„Powiedziała mi, że jestem super facetem i wielka szkoda, że jestem gejem. Problem w tym, że… nie jestem”

mężczyzna który stara się o ukochaną fot. Adobe Stock
By ją zdobyć, uknułem piekielny plan. Inaczej nie miałbym szans u tej piękności. Jestem chudy, uszy odstające, włosy mysie…
/ 12.04.2021 15:21
mężczyzna który stara się o ukochaną fot. Adobe Stock

Cholera! Żadna dziewczyna mi się dotąd tak nie podobała. Spotykamy się co dnia. Tylko mi pozazdrościć, co? No, niezupełnie. Ostatnio Elka mi powiedziała: „Wiesz, jesteś superfacet. Czasem żałuję, że jesteś gejem”.

W tym sęk, że nie jestem. W piaskownicy kochałem się w Izuni, w podstawówce w Beatce, a w liceum w Ance – ale ona nawet na mnie nie patrzyła. Prawda jest taka, że nie robię wrażenia na kobietach. Chudy, uszy odstające, krótkowidz, włosy mysie. Jestem najlepszy na roku – studiuję w Szkole Głównej Handlowej. Działam w samorządzie. Cóż – dziewczyn to nie interesuje.
Miałem pecha, już na pierwszym roku w oko wpadła mi Ela. Uczelniana piękność. Inteligentna, oczytana. Niestety, Elka przemieszczała się po korytarzach otoczona rojem wielbicieli. Usychałem z miłości i robiłem się coraz bardziej nijaki. W końcu zwierzyłem się kumplowi Markowi.
– Nie masz u niej szans.
– To co mam robić?! – zawyłem.
– Zaprzyjaźnij się z nią. Gdy pozna twoje wnętrze, to pokocha. W związkach długoterminowych dla kobiet ważniejszy jest intelekt niż muskuły – wymądrzał się Marek.

Wymyśliłem piekielny plan. Ponoć prawdziwa przyjaźń między mężczyzną a kobietą może istnieć tylko wtedy, gdy… jedno z nich jest homoseksualne. Udam więc geja!
Na najbliższej imprezie postarałem się znaleźć sam na sam z Elką. Nalałem sobie kieliszek wina i oznajmiłem, że muszę się upić na smutno. Elka zapytała dlaczego.
– Ty nie musisz żyć w zakłamaniu – powiedziałem. – Ech, co tam. Tobie jednej to powiem. Jestem gejem. Nie potrafię ułożyć sobie życia. Najgorsze jest to, że nawet nie mam komu o tym opowiedzieć.
– Mnie możesz opowiedzieć. Nie wiedziałam, że… wiesz, wyglądasz na nudziarza! – zaśmiała się.
– Zawrzyjmy pakt. Zostańmy przyjaciółmi – zaproponowałem.

Zgodziła się. Umówiliśmy się do kina i na zakupy, bo Elka twierdziła, że pewnie znam się na kobiecych łaszkach.
– Ty cokolwiek włożysz, wyglądasz jak bogini. Nie to, co ja.
Hm, nie dbasz o swój image. Ale z tym da się coś zrobić – Elka rzuciła mi badawcze spojrzenie.
Resztę dnia spędziliśmy w modnych lumpeksach. Elka ubrała mnie od stóp do głów. Poszarpane dżinsy, do tego obcisła koszula w kwiaty i szara marynarka. Na nogach – czerwone trampki.
– No! Teraz to wpuściliby cię do każdego klubu, gdyby nie ta fryzura i gogle! – załamała ręce i zaciągnęła mnie do optyka po soczewki kontaktowe. Potem jeszcze czekała mnie wizyta u stylisty fryzur. Zrobił mi irokeza. Elka była zachwycona.

Przez następne miesiące byliśmy z Elką nierozłączni.
– Chyba się zakochałam. Chciałabym, żebyście się poznali – powiedziała pewnego popołudnia. Co?!
Umówiłem się z Elą i jej wybrankiem w znanej warszawskiej knajpie. Elka wpatrzona w niego, a on... w jej biust. Rozmowa się nie kleiła. Byłem wściekły.
– Tak, Umberto Eco. „Nazwa Róży” – próbował zaimponować Elce.
– „Imię Róży” – poprawiłem.
– Czytałem w oryginale. Angielski znam perfekt – puszył się on.
– Serio? To biegła znajomość angielskiego pomaga czytać książki po włosku? – zainteresowałem się.

Szybko wyszedłem, śląc blondynowi nienawistne spojrzenie. Jeszcze tego samego dnia do moich drzwi zapukała Elka.
Romek, wiem… on ci się podoba. Nie będę się z nim widywać. Twoja przyjaźń jest ważniejsza.
– Skąd ci to przyszło do głowy?!
– Czułam, że między wami przepływa prąd. I na koniec tak na niego namiętnie spojrzałeś – tłumaczyła. Zachciało mi się śmiać. Prąd przepływał – o, gdybym mógł, podłączyłbym mu od razu 220 woltów.

Kocham Elę. Nie chcę jej oszukiwać. Wziąłem głęboki oddech.
– Elu, teraz ja muszę ci coś powiedzieć. Chyba się zakochałem. Ale nie w blondynie – zacząłem.
Powiedziałem jej wszystko dwie godziny temu. A teraz siedzę sam w pokoju, policzek wciąż mnie piecze. Cóż, ma prawo być wściekła.
O, telefon. Nie odbiorę. Mam dość. Co za natręt tak wydzwania?
– Czego?! – wydarłem się.
– Przepraszam, że cię uderzyłam. Siedzę teraz w domu i myślę. Jesteś moim przyjacielem. I wiesz co? Ja też się chyba zakochałam. Ale nie w blondynie – mówi Elka. I oboje zaczynamy się śmiać jak wariaci.

Więcej prawdziwych historii:
„Prawie straciłam miłość, ale zyskałam przyjaciela na całe życie. I wiecie co? Nigdy tego nie żałowałam”
„Randki przez internet są jak wrzód na tyłku. Straciłam nerwy na oszustów, napalonych osiłków i zdradzających mężów”
„Zdradziłam męża, bo był nudny i przewidywalny. Boże, jaką ja byłam głupią krową!”

Redakcja poleca

REKLAMA