„Dla męża atrakcyjniejsze ode mnie było gapienie się w sufit. Namiętność rozpalił we mnie przyjaciel z dzieciństwa”

szczęśliwa para fot. Getty Images, Flashpop
„Kiedy tak leżałam w łóżku, obok swojego męża, nagle uświadomiłam sobie, że znajduję się obok zupełnie obcego człowieka. Co ja o nim wiedziałam? Co obecnie lubił? Gdzie chodził po pracy?”
/ 18.08.2023 07:30
szczęśliwa para fot. Getty Images, Flashpop

Z Patrykiem znaliśmy się od podstawówki. I dokładnie od wtedy byliśmy nierozłączni. Podczas studiów pozostawaliśmy w kontakcie, a kiedy wyszłam za mąż, okazało się, że Patryk zamieszkał w bloku obok.

I znów byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. On jednak najwyraźniej z czasem uznał, że to nie wystarczy.

Szkolni przyjaciele

Patryka poznałam jeszcze w szkole podstawowej. Stanął w mojej obronie, gdy dokuczał mi jeden ze starszych kolegów. Wyszedł z tego co prawda z podbitym okiem, ale nigdy mu tego nie zapomnę. Od tego czasu właściwie się nie rozdzielaliśmy. Aż do studiów, kiedy on poszedł na prawo w jednym mieście, a ja na zarządzanie w drugim. Choć wciąż spotykaliśmy się raz na dwa, trzy tygodnie, to już nie było to samo.

Mimo to, zawsze mogłam na niego liczyć. Kiedy coś się działo, dzwoniłam i otrzymywałam radę. Potrafiliśmy długimi godzinami wisieć na telefonie, a także pisać ze sobą na komunikatorach internetowych. Nawet kiedy zaręczyłam się z Jankiem, a potem wzięliśmy ślub, nasz kontakt się nie urwał. To była wyjątkowa przyjaźń i bardzo się do niej przyzwyczaiłam.

Czułam się samotna

Kilka lat po ślubie moje relacje z Jankiem znacznie się ochłodziły. On skupił się na pracy, wracał późno do domu, a ja długie godziny spędzałam sama. Moje zajęcie, polegające na wspieraniu niewielkiej firmy consultingowej, jak wielokrotnie podkreślał, było mniej absorbujące. Pochłaniało też zdecydowanie mniej dnia.

Aby przegonić samotność, zdecydowałam się wziąć psa ze schroniska. Whisky, suczka, którą wybrałam, szybko poczuła się u nas jak w domu. I chociaż Janek z początku marudził, że wzięłam zwierzę bez wcześniejszego ustalenia, ale w końcu machnął na to ręką. W związku z tym Whisky została.

Teraz przynajmniej mogłam liczyć na długie popołudniowe spacery z psem u boku. Podczas jednego z takich wyjść natknęłam się właśnie na Patryka. Choć z początku nie mogłam się nadziwić, że to on, szybko utwierdził mnie w tym przekonaniu, wykrzykując moje imię i machając do mnie jak szalony.

– Marta! Nie wierzę! To naprawdę ty!

– Patryk? – roześmiałam się szczerze. – Co ty tu robisz?

Też był z psem. Orkanem. Jak się okazało, pół roku temu wprowadził się do bloku obok. Spotkałabym go pewnie wcześniej, gdybym miała już Whisky i wychodziła z nią na spacery. Teraz natomiast zyskałyśmy nowych towarzyszy pieszych wędrówek.

Nie chciałam być sama w domu

Odkąd spotkałam Patryka, spacery stały się moją ulubioną codzienną aktywnością. Coraz mniej czasu spędzałam w domu. Razem z przyjacielem i psami chodziliśmy coraz dalej, wybieraliśmy się chociażby do pobliskiego parku. Czasem umawialiśmy się też sami, na obiad czy kawę.

Kiedyś, po jednej z wyjątkowo ostrych kłótni z Jankiem, umówiłam się z nim w pobliskim barze.

– Powoli mam już dość – mruknęłam znad zapiekanki. – Janek w ogóle mnie nie rozumie.

Patryk spojrzał na mnie w zdumieniu.

–  Myślałem, że jesteście udanym małżeństwem.

– Ja też, ale dawno temu – stwierdziłam. – Obecnie się nie dogadujemy. W domu się rozmijamy, a widujemy właściwie tylko wieczorami. Wtedy zwykle się o coś kłócimy, bo jakoś trudno nam teraz znaleźć wspólny język.

Pokręcił głową.

– Nie wierzę, że on cię nie docenia.

– Po prostu… bardzo się od siebie oddaliliśmy – wyjaśniłam. – To już nie to, co przed ślubem i tuż po nim.

– Widzisz, a ja nawet nie miałem się od kogo oddalać ‒ zauważył z gorzkim uśmiechem. – Dobrze, że zawsze miałem ciebie.

Miło było to słyszeć. Choć zastanawiałam się jednocześnie, jak udało mu się przetrwać te wszystkie momenty w samotności, gdy mieszkał w innym mieście. Cóż, pewnie miał jakichś innych przyjaciół, znajomych. Ale w końcu nigdy z nikim się nie związał.

Patryk chciał czegoś więcej

Moje życie zrobiło się szczęśliwe jak nigdy. Nawet do pracy wstawałam z większą motywacją i zapałem, bo wiedziałam, że po powrocie zabiorę Whisky i wspólnie z nią, Patrykiem i Orkanem zrobimy kółeczko po dzielnicy.

Jedyne, czego nie lubiłam, to wieczory. Momenty, w których siedziałam sam na sam z Jankiem i nie wiedziałam, jak się odezwać. Nasze kłótnie natomiast, zamiast gasnąć, robiły się coraz ostrzejsze i bardziej nieprzyjemne, a ja z dnia na dzień gorzej je znosiłam.

Na szczęście kolejnego popołudnia umówiłam się w parku z Patrykiem. Bez psów, mieliśmy po prostu pospacerować i pogadać. Cieszyłam się bardzo na to wyjście, bo stanowiło prawdziwą odskocznię od tego, co miałam w domu.
Chodziliśmy dość długo szerokimi, zielonymi alejkami, aż w końcu zaczęło się ściemniać. Zapatrzyłam się na zachodzące słońce, widoczne nad taflą pobliskiego jeziora i nawet nie zauważyłam, kiedy Patryk się zbliżył. Nie zaprotestowałam, więc mnie pocałował. Mój Patryk mnie pocałował!

– Co ty robisz? – rzuciłam, natychmiast odskakując w tył.

– Już dłużej nie wytrzymam, Marta – odparł na to. – Cały czas o tobie myślę…

– Ja mam męża – próbowałam przemówić mu do rozsądku.

– Jakiego męża? – żachnął się. – Mówisz o tym całym faceciku, który w ogóle o ciebie nie dba? Który pozwala, żebyś całymi dniami siedziała sama?

Milczałam. Wykorzystał chwilę mojego zawahania, by ująć moją twarz w dłonie.

– Zostaw go, Marta – szepnął, wpatrując się w moje oczy. – Zostań ze mną.

– Nie, Patryk – odsunęłam się od niego stanowczo. – Jesteś moim przyjacielem. I tylko przyjacielem. Nie psuj tego, proszę.

Nie wiedziałam, kogo wybrać

Po tym niefortunnym spacerze powróciłam do domu bardzo poruszona. Nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć. Co w ogóle odbiło Patrykowi? Znaliśmy się już tyle lat, a on nagle wyskakuje z czymś takim? Co mu przyszło do głowy?

Przecież jeszcze jako dzieciaki obiecywaliśmy sobie, że nigdy w życiu nie spojrzymy na siebie inaczej niż jak przyjaciel na przyjaciółkę i przyjaciółka na przyjaciela. Dlaczego akurat dziś postanowił to zmienić? I czemu w żaden sposób mnie nie uprzedził?

Przekonywałam się, że miał jakąś chwilę słabości, krótkie zaćmienie umysłu i teraz wszystko będzie między nami tak, jak przedtem. Spacery z nim dalej będą doskonałą odskocznią dla mojego umysłu, a ja wciąż będę się miała komu pożalić na wszelką podłość tego świata.

Mimo wszystko, długo nie mogłam zasnąć. Kiedy tak leżałam w łóżku, obok swojego męża, nagle uświadomiłam sobie, że znajduję się obok zupełnie obcego człowieka. Co ja o nim wiedziałam? Co obecnie lubił? Gdzie chodził po pracy? Czym się właściwie zajmował i który z projektów właśnie spędzał mu sen z powiek?

Jak łatwo się domyślić, na żadne z tych pytań nie potrafiłam sensownie odpowiedzieć. Gorzej, że nic do niego nie czułam. Kompletnie. Życie z nim pod jednym dachem nie miało sensu.

A Patryk? Zawsze przy mnie był. Potrafiłam powiedzieć na jego temat wiele i zawsze, gdy tylko o nim pomyślałam, na moją twarz wypływał błogi uśmiech. Czy naprawdę aż tak bardzo mnie zdziwił tym pocałunkiem? Czy przypadkiem się nie oszukiwałam, wmawiając sobie, że potwornie mnie oburzył i wcale mi się nie podobało?

Zamknęłam oczy i odetchnęłam nieco spokojniej. Bo już postanowiłam. Jutro umówię się z Patrykiem, żeby poważnie z nim porozmawiać. Jeśli wciąż jeszcze będzie zdecydowany, spróbujemy. Teraz też byłam pewna, że z tej naszej przyjaźni zdecydowanie może być coś więcej. I to mi się podobało.

Czytaj także:„Na wakacjach nudziłam się jak mops, więc znalazłam sobie kochanka. Nie sądziłam, że zostanie ojcem moich dzieci”
„Związek z mężem mnie nudzi, więc chcę odejść. Potrzebuję wrażeń, a nie siedzenia w domu i gapienia się w telewizor”
„Żona nawet nie udawała, że interesują ją moje pasje. Ciągle powtarzała naszym dzieciom, że tata to nudziarz”

 

Redakcja poleca

REKLAMA