– Agata, musimy wreszcie zrobić tę listę gości – Maciek przeglądał kartki, na których mamy zapisane wszystkie sprawy do załatwienia. – No zobacz, już nawet te dalsze punkty mamy wykreślone. Przecież trzeba podać restauracji orientacyjną liczbę gości, no i musimy wysłać zaproszenia. I to już teraz, nie na ostatnią chwilę. Nie rozumiem, jaki masz problem? Wszystko omówiliśmy, moja rodzina już jest wypisana, znajomi też…
Oczywiście, miał rację. Wesele ma być za cztery miesiące. To niby dużo czasu na wysłanie zaproszeń, ale część naszej rodziny mieszka za granicą. Mój tata w USA, a matka chrzestna Maćka w Niemczech. Więc ich trzeba by było zawiadamiać już.
A ponieważ zaproszenia chcemy drukować, najlepiej zrobić to, gdy lista będzie już zamknięta. I byłaby już dawno, gdyby nie ja. Bo jedną z osób ewentualnie zaproszonych, tych z zagranicy, jest moja… Jest żona mojego ojca.
Gdy tata pojechał do Stanów, miałam 15 lat. I wiedziałam, co działo się w domu. Że to nie tylko perspektywa lepszych zarobków zmusiła tatę do emigracji, to jest oficjalna wersja. Między rodzicami już od dawna nie było dobrze.
I chociaż gdy wyjeżdżał, była mowa o tym, że tata wróci po roku lub dwóch, to widać było, że rozmawiają o tym bez przekonania. Potem jeszcze sugerował, żebyśmy przyjechali, ale mamie ciągle coś nie pasowało. Jedynie ja pojechałam do taty na wakacje.
A po trzech latach przyszedł pozew rozwodowy
Dla mnie to był szok, dla mamy – nie wiem. Jak sądzę, nigdy nie myślała o tym, żeby być z tatą, żeby znowu ułożyć sobie z nim życie, ale jednak o rozwodzie też nie mówiła. A tata… On sobie kogoś znalazł.
Natalie. Słyszałam to imię, kiedy pierwszy raz pojechałam do taty. Rozmawiał przez telefon i tak się właśnie zwracał do kogoś, tłumacząc, że muszą przełożyć wyjazd. Ja znałam angielski i słyszałam, o czym mówią, ale nie miałam żadnych skojarzeń. Do chwili, gdy wraz z papierami przyszedł list zapraszający mnie do Stanów.
Właśnie zdałam maturę i dostałam się na studia. Na anglistykę. Nie chciałam wyjeżdżać z kraju na stałe, ale podszlifować język i zarobić parę groszy – jak najbardziej! No i zobaczyć kawałek świata! Bo tata pisał, że ma zaplanowany wyjazd i gdybym się zdeklarowała, że przyjadę, to wzięliby mnie ze sobą.
Nie zastanawiałam się, dlaczego używa liczby mnogiej – radośnie potwierdziłam, że tak, przyjadę! Zobaczyć kanion Kolorado – bo to planował mój tata – czy potrzebna jest większa zachęta?
No i zaraz po przyjeździe, już na lotnisku, zostałam sprowadzona na ziemię. Tata uprzedził mnie, że w domu czeka na mnie ktoś jeszcze: kobieta, którą poznał jakiś czas temu, pokochał i wiąże z nią plany. Wyjaśniał, że między nim a mamą od dawna nie układało się dobrze.
Że nie chciał się z nikim wiązać, ale serce nie sługa. Więc postanowił być uczciwy – stąd ten rozwód, chociaż on wcale nie myśli na razie o ponownym ożenku. I że ma nadzieję, że Natalie mi się spodoba.
Nie spodobała mi się Może dlatego, że była urocza!
Ładna, ciepła, miła i serdeczna dla mnie. Niestety, w porównaniu z mamą, wiecznie skrzywioną, wygrywała w przedbiegach. I chyba to mi najbardziej przeszkadzało.
Znienawidziłam Natalie. Nie reagowałam na jej pełne życzliwości pytania, odpowiadałam tylko wtedy, gdy musiałam. Kiedy zostawałyśmy same, wkładałam słuchawki na uszy i odcinałam się od świata. Tata oczywiście zorientował się, że nie polubiłam jego ukochanej.
Próbował ze mną rozmawiać, ale nie nalegał. Prosił tylko, żebym nie robiła jej przykrości, bo ona w niczym nie zawiniła. Nie była przyczyną rozpadu jego małżeństwa. Z trudem dostosowałam się do jego prośby. Nie byłam złośliwa, ale zgrzytałam zębami za każdym razem, gdy Natalie coś mi kupowała albo troszczyła się o mnie, gdy byłam chora.
Im bardziej była miła – tym bardziej jej nienawidziłam. A teraz Maciek pyta, dlaczego tak zwlekam z tymi zaproszeniami. On nie wie o mojej nienawiści, nie zrozumiałby jej. Nikomu nie zwierzałam się ze swoich uczuć do Natalie. Za to teraz musiałam podjąć decyzję. I na kartce wypisałam listę gości.
Znalazł się na niej mój wujek, wdowiec, z osobą towarzyszącą – bo wiedziałam, że kogoś ma, ale nie znałam imienia. Była moja kuzynka z osobą towarzyszącą – bo nigdy nie wiedziałam, z kim aktualnie się spotyka. I był mój tata. Przy jego nazwisku nie dopisałam nic...
Czytaj także:
„Ostrzegałam siostrę przed Markiem, ale ona miała mnie za wariatkę. Musiała stać się tragedia, by klapki spadły jej z oczu”
„Zostałem rogaczem niemal na oczach wszystkich. W dodatku żona zaszła w ciążę. Czułem się jak kompletny kretyn”
„Sponsorowałam kuzynkę, bo miałam wyrzuty sumienia, że żyje w biedzie. Czas pokazał, że to wygodna naciągaczka”