Siostra przyjeżdża do mnie raz w tygodniu. Przywozi jakieś ciasto, ja robię herbatę. Trochę milczymy, trochę gadamy, przede wszystkim o tym, jak mam żyć, odkąd zmarła moja kochana żona. I za każdym razem Jadźka namawia mnie, żebym wyszedł do ludzi, ale mnie najlepiej właśnie w czterech ścianach mieszkania…
Z żoną przeżyliśmy niemal 40 lat. Często się budzę w nocy i szukam jej obok siebie, nadsłuchuję kroków, bo wyobrażam sobie, że poszła do łazienki i zaraz będzie znowu przy mnie. Odeszła nagle. Nie chorowała. Powiedziała, że się trochę położy, bo ją bardzo rozbolała głowa. Więc ściszyłem telewizor, przymknąłem drzwi do sypialni i najspokojniej w świecie oglądałem jakiś durny film. Kiedy po godzinie do niej zajrzałem, było już za późno…
Tak skończyła się nasza przyjaźń
Nie mogę sobie wybaczyć, że w ostatniej chwili była sama! Wyobrażam sobie, że chciała mnie zawołać, może coś powiedzieć, może się pożegnać, a mnie przy niej zabrakło. Tłumaczą mi, że przy pękniętym tętniaku decydują sekundy, ale nie pomaga. Wstaję z łóżka późno, choć codziennie budzę się przed piątą rano i już nie mogę zasnąć. Potem łażę po mieszkaniu w gaciach albo w starym dresie i czekam, żeby minął kolejny dzień bez niej… Telefonów nie odbieram, bo i po co. Gdyby nie moja siostra, zupełnie odzwyczaiłbym się od mówienia i słuchania.
Ludzie na początku dobijali się do mnie. Wydzwaniała nasza jedyna córka, która mieszka za granicą; znajomi, sąsiedzi i krewni koniecznie chcieli wiedzieć, jak sobie radzę z żałobą. Strasznie mnie to złościło! Odpowiadałem byle co, w końcu dali mi spokój. Lucjana też przy mnie nie ma, choć to nasz najwierniejszy przyjaciel, prawie brat. Skończyła się nasza przyjaźń! Opowiem, jak do tego doszło.
Lucek mnie wkurzał, bo tak się zachowywał, jakby to jemu zmarła żona i jakby to on miał powód i prawo do rozpaczy. Wiem, że lubił Irenkę, ale nie powinien na jej pogrzebie urządzać takiego cyrku! Szlochał, kompletnie nad sobą nie panował, wreszcie to ja musiałem go uspokajać. A na mogile położył ogromną wiązankę krwistoczerwonych róż. Te róże rzucały się w oczy, szczerze mówiąc, pierwszy raz widziałem taki niezwykły kolor… Już wtedy powinienem pójść po rozum do głowy, ale byłem zbyt skołowany. Dopiero jakiś czas później przeżyłem szok!
Rzadko odwiedzałem Lucjana, raczej on u mnie bywał. Ale miałem jakiś interes do niego i nie mogłem się dodzwonić, więc bez zapowiedzi znalazłem się przed jego drzwiami. Długo mi nie otwierał, chociaż był w domu, bo okno zostawił szeroko otwarte, a mieszka na parterze i wychodząc, zawsze je zamyka. Wreszcie stanął na progu, jednak zachowywał się tak, jakby nie chciał mnie wpuścić. Nawet myślałem, że jest u niego jakaś babka, bo Lucjan to stary kawaler, nie byłoby nic dziwnego w tym, gdyby kogoś do siebie zaprosił.
– Sam jesteś? – zapytałem.
Wszedłem do środka, w ogóle się nie zastanawiając, czy wypada czy nie. Znamy się taki szmat czasu, że jakieś konwenanse między nami to głupota!
Kompletnie mnie zamurowało, kiedy znalazłem się w stołowym pokoju! Zgłupiałem tak, że nie mogłem słowa wykrztusić. Patrzyłem na ściany dosłownie wytapetowane zdjęciami mojej żony. Wśród tych zdjęć wisiało wiele takich, jakich w ogóle nie znałem. Kto je robił i kiedy?
Na komodzie było coś w rodzaju ołtarzyka. Przed fotografią Ireny stały takie same czerwone róże, jakie Lucek przyniósł na jej grób. I paliły się dwie świeczki.. Zaczęły mi się trząść ręce, wydobyłem z siebie zaledwie skrzypiący, cichy pisk.
– Co to jest? Zwariowałeś?!
Nic mi nie odpowiedział.
Skąd miała taki pierścionek?
Odwrócił się do okna i milczał, chociaż ja nadal próbowałem coś gadać i czegoś się dowiedzieć.
– Skąd masz te fotografie? Lucek, na Boga, wytłumacz mi…
I wtedy po raz pierwszy przyszła mi do głowy ta myśl, która od tamtej chwili mnie nie opuszcza i zatruwa mi życie.
– Mieliście romans? Jezu, Lucek! Irka była twoją kochanką?!
Chociaż do niego dopadłem i chciałem z niego wydusić, wytrząść odpowiedź na moje pytanie, niczego się nie dowiedziałem. Odepchnął mnie, tak że walnąłem boleśnie ramieniem o framugę drzwi. A on wypadł z pokoju i zamknął się w łazience.
Po powrocie do domu zaraz wybebeszyłem wszystkie szuflady, albumy, schowki i zacząłem szukać dowodu zdrady mojej żony. Byłem pewien, że mnie zdradzała z Lucjanem! Przez lata ja, durny palant, niczego nie dostrzegłem, ale przecież mówi się, że mąż dowiaduje się ostatni! Na dywanie poniewierały się stare listy ode mnie, od koleżanek, od rodziny, jakieś pocztówki sprzed wieków, kwity i tym podobne śmieci. Nawet znalazłem gwarancję nadania jakichś starych przesyłek pocztowych…
Nie było nic, co by potwierdzało moje podejrzenia. Nic, oprócz małego, czerwonego pudełeczka w kształcie serca. Leżał w nim pierścionek z perłą. Piękny. Na pewno drogi, bo perła była otoczona wiankiem z brylancików i osadzona w misternym koszyczku z białego złota. Skąd moja żona miała taki pierścionek? Tak się zaczął mój koszmar!
Miesiąc po miesiącu, godzina po godzinie analizowałem historię mojego małżeństwa na tle przyjaźni z Lucjanem. Zadawałem sobie dziesiątki pytań. Dlaczego nie pomyślałem, że coś w tym musi być, skoro taki facet jak Lucek się nie żeni i jest sam? Pamiętam, że kiedyś w żartach go zapytałem:
– A ty, kolego, nigdy nie myślałeś, żeby się ochajtnąć?
– Myślałem. Nawet bardzo chciałem, ale ta, którą kocham, wyszła za innego…
Jaki dureń ze mnie, że nie skojarzyłem! Te maślane oczy, jakimi wodził za Ireną, ta jego usłużność, fakt, że ciągle z nami był, jak jakiś domownik prawie! I zawsze, w każdej sytuacji, stawał po jej stronie!
Czułem, że muszę z kimś o tym pogadać, bo oszaleję. Kiedy odwiedziła mnie siostra, wszystko z siebie wyrzuciłem.
– Jadzia, jak ty myślisz – zapytałem. – Sypiali ze sobą?
Siostra tylko pokiwała głową z politowaniem.
– Zawsze byłeś głupi, a na starość to się pogłębia! Lecz się! Są jakieś proszki na rozum przecież. Albo pij zioła… I weź się za robotę, wszystko jedno jaką.
– Ale on się w niej kochał!
Czy moja córka naprawdę jest moja?
– I co z tego? Przecież wszyscy o tym wiedzieli. Oczywiście, że Lucek ją kochał! Wariował z miłości. Ty się puszyłeś jak paw, a on się grzał przy was, bo nie miał dość siły, żeby odejść. Strasznie mi go było żal!
– Żal? A czemu żal?!
– Bo to musiała być dla niego tortura, tak się przyglądać, jak ukochana kobieta należy do innego. Innemu pierze, gotuje, sprząta, do innego się uśmiecha i kładzie się z nim do łóżka. Innemu rodzi dziecko. Znosił twoje humory, żeby tylko być blisko niej. Nawet kiedy się zadałeś z tą babką z twojej pracy, on cierpliwie słuchał, jak Irenka się żali i wypłakuje na jego ramieniu.
– Ona wiedziała? Ale to było głupstwo, nic poważnego…
– Owszem, wiedziała! I bardzo cierpiała, zapewniam cię! Właśnie wtedy Lucek wreszcie się odważył i powiedział jej o swojej miłości. Dał jej też prezent.
– Może pierścionek z perłą?
– Dokładnie. Powiedział, że jeśli kiedyś będzie chciała od ciebie odejść, wystarczy, że włoży pierścionek na palec i to będzie znak. Ale to się nigdy nie stało.
– A ty skąd o tym wiesz?
– Bo moja bratowa była również moją przyjaciółką. Nie pozwolę o niej powiedzieć jednego złego słowa. Nawet tobie!
– Przeżyłem z nią tyle lat, a tak mało wiem… Jak to możliwe?
– Mnie się pytasz? Może nie byłeś takim dobrym mężem?
Od słowa do słowa, prawie się posprzeczaliśmy i rozstaliśmy w złości. Od tej pory siostra też mnie nie odwiedza. Ja łażę bez celu i zapycham dzień, czym się da. Jeżdżę na cmentarz i wyrzucam kwiaty nie ode mnie. Rozglądam się, czy w pobliżu nie ma Lucka, bo się boję, że gdybym go niespodziewanie zobaczył, to bym chyba nie wytrzymał i dał mu w zęby. Mam w sobie tyle goryczy, że aż strach!
Najgorsze jest jednak to, że boję się rozmawiać z naszą córką. Kiedy dzwoni, gadam byle co, żeby tylko jak najszybciej się rozłączyć. Straszne myśli mi przychodzą do głowy… Patrzę na jej zdjęcia i szukam podobieństwa do siebie, do mojej żony. Ale przede wszystkim do Lucka! Tak, do tego doszło, że boję się, czy córka jest naprawdę moja?!
Może zwariowałem? Gdyby Irenka żyła, wiedziałaby, co mi powiedzieć i jak pomóc. Ona zawsze wszystko wiedziała.
Czytaj także:
„Po 6 latach męczarni, zaszłam w ciążę. Jeden koszmar przerodził się w drugi. Diagnoza synka powaliła mnie na kolana”
„Mąż dostał spadek po matce i niemal od razu rzucił pracę. Rozpił się i rozleniwił, sam sprowadził na siebie nieszczęście”
„Lata lecą, a mój facet ani myśli się oświadczać. Rodzina nie może się doczekać wesela, a ja sama nie wiem, czego chcę”