„Matka odcięła mnie od ojca przez swoją chorą ambicję. Dlaczego mi go odebrała? To nie moja wina, że byłam owocem romansu!”

Postanowiłam poprawić urodę mojej synowej fot. Adobe Stock, kichigin19
„Matka ciężko przeżyła fakt, że chcę utrzymywać kontakt z przyrodnią siostrą. Ale nic nie mogła na to poradzić. Tak samo jak na to, że wyjeżdżam do Kanady, by poznać ojca. Kiedy pierwszy raz usłyszał mój głos w słuchawce, rozpłakał się. Nie wiem, kto ponosi winę za rozpad ich związku, ale nie interesuje mnie to”.
/ 14.02.2023 13:15
Postanowiłam poprawić urodę mojej synowej fot. Adobe Stock, kichigin19

Wszyscy znajomi w autobusie wybuchli nagle śmiechem.

Zuza, patrz, jedzie z nami twój klon – krzyczeli jedni przez drugich.

Ale ja się nie śmiałam. Nie mogłam uwierzyć w to, co widzę...

Upał był niemiłosierny

Jechaliśmy po zajęciach do naszego wspólnego kolegi, którego rodzice mieli domek za miastem.

– Mamy przez cały weekend do dyspozycji ogród i grilla od starych – powiedział Igor. – Wszyscy jesteście zaproszeni. Przetrwamy ten żar, chłodząc się zimnym piwem, aż do powrotu moich rodziców.

Jechaliśmy najpierw zwykłym miejskim autobusem, a później mieliśmy się przesiąść w podmiejską linię. Zapowiadała się przynajmniej półtoragodzinna podróż, więc chłopaki zaopatrzyli się na tę okoliczność w dwie reklamówki zimnych piw. Zaczęli je popijać, ukrywając się za siedzeniami, więc humory im dopisywały. Zajmowaliśmy niemal połowę autobusu. Nie było już miejsca siedzącego dla mnie, poza tym chciałam stanąć jak najbliżej otwartego okna, więc wcisnęłam się na schody przy tylnych drzwiach. Zauważyłam ją chyba jako ostatnia z naszej grupy. Wszyscy zdążyli już się jej dobrze przyjrzeć i jak fala dopływały do mnie okrzyki zdziwienia i komentarze moich znajomych.

– Przecież ona wygląda zupełnie jak Zuza – usłyszałam. – Tylko włosy ma jakby trochę ciemniejsze. To chyba jej sobowtór.

Spojrzałam na tę dziewczynę. Podobno trudno jest rozpoznać, czy druga osoba przypomina nas samych, ale w tym przypadku nawet mnie uderzyło to podobieństwo. Na początku nawet mi się to spodobało. Przyglądałam się jej i zastanawiałam, czy jest ładna. To ciekawe móc popatrzeć na siebie z boku. Ale z minuty na minutę czułam, że coś tu musi być nie tak… Zdałam sobie sprawę, że to przecież niemożliwe, aby ktoś obcy był aż tak bardzo do mnie podobny.

Patrzyłam na nią i byłam przerażona

Chciałam, żeby jak najszybciej wysiadła, żeby zniknęła. Wydawało mi się, że powinnam do niej podejść, porozmawiać, ale jednocześnie czułam strach. Bo to tak, jakbym zobaczyła samą siebie w innym wcieleniu. Ona zwróciła na mnie uwagę dużo później. W zasadzie już miała wysiadać, gdy zorientowała się, że zrobił się szum wokół niej. Nasze spojrzenia spotkały się na kilka sekund. Zobaczyłam w jej oczach najpierw zdziwienie, a później strach…? Nacisnęła guzik otwierający drzwi i wyskoczyła z autobusu.

Matka nie chciała o tym ze mną rozmawiać. Powiedziałam jej o wszystkim, zapytałam wprost, czy to możliwe, że mam gdzieś na świecie ukrytą siostrę bliźniaczkę. To miał być żart, mała prowokacja, ale po tym jak mama zareagowała na tę opowieść, domyśliłam się, że coś przede mną ukrywa. Była dziwnie zdenerwowana, szybko zmieniła temat. Nie miałam odwagi dalej drążyć. Postanowiłam odnaleźć tę dziewczynę. Nie miałam jednak żadnego punktu zaczepienia. Nie wiedziałam, jak się nazywa, gdzie mieszka, a spotkać drugi raz tę samą osobę w mieście takim jak Warszawa, to niemal cud. Zaczęłam więc jeździć tą samą linią autobusową, którą podróżowaliśmy wtedy. Codziennie starałam się przejechać trasę od przystanku, na którym wsiadła wtedy ta dziewczyna, aż do samej pętli. Raz rano i później po siedemnastej, kiedy najwięcej ludzi wraca z pracy. Były wakacje, nie miałam już zajęć na uczelni, więc mogłam sobie pozwolić na zabawę w detektywa. Ale nic z tego nie wyszło. Albo miałam pecha, albo ta dziewczyna znalazła się wtedy na tej trasie jednorazowo, przypadkiem i po prostu nie był to jej codzienny autobus.

W końcu dałam sobie spokój

Nie miałam szans na odnalezienie tej dziewczyny. Ale często o niej myślałam. Intuicja podpowiadała mi, że to nasze podobieństwo nie jest przypadkowe. Zapytałam babcię, co myśli o całej tej sprawie. Ona, w przeciwieństwie do matki, zachowała spokój.

– Wiesz, dziecko, twoja matka, odkąd się urodziłaś surowo zabroniła mi wspominać o twoim ojcu – powiedziała smutno. – Ale chyba czas skończyć z tym teatrem rodzinnym. Wychowałaś się bez taty, ale to nie znaczy, że on nie istnieje, i że na przykład nie może mieć drugiej córki, którą jakimś cudem przypadkowo spotkałaś na ulicy. Kiedy byłaś mała, matka przez pewien czas wmawiała ci wprawdzie, że ojciec był marynarzem i zginął na morzu, ale w końcu się opamiętała i powiedziała ci, że żyje, ale nie ma z nim kontaktu. Twój ojciec nie miał szans o ciebie walczyć, bo matka, zanim się urodziłaś, zerwała z nim wszelkie relacje i zabroniła mu zbliżać się do was. A on przecież chciał się nawet dla niej rozwodzić ze swoją żoną, z którą mieszkał od lat w Kanadzie. Twój ojciec przyjechał wtedy do Polski tylko na pół roku, na jakąś wymianę naukową. Był lekarzem i poznał w szpitalu twoją matkę, która pracowała tam jako pielęgniarka. Mieli romans, jego owocem jesteś ty. Nie wiem dlaczego, ale matka, odkąd dowiedziała się, że jest w ciąży, znienawidziła twojego ojca. Kazała mu wracać do żony, nie przyjęła jego oświadczyn. On chciał się z tobą widywać, pisał do ciebie listy, ale ona je wszystkie niszczyła. Chciała za wszelką cenę wyrzucić go ze swojego i twojego życia.

Nie wierzyłam w to, co słyszę

Słuchając babci, czułam, jakby ktoś opowiadał mi moje życie na nowo. Jakbym do tej pory była marionetką w rękach mamy. Faktycznie, temat ojca w zasadzie nie istniał w naszym domu. Kilka razy próbowałam się o nim czegoś dowiedzieć, ale widziałam, że matkę kosztuje to mnóstwo stresu i cierpienia, więc dałam spokój. Dopiero po rozmowie z babcią zrozumiałam, że matka okradła mnie z kawałka mojego życia. Przez swoją chorą ambicję odebrała mi szansę na to, bym miała pełną rodzinę, ojca…

To ona mnie znalazła. Czekała na mnie przed uczelnią. Gdy ją zobaczyłam, o mało nie spadłam ze schodów.

– Możemy porozmawiać? – spytała.

Tak, ja też próbowałam cię odnaleźć – głos mi drżał.

Anna jest ode mnie o cztery lata starsza. Urodziła się i jeszcze do niedawna żyła w Kanadzie. Skończyła, tak jak ojciec, medycynę. Na studiach poznała chłopaka, który jest Polakiem. Wyszła za niego i zaraz po ślubie okazało się, że jej teściowa zachorowała. Przyjechali do Polski, żeby się nią opiekować.

– Kiedy cię zobaczyłam, od razu pomyślałam, że to ty – powiedziała. – Chociaż nie sądziłam, że jesteśmy do siebie aż tak podobne. Zwiałam z tego autobusu, bo się przestraszyłam. Nie wiedziałam, jak zareagujesz. Ojciec uprzedził mnie, że możesz nie wiedzieć o moim istnieniu. To on powiedział mi, jak się nazywasz, i co studiujesz. Wie o tobie więcej, niż myślisz.

W jednej chwili poczułam, jakbym urodziła się na nowo. Z nową biografią, rodzeństwem, ojcem. Matka ciężko przeżyła fakt, że chcę utrzymywać kontakt z przyrodnią siostrą. Ale nic nie mogła na to poradzić. Tak samo jak na to, że wyjeżdżam do Kanady, by poznać ojca. Już z nim rozmawiałam. Kiedy pierwszy raz usłyszał mój głos w słuchawce, rozpłakał się. Nie wiem, kto ponosi winę za rozpad ich związku, ale nie interesuje mnie to. Ja tylko chcę mieć ojca! 

Czytaj także:
„Działałam jak lep na nieudaczników, którzy bawili się moim kosztem. Dopiero, gdy jeden wrobił mnie w dziecko, otrzeźwiałam"
„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat. Liczyłam, że mama pomoże mi wychować dziecko. Jej propozycja mnie przeraziła”
„Niczego nie pragnęłam bardziej niż macierzyństwa. Gdy moja siostra urodziła, uknułam plan, żeby odebrać jej syna”

Redakcja poleca

REKLAMA