„Mam kochającego i troskliwego męża, ale co z tego? Moje serce lata temu oddałam zmysłowemu blondynowi”

Zamyślona kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio
„Dominik mnie nie chciał. Byłam tylko kolejną wpatrzoną w niego panienką i oddaną mu bez reszty idiotką. Jednak to mnie nie powstrzymywało. Wzdychałam do niego jak naiwna nastolatka, a mój mąż, choć bardzo go kocham, jest tylko lekarstwem na złamane serce”.
/ 23.09.2021 12:41
Zamyślona kobieta fot. Adobe Stock, Africa Studio

Kochanie, o czym myślisz? – Artur przysunął się bliżej i pieszczotliwie dotknął mojego policzka.

Poczułam irytację. Z nas dwojga to on kocha bardziej. Jestem dla niego spełnieniem marzeń, kobietą życia, okazuje mi to na każdym kroku. Mam szczęście, że go spotkałam. To idealny mąż, dobry kochanek i świetny ojciec. Wzór cnót. Moje koleżanki, te niezamężne, twierdzą, że nie stanęły dotąd na ślubnym kobiercu, bo Artur jest już zajęty. Oczywiście, kocham męża i doceniam to, co mam, ale tak naprawdę gdyby ktoś dał mi wybór, nie wahałabym się ani chwili. Wybrałabym innego.

Zawsze myślałam o Dominiku, jak o nieosiągalnym celu. Gdybym wiedziała, że mam u niego szansę, porzuciłabym wszystko. Był moim bajkowym księciem, obracał się w świecie, do którego nie miałam wstępu, obserwowałam go z daleka, nieustannie o nim myślałam. Miłość platoniczna, uwielbienie, nazwijcie to jak chcecie. Nastolatki wzdychają do gwiazdorów filmowych, ja miałam Dominika. Kiedyś byliśmy blisko…

– Jagna! Masz zawsze dobre notatki, pożyczysz? – zaczepił mnie najatrakcyjniejszy na roku chłopak.
Oczywiście, nie odmówiłam. Byłam szczęśliwa, że w ogóle się do mnie odezwał, zauważył. Wysoki, przystojny, pewny siebie blondyn, syn znanego adwokata i ja, szara myszka z prowincji… Trudno
o większy kontrast. A jednak to nie była nasza ostatnia rozmowa.

Dominik oddał notatki i w rewanżu zaprosił mnie na piwo. Biegłam na to spotkanie jak na skrzydłach, okazało się jednak, że to nie randka, ale towarzyski spęd. Dominika otaczały piękne dziewczyny, nie mogłam nawet o nim marzyć… Zakochałam się w jednej chwili, oddałam mu serce, nie oczekując niczego w zamian.

Takie rzeczy się czuje. Dominik musiał o tym wiedzieć, bo włączył mnie do swego orszaku. Chodziliśmy wszędzie razem, ja – Mysza – jak mnie nazywał, i reszta jego znajomych. Z początku nie czułam się dobrze w tym towarzystwie, ale z czasem nabrałam polotu. Zmieniłam fryzurę, znalazłam własny styl ubierania. Pamiętam, że Dominik od razu to zauważył.

– Myszko, piękniejesz z dnia na dzień – mówił mi często.

Czekałam, aż coś się wydarzy, ale byłam dla niego tylko koleżanką, w której oczach mógł się przejrzeć i upewnić co do swoich zalet.

Zrozumiałam, że nie mam żadnych szans

Raz mnie pocałował. To była jakaś impreza, wino lało się strumieniami. Tańczyliśmy, niespodziewanie znalazłam się w ramionach Dominika. Przylgnęłam do niego, a on zaczął mnie całować. Z początku delikatnie, potem coraz mocniej i mocniej. Roztopiłam się jak wosk, byłam gotowa na wszystko. Ale nagle Dominik odsunął się ode mnie.

– Sorry, Myszka – mruknął. – To wszystko dlatego, że jesteś taka piękna – dodał z błazeńską emfazą.

Do dziś pamiętam, jaki sprawił mi ból. W jednej chwili zrozumiałam smutną prawdę – nigdy nie będę dla niego kimś więcej. Myślałam, że dawno się z tym pogodziłam, ale myliłam się. Dopiero w tamtej chwili ostatecznie pogrzebałam marzenia o wspólnej przyszłości, co nie znaczy, że przestałam go kochać. To było niezależne ode mnie. Uczucie mimo wszystko, platoniczna miłość do chłopaka, który przewyższał mnie pod każdym względem.

Artur pojawił się w naszym towarzystwie nie wiadomo skąd. Od razu mnie zauważył. Potraktowałam go jak balsam na złamane serce, grzałam przy nim zmarznięte dłonie. Z czasem nie mogłam się bez niego obejść. Dawał mi oparcie i poczucie, że jestem wyjątkowa. Kto by się temu oparł? Dominik na początku ironicznie komentował obecność Artura w moim życiu.

– Myszko, złowiłaś prawdziwego rycerza – kpił niemiłosiernie. – Pewnie teraz o nas zapomnisz, co?

„O tobie nie da się zapomnieć” – myślałam i od wypowiedzenia tego na głos chroniło mnie tylko wspomnienie przerwanego pocałunku.

Dominik mnie nie chciał. Zachowałam tyle rozsądku, żeby to rozumieć. Byłam tylko kolejną wpatrzoną w niego panienką, oddaną mu bez reszty idiotką, której uczucia mógł być pewien. A Artur? Kochał mnie nad życie, na dobre i na złe. Nie powinnam się wahać.

A jednak, gdybym tylko wiedziała, że mam wybór…

Nasz ślub był huczny. Zaprosiliśmy kolegów z naszej paczki, przyszli wszyscy, tylko Dominik się wykręcił. Zdławiłam uczucie zawodu.

„To nawet lepiej – wytłumaczyłam sobie. – Będę spokojniejsza, nic mnie nie rozproszy podczas ceremonii”.

Odtąd żyliśmy sobie z Arturem spokojnie i szczęśliwie. Na początku widywaliśmy Dominika przy różnych towarzyskich okazjach, ale potem nasza znajomość się urwała. Mój książę robił oszałamiającą karierę adwokata. Ojciec zatrudnił go w swojej kancelarii, znane nazwisko wiele znaczyło, ale Dominik był również pracowity i utalentowany. Upomniały się o niego salony stolicy.

Przystojny i bogaty młody adwokat widywany był w towarzystwie pięknych pań. Już na studiach wydawał mi się nieosiągalny, a co dopiero teraz! Lubiłam jednak o nim myśleć. Wyobrażałam sobie często, co by było, gdyby… Zmyślone obrazy przewijały się w mojej głowie, budząc motyle w brzuchu. Te myśli to była moja mała tajemnica, sekretne miejsce, do którego zaglądałam, kiedy znowu chciałam poczuć drżenie zakochanego serca. Wiedziałam jednak, że to tylko moje mrzonki.

Wszystko zmieniło się za sprawą jednego wieczoru i kilku słów… 

– Artur, Monika organizuje spotkanie naszego roku, pójdziemy? – spytałam męża pewnego dnia.

– Kiedy? – Artur spojrzał mi przez ramię i przeczytał zaproszenie na portalu społecznościowym. – Za tydzień? Nie mogę. Mam wyjazd służbowy. Mówiłem ci, nie pamiętasz?

„Co mi tam jego wyjazd! Zobaczę kumpli i… Dominika!” – entuzjazmowałam się jak nastolatka.

– Idź sama, wszystko mi opowiesz – mąż cmoknął mnie w ucho.

No tak… On zawsze chciał dla mnie tego, czego mi było potrzeba.

Bardzo się zdziwił, gdy to powiedziałam

Dominik brylował w towarzystwie. Opowiadał coś ze swadą otoczony wianuszkiem wielbicieli obojga płci. Przystanęłam niezdecydowana, czy dołączyć. Jego widok obudził we mnie uśpione kompleksy.

– Mysza! Myszeńka! Kopę lat! – krzyknął mój książę i ruszył do mnie. Uściskaliśmy się jak starzy frontowcy, na niedźwiadka.

„Zero romantyzmu” – pomyślałam rozbawiona kontrastem między marzeniami a rzeczywistością. Ta sytuacja mnie otrzeźwiła i ośmieliła. Dominik ustalił reguły, wiedziałam czego się trzymać. Bawiłam się wspaniale. Śpiewy, tańce, wygłupy – jak na studiach. Wieczór zakończyłam w taksówce, którą zamówił mi Dominik.

– Odwiozę cię – Dominik w ostatniej chwili wskoczył na tylne siedzenie. – Oprzyj się o mnie i nie zamykaj oczu, bo cię zemdli – powiedział.

Jechaliśmy przez uśpione miasto, oświetlone ulice umykały, latarnie zlewały się w jedno. Zachichotałam.

– Co cię tak rozśmieszyło?

– My – odparłam z pijaną szczerością. – Jedziemy razem jak stare dobre małżeństwo. Mogliśmy nim być, wiesz? – złapałam go za rękaw. – Ale ty mnie nie kochałeś…

– Mysza, na miłość boską, co ty mówisz? – zdziwił się i wyglądało to dziwnie szczerze. – Nie kochasz Artura? Jesteś nieszczęśliwa?

– Kocham… – odparłam ostrożnie, czując, że euforia spowodowana wypitym winem zanika.

– To ja już nic nie rozumiem – powiedział bezradnie mój książę.

Nie zaprosiłam go do mieszkania, chociaż wydawało mi się, że tego oczekuje. Trzeba mieć godność.
Nazajutrz błogosławiłam się za tę decyzję. Gdybym spędziła noc z Dominikiem, nie mogłabym wrócić do Artura. Miałam wiele ciepłych uczuć dla męża. W sumie nie kłamałam, kiedy mówiłam, że go kocham…

Po wieczorze spędzonym w towarzystwie Dominika w mojej głowie zapanował zamęt. Nie mogłam i nie chciałam o nim zapomnieć, miłość do niego była częścią mnie, zaś fakt, że niespełniona, dodawał jej romantyzmu.

Niedługo później wpadła mi w oko notatka na plotkarskim portalu. W powodzi wiadomości o uczuciowym życiu gwiazd, napotkałam krótką wypowiedź pana mecenasa. Dominik towarzyszył na bankiecie gwieździe popularnego serialu. Zapytany o plany matrymonialne, odparł, że od kilku lat leczy serce złamane przez kobietę, która wyszła za innego, więc na razie nie ma o tym mowy.

Zamarłam przed ekranem komputera. Przeczytałam notatkę trzy razy, zanim jej treść w pełni do mnie dotarła. Czy mówił o mnie? To prawda, czy kolejny wykręt przystojniaka niechętnego poważnym związkom? Chyba nigdy się tego nie dowiem.

Czytaj także:
„Ukrywam, że moja dziewczyna została zgwałcona. Ona nic nie pamięta i myśli, że to ze mną przeżyła swój pierwszy raz”
„Wygrałam z rakiem. Jestem wdzięczna, że żyję, ale nigdy nie będę mogła mieć dzieci”
„Mój mąż jest rozpuszczony jak dziadowski bicz. Tylko baluje z kolegami, a ja chodzę po domu i zbieram jego brudne gacie”

Redakcja poleca

REKLAMA