowu zaczną się z nami witać. Odetchnął dopiero, kiedy wyszliśmy ze sklepu.

– Ej, co to było? – zapytałam w końcu.

– Powiesz mi, o co chodziło? Kto to był?

– Nikt ważny… Stare dzieje… – wzruszył ramionami.

– Prawie wpadłeś w histerię.

– Iwona, daj spokój, dobrze?

– No to powiedz. Nie bądź taki… Siądźmy gdzieś i mi opowiesz.

– Nie ma siadania. Spadamy.

– Postawię ci burgera! No, chodź…

Jacek mógł być zakłopotany i zdenerwowany, ale buły z kotletem nie odmawiał nigdy. Zaciągnęłam go więc w jedno z jego ulubionych miejsc i tam postawiłam mu podwójnego burgera. Objedzony do granic możliwości wreszcie się trochę uspokoił i wyjaśnił mi, skąd wzięło się jego wzburzenie na widok tej dwójki.

Okazało się, że znał go od wielu lat

Przyjaźnili się już w szkole średniej i razem odkrywali uroki znajomości z dziewczętami. Co więcej, wymyślili, żeby sprawdzać potencjalne kandydatki.

– Układ był prosty – wyjaśniał mi Jacek. – Nie mieliśmy zamiaru spotykać się z lafiryndami. Dlatego, jeśli ja poznałem jakąś laskę, to Marcin sprawdzał jej podatność na flirt z obcymi i próbował poderwać. Jeśli dziewczyna okazywała zainteresowanie, wszystko było jasne. Informował mnie, że to puszczalska, a ja sobie tę laskę od razu odpuszczałem.

– No, a co z Marcinem?

– Co z nim? Nie rozumiem?

– No, jeśli ta sprawdzana dziewczyna okazała się chętna, to się z nią spotykał?

– A gdzie tam! Też odpuszczał, zapominał. Też nie chciał wiązać się z taką panną. Takie obowiązywały zasady. Nie wolno było tknąć dziewczyny wcześniej poderwanej przez przyjaciela…. – wyjaśniał z uśmiechem na twarzy, a ja zobaczyłam w jego oczach tego głupka sprzed lat.

Nigdy nie zrozumiem facetów

Bo że obaj byli wtedy głupcami, nie ulega wątpliwości. Najlepiej dowodzi tego fakt, że w końcu wpadli w zastawioną przez siebie pułapkę. A stało się to, gdy mój Jacek poznał niejaką Alicję, dziewczynę która bardzo mu się podobała. Marcin ruszył więc do akcji. Zaczepił, zagadał, poflirtował i okazało się, że ta ślicznotka jest nadzwyczaj chętna, by spotkać się na randce również z nim.

Kolega wrócił z misji zasmucony i przekazał Jackowi zła nowinę. Mój mąż z bólem serca odpuścił więc sobie tę znajomość. Przyjaźń została wystawiona na ciężką próbę

– Wpadłem na nich na rynku w przejściu podziemnym. Nawet mnie nie zauważyli. Musiałabyś widzieć ich miny, kiedy do nich podszedłem. Marcin mało się pod ziemię nie zapadł.

– A z kim on szedł? – zapytałam, choć się domyślałam.

– No jak to z kim? Z tą Alką! Ukradł mi dziewczynę!

– Ale przecież jej nie chciałeś, bo była nielojalna… – zdziwiłam się męskiej logice.

– Najpierw była moja. Nie miał prawa jej przejmować! Najśmieszniejsze było to, że ona nawet nie wiedziała, że myśmy poddali ją próbie. Nie wiedziała w ogóle, że się znamy. Wszystko jej wtedy wyjaśniłem. Strzeliła go z liścia i poleciała przez rynek, aż się kurzyło! – opowiadał mój mąż.

– A co z wami? Z tobą i Marcinem?

– Prawie się wtedy pobiliśmy. Nie odzywamy się do siebie od tamtej pory… To już będzie sześć lat. Dlatego tak na niego dziś zareagowałem…

– A ta Alicja? Ta dziewczyna… Co z nią?

– No jak to co? Iwona, ogarnij się! To była ta babka z przebieralni! Oni się w końcu hajtnęli. Wybaczyła mu nasz test.

Miałam ochotę się z nim rozwieść

– Czyli między nimi było na poważnie. Zakochali się… Co więc stoi na przeszkodzie, żebyście się dogadali i pogodzili?

– Zwariowałaś?! – zagrzmiał. – Ja byłem pierwszy, ona była moja. Nie miał prawa!

Nigdy facetów nie zrozumiem. Nie dość, że traktują nas przedmiotowo, to jeszcze udają przy tym honorowych. Długo tłumaczyłam Jackowi, że ich patent na sprawdzanie wierności dziewczyn był chwytem poniżej pasa. Wyjaśniałam, że w tej sytuacji nie może być mowy o żadnej dumie czy honorze.

Jacek jednak kręcił tylko głową i powtarzał, że „chodziło o zasady”. Tego wieczora miałam ochotę się z nim rozwieść. Pewnie bym to zrobiła, gdyby nie fakt, że już dawno zaakceptowałam tę głupkowatą część jego osobowości. Domyślam się, że nie ja jedna. Że wiele kobiet wybacza swoim mężom brak rozumu…

Czytaj także:
„Przez wiele lat żyłam w trójkącie z byłą żoną mojego męża. Myślałam, że jest moją przyjaciółką, ale ta żmija miała inny plan”
„Były mąż to Adonis, który w łóżku zamienia się w zwierzaka. Inna szalałaby ze szczęścia, jednak ja miałam dość tej perfekcji”
„Wielki, spontaniczny romans skończył się w więzieniu… Dałem się wyrolować pannie, która zwyczajnie mnie wrobiła”

Redakcja poleca

REKLAMA