„Mąż jest bogaty, ale skąpy. Muszę się spowiadać z każdego paragonu, a on nigdy nie odpuści nawet jednego jogurtu”

skupiona para fot. Getty Images, BSIP/UIG
„Mąż, pamiętając doświadczenia z dzieciństwa, nie potrafił pozbyć się lęków o przyszłość. Mieliśmy dom, dwa auta, złote karty kredytowe i sporo zgromadzonych oszczędności, ale on wciąż oszczędzał na wszystkim. – Na wypadek, gdyby przyszły gorsze czasy – ciągle powtarzał”.
/ 13.03.2024 22:30
skupiona para fot. Getty Images, BSIP/UIG

– Mamo, dasz mi stówę, dobrze? – uśmiechnął się szelmowsko Romek. – Chcemy iść z ekipą do kina, a później na coś do jedzenia. Na pewno nie chciałabyś, abym musiał prosić kolegów o pożyczkę... – zrobił smętną minę.

Westchnęłam boleśnie.

– Podaj mi moją torebkę. Ale musisz wiedzieć, że tata na pewno nie będzie z tego powodu zadowolony.

To mu nie mów, proszę. Ciągle na mnie naskakuje, jakby zapomniał, że też kiedyś był młody. Kiedy mam się naprawdę dobrze bawić? Jak wyłysieję?

– Ojciec przez całe swoje życie harował jak wół. Wszystko, co posiada, zdobył dzięki swojej ciężkiej pracy...

Mąż jest sknerą

– Tak, wiem – przerwał mi syn. – Słyszałem tę opowieść setki razy. O tym, jak mały, dzielny Grzesio budził się o świcie, żeby pomóc dziadziusiowi na roli. Jako jedyny z sześciorga rodzeństwa ukończył studia, wydostał się z ubóstwa, zbudował dom, posadził drzewo i spłodził takiego lenia jak ja...

– Słuchaj, chyba lepiej będzie, jak już pójdziesz. Nie szanujesz niczego.

– Ciebie szanuję – ucałował mnie w dłoń z banknotem. – Jesteś niesamowita, że wytrzymujesz z mężem sknerą i synem rozrzutnikiem. Dzięki!

Stówka znikła w jego kieszeni.

– Jeśli zdołasz przekonać starszego do wyjazdu w Dolomity, to będziesz istną świętą! Spróbujesz, prawda?

– Wiesz przecież, że to niemożliwe. Już raz próbowałam. Znikaj stąd! – kazałam mu. – Zanim tata nas złapie na tych układach. A ty baw się dobrze – dodałam.

– Na pewno będę! – zaśmiał się syn. – Kocham cię.

Syn zawsze potrafił oczarować swoim uśmiechem i pozytywnym nastawieniem. Wszyscy byli nim zachwyceni z wyjątkiem taty. Są od siebie zupełnie różni, jak dzień i noc. Grzegorz jest poważny, odpowiedzialny, zawsze zapracowany i zmartwiony o przyszłość, choć wszystko nam się układało. Nasza firma naprawdę dobrze się rozwijała. Obawia się o przyszłość syna, ale czy nie za bardzo?

Tutaj znajdziecie także historie z życia wzięte:

Wszystkiego odmawiał

Niestety, mój mąż, pamiętając doświadczenia z dzieciństwa, nie potrafił pozbyć się lęków o przyszłość. Mieliśmy dom, dwa auta, złote karty kredytowe i sporo zgromadzonych oszczędności, ale on wciąż oszczędzał na wszystkim.

– Na wypadek, gdyby przyszły gorsze czasy – ciągle powtarzał.

Zawsze wiedziałam, że Grzegorz nie zostawia napiwków i dokładnie sprawdza paragony. Z łatwością potrafił wyłapać jogurt, który kasjerka naliczyła niechcący dwa razy. Ale najbardziej denerwował go jego syn. Odkąd Romek stał się nastolatkiem, nieustannie się sprzeczali. Tak było na przykład przedwczoraj, kiedy chłopak zdecydował się poprosić o sfinansowanie ferii zimowych w Dolomitach.

– Wyobraźcie sobie zimę w takim miejscu! – mówił z iskrą w oczach.

Sama chciałabym to kiedyś zobaczyć... Mąż jednak od razu mu odmówił.

– Nic dziwnego... – Romek westchnął, a ja z smutkiem obserwowałam, jak znikająca radość odbiera blask jego młodej twarzy. – Nie przejmuj się tak mamo, dam radę – ruszył w stronę swojego pokoju.

Na ojca nawet nie spojrzał, gdy wychodził. To dawało kolejny pretekst do kłótni.

Syn powinien już zarabiać

– Gdy byłem w jego wieku, nie tylko się uczyłem, ale też pracowałem, a on chciałby tylko imprezować! Oczywiście, wszystko na mój koszt. Czy myśli, że będę go utrzymywał całe życie? Nic bardziej mylnego. Jeśli twój syn chce spędzić wakacje w Dolomitach we Włoszech, powinien sam na to zarobić. Może nawet u mnie w firmie. Już dawno mu to zaproponowałem. W końcu miałbym szansę sprawdzić, co się nauczył, ale woli, żeby wszystko dawać mu na tacy.

– Ma teraz naukę, testy... – próbowałam zaprotestować.– Zawsze go broniłaś. Tylko go krzywdzisz! Ile razy muszę ci powtarzać, że bez ciężkiej pracy niczego się nie dorobi.

Nie odpowiedziałam, chociaż na końcu języka miałam pytanie, kiedy w końcu nadejdzie ten przyjemny czas, kiedy on się dorobi i będziemy mogli cieszyć się owocami naszej pracy. Czułam, że jestem coraz bardziej wyczerpana. Marzyłam o tym, żeby uciec od ciągłego zamętu, pojechać gdzieś, zobaczyć coś nowego. Grzegorz sprawiał wrażenie, jakby zupełnie czegoś takiego nie potrzebował.

Praca jest dla niego najważniejsza

Żył swoją pracą. Szczerze wierzył, że firma upadnie, jeśli on zniknie na więcej niż tydzień. Mogliśmy sobie pozwolić na podróż gdziekolwiek na świecie, ale zazwyczaj zatrzymywaliśmy się tylko na krótki czas w Gdyni. Nasz syn większość wakacji zwykle spędzał bez nas, bo byliśmy zbyt zajęci pracą. Zgodnie z zasadą Grzegorza, że co można zrobić jutro, lepiej zrobić to dziś.

Wspierałam go w tworzeniu firmy. Byłam sekretarką, zarządzałam biurem, a teraz jestem główną księgową. Tylko on na tyle mi ufał, że powierzył mi finanse firmy. Ja zawsze w niego wierzyłam. Ciągle go wspierałam i czułam się nieswojo, kiedy słyszałam: „moja firma”, „moje pieniądze” – jakby wkład żony się nie liczył.

Próbowałam zrozumieć argumenty Grzegorza, jego dążenie do wychowania syna na samodzielnego i odpowiedzialnego człowieka, ale z każdą chwilą przychodziło mi to coraz trudniej. Wydawało mi się, że przede wszystkim chodzi tutaj o pieniądze. Ale co z tego, jeśli rodzina zaczyna się rozpadać...

Miał do mnie pretensje

– Ile dałaś mu tym razem? – Grzegorz wszedł do kuchni, aż kipiąc ze złości. – Nie wymiguj się. Widziałem, jak na mnie patrzył! Prawie się ze mnie śmiał. Rozpieszczasz tego bachora, a on sobie ze mną pogrywa. Może powinienem zacząć pilnować twoich wydatków, bo, jeśli tak dalej będzie...

– To co? – zapytałam chłodno. – Zostawisz nas bez grosza?

– No nie – odpowiedział niepewnie, wyraźnie zaskoczony moją nagłą agresją. – Ale powinnaś bardziej brać pod uwagę moje zdanie. Pytać...

– O co? Czy mogę dać synowi pieniądze na kino czy kupić sobie nową parę butów? Czy bez twojej zgody nie mogę tego zrobić? Nie zasłużyłam na to? Oczywiście... Skoro oficjalnie nie dajesz mi wynagrodzenia, to widocznie tak naprawdę nic nie robię. Pójdź krok dalej. Poproś mnie o podział majątku!

– Proszę cię, nie rób z tego dramatu – powiedział mąż, wyraźnie zirytowany.

– Ja robię dramat? A ty jesteś oczywiście rozważny i roztropny. My tylko jak nieroztropne dzieciaki wydajemy twoje – zaznaczyłam – ciężko zapracowane pieniądze, podczas gdy w każdej sekundzie możemy zbankrutować.

– O co ci teraz, na miłość boską, chodzi?! – zdenerwował się. - Jesteś zła, bo odmówiłem twojemu synkowi atrakcji za dwa tysiące złotych?

– To nasz syn! – wykrzyczałam.

– Czasem zastanawiam się, czy aby na pewno. Roman absolutnie nie jest do mnie podobny...

– Jak możesz tak mówić! – nie mogłam znieść tych słów i, w napadzie złości, uderzyłam go w twarz.

Przegiął. Ze złości aż się trzęsłam.

– Wybacz – przeprosił nagle. – Nie chciałem tego powiedzieć. Powinniśmy spokojnie zastanowić się, jak z nim postępować, stworzyć wspólną taktykę, bo inaczej ten dzieciak się zgubi...

– Masz rację, trzeba tu sporo przemyśleć.

Synowi brakowało ojca

Ciche dni w pracy i w domu pomagały mi w zastanowieniu. Jeśli Grzegorz myślał, że zdoła mnie złamać swoim milczeniem lub rzucanymi ukradkiem spojrzeniami – pełnymi żalu i wyrzutów – to się pomylił. Nie tym razem. Zbyt mocno mnie zranił. Przeanalizowałam dokładnie swoją przeszłość i sumienie: naprawdę nie potrafiłam doszukać się w sobie zbyt wielu poważnych win. Przynajmniej nie wobec mojego męża.

Jednak nie czułam się dobrze, myśląc o Romku. Przyznam, że trochę go rozpieszczałam, ale chciałam w ten sposób zrekompensować mu samotne dzieciństwo i ciągłe krytykowanie przez ojca. Gdybyśmy oboje byli tacy surowi, mogłoby skończyć się na tym, że zupełnie by się w sobie zamknął. To dzięki empatii i wyrozumiałości, którą się wykazywałam, mimo wszystko, nie utraciłam kontaktu z synem.

Dorastał głównie samotnie, ale w jakiś sposób, nie wiem jak, stał się pogodnym, otwartym młodym mężczyzną, którego jedynym błędem było postrzeganie pieniędzy jako środka do osiągnięcia celu, a nie celu samego w sobie. Zupełnie inaczej niż jego ojciec...

Było jednak jeszcze coś. Być może Grzegorzowi to nie przeszkadzało, ale mnie bolało, że moje dziecko swoje wolne chwile chce spędzać wyłącznie w towarzystwie innych ludzi, nigdy z nami. Kiedyś taka sytuacja miała uzasadnienie, bo budowaliśmy firmę, ale teraz wszystko się odmieniło. Mieliśmy już stabilną sytuację, mogliśmy zwolnić i po prostu cieszyć się życiem.

Miałam plan

Czy to nie smutne, że nigdy nie miałam okazji zobaczyć, jak syn jeździ na nartach? Mogłam tylko przeglądać zdjęcia, bo zawsze byłam przy mężu, który był zaślepiony obsesją zarabiania pieniędzy. Nigdy się nie sprzeciwiłam, nie kwestionowałam jego decyzji. I co otrzymałam w zamian za moją lojalność? Żenujące insynuacje i zwykłą przemoc finansową. Dosyć tego!

Podjęłam decyzję, że Romek w końcu wybierze się na upragnione wakacje. I postanowiłam, że to ja pojadę z nim. Wydałam z naszego wspólnego konta zaległe zarobki za kilka ostatnich lat i postanowiłam trochę poszaleć. Nie zastanawiać się nad każdym wydatkiem, nie pilnować każdej wydanej złotówki, w końcu smakować te ciastka, które do tej pory podziwiałam jedynie zza szyby...

Dam ci na ten wyjazd, ale musisz zgodzić się na jedno: weźmiesz mnie ze sobą – powiedziałam do Romka. – I poświęcisz mi trochę swojego cennego czasu.

Chyba trochę go zaskoczyłam.

– Ale chcemy jechać z paczką...– Spokojnie, nie musisz mnie niańczyć całymi dniami. Oczekuję tylko trochę towarzystwa. Nie mam doświadczenia w długich podróżach. Ale jeśli wolisz wyjechać sam, zrozumiem. Jesteś dorosły. Nie ma co się dziwić, że wakacje z mamą wydają ci się słabym pomysłem.

– Mamo, nie o to chodzi! – zaśmiał się. – Jestem z ciebie dumny. Niektórzy moi koledzy myślą, że jesteś moją starszą siostrą.

– Daj spokój! – zrobiłam się czerwona ze wstydu.

Naprawdę się martwię, czy sobie poradzę, broniąc cię przed hordami wielbicieli – zachichotał i dał mi kuksańca.

Nagle podskoczyliśmy, jak złapani na gorącym uczynku. Mąż stał w drzwiach, patrząc na nas z dziwnym wyrazem twarzy. Tęsknym i jednocześnie samotnym.

– Myślę, że lepiej będzie, jeśli was zostawię – syn dyskretnie się wycofał.

Nie wiedząc do końca, co powiedzieć, zaczęłam robić kawę.

Mężowi było w końcu wstyd

– Wiesz, trudno się nie zgodzić z Romkiem – zaczął Grzegorz, nie spojrzawszy mi w oczy. – Jesteś cudowną osobą. Piękną, inteligentną i troskliwą. Romek potrafi to wprost powiedzieć, a ja... wyrosłem w innym środowisku. Nie, to nie jest zarzut. Moi rodzice byli surowi i nie okazywali uczuć. Może nie potrafili. Teraz za to płacę... – westchnął ciężko. – Zazdroszczę własnemu synowi, uwierzyłabyś? – zaskoczył mnie swoim wyznaniem. – Gdy tylko stanę w drzwiach, zapada cisza. Czuję się jak intruz. Mam poczucie, że jestem wam potrzebny tylko do płacenia rachunków co miesiąc.

– Bo tylko to podkreślasz: jak dużo cię kosztujemy i jak to nas nie utrzymujesz – odparłam cicho.

– Rozumiem, przepraszam. I za to, co insynuowałem. Powiedziałem, że to twój syn, ponieważ wy dwoje potraficie porozumiewać się prawie bez używania słów. Wasza relacja jest czymś, o czym mogę tylko śnić... W ostatnich dniach dużo rozmyślałem. I z poczuciem wstydu zdałem sobie sprawę, jak niewiele czasu wam poświęcałem. A do tego te bezsensowne kłótnie o pieniądze... Musiałem dostać w kość, aby zrozumieć, co jest naprawdę ważne. Odepchnąłem od siebie Romka, a kiedy dotarło do mnie, że mogę także ciebie stracić... Ogarnął mnie strach. Bez was jestem nikim. I nie posiadam niczego.

Dotknęłam jego ręki przepełniona wzruszeniem. Chwycił moją dłoń niczym linę rzuconą tonącemu.

– Naprawię wszystko – obiecał z błyskiem w oku. – Zmienię się, Haniu. Już dosyć ciężkiej pracy. Zacznijmy na nowo. Tylko daj mi szansę i pozwól mi wyjechać z wami na urlop. Chciałbym też zobaczyć te Dolomity.

Nie mogłam odmówić, choć nie byłam do końca przekonana czy Grzegorz jest w stanie zmienić się w jeden dzień. Był przyzwyczajony do pracy. Nie potrafił odpoczywać. Jeśli chciał się tego nauczyć, musiał ciężko nad sobą pracować. Co za ironia losu!

Czytaj także: „Mąż wyśmiał mnie, gdy chciałam, żeby wziął urlop tacierzyński. Nie będzie babrał się w pieluchach”
„Wygrałem 400 tysięcy w totolotka i chciałem pomóc byłej żonie spłacić długi. A ta krętaczka mnie oszukała”
„Ojciec całe życie upokarzał mamę. Gdy dorosłem, postanowiłem ją wyrwać z tego domowego piekła”

 

Redakcja poleca

REKLAMA