„Kumpela nie znosiła biegać, ale gdy usłyszała, kogo spotkałam na trasie, zmiękła. Była gotowa na wiele, byle upolować męża”

dziewczyny, które chcą poderwać chłopaków fot. iStock by Getty Images, Anna Mardo
„Następnego ranka byłyśmy na stadionie o wpół do ósmej. Wiosenne słońce oświetlało sylwetki dwóch barczystych wysokich mężczyzn – mojego sąsiada i jego kolegi. Kaśce najwyraźniej spodobał się ten widok. Uśmiechnęła się i ruszyła pędem przed siebie, nie bacząc na błoto i kałuże”.
/ 04.05.2023 20:30
dziewczyny, które chcą poderwać chłopaków fot. iStock by Getty Images, Anna Mardo

– Jogging? – spytała z przerażeniem moja przyjaciółka. – Na pewno dobrze to przemyślałaś? Nie mamy kondycji!

Odbyłyśmy właśnie półgodzinną rozmowę, ubolewając nad stanem naszego ducha i ciała. Bardziej ciała – w ciągu ostatnich dwóch miesięcy Kaśka przytyła trzy kilo, a ja dwa.

A przecież byłyśmy na diecie! Moja przyjaciółka poszła nawet do dietetyka i miała wszystko rozpisane w tabelkach. Przy każdym posiłku odmierzała starannie ilość kalorii i wszystko zapisywała. Niestety, raz na parę dni dzwoniła do mnie z wiadomością, że już nie wyrabia i właśnie zjadła całe wielkie opakowanie krówek…

Byłyśmy totalnie niezdyscyplinowane! Dlatego próbowałam przekonać Kasię, że trochę ruchu rano wyjdzie nam na zdrowie i poprawi nastrój.

– Będziemy spalać niepotrzebną ilość kalorii – argumentowałam. – I nie będziemy mieć wyrzutów sumienia, jeśli nastąpi atak obżarstwa.

– Ale daj spokój, w taką pogodę? – broniła się Kaśka, wyglądając przez okno. – Przecież utoniemy w błocie!

W tym momencie rozległ się odgłos grzmotu. Znowu lało jak z cebra. Tamta wiosna przypominała jesień.

– Ja zaczynam jogging od jutra – oznajmiłam. – A ty jak sobie chcesz.

Spotkałam na trasie dwóch przystojniaków

Do domu dotarłam całkiem przemoczona, ale nie zamierzałam rezygnować z powziętej decyzji. Przed snem nastawiłam budzik na szóstą rano.

Nazajutrz po lekkim śniadaniu zajrzałam do szafy, żeby wyjąć dres. Oczywiście nie mogłam go znaleźć. W końcu włożyłam sztruksowe spodnie i kurtkę z kapturem. Kaśki oczywiście nie było pod moim domem. Byłyśmy umówione, że pojawi się tam, jeśli zmieni zdanie i zdecyduje się na jogging. Za to powitał mnie lodowaty wiatr. Ubrałam się stanowczo za lekko! Z całego stroju jedynie buty miałam dobre – porządne tenisówki, które kupiłam przed laty.

Zacisnęłam zęby i ruszyłam truchtem w stronę pobliskiego stadionu. Właściwie nie było tak źle. Owinęłam twarz szalikiem, zwiększyłam trochę tempo i szybko się rozgrzałam. Już z daleka zauważyłam dwóch mężczyzn. Byli ubrani jak trzeba, w dresy. I oczywiście biegli w tempie, o jakim ja mogłam tylko pomarzyć.

– Dzień dobry, sąsiadko – rzucił jeden z nich, zwalniając kroku na mój widok. – Kiepska pogoda, co?

Dopiero teraz rozpoznałam przystojniaka, który mieszkał pode mną. Drugi mężczyzna nic nie powiedział, ale na jego twarzy pojawił się uroczy uśmiech. „Też niczego sobie” – pomyślałam i ruszyłam biegiem za nimi.

Jednak już po jednym okrążeniu opadłam z sił. Poczułam ostry ból w okolicy klatki piersiowej i kucnęłam, próbując złapać oddech.

Wszystko w porządku? – rozległ się troskliwy głos za moimi plecami.

Przystojniak i jego kolega byli już przy mnie, i najwyraźniej zastanawiali się, czy nie zawieźć mnie do szpitala. Zapewniłam ich, że nic mi nie jest i po prostu muszę wrócić do formy.

– Na formę trzeba zapracować – powiedział mój sąsiad. – My biegamy tu codziennie, niezależnie od pogody.

„To ci dopiero – pomyślałam. – Wysportowani, uprzejmi i wytrwali…”.

Wieczorem zadzwoniłam do Kaśki i opowiedziałam jej ze szczegółami o porannym joggingu. Na wieść o przystojnych mężczyznach, których opisałam jako „ciacha na stadionie”, Kaśka westchnęła z zachwytem i wyraziła gotowość do joggingu. Cóż, można się było tego spodziewać. W końcu od dawna próbowała coś upolować. Jak na razie – bez skutku.

To nie był jogging, tylko szaleńczy sprint

Następnego ranka byłyśmy na stadionie o wpół do ósmej. Wiosenne słońce oświetlało sylwetki dwóch barczystych wysokich mężczyzn – mojego sąsiada i jego kolegi. Kaśce najwyraźniej spodobał się ten widok. Uśmiechnęła się i ruszyła pędem przed siebie, nie bacząc na błoto i kałuże. Biegła przede mną, rozchlapując na boki wodę. Panowie biegli przodem, kilkaset metrów przed nami. Moja przyjaciółka stopniowo zwiększała prędkość. „O rany – pomyślałam. – Co ona wyprawia!”. To nie był jogging, tylko jakiś szaleńczy sprint. Po minucie wyprzedziła mężczyzn!

Teraz biegła dwa razy szybciej od nich. W tym tempie, mknąc jak torpeda, zrobiła prawie całe okrążenie i nagle… Usłyszałam krzyk i zobaczyłam, że moja przyjaciółka leży jak długa na ziemi. Zanim do niej dobiegłam, sąsiad i jego kolega byli już na miejscu.

Chyba skręciłam nogę! – jęczała Kaśka, zwijając się z bólu.

Pochyliłam się nad nią, przerażona.

– Możesz wstać? – spytałam.

Kaśka pokręciła przecząco głową.

– Trzeba cię zawieźć do lekarza…

Sąsiad i jego kolega natychmiast zaproponowali swoją pomoc. Kaśka, wsparta na silnych męskich ramionach, zdołała się podnieść i szybko odzyskała humor. Po chwili poznałyśmy imiona przystojnych sportowców: Czarek i Maciek. Czarek zaproponował, że zawiezie Kaśkę do lekarza, a Maciek zaprosił mnie na kawę. Nie wiem, jak będzie dalej z joggingiem, ale zaczynam lubić wiosnę!

Czytaj także:
„Poszłam na studia, żeby upolować męża. Poznałam syna znanego adwokata, ale był dziecinny. Wybrałam... jego ojca”
„Chciałam upolować bogacza. Udało się, ale po ślubie okazało się, że to tyran. Mam miliony, ale moje życie to piekło”
„Gdy mąż rzucił mnie dla młodszej, postanowiłam pokazać, na co mnie stać. Upolowałam faceta na zebraniu w szkole syna”

Redakcja poleca

REKLAMA