Wychodząc za mąż za Tomka, doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że jest kobieciarzem. Ale cóż – kochałam go i jak każda kobieta miałam nadzieję, że go zmienię. Przez wiele lat tolerowałam romanse swojego męża, wierząc, że kiedyś się opamięta. Niestety, nic takiego się nie stało. Pewnego dnia oznajmił mi, że zostawia mnie dla swojej studentki. Zostałam sama z kredytem i zmarszczkami.
Zdradzał mnie na prawo i lewo
– O której wrócisz? – zapytałam męża, który stał przy ekspresie i przeglądał wiadomości w telefonie. Tomek spojrzał na mnie i wzruszył ramionami.
– Nie wiem – usłyszałam. – Ale nie czekaj na mnie z kolacją – dodał i powrócił wzrokiem do tego, co wyświetlało mu się na ekranie komórki.
"Ciekawe co go tak zainteresowało?" – pomyślałam. I od razu przyszła mi do głowy myśl, że czyta SMS-y od swojej nowej kochanki. Nawet mnie to nie zdziwiło, bo do pewnych spraw zdążyłam się już przyzwyczaić.
Tomek zdradzał mnie niemal od samego początku naszego małżeństwa, a ja doskonale o tym wiedziałam. Jego pierwszy romans odkryłam rok po naszym ślubie. Wtedy jeszcze rozpaczałam.
– Jak mogłeś mi to zrobić? – pytałam go ze łzami w oczach.
Tomek bardzo mnie przepraszał i obiecywał, że to był pierwszy i ostatni raz. Niestety kłamał.
Szybko odkryłam, że mój mąż nie może obejść się bez innych kobiet, a zdradę ma wpisaną w swoje DNA. Na każdym kroku przyłapywałam go z nową zdobyczą – studentką, koleżanką z pracy, znajomą, a nawet sąsiadką. Po kilku latach przestałam już nawet liczyć, ile kobiet przewinęło się przez łóżko mojego męża.
Początkowo szukałam winy w sobie, ale szybko zrozumiałam, że Tomek jest kobieciarzem. I w sumie wcale mnie to nie dziwiło. Mój mąż był przystojnym, czarującym i uroczym naukowcem i wykładowcą uniwersyteckim, który doskonale wiedział, jak wykorzystywać swoje atuty. A kobiety lgnęły do niego.
Kochałam go mimo zdrad
Ktoś mógłby zapytać – dlaczego cały czas tkwiłam w związku, w którym musiałam dzielić się partnerem z niezliczoną ilością kobiet? Mojej postawy nie rozumiała też najbliższa przyjaciółka, która od wielu lat namawiała mnie na rozwód.
– Dlaczego nie rozwiedziesz się z facetem, który upokarza cię na każdym kroku? – pytała zawsze wtedy, gdy opowiadałam jej o kolejnym romansie męża.
Sama sobie zadawałam to pytanie. Przecież mogłam go zostawić i tym samym zyskać jeszcze szansę na prawdziwą i uczciwą miłość. Ale odpowiedź była tylko jedna – kochałam Tomka. A mój mąż świetnie to wykorzystywał.
– Kocham tylko ciebie – mówił mi za każdym razem, gdy dowiadywałam się o jego kolejnej kochance. – A te wszystkie romanse to tylko moje drobne słabości, które nie mają wpływu na moje uczucie do ciebie – zapewniał mnie.
A ja głupia mu wierzyłam i wciąż liczyłam na to, że w końcu się opamięta. I chociaż chlipałam w kącie i próbowałam składać swoje złamane serce, to jednocześnie chowałam swoją dumę do kieszeni i znowu dawałam Tomkowi kolejną szansę.
Miłość do Tomka i wiara w jego zmianę był najważniejszym powodem tego, że tkwiłam w nieszczęśliwej relacji. Ale nie jedynym. Razem z Tomkiem mieliśmy spory kredyt na dom, którego spłacaliśmy głównie z wypłaty mojego męża. Tomek był uznanym naukowcem, który zarabiał spore pieniądze. Ja natomiast pracowałam w przedszkolu, a moja wypłata była niewielka. Co tu dużo mówić – przyzwyczaiłam się do sytuacji, w której nie muszę martwić się o utrzymanie. Dodatkowo Tomek chyba chciał mi wynagrodzić wszystkie moje upokorzenia, bo nie żałował pieniędzy na prezenty, wycieczki czy drogie ciuchy.
Miałam złe przeczucia
Sama nie wiem, kiedy zorientowałam się, że tym razem romans mojego męża to coś znacznie poważniejszego od wszystkich jego poprzednich miłostek. Tomek zaczął jeszcze bardziej o siebie dbać, chodził na siłownię, zainwestował w modne ciuchy i zainteresował się męskimi kosmetykami. Dodatkowo, coraz częściej przebywał poza domem i wyjeżdżał na zagraniczne wycieczki, nie zabierając mnie ze sobą. A wszystko to trwało dosyć długo i nic nie wskazywało na to, żeby miało być przelotne. I to mnie zaniepokoiło.
Do tej pory mój mąż preferował krótkie romanse, po zakończeniu których wracał z podkulonym ogonem i zapewniał mnie o swojej miłości.
– Obawiam się, że tym razem Tomek naprawdę się zakochał – powiedziałam przyjaciółce, która jak zwykle wysłuchiwała moich zwierzeń zdradzanej żony.
– Skąd ta pewność? – zapytała.
– Sama nie wiem – wzruszyłam ramionami. – Może to kobieca intuicja.
Przyjaciółka spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami, ale nic nie powiedziała.
– Może to wreszcie jakiś znak – odezwała się po chwili.
– Jaki? – nie wiedziałam, o co jej chodzi.
– Że powinnaś wreszcie kopnąć go w tyłek! – powiedziała dosadnie.
A potem roześmiała się radośnie, tak jakby opowiedziała najlepszy kawał świata. A mi wcale nie było do śmiechu. Pomimo wielu upokorzeń, jakie spotkały mnie ze strony mojego męża, nie wyobrażałam sobie tego, że mógłby mnie zostawić.
Zostawił mnie
Nigdy nie przypuszczałam, że mój mąż zdecyduje się na rozstanie. Jednak gdy tego dnia wrócił do domu, to od razu wiedziałam, że usłyszę coś, co wcale mi się nie spodoba.
– Musimy porozmawiać – zakomunikował mi poważnym głosem.
– O czym? – zapytałam z duszą na ramieniu.
Tomek podszedł do mnie i spojrzał mi prosto w oczy. Przez kolejne sekundy nic nie mówił, ale ja widziałam, jak zbiera się na odwagę, aby powiedzieć coś, co złamie mi serce.
– Podjąłem decyzję o rozstaniu – powiedział wreszcie. – Zakochałem się i chcę na nowo ułożyć sobie życie – dodał.
Patrzyłam na niego, nie mogąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam. A potem się roześmiałam.
– Zakochałeś się? – zapytałam ze śmiechem.
Jednak podświadomie czułam, że za chwilę będę płakać.
– Przecież ty zakochujesz się średnio raz w miesiącu – powiedziałam.
Chciałam, aby moje słowa zabrzmiały ironicznie, jednak słyszałam w nich jedynie złość i niedowierzanie.
– Tym razem to zupełnie coś innego – usłyszałam poważny głos mojego męża.
Zamienił mnie na studentkę
Spojrzałam na niego i zrozumiałam, że tym razem to nie jest przelotna miłostka.
– Kto to jest? – zapytałam cicho.
– Moja studentka – odpowiedział Tomek.
To akurat nie była żadna nowość. Na liście kochanek mojego męża studentki zajmowały jedno z pierwszych miejsc.
– Chcesz spędzić resztę życia z jakąś małolatą?! – zapytałam z niedowierzaniem.
Nie mieściło mi się w głowie, że jakaś siuśmajtka na tyle zawróciła w głowie Tomkowi, że postanowił zrezygnować z wygodnego życia i rozpocząć coś zupełnie nowego.
– Kocham ją – usłyszałam.
– A czy ona wie, że nie potrafisz utrzymać zapiętego rozporka? – zapytałam rozgoryczona.
– Dla niej się zmienię – zapewnił mnie mój niewierny mąż.
"Akurat" – pomyślałam. W sumie to było mi trochę szkoda tej dziewczyny, która zapewne dosyć szybko przekona się, w co tak naprawdę się wpakowała.
Jeszcze walczyłam
Nie chciałam, aby Tomek mnie zostawił. Dlatego próbowałam go przekonać do powrotu. Zapewniałam go, że o wszystkim zapomnę i wszystko mu wybaczę – tak jak za każdym razem. Ale Tomek był nieugięty. Twierdził, że ta dziewczyna jest miłością jego życia i zamierza zrobić wszystko, aby z nią być.
– A co z całym naszym życiem? – pytałam ze łzami w oczach.
Byłam w stanie zrobić niemal wszystko, aby Tomek zmienił zdanie i mnie nie opuszczał. Na nic to się zdało. Mój mąż spakował walizki i wyprowadził się do swojej nowej towarzyszki życia.
Ciężko przeżyłam rozstanie. I chociaż wszyscy mnie przekonywali, że tak będzie dla mnie lepiej, to ja i tak odczułam to jako największy cios w swoim życiu.
Nie miał skrupułów
Była jeszcze kwestia kredytu, który – jak wiadomo – łączy bardziej niż miłość. Mój mąż nie chciał ponosić zbyt dużych kosztów i poinformował mnie, że jest w stanie spłacać jedynie połowę raty. A przecież nie była to prawda, bo jego było stać na znacznie więcej niż mnie.
– Przecież ja nie jestem w stanie spłacać tego kredytu – poinformowałam go, gdy przyjechał po resztę rzeczy.
– Będziesz musiała sobie jakoś poradzić – powiedział. – I tak powinnaś być mi wdzięczna, że zostawiłem ci ten dom – dodał z wyższością, a potem wyszedł, nie oglądając się za siebie.
Zostałam sama na środku naszego modnie urządzonego salonu. "I co ja mam teraz zrobić?" – pomyślałam zrozpaczona. Mój niewierny mąż zdradzał mnie przez wiele lat, a teraz zostawił mnie z kredytem i zmarszczkami na twarzy.
Szybko doszłam do wniosku, że sama jestem sobie winna. Gdybym dużo wcześniej podjęła decyzję o rozstaniu, to obecnie byłabym w zupełnie innym punkcie życia. A teraz nie pozostało mi nic innego, jak zakasać rękawy i próbować jakoś posklejać to swoje pęknięte życie.
Czytaj także: „Wstyd mi przed moją kobietą, że zarabiam marne grosze. Boję się, że zostawi mnie dla jakiegoś bogatego chłystka”
„Mąż myślał, że mam siano w głowie i nic nie potrafię. W ukryciu pięłam się po drabinie, by w końcu zostać jego szefową”
„Mój facet nie chciał się żenić, gdy zaszłam w ciążę. Bez łaski, wolałam być samotną matką, niż z takim tchórzem”