Moja kuzynka Basia bardzo wcześnie wyszła za mąż. W wieku 18 lat okazało się, że jest w ciąży ze swoim chłopakiem, więc ich rodzice zadecydowali, że najlepszym rozwiązaniem będzie ślub. Basia nie była do końca pewna uczuć Wiktora, ale chyba jeszcze bardziej bała się zostać samotną matką. I to bardzo młodą matką. Tak więc poślubiła Wiktora i rozpoczęła z nim nie do końca szczęśliwe życie.
Zdradzał Basię od samego początku
Chyba wszyscy o tym wiedzieli, a ja sama kilkukrotnie widziałam go z różnymi kobietami. Trudno było uwierzyć, że są to jego koleżanki. Zresztą sam Wiktor za bardzo się z tym nie krył i zapraszał te dziewczyny do najlepszych knajp w mieście. Wtedy jeszcze zastanawiałam się, czy Basia o tym wie. Ona była całkowicie skupiona na dziecku i na pracy, do której zdecydowała się wrócić kilkanaście miesięcy po urodzeniu córeczki.
A ja nie miałam odwagi, aby jej o tym powiedzieć. "Nie mam pewności, że Wiktor ją zdradza" – usprawiedliwiałam swoje milczenie. "Po co mam komuś niszczyć życie nie mając żadnych dowodów" – rozmyślałam. Ale w głębi duszy wiedziałam, że dowodów jest wystarczająca ilość.
I tak milczałam przez kolejne miesiące. Kiedy jednak znowu ujrzałam Wiktora w niedwuznacznej sytuacji, to postanowiłam delikatnie porozmawiać z Basią. Jeszcze tego samego dnia wpadłam do niej na kawę i niemal od razu straciłam odwagę, aby powiedzieć jej o tym, co widziałam.
– Gdzie Wiktor? – zapytałam popijając aromatyczny napój.
– W pracy. Zadzwonił, że dzisiaj wróci później, bo ma coś do skończenia – odpowiedziała.
– On zawsze tak długo pracuje? – sondowałam dalej.
– O co ci chodzi? – zapytała opryskliwie. – Mamy małe dziecko, którego potrzeby sporo kosztują – dodała z większym spokojem.
– O nic mi nie chodzi – odpowiedziałam asekuracyjnie. – Po prostu jestem zdziwiona, że w piątek po południu Wiktor, zamiast spędzać czas z rodziną, siedzi jeszcze w pracy – dodałam.
– Po prostu ma dużo obowiązków – odpowiedziała cicho i odwróciła wzrok.
Chyba nie była ze mną do końca szczera
"Chyba jednak coś podejrzewa" – pomyślałam. A przynajmniej sprawiała takie wrażenie. Nie drążyłam tematu, bo nie chciałam jej denerwować.
Kilka tygodni później sytuacja się powtórzyła. Jednak tym razem Wiktor był z zupełnie inną kobietą. A do tego kilka metrów za nimi stała Basia. Nie wydawała się zdziwiona, bardziej zasmucona. "Ciekawe ile wie?: – zadałam sobie w myślach pytanie.
Wpadłam do niej po pracy. Wiktora oczywiście nie było.
– Słuchaj Basia – zaczęłam rozmowę. – Widziałam dzisiaj na mieście Wiktora.
– Tak, ja też – odpowiedziała szybko. – Był z koleżanką na kawie.
– Z jaką koleżanką? Baśka, co ty opowiadasz? – zdziwiłam się.
– To znajoma z pracy, z którą tworzy projekt. Wiesz, to jest odpowiedzialne zadanie i dlatego muszą spędzać tyle czasu razem – tłumaczyła tę całą sytuację, której była świadkiem.
Nie mogłam w to uwierzyć. Tłumaczyła męża, który ją zdradza i nie przyjmowała do siebie oczywistych faktów.
– Nie musisz się na to godzić – zaczęłam ponownie.
– Nie chce tego słuchać. Idź już, bo muszę zająć się dzieckiem – niemal mnie wypchała za drzwi.
Było mi jej szkoda, ale wiedziałam, że nic nie mogę zrobić.
Przez kilka kolejnych lat widywałyśmy się sporadycznie. Od czasu do czasu spotykałyśmy się na imprezach rodzinnych lub mijałyśmy się na ulicy. I chociaż nie byłyśmy w otwartym konflikcie, to nasze relacje były dosyć chłodne. Za to zdecydowanie częściej widywałam jej męża. Firma Wiktora zmieniła siedzibę i od tego czasu pracował po drugiej stronie ulicy. Problem w tym, że niekoniecznie chciałam go oglądać.
W ogóle się nie zmienił i nadal zdradzał Baśkę na lewo i prawo. Co kilka miesięcy zmieniał swoje kochanki, a każda z nich była o wiele lat młodsza od mojej kuzynki. Niemal każdego dnia mogłam obserwować przez okno, jak obściskuje się z kolejną lafiryndą. "Jaki on jest podły" – denerwowałam się.
Któregoś dnia spotkałam w sklepie Basię
– Wszystko u ciebie w porządku? – zagaiłam
– Wszystko dobrze – odpowiedziała i odwróciła się w kierunku szafki z makaronami.
Ale powiem szczerze, że nie wyglądała dobrze. Przeciwnie, sprawiała wrażenie, jakby na swoich barkach dźwigała ogromny ciężar. „I jak ja mam jej to powiedzieć?” – zastanawiałam się. "Zresztą i tak mi nie uwierzy".
– Może wpadniesz do nas na obiad? Z Wiktorem i córką – zaproponowałam.
– Zobaczymy. Na razie przygotowuję się do wyjazdu z córką. Wiesz, Wiktor wykupił nam wczasy, abyśmy mogły trochę odpocząć.
"Jasne – parsknęłam w duchu. Chce się was po prostu pozbyć, aby móc w spokoju romansować" – tego byłam pewna.
– A Wiktor z wami nie jedzie? – zapytałam.
– Niestety nie może, ma za dużo pracy – odpowiedziała.
"Ależ ty jesteś naiwna" – pomyślałam. Jednak nic nie powiedziałam i wróciłam do domu.
Czasami rozmyślałam o Baśce i o tym, jak udaje, że nic nie widzi. Bo byłam pewna, że doskonale o wszystkim wie. Nawet największy kłamca i lawirant nie zdołałby ukrywać romansów tak długo, a przecież Wiktor specjalnie się z tym nie krył.
Wszystko się zmieniło pewnego sobotniego popołudnia. Zadzwonił dzwonek do drzwi, a chwilę później do mojego mieszkania wpadła zapłakana Baśka. Nie mogła wydusić słowa.
– Basia, co się stało? – zapytałam ze strachem.
Jednak Baśka nic nie mówiła i tylko zanosiła się głośnym płaczem. Przez myśl przechodziły mi czarne myśli.
– Basia, uspokój się i powiedz, co się stało – potrząsnęłam ją za ramiona.
– Wiktor.. Wiktor.. – dukała.
– Co Wiktor? Coś mu się stało? – zapytałam podniesionym głosem.
– On zdradza mnie z Anką, moją najlepszą przyjaciółką – wreszcie wydusiła z siebie.
I co miałam jej powiedzieć?
Że Wiktor zdradza ją od wielu lat i obecny skok w bok nie jest ani pierwszy ani ostatni?
– Basia, spokojnie – przytuliłam ją, a potem posadziłam na kanapie. Gdy wypiła kilka łyków wody, to nieco się uspokoiła. Ale tylko na chwilę.
– Czy ty to rozumiesz? Ten drań zdradza mnie z najlepszą przyjaciółką – krzyczała. – Ja pracuję, wychowuję dziecko, piorę, sprzątam i codziennie gotuję mu obiadki, a on romansuje z moją przyjaciółką – wykrzykiwała na jednym tchu. Postanowiłam wylać na nią kubek zimnej wody.
– Basia, posłuchaj mnie. Ten numer Wiktora nie jest pierwszy. On zdradzał cię od wielu lat. Te kobiety, z którymi się pokazywał na mieście, to nie były jego koleżanki, to były jego kochanki.
Zapadła kilkusekundowa cisza. A potem padły słowa, które wcale mnie nie zdziwiły.
– Wiem – powiedziała moja kuzynka. – Ja doskonale o tym wiem. Przecież nie jestem głupia. I mam oczy.
– To dlaczego to tolerowałaś? – zapytałam zdziwiona.
– Tak było lepiej. – wyszeptała. – Nie chciałam niszczyć rodziny – wyszeptała. – Ale nigdy mu nie podaruję, że sypiał z moją najlepszą koleżanką – znowu wybuchnęła. – Nigdy mu tego nie wybaczę, nigdy. Oskubię go w sądzie i zostawię z niczym – krzyczała coraz głośniej.
Próbowałam ją uspokoić, ale poziom złości mojej kuzynki był już na niewyobrażalnie wysokim poziomie. W końcu nieco się uspokoiła. Zaproponowałam, aby u mnie przenocowała i wtedy wymyślimy, co dalej robić.
Było mi jej szkoda, ale jeżeli mam być szczera, to trochę sama była sobie winna. Wiedziała o zdradach Wiktora, ale udawała, że ich nie ma. Przez tyle lat żyła w kłamstwie. I dopiero romans z jej najlepszą przyjaciółką spowodował, że wybuchła.
Basia została u mnie przez kilka dni
Miała taką możliwość, bo córkę zawiozła do rodziców. Przez ten czas na zmianę płakała lub się złościła. W końcu postanowiła, że złoży wniosek o rozwód z winy Wiktora. Uprzedziłam ją, że sprawa rozwodowa i ta o podział majątku może się ciągnąć miesiącami.
Jednak Basia była zdeterminowana i twierdziła, że nie podaruje Wiktorowi tego, jak ją potraktował. Tak też zrobiła. Wiktor oczywiście nie przyznawał się do winy i twierdził, że to tylko zwykłe znajomości. Trochę szkoda, że nie zrobiłam żadnych zdjęć uwieczniających jego zdrady. Jednak wierzę, że i tak prawda zwycięży. Postanowiłam, że będę wspierać Basię.
Nie tylko złożę zeznania w sądzie obciążające Wiktora (przecież tyle razy widziałam go z różnymi kobietami), ale też pożyczę jej pieniądze na dobrego adwokata. Mam nadzieję, że Basia wyjdzie z tej batalii zwycięsko i wreszcie ułoży sobie życie z kimś, kto na nią zasługuje.
Czytaj także:
„To miał być zwykły wyjazd, a omal nie doszło do tragedii. Na szczęście mój kochanek okazał się bohaterem”
„Przyłapałam męża przyjaciółki z kochanką. Błagał, żebym go nie wydała, a ja, jak głupia, uległam”
„Nie chciałem brać ślubu z Gosią, aż nie zauważyłem, ilu facetów chce mi ją zabrać. Trzeba zaklepać i po sprawie”