Nie, to jednak nie sen. Telefon naprawdę dzwoni. Wzdychając, sięgnęłam po komórkę, zapaliłam lampkę…
– Aneczko, Michaś nie wrócił na noc. Coś się na pewno stało – słyszę w słuchawce rozstrzęsiony głos mamy.
Patrzę na budzik przy łóżku.
– Ale dopiero za dziesięć dwunasta, to jeszcze wcześnie.
– Jakie tam wcześnie! Dawno powinien być w łóżku. Ja ci mówię, trzeba dzwonić na pogotowie. Na pewno. O Boże, myśleć nawet nie chcę, co się stało – mama już szlocha w słuchawkę.
No tak. Nie pozostaje mi nic innego, jak zadzwonić do Michała, zapytać, kiedy wróci, kazać mu zadzwonić do mamy, żeby ją uspokoił…
Ta sama śpiewka co tydzień, dwa i trzy
W każdy weekend moja mama stoi na posterunku i wyczekuje w nocy powrotu swojego trzydziestodwuletniego syneczka. Nie może pojąć, że ten mężczyzna musi mieć swoje życie. Tym razem poszedł na bilard, niedaleko od domu. Jest ze swoją dziewczyną i dwoma kolegami z pracy. Obiecał, że wróci najdalej za godzinę.
– No i powiedz, po co on na ten bilard chodzi? To przecież żadnego pożytku z tego nie ma. Siedzą tam, papierosy pewnie palą, a może i coś piją… Naprawdę, nie mogę zrozumieć! – mama się rozkręca, więc próbuję powstrzymać ten bezsensowny potok słów:
– Michał jest dorosły, spędza czas, jak chce. Lepiej weź ziołową tabletkę, to szybciej zaśniesz. I nie stój w oknie, nie waruj przy drzwiach. Michał ma przecież klucze – pouczam ją, tak samo jak ostatnio. – Aha, tylko nie zamykaj drzwi na łańcuch – upominam na koniec i słyszę ciche „dobranoc” przy akompaniamencie pochlipywania.
I tak dobrze, że dziś brat w ogóle zamierza wrócić. Czasami nocuje u dziewczyny albo wyjeżdża gdzieś za miasto. Żyje jak normalny facet w tym wieku. Ja jednak mam noc z głowy i obawiam się, że za tydzień wcale nie będzie lepiej. Odkąd zmarł tata, niepokój mamy o Michała narasta z każdym dniem. Pewnie gdyby mieszkał osobno jak ja, nie byłoby tego problemu. Nie mogłaby bez przerwy go kontrolować. No ale to wszystko nie jest takie proste.
Mój brat jest późnym dzieckiem moich rodziców
Mama urodziła go, gdy już miała ponad czterdziestkę. Oczywiście, jak to w takich sytuacjach bywa, rodzice zwariowali na jego punkcie, rozpieszczali go tak, jakby był ich wnukiem. Nadziwić się nie mogę, że mimo błędów wychowawczych, jakie popełniali na każdym kroku, Michał wyrósł na porządnego i pracowitego faceta. Skończył politechnikę, pracuje. Niestety, nie zarabia zbyt wiele. Dlatego podjął jeszcze studia na innym wydziale, żeby mieć większe możliwości na rynku pracy. A że nauka kosztuje, więc nie stać go na wynajmowanie mieszkania czy kredyt na zakup własnego. Pewnie nieprędko wyprowadzi się od mamy.
Ona się martwi, bo synek pod jednym dachem, więc trzeba się o niego troszczyć, pilnować, żeby sobie krzywdy nie zrobił. Z kolei on chce normalnie żyć. Nie wiem, jak wybrnąć z tej sytuacji. Jeśli brat w końcu się wyprowadzi, to mamie zacznie dokuczać samotność. Do siebie jej nie wezmę, bo nie mam gdzie – trzy maleńkie pokoje, dwoje dorastających nastolatków i mąż pracujący w domu. Jak mam wytłumaczyć mamie, że Michał nie jest dzieckiem, i że ma swoje życie?
Czytaj także:
„Działałam jak lep na nieudaczników, którzy bawili się moim kosztem. Dopiero, gdy jeden wrobił mnie w dziecko, otrzeźwiałam"
„Zaszłam w ciążę w wieku 15 lat. Liczyłam, że mama pomoże mi wychować dziecko. Jej propozycja mnie przeraziła”
„Niczego nie pragnęłam bardziej niż macierzyństwa. Gdy moja siostra urodziła, uknułam plan, żeby odebrać jej syna”