„Ojciec całe życie upokarzał mamę. Gdy dorosłem, postanowiłem ją wyrwać z tego domowego piekła”

matka z synem fot. Getty Images, Oliver Rossi
„Kiedy mama spojrzała na mnie smutnym wzrokiem, coś we mnie pękło. Ten drań już nigdy więcej nie potraktuje jej tak źle”.
/ 11.03.2024 13:15
matka z synem fot. Getty Images, Oliver Rossi

Chyba przez całe życie to właśnie mama miała szczególne miejsce w moim sercu. To z nią byłem najbliżej – najlepiej się dogadywaliśmy, wiele rzeczy robiliśmy razem, a ona nigdy nie odmawiała pomocy. Wiedziałem, że jej mogę powiedzieć wszystko, a ona doradzi, co powinienem zrobić i dotrzyma każdego sekretu. Zupełnie inaczej niż z ojcem.

Zawsze miałem wsparcie w mamie

Ojca w zasadzie prawie nie było w domu. Miał tę swoją super ważną firmę i to jej poświęcał 90 procent swojego czasu. Nie narzekałem, bo choć może dziwnie to zabrzmi, zwyczajnie za nim nie przepadałem. Nie był kimś, kogo dałoby się lubić, a co dopiero kochać. O wszystko wiecznie miał pretensje, zwłaszcza w momentach, gdy świat go zawodził i robił coś wbrew jego planom.

Dla mnie był praktycznie obcą osobą. Do domu wpadał jak do hotelu, niczego prawie nie dostrzegając. Czasem, z rzadka, bo z rzadka, zdarzało mu się jednak dostrzec mamę lub mnie, ale to nie było nic przyjemnego. Nie przejmowałem się jego obecnością ani tym, co mówił, bo miałem mamę. Tyle tylko, że ona siłą rzeczy była zmuszona spędzać z nim dużo więcej czasu niż ja.

Poniżał mamę przy innych

Mama tak naprawdę robiła w naszym domu wszystko: sprzątała, prała, gotowała i wynosiła śmieci. Bardzo często musiała też przygotowywać wystawne bankiety, na których ojciec podejmował swoich ważnych gości. W takich wypadkach wszystko musiało być na tip-top, także strój mamy. Oczywiście, musiała go dobierać tak, żeby to jemu się podobało.

– Nie wstyd ci? – rzucił kiedyś do niej, gdy ubrała dosyć krótką, błękitną sukienkę, która tak ładnie podkreślała kolor jej oczu. – Krótszej nie miałaś? Tyłek ci w tym widać! – uśmiechnął się szeroko do rozbawionych kolegów i dodał głośniej: – No i widzicie, co ja mam z tą Alicją. Ale musicie jej wybaczyć. Ona z takiego patologicznego domu, to i nie miała żadnych wzorców. Ładna jest, ale strasznie głupia.

Nie spodobał mi się ten komentarz, zwłaszcza że widziałem potem, jak mama płacze. A takich zagrywek ojciec miał znacznie więcej. Z początku nie bardzo wiedziałem, co o tym sądzić, a nikt inny, w tym niby-koleżanki mamy, nic z tym nie robiły. Teraz wiem, że one zazdrościły jej pieniędzy ojca i najchętniej utopiłyby ją w łyżce wody. A ona była taka kochana… Nikomu nigdy nie życzyła źle.

Coraz bardziej mi się to nie podobało

Kiedy miałem czternaście lat, ojciec przekazał część obowiązków jednemu ze swoich dyrektorów i tym sposobem bywał w domu znacznie częściej. Chyba się nudził, bo zaczął jeszcze bardziej znęcać się nad mamą.

– To nazywasz kolacją? – warczał na nią przy wszystkich na kolejnym przyjęciu. – Jak nie umiesz gotować, to zamów jakiś catering, a nie męczysz nas tą breją.

Nikt wtedy nie stanął w jej obronie. Wszyscy tylko uśmiechali się głupio, a ktoś zaczął nawet radzić, jaką firmę warto wynająć do cateringu.

– Mnie bardzo smakuje – rzuciłem od progu, chociaż dawno temu miałem iść na górę. – I chętnie wezmę dokładkę!

Pamiętam, że ojciec wtedy poczerwieniał, a mama szybko wysłała mnie na górę, do swojego pokoju. Kiedy goście sobie poszli, mocno się pokłócili. Choć przez większość czasu to on krzyczał.

– Jak ty go wychowujesz?! Zapatrzył się gnojek na ciebie i mamy efekty! Żadnego szacunku do ojca! Czemu ja was w ogóle toleruję? Beznadziejna patologia!

Mama oczywiście próbowała go jakoś ugłaskać, a ja pożałowałem, że w porę nie ugryzłem się w język. Teraz przecież obrywało jej się z mojej winy.

Uciekłem, żeby nie patrzeć

Próbowałem jakoś przetrwać. Wytrzymać w domu jeszcze trochę, do studiów. Ojciec i tak uważał mnie za swoją życiową porażkę, bo zapowiedziałem, że nie chcę mieć nic wspólnego z jego firmą. Chciałem do wszystkiego dojść sam, a poza tym spełniać się w swojej dziedzinie, czyli pisaniu. Rozważałem jakiś kierunek związany z marketingiem albo kreatywnym pisaniem. Nie interesowało mnie, co myśli na ten temat ojciec – cieszyłem się za to, że mama postanowiła dać mi swoje wsparcie.

– Na pewno świetnie sobie poradzisz, synku – przekonywała. – Mądry z ciebie chłopiec. Wierzę, że ci się uda.

Kiedy więc tylko zdałem maturę, pospiesznie złożyłem papiery na kilka uczelni i ucieszyłem się, gdy przyjęli mnie na jednej z większych, z daleka od miejsca zamieszkania. Mama oczywiście też nie posiadała się z radości.

– Jedź, kochany, jedź – mówiła mi. – Realizuj swoje marzenia. Zadbaj o swoją przyszłość.

Choć zrobiło mi się dzięki temu cieplej na sercu, jednocześnie się o nią martwiłem. Bo ja uciekałem z domu, od ojca i jego jazd, a ona miała tam zostać sama. Wtedy jednak potrzeba poszerzenia własnej strefy komfortu zwyciężyła, więc wyjechałem.

Ułożyłem sobie życie

W innym dużym mieście odnalazłem się świetnie. Doskonale szło mi na studiach, a już na trzecim roku bez problemu zatrudniłem się w jednej z agencji SEO. Świetnie rozumiałem się z młodym zespołem kreatywnym i zarabiałem niezłe pieniądze. Miałem sporo znajomych, z którymi chętnie spędzałem wolny czas, a kiedy zacząłem magisterkę, poznałem też miłość mojego życia – Sarę.

Po ukończeniu studiów zamieszkaliśmy razem w apartamencie, który załatwiła mi mama. Podejrzewałem, że pieniądze wzięła od ojca, ale nie pytałem – możliwe, że po prostu sobie odłożyła. Przez cały ten czas  nie widywaliśmy się. Ona wpadła do mnie raz czy dwa razy, mówiąc, że nie chce się narzucać. Ja sam z kolei nie chciałem odwiedzać jej w rodzinnym domu z uwagi na ojca. Kiedy jednak ułożyłem sobie życie, oświadczyłem się Sarze, a ona zaszła w ciążę, postanowiłem, że muszę do niej w końcu zajrzeć.

Namówiłem mamę na rozwód

– Cześć, mamo! – zawołałem, gdy drzwi się otworzyły. –Niespodzianka!

Kiedy mama spojrzała na mnie zmęczonym, smutnym wzrokiem, coś we mnie pękło. Postanowiłem, że ten drań już nigdy więcej nie potraktuje jej jak śmiecia. Że zrobię wszystko, by zapewnić jej lepsze życie. W końcu na to zasługiwała, a ja byłem jej to winny za te wszystkie lata, które dla mnie poświęciła.

Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Sara zresztą też się we wszystko bardzo zaangażowała. Namówiłem mamę, żeby wzięła rozwód. Długo tłumaczyłem, że męczy się z ojcem, że on jej nie szanuje, a my przecież możemy jej ze wszystkim pomóc. I tak udało nam się ją przekonać do tego, by u nas tymczasowo zamieszkała. Planowaliśmy w przyszłości wesprzeć ją przy zakupie mieszkania, najpierw jednak musiała się wyplątać z tego koszmarnego małżeństwa.

Ojciec był w szoku. Wielu rzeczy mógł się spodziewać, ale z pewnością nie tego, że jego wierna, zawsze posłuszna żona, którą tak chętnie pomiatał, niespodziewanie powie „nie” i zażąda rozwodu. Właściwie z początku podobno nawet próbował ją przepraszać, a potem przekonywać, jak to będzie jej z nim teraz dobrze. Na szczęście, mama nie dała się zmanipulować i nie uległa jego namowom. Oczywiście, potem zaczął się odgrażać, że ją zniszczy i nic nie dostanie. Nie przewidział tylko, że mama będzie teraz polegać na mnie i na Sarze. Mogłem się w zasadzie założyć, że w ogóle zapomniał, że ma jakiegoś syna.

Widać, że odżyła

Nie wiem, co on teraz robi, ale my mieszkamy wspólnie z mamą, która świetnie się odnalazła w nowym miejscu. Apartament jest spory, więc bez problemu się mieścimy, a ona chętnie przygotowuje obiady, choć kilkakrotnie już mówiłem jej, że wcale nie musi tego robić. Sara z kolei bardzo się cieszy, bo będzie mogła liczyć na kobiecą pomoc przy dziecku.

A mama? Chyba nigdy dotąd nie widziałem jej tak szczęśliwej. Cały czas powtarza, że będzie najlepszą babcią na świecie i że oczywiście znajdzie mieszkanie jak najszybciej, żeby nie siedzieć nam na głowie. My jednak wcale jej nie wyrzucamy – mam nadzieję, że szybko to zrozumie.

Czytaj także: „Na emeryturze zmieniłam mieszkanie. Szybko pożałowałam, bo zamiast spokoju mam za oknem dzikie wrzaski jak w zoo”
„Matka zabroniła pochowania jej w jednym grobie z ojcem, bo miała powód. Szukała sobie miejsca na innym cmentarzu”
„Matka twierdzi, że ślub kościelny to chrześcijański obowiązek. Na klęczkach błaga Boga, bym się opamiętał”

 

Redakcja poleca

REKLAMA