„Matka zakazała nam nawet myśleć o tacie. Wmawiała nam, że go nie obchodzimy, że nas nigdy nie kochał”

kobieta która wychowywała się bez ojca fot. Adobe Stock
W naszym domu matka zabroniła nawet mówić o ojcu. To prawda, że od nas odszedł, ale później wielokrotnie szukał kontaktu…
/ 14.04.2021 16:03
kobieta która wychowywała się bez ojca fot. Adobe Stock

Dziadek Roman? – Marta zrobiła wielkie oczy. – Jaki Roman? Przecież mam tylko jednego dziadka. Stefana. 
– Ten dziadek to mój tata – spojrzałam na nią poważnie. – Nie widziałam go wiele lat. Nigdy go nie poznałaś.  
Bo o nim nie mówiłaś  – zauważyła bystro. – Nie chciałaś? 
Tak. Nie chciałam. Bo co tu mówić o człowieku, który zostawił mnie, kiedy miałam osiem lat. Tyle, ile Marta teraz. Wyjechał, założył nową rodzinę. I nigdy nawet nie próbował się dowiedzieć, co u mnie, czy żyję, jak sobie daję radę.

Mama w ogóle nie chciała o nim mówić. Raz tylko udało mi się z niej wyciągnąć, że ojciec od lat mieszka na Korsyce. Wiedziałam też, że do ukończenia przeze mnie studiów regularnie wysyłał alimenty. Chciałam do niego napisać, kiedy urodziła się Martusia, ale mama stanęła okoniem. 
– Gosiu, tylko się rozczarujesz  – powiedziała stanowczo, gdy poprosiłam, by podała adres ojca.  
– Chcę mu wysłać swoje zdjęcie – upierałam się. – I Marty. Niech wie, że został dziadkiem. A potem niech zrobi z tym, co chce. 
– To kiepski pomysł, zaufaj mi. Nic na tym nie zyskasz, tylko ból. Poza tym nie będziemy błagać o litość – oświadczyła dumnie. – Dawałyśmy sobie radę przez te lata, damy i teraz. 
– Mamo, ale tu wcale nie chodzi o litość, dobrze wiesz! – irytowałam się, bo nie wierzyłam, że tego nie rozumie. Mówiła tak, bo wciąż targała nią ambicja, wieloletnia złość i żal, że została opuszczona. – O nic nie chcę go prosić. Tylko wysłać mu zdjęcia. I kilka słów.
– Małgosiu, jak możesz być tak nielojalna! – matka aż się zatrzęsła ze zdenerwowania. – Już nie pamiętasz, przez co przechodziłyśmy? 

Umilkłam. Nie chciałam jej drażnić i prowokować do płaczu. I więcej nie wracałam do tematu.
Próbowałam szukać na własną rękę, ale nic z tego nie wyszło. Za to zupełnie nieoczekiwanie, kiedy Marta była już w drugiej klasie, ojciec znalazł mnie sam. Na Facebooku. Napisał mi wiadomość. Że prosi choć o jedno spotkanie. Wszystko wyjaśni. Byłam w szoku, ale odpisałam. Zgodziłam się. I nie przyznałam się do tego mamie. Wybrałam kawiarnię w innej dzielnicy, na uboczu. Kiedy przyszłam, już czekał. Siwy, łysiejący, opalony starszy pan. Nie wiem czemu, ale od razu poczułam, że to on. Serce mi waliło, kiedy podchodziłam do stolika. Chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. A potem mnie przytulił.

Staliśmy tak przez dłuższy czas. W końcu usiedliśmy. Usłyszałam, że jestem piękna, mądra i mam cudowną córkę. Usłyszałam także inną historię niż tę, którą przedstawiała mi mama. Ojciec od lat chciał się ze mną skontaktować, ale ona nie pozwalała mu się do mnie zbliżyć. 
– Wtedy, gdy miałaś osiem lat, wyjechałem do pracy – opowiadał. – Tak, po jakimś czasie coś mi odbiło, zakochałem się – spuścił z pokorą oczy. – Napisałem do mamy, żeby mi dała czas. Wściekła się i odpisała, że w takim razie już nigdy cię nie zobaczę. Chciałem to załatwić sądownie, nie udało się. Przez te wszystkie lata pisałem do ciebie listy. Proszę – wyciągnął plik zszarzałych kopert. – Przeczytaj, zanim wydasz werdykt. I pamiętaj, że jestem gotowy zmienić życie dla ciebie i Martusi. Przeprowadzę się. Ale nie odtrącaj mnie, proszę. 

Nie chciałam go odtrącać. Patrzyłam w oczy swojego ojca i widziałam w nich łzy. Mojemu dziecku potrzebny był taki dziadek. Mądry, wrażliwy. Czekała mnie jednak trudna rozmowa z mamą. Powiedziałam jej, że wiem o wszystkim,  że spotkałam się z ojcem, czytałam listy od niego. I że trudno mi się pogodzić z tym, iż skazała mnie na bycie półsierotą, choć mój ojciec cały czas był i mnie kochał. Jak było do przewidzenia, wpadła w histerię. Oskarżyła mnie o spisek przeciwko niej. O bycie niewdzięczną córką. Wyszłam z ciężkim sercem. Jest dorosła, musi sama sobie z tym poradzić. W końcu zadzwoniła do mnie. Powiedziała, że wszystko przemyślała i bardzo mnie przeprasza. I że nie wie, jak mi to wynagrodzić.
– Babciu, babciu… – Marta wyrwała mi słuchawkę – urządzamy z mamą przyjęcie z okazji święta Babci i Dziadka. Będzie dziadek Roman. Zrobimy tort na waszą cześć. Przyjdziesz, prawda?
Twarz Marty, przez moment napięta, rozjaśniła się w uśmiechu. Przyjdzie! Odetchnęłam z ulgą. Wszystko tak pięknie się układa. Może jeszcze będzie normalnie?

Więcej prawdziwych historii:
„Gdy straciłam ciążę, moje małżeństwo zaczęło się rozpadać. On zostawił mnie z tym samą i nawet nie próbował pomóc”
„Powiedziała mi, że jestem super facetem i wielka szkoda, że jestem gejem. Problem w tym, że… nie jestem”
„Bałam się, że ukochany zostawi mnie, gdy stracę pierś. Dlatego powiedziałam, że mam romans i go nie kocham”

Redakcja poleca

REKLAMA