„Wygrałem 400 tysięcy w totolotka i chciałem pomóc byłej żonie spłacić długi. A ta krętaczka mnie oszukała”

zszokowany mężczyzna fot. Getty Images, Alain SHRODER
„– To stanowczo za mało powiedziane, że jest zrujnowana. Nie jest nawet w stanie opłacić leków, ponieważ wszystkie jej środki idą na pokrycie długu. W ostatnim miesiącu bank wysłał do niej list z wezwaniem do spłaty zobowiązania. Jeżeli tego nie zrobi, zawita do niej komornik”.
/ 11.03.2024 14:30
zszokowany mężczyzna fot. Getty Images, Alain SHRODER

Elżbieta była moją pierwszą prawdziwą miłością. Byłem w niej zakochany od kiedy skończyłem dwanaście lat. Zauważyła mnie dopiero, kiedy oboje mieliśmy po szesnaście. W ten pamiętny dzień zgodziła się na trzymanie za ręce i wyjście na dyskotekę. I tak to się zaczęło, a zakończyło ślubem kilka lat później. Następnie przyszła praca, dzieci i wiele sporów. Po dwudziestu pięciu latach zrozumiałem, że mam dość naszego małżeństwa.

Rozstanie było najlepszą decyzją

Choć to prawda, że opuściłem swój dom niczym przestraszony pies, zważywszy na mój stabilny stan psychiczny, uważałem siebie za najbardziej odważnego mężczyznę na ziemi. I był to czas szczęścia. Nikt już nie dyktował mi, jak mam się odżywiać, co powinienem myśleć o różnych sprawach, jak powinienem traktować jej rodziców, a jak moich.

Miłość zniknęła z naszego związku tak niezauważalnie, że nawet tego nie zarejestrowaliśmy. Nawet Ela, która zawsze uwielbiała dydaktycznie pouczać wszystkich wokół, bo przecież zawsze wszystko wiedziała najlepiej, nie zauważyła, że nasz związek stracił to, co go sklejało.

Rozstaliśmy się. Moja partnerka pozwoliła mi zabrać rzeczy z naszego lokum i zatrzymać małe mieszkanie, które moja matka przekazała wyłącznie mi przed swoim odejściem. Oczywiście, na sam koniec Ela nie zapomniała mi przypomnieć, że zawsze byłem nikim i nigdy nie zrobiłem dla niej niczego dobrego.

Sądzę, że już wcześniej czułem, że nie mogę oddychać w moim pozornie radosnym związku małżeńskim, ale zdołałem się w nim utrzymać, aż do momentu, gdy nasze dzieci pokończyły uczelnie i opuściły dom. Moja małżonka zawsze starała się przekonać innych, że jestem starym nierobem, ale nie wszyscy dali się na to nabrać.

Teść mnie zaskoczył

Pewnego dnia, już po rozwodzie, natknąłem się na mojego byłego teścia. Nie będę ukrywał, że spodziewałem się usłyszeć coś niemiłego, ale on poklepał mnie pocieszająco po ramieniu.

– Szkoda. Powiem otwarcie, szanuję twoją odwagę. Dlatego zapraszam cię na piwo.

– Ale tata wie, że nie przepadam.

– Złamałeś się raz w ważnej kwestii, możesz to zrobić ponownie w innej.

Spotkanie to na tyle podniosło moje samopoczucie na duchu, że kolejne jedenaście lat spędziłem w dobrym humorze.

Ciągle o niej słyszałem

Na początku moja była małżonka próbowała namówić dzieci, aby potępiły swojego okropnego ojca. Jednak były już na tyle dorosłe, że jej manipulacje nie przyniosły skutku. A skoro Ela była zawsze osobą praktyczną, postanowiła zakończyć ze mną konflikt i definitywnie zakopała topór wojenny. Tak przynajmniej się wydawało.

Mówi się, że czas leczy wszelkie rany. Tak też było w moim przypadku, po jakimś czasie zapomniałem, jak to kiedyś wyglądało. Więc kiedy spotykałem dawnych znajomych, a oni opowiadali co u mojej byłej, po prostu słuchałem. Wygląda na to, że jak sama mówiła, nie miała najlepszej sytuacji. Wbrew zdrowemu rozsądkowi, zaciągnęła długi na spore kwoty i jej życie nie układało się najlepiej. Dzieci pomagały jej w spłacaniu zobowiązań, ale było jej ciężko, co miało mi subtelnie przypominać o mojej dawnej winie.

Wygrałem kupę kasy

Kiedy dowiedziałem się, że moja była ma problemy, akurat miałem szczęście wygrać w totolotka. Czterysta tysięcy to niewątpliwie ogromna fortuna. Jak mówi stara mądrość ludowa, kiedy jesteś bez grosza, boli cię głowa. Ale kiedy masz pieniędzy aż za dużo, zaczynasz cierpieć na prawdziwą migrenę.

Więc moją pierwszą reakcją był lęk przed kradzieżą. Owszem, wygrana bezpiecznie spoczywała na moim koncie, ale nagle zaczęły mnie dręczyć myśli o czasach, kiedy za cztery złote można było kupić bochenek chleba, a następnie za ten sam bochenek trzeba było zapłacić już złotych czterysta.

– A co powiesz na jakąś inwestycję? – zasugerował znajomy, zatrudniony w banku.

– W obligacje? – zapytałem pełen nadziei, licząc na ujawnienie jakiejś jego tajemnicy.

– Lepiej trzymaj się z daleka od banków, bo dla tamtych typów jesteś jeszcze zbyt zielony. Najrozsądniej będzie kupić mieszkanie i będziesz je wynajmować za godziwe pieniądze. Dodatkowy tysiąc do pensji, a później emerytury co miesiąc to niczego sobie dodatek.

Nie był to zły pomysł i kiedy zastanawiałem się nad zakupem dwupokojowego mieszkania w dobrej okolicy, natknąłem się na starego znajomego.

Naturalnie, zaczął mówić o mojej byłej, jakby to było jedynym, co mnie obchodzi. Niestety, zadałem sobie pytanie, co Ela zrobiłaby z tymi pieniędzmi? Co się u niej teraz dzieje? Czy nadal ma problemy? Jak poważne? Czy już osiągnęła dno, czy wciąż utrzymuje się na powierzchni?

Wynająłem detektywa

Podążałem tamtego dnia uliczką, kiedy moje spojrzenie nieświadomie zatrzymało się na tablicy biura detektywistycznego.

– Dlaczego by nie? – rzekłem do samego siebie.

Wszedłem do środka i zatrudniłem gościa, aby zbadał dokładnie, co się dzieje u mojej byłej żony. Był rudowłosy, pełen piegów i miał intrygujące spojrzenie. Miał coś z niskiego i niezdarnego mnicha, który niedawno uciekł z zakonu. Ale przecież wygląd nie zawsze odzwierciedla profesjonalizm.

Po upływie miesiąca detektyw zjawił się z ponurym wyrazem twarzy. Otrzymałem informację, że w ostatnim miesiącu moja była małżonka z wielkimi trudnościami poradziła sobie ze spłatą jednej z zaległych rat kredytu.

– Kredytu – potwierdził detektyw – który pańska była zaciągnęła, aby finansowo wesprzeć pana dzieci, które zamieszkały w Anglii. W tym momencie jej stan zdrowia... – zrobił pauzę i wzruszył ramionami. – To stanowczo za mało powiedziane, że jest zrujnowana. Nie jest nawet w stanie opłacić leków, ponieważ wszystkie jej środki idą na pokrycie długu. W ostatnim miesiącu bank wysłał do niej list z wezwaniem do spłaty zobowiązania. Jeżeli tego nie zrobi, zawita do niej komornik.

– Jaka jest kwota zadłużenia Eli?

– Trzysta pięćdziesiąt tysięcy.

Gdy usłyszałem tę sumę, zrobiło mi się gorąco. Co ona z tymi pieniędzmi zrobiła? To fakt, moje dzieci wyjechały rok temu do Wielkiej Brytanii, ale czy ich nowe życie mogło kosztować aż tyle? I dlaczego nic mi na ten temat nie powiedziały? Wyglądało na to, że matka przekupiła je swoimi pieniędzmi i w ten sposób przejęła nad nimi kontrolę.

Chciałem pomóc, ale po cichu

Niezależnie od wszystkiego, to przecież były moje dzieci. Przez te dwadzieścia pięć lat, które przeżyłem z Elą, doświadczyliśmy wiele radosnych momentów. Zdecydowanie więcej niż tych smutnych... W związku z tym podjąłem decyzję o spłaceniu długu swojej byłej żony. Miałem stabilne zatrudnienie oraz obiecujące perspektywy na dobrą emeryturę, więc utrata tysiąca miesięcznie za wynajem kupionej nieruchomości nie będzie dla mnie tak dużym obciążeniem.

Zleciłem detektywowi zdobycie danych do konta kredytowego mojej byłej żony, na które mogłem wpłacić środki. Nigdy nie pomyślałem, żeby po prostu podejść do niej i przekazać jej gotówkę. Chciałem jej pomóc, ale niekoniecznie słuchać podziękowań. Wiem, jestem trochę dziwakiem, ale już tak mam.

Próbowała mnie oszukać

Następnego dnia spotkałem innego starego znajomego, który, jak mi wiadomo, utrzymywał kontakt z moją byłą.

– Jak się ma Ela? – zapytałem niemal odruchowo.

– Świetnie, jak ryba w wodzie – odpowiedział. – Widzieliśmy się kilka dni temu w klubie nocnym, bawiła się na parkiecie z jakimś rudowłosym mężczyzną. Gdy zapytałem ją, co u niej słychać, powiedziała, że trafiła szóstkę w lotto i mrugnęła do mnie.

– Przecież niby jest zadłużona po uszy – byłem zaskoczony.

– Czy ty naprawdę nie znasz Elki? Zawsze przedstawiała się jako ktoś, kto nie ma pieniędzy.

Nie przekazałem żadnej gotówki mojej żonie. Gdy ten rudowłosy typ pojawił się u mnie z zapytaniem o fundusze dla mojej byłej, oznajmiłem, że jeżeli go jeszcze raz zobaczę, skontaktuję się z policją, i powiem, że on i Elka próbowali mnie okraść. Musiała mu obiecać niezłą kwotę za udział w tej akcji.

Z informacji uzyskanych od innego prywatnego detektywa, dowiedziałem się, że moja małżonka faktycznie ma zadłużenie w banku, jednak wynosi ono jedynie trzydzieści pięć tysięcy i spłaca je bez najmniejszych kłopotów. Pomimo tego nie zdecydowałem się na złożenie przeciwko Elżbiecie zarzutu o próbę wyłudzenia dużej sumy gotówki. Tak więc niech teraz nie twierdzi, że nigdy nie zrobiłem dla niej niczego dobrego.

Czytaj także: „Na emeryturze zmieniłam mieszkanie. Szybko pożałowałam, bo zamiast spokoju mam za oknem dzikie wrzaski jak w zoo”
„Matka zabroniła pochowania jej w jednym grobie z ojcem, bo miała powód. Szukała sobie miejsca na innym cmentarzu”
„Matka twierdzi, że ślub kościelny to chrześcijański obowiązek. Na klęczkach błaga Boga, bym się opamiętał”

 
 

Redakcja poleca

REKLAMA