„Gdy mąż rzucił mnie dla młodszej, postanowiłam pokazać, na co mnie stać. Upolowałam faceta na zebraniu w szkole syna”

kobieta szykuje się do wyjścia fot. Adobe Stock, Rido
„Nie ja jedna w tej klasie wpatrywałam się w atrakcyjnego pana spóźnialskiego. Niewymuszona sportowa elegancja, świetnie dopasowane dżinsy i cienka koszula z podwiniętymi rękawami. Boże! Chyba naprawdę byłam wyposzczona, skoro moje myśli momentalnie zaczęły krążyć wokół jego mięśni zarysowujących się pod delikatnym materiałem”.
/ 28.02.2023 13:00
kobieta szykuje się do wyjścia fot. Adobe Stock, Rido

Spojrzałam na ulicę za oknem. Słońce świeciło jeszcze całkiem mocno, niemniej kolejne lato dobiegło końca. Nie tylko lato… W tym roku zgasło też moje małżeństwo. Podeszłam do blatu w kuchni, sięgnęłam po kubek. Kolejna kawa. Która to już dzisiaj? Znowu będę miała problemy z zaśnięciem. Nerwowym ruchem odstawiłam kubek. Nie zniosę następnej nieprzespanej nocy, wypełnionej myślami o tym, co było i nie wróci.

Na stole zawibrował telefon. SMS. Podeszłam i otworzyłam wiadomość: Przypominam o zebraniu, dziś, sala nr 6, godz. 18. pani Katarzyna S. Maks właśnie zaczął naukę w podstawówce i wyglądało na to, że mu się podoba szkoła i klasa. Dobre choć tyle.

Czasem mogę się wystrzałowo ubrać

Na początku informacja, że tata się wyprowadza, wstrząsnęła synkiem, ale najwyraźniej pogodził się z sytuacją. Szybciej ode mnie. On całe życie miał przed sobą. Nie to, co jego matka… Spojrzałam na odbicie w lustrze. Nie chodziło o kompleksy, ale o porażkę i rozczarowanie. Nigdy nie miałam problemu z upływającym czasem, bo zawsze czułam się atrakcyjną kobietą. Nawet teraz, kiedy mąż zostawił mnie dla młodszej o kilka lat. Za jakiś czas ona też będzie w moim wieku. Jedyna rzecz sprawiedliwa na tym świecie dla wszystkich: czas.

Nie znaczy to, że rozumiałam postępowanie męża, i że nie bolała mnie jego zdrada. Bolała jak cholera. Ale jeszcze gorsze było rozczarowanie. Uważałam go dotąd za rozsądnego, mądrego faceta. Rozważając hipotetycznie nasze rozstanie, wyobrażałam sobie, że jeżeli już, to zastąpi mnie dojrzałą, atrakcyjną fizycznie i intelektualnie partnerką, a nie siksą.

Zebranie w szkole Maksa. Oto zadanie na dziś. Maks u ojca, mogłam iść. Choć zupełnie nie miałam na nie ochoty…

Spojrzałam na zegarek. Wiele czasu nie zostało, zwłaszcza jeśli chciałam jakoś wyglądać. Szybko poszłam do sypialni. Letnia sukienka, a na to sweterek? Właściwie dałoby jeszcze radę. Sięgnęłam do szafy i wyciągnęłam jedną z moich ulubionych sukienek i czerwony sweterek. Na tle czerwieni moje długie kasztanowe włosy nawet bez świeżej farby nabierały głębi… Czego? Skrzywiłam się z ironią. Zaczynałam fiksować, skoro dostrzegałam we włosach jakieś głębie.

Po godzinie stanęłam przed szafą z butami i znów zaczęłam się zastanawiać. Popielate, zamszowe czółenka dobrze by się komponowały, ale… może zaszaleję? No bo właściwie gdzie ja mam teraz szaleć? Przecież nie pójdę w szpilkach do sklepu! 

Wyciągnęłam z szafki piękne, niebotycznie wysokie szpilki w kolorze kawy cappuccino. Jeden z moich najbardziej zwariowanych, spontanicznych zakupów. Moja inwestycja w siebie. Wsunęłam pantofle na stopy i owinęłam delikatne, skórzane paski dookoła kostek. Szpilki były boskie. Czułam się w nich bosko. I nigdy, ale to nigdy nie żałowałam wydanych na nie pieniędzy.

Do szkoły dotarłam lekko spóźniona. Cicho wsunęłam się do klasy i usiadłam z boku. Rozejrzałam się dookoła… Boże, czy ja naprawdę choć przez sekundę się łudziłam, że mogłabym tu spotkać jakiegoś interesującego faceta? Co za naiwność! Nie bardzo słuchałam tego, co mówiła wychowawczyni mojego syna. Bo i cóż ciekawego mogła mi powiedzieć? Że będą ich męczyć i testować, a oni mają się zachowywać poprawnie?

Zebranie dopiero się zaczęło, a ja już chciałam wyjść. „Może wpadnę na dobrą kawę do jakiejś miłej kafejki? – myślałam sobie. – Nie, przecież miałam nie pić już dziś kawy…”.

Bum! – huknęły gwałtownie otwierane drzwi. Podskoczyłam i spojrzałam w stronę wejścia.

– Bardzo przepraszam – powiedział z czarującym uśmiechem nowo przybyły mężczyzna – za spóźnienie i za zamieszanie.

Ukłonił się nauczycielce i usiadł na pierwszym z brzegu wolnym krześle, czyli tuż obok mnie. Owionął mnie zapach dobrej wody po goleniu. Hmm…

– Dzień dobry – szepnął i spojrzał mi w oczy. – Ominęło mnie coś ważnego?

Pokręciłam głową.

– Zupełnie się zgubiłem w tej szkole – kontynuował nieznajomy szeptem. – Jestem pierwszy raz na zebraniu – dodał, jakby to wszystko tłumaczyło.

Co rusz zerkałam w jego stronę…

Odwróciłam głowę, bo uświadomiłam sobie, że się na niego gapię. Rozejrzałam się dyskretnie dokoła. Było tak, jak podejrzewałam. Nie ja jedna w tej klasie wpatrywałam się w atrakcyjnego pana spóźnialskiego. Niewymuszona sportowa elegancja, świetnie dopasowane dżinsy i cienka koszula z podwiniętymi rękawami. Boże! Chyba naprawdę za długo nie uprawiałam seksu, skoro moje myśli momentalnie zaczęły krążyć wokół jego mięśni zarysowujących się pod delikatnym materiałem.

Ależ facet miał atuty! Mniej więcej w moim wieku, z pewnością czynnie uprawiał jakiś sport, miał niezłe ciało, piękne oczy, niesamowite spojrzenie… I jak nic

– był zajęty… Cholera, nie! Znowu się na niego gapiłam! Przyłapał mnie na tym i obdarzył porozumiewawczym mrugnięciem.

Coś pani mówiła? – zapytał po cichu, nachylając się do mnie.

Nie byłam w stanie odpowiedzieć, więc tylko zaprzeczyłam ruchem głowy.

Co się potem działo na zebraniu, nie wiem. Skupiałam się wyłącznie na tym, żeby bezwiednie nie obracać głowy w jego kierunku. Nerwowo bębniłam palcami po stole – do czasu, gdy zdałam sobie sprawę, że zwracam tym jego uwagę na swoją dłoń. I na jasny, wyraźny ślad po obrączce. Miałam ochotę usiąść sobie na ręce! A jak pomyśli, że robiłam to celowo? Żeby wiedział, że jestem wolna, że droga otwarta…?

Ocknęłam się, gdy dotarło do mnie, że wychowawczyni właśnie żegna się z rodzicami. Szybko wstałam z ławki i ruszyłam do wyjścia. Już na korytarzu usłyszałam:

– Przepraszam bardzo, ale czy mogłaby pani…

Obróciłam się wolno i teraz ja go przyłapałam. Wpatrywał się w moje nogi. Nie musiałam się ich wstydzić, a w szpilkach to już w ogóle wyglądały jak milion dolców. Reszta też wypadła nieźle, sądząc po jego minie; opłaciło się szykować przez godzinę! Jego zachwycony wzrok sunął wolno w górę, pieszcząc moje biodra, unoszone przyspieszonym oddechem piersi, muskając włosy. On patrzył, a mnie się robiło na przemian zimno i gorąco.

Wreszcie zatonął spojrzeniem w moich oczach i miałam wrażenie, że świat wokół zniknął, że jesteśmy tylko my dwoje…. Ktoś zakasłał, ktoś mnie potrącił. Czar prysł.

– Co to ja… – przystojniak zająknął się, potarł dłonią skroń.

– Tak? – zachęciłam go.

– Aha. Wiem, że się spóźniłem i może coś mi umknęło, ale dlaczego ta nauczycielka mówiła tak, jakby nasze dzieciaki dopiero zaczynały szkołę?

Zdumiona uniosłam brwi.

– Jakby były dopiero w pierwszej klasie – doprecyzował.

Bo… są w pierwszej klasie? – zaryzykowałam odpowiedź.

Teraz to on zrobił minę, jakbym mówiła po chińsku.

– Jak to: w pierwszej klasie?!

– Normalnie, właśnie zaczęli.

– Czyli to nie jest II B?!

– Nie. To jest I A.

W innych butach nie byłabym tak śmiała

Korytarzem popłynął jego tubalny śmiech.

– Ale numer, pomyliłem klasy! W zeszłym roku na zebrania chodziła moja żona. Była żona – dodał z naciskiem. – A że moja eks ma w zwyczaju uprzykrzać mi życie, postanowiła, że w tym roku ja przejmę na siebie obowiązek uczestniczenia w wywiadówkach. Dla mnie to żaden problem, proszę nie myśleć, że się migam, ale jednak muszę trochę bardziej ogarnąć tę szkołę, bo wyszedłem przed panią na gapę.

– Akurat dzisiaj za dużo pan nie przegapił. To tylko zebrania organizacyjne – uspokoiłam go.

– Tak… – nieznajomy uśmiechnął się figlarnie. – Grunt to nie przegapić czegoś ważnego– w jego spojrzeniu pojawiła się intymna, ciepła nuta. – Klasę pomyliłem, ale zawarłem nową znajomość. Piękną i długonogą. Tylko proszę nie bić – zastrzegł szybko, udając zlęknionego. – Za prawdę bić nie wolno.

Flirtował ze mną! A ja nie czułam się skrępowana… Więcej, miałam ochotę podjąć tę odwieczną męsko-damską grę. Z drugiej strony, dawno już nikogo nie kokietowałam i zardzewiałam jako uwodzicielka…

Gdy wyszliśmy na parking, nagle powiał mocniejszy wiatr i strącił kilka intensywnie żółtych liści. Spojrzałam na umęczone latem drzewo. Tak, czas na odpoczynek. I na zmiany.

Uśmiechnęłam się do mężczyzny u mego boku. Stał i wyraźnie na coś czekał. Na moją decyzję… Może gdybym zamiast seksownych pantofli wybrała dziś skromne czółenka, nie odważyłabym się na ten ruch. Na szczęście włożyłam te cudowne szpilki, w których czułam się piękna, śmiała i gotowa na wszystko.

Mam wielką ochotę na kawę. Zapraszam pana.

Czytaj także:
„Myślałam, że upoluję faceta na stanowisku, ale byłam dla niego tylko zabawką. Nic dziwnego... Gdzie gosposi do profesora?”
„Gdy mąż rzucił mnie dla młodszej, uznałam, że nadaję się tylko do garów. Nie sądziłam, że drzemie we mnie wielki talent”
„Poszłam na studia, żeby upolować męża. Poznałam syna znanego adwokata, ale był dziecinny. Wybrałam... jego ojca”

Redakcja poleca

REKLAMA