„Zerwałam kontakt z siostrą, bo od lat kocham do szaleństwa jej męża. Jest mi wstyd, że go pocałowałam”

Zakochana kobieta fot. Adobe Stock, zinkevych
„Ostatniej nocy, gdy byliśmy sami przy ognisku, poszłam więc na całość. Żeby już nie miał wątpliwości, czego pragnę. – Ola, przepraszam, nic z tego nie będzie. Bardzo cię lubię, jesteś miłą dziewczyną, ale Eliza. Ogarnęło mnie tak wielkie rozczarowanie, że już nad sobą nie panowałam”.
/ 12.06.2022 16:52
Zakochana kobieta fot. Adobe Stock, zinkevych

Pijąc popołudniową kawę, z biciem serca czytałam kartkę od mojej siostry. Jak co roku Eliza przysłała mi zwykłą pocztą zaproszenie na swoje urodziny, a ja jak co roku zamierzałam odpisać, że nie mogę przyjechać z powodu nadmiaru obowiązków zawodowych. Oczywiście to nie była cała prawda. Owszem, miałam sporo pracy, ale przede wszystkim nie czułam się na siłach stanąć twarzą w twarz z Jerzym, moim szwagrem.

Był moim ideałem

Podniosłam się z kanapy, z szuflady w meblościance wyciągnęłam niewielki album. Drżały mi dłonie. Chociaż minęło już 10 lat, dla mnie przeszłość wciąż pozostawała żywa. Wróciłam na kanapę i otworzyłam album. Zaczęłam delikatnie przewracać jego karty... O, na tym zdjęciu się uśmiecham, wyglądam na szczęśliwą. Byliśmy wtedy ze znajomymi w górach. Na fotografii Jerzy stoi obok mnie, trzyma mój plecak. Był moim ideałem. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego Eliza traktuje go w taki sposób. Z drugiej strony... to mi dawało nadzieję.

Jerzy... Starszy o 5 lat chłopak od samego początku przyprawiał mnie o szybsze bicie serca. Nie mogłam się napatrzyć na jego bujną, jasną czuprynę, umięśnione ramiona, szlachetne rysy twarzy. Studiował medycynę razem z moją siostrą. To właśnie Eliza nas poznała, gdy pewnego razu przyprowadziła go do domu.
– To Jurek, mój kolega z roku.
– Miło mi – wyciągnęłam rękę, uścisnęłam jego dłoń i znieruchomiałam, czując przeszywający mnie prąd.

To niemożliwe! Chciałam coś powiedzieć, nawet krzyknąć ze zdumienia, ale przez moje ściśnięte gardło nie wydobył się choćby szept. Zmieszana, oblałam się rumieńcem.
– A to moja młodsza siostra, Ola. No, powiedz coś – Eliza szturchnęła mnie w bok, bo stałam jak słup soli.
– Cześć – pisnęłam niczym zawstydzona mała dziewczynka.

Miałam wtedy 17 lat i Jerzy wydał mi kimś w rodzaju bóstwa. Jako kolega mojej siostry stał się częstym gościem w naszym domu. Razem się uczyli, przepytywali, zakuwali do sesji. Byli ze sobą blisko.
– To tylko kumpel – mówiła Eliza, kiedy ją pytałam, czy są parą.
Zatem oni się niby tylko kumplowali, a ja skrycie wzdychałam do przystojnego Jerzego i zazdrościłam siostrze, że spędza z nim tyle czasu.

Po mojej maturze pojechaliśmy na Mazury

Eliza i Jurek też się wybrali. Pamiętam, że siedzieliśmy przy ognisku, a Jerzy grał na gitarze smutną balladę o miłości. Oświetlony blaskiem płomieni, pośród rozgwieżdżonej nocy, wydał mi się ucieleśnieniem marzeń o idealnym, wspaniałym chłopaku.

Zrozumiałam, że to coś więcej niż zauroczenie nastolatki. Kolega mojej siostry imponował mi na każdym polu. Grał na gitarze, pięknie śpiewał, miał poczucie humoru, studiował medycynę, a do tego był przystojny i świetnie zbudowany. W nocy złapała nas potężna burza, zalewając i przewracając wszystkie namioty. Dziewczyny piszczały i biegały w panice, próbując ratować ciuchy. Koledzy stali przestraszeni, nie bardzo wiedząc, co robić. Tylko Jerzy zachował zimną krew.

Zdecydowanym głosem zaczął wydawać polecenia i szybko opanował sytuację. Właściwie tylko dzięki niemu wspólnymi siłami uratowaliśmy nasze rzeczy i na powrót ustawiliśmy obozowisko. Gdybym nie była już zadurzona, po tej akcji z pewnością zakochałabym się w nim na zabój. Takich wspólnych wyjazdów było więcej, a ja ochoczo towarzyszyłam mojej siostrze i Jerzemu. Aż coś się między nimi popsuło. Już nie uczyli się razem, nie spotykali, a Jurek przestał do nas przychodzić. Brakowało mi tych wizyt, tęskniłam za nim.

Tymczasem Eliza ukończyła studia, poszła na staż w szpitalu i zaczęła umawiać się na randki z innymi. Nie mogłam tego pojąć.
– A Jerzy? – spytałam ją pewnego wieczoru, kiedy siedziałyśmy przed telewizorem. – Nie spotykacie się już?
– Jurek to naprawdę tylko kolega – odparła, wzruszając ramionami.
– Myślałam... – zaczęłam niepewnie, a w moim sercu zagościła nadzieja – że jest kimś więcej.
– Oj, Olka, za dużo myślisz. Nie każdy chłopak, z którym dziewczyna się spotyka czy uczy, to zaraz ktoś więcej. Jurek za dużo sobie wyobrażał.
Pokiwałam z powagą głową, jednak w głębi ducha miałam ochotę śpiewać z radości. Jerzy był wolny. Nie spotykał się z moją siostrą. Nie chciała go, głupia. A zatem... może ja miałam u niego jakieś szanse?

Wpadłam na pomysł, by upiec ciasto i zajrzeć do hotelu pracowniczego, w którym Jurek zamieszkał po ukończeniu studiów. Wiedziałam, że dorabia jako sanitariusz karetki. Jeszcze w tym samym dniu poszłam do niego z biszkoptem oblanym czekoladą i posypanym wiórkami kokosowymi. Przez żołądek do serca.
– Cześć – mruknęłam nieśmiało, gdy spotkałam go przed hotelem.
– Ola? Co tu robisz? – zdziwił się.

Skoro, głupia, nie chce Jerzego, to ja go sobie wezmę. Rozkocham w sobie, owinę wokół palca. To nie może być trudne.

Przyjrzałam mu się uważnie

Nie wyglądał na zmartwionego. Myślałam, że będzie smutny, może załamany, a ja go pocieszę i wreszcie zobaczy we mnie kogoś innego niż tylko młodszą siostrę Elizy. Zaskoczył mnie.
– Pomyślałam... – zawahałam się, przestraszona, że robię z siebie idiotkę.
– Przechodziłam... – zająknęłam się.
Spojrzał na mnie, marszcząc brwi. Poczułam, że się czerwienię, a w moim gardle rośnie klucha. Jeszcze chwila i w ogóle nic nie powiem.
– To od Elizy, miałam ci dać – wydusiłam z siebie w końcu kłamstwo, po czym wepchnęłam mu w ręce zapakowane ciasto i uciekłam. Biegłam do domu, łykając łzy. „Idiotka. Zachowałam się jak ostatnia kretynka" – wyrzucałam sobie.

Kilka dni później Jerzy zjawił się u nas. Otworzyłam mu drzwi. Eliza spała u siebie po nocnym dyżurze. Wiedziałam, że się nie obudzi, choćby pioruny waliły. Miała mocny sen.
– Elizy nie ma – skłamałam. – Wyszła z Andrzejem na obiad.
Jerzy się stropił. Zza pleców, nieco niechętnie, wyciągnął bukiet kwiatów.
– Chciałem jej tylko podziękować za ciasto... – powiedział, a w jego głosie wyczułam smutek.
– Przekażę jej, że byłeś. Kwiatki też oddam – wzięłam bukiet i przytknęłam do nosa. – Pięknie pachną. Ach, ta moja siostra... – uśmiechnęłam się, kręcąc głową. – Nie wie, co dobre. Ma takiego kolegę jak ty, a lata za innymi.
Jerzy nic już nie powiedział. Odwrócił się, przygarbił i odszedł. Kwiatki wyrzuciłam do śmietnika na podwórku, gdy tylko Jerzy zniknął za rogiem. Siostrze słowem nie napomknęłam o jego wizycie.

Niedługo potem spotkałam Jurka na mieście. Były wakacje, wybierałam się ze znajomymi w góry i biegałam po sklepach, szukając śpiwora.
– Jak chcesz, mogę pożyczyć ci mój – zaproponował. – Nie będzie mi raczej w tym roku potrzebny.
– Dlaczego? Nigdzie nie wyjeżdżasz? – upewniłam się.
Wiedziałam, że Eliza dostała tydzień urlopu i wybierała się z paczką znajomych na Mazury.
– Raczej nie – odparł. – Od listopada zaczynam staż w przychodni.
– Dopiero sierpień – zauważyłam, a potem zdecydowałam się w jednej chwili: – Może wybierzesz się ze mną? Jedziemy w kilka osób do Zakopanego, mamy spokojną i tanią kwaterę.

"Skoro moja siostra była taka głupia, że nie chciała tego wspaniałego chłopaka, to ja go sobie wezmę. Zauroczę go, poderwę, owinę wokół palca. Będzie mój i już. To nie może być trudne w odpowiednich okolicznościach. A przecież nigdy nikt nie będzie go kochał tak jak ja" – uznałam.
– W sumie mam kilka dni wolnego... Kiedy wyjeżdżacie?
– W piątek – uśmiechnęłam się promiennie. – Masz trzy dni, żeby do nas dołączyć. Zbiórka na dworcu o ósmej.
– Nie mogę nic obiecać...
– Jak uważasz – spochmurniałam. – Sam zdecydujesz.
Odeszłam rozżalona. Do końca nie wiedziałam, czy Jerzy pojedzie.

Na dworcu stawiłam się pierwsza, jeszcze przed ósmą. Usiadłam sobie na drewnianej ławce i przyglądałam się przechodzącym ludziom.
– Cześć – nagle tuż za plecami
usłyszałam głos Jerzego.
– Cześć! – zawołałam. – Jesteś.
– Ano jestem – odparł i usiadł obok mnie, stawiając na ziemi wielki plecak. – Może wyjazd dobrze mi zrobi.
– Na pewno nie pożałujesz.

Nie odpychał mnie, ale też nie zachęcał

Udawał, że nie wie, o co chodzi. Dlatego postawiłam wszystko na jedną kartę.

„Oczywiście, że nie będzie żałował. Przecież kocham go jak szalona i zamierzam uwieść” – pomyślałam.
– Nie miałem okazji spytać wcześniej... – uśmiechnął się niepewnie. – Elizie podobały się kwiaty?
Zesztywniałam. Dlaczego o to pytał? Czyżby nadal zależało mu na mojej siostrze? Tej samej, która miała go w nosie i która teraz bawiła się na Mazurach ze swoimi znajomymi?
– Nie – odpowiedziałam prędko i spuściłam głowę, żeby nie zauważył mojego rumieńca. – Wyrzuciła je.
No, całkiem nie skłamałam. Bukiet faktycznie wylądował w śmietniku.
Jerzy westchnął ciężko.
– Nie przejmuj się – pocieszyłam go. – Na Elizie świat się nie kończy. To moja siostra, kocham ją, ale do ideału jej daleko. Wokół jest tyle fajnych dziewczyn, wystarczy się rozejrzeć... – zawiesiłam głos i spojrzałam na niego wymownie, że daleko nie musiałby szukać. – A ty jesteś cudownym facetem. Naprawdę super. Eliza na ciebie nie zasługuje. Wiesz, z kim pojechała na Mazury? Z dwoma chłopakami. Chodzi z dwoma naraz, bo nie może się zdecydować. Jeden jest przystojny, za to to drugi bogaty – kłamałam na potęgę.

Przesadziłam, ale bardzo chciałam go zrazić do Elizy. Chciałam, by wreszcie o niej zapomniał. Nie czułam wyrzutów sumienia. W miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Nie wiem, czy mi uwierzył. W każdym razie przez cały wyjazd chodził zamyślony, jakby nad się nad czymś głęboko zastanawiał. A ja dbałam o niego. Szykowałam mu posiłki, żartowałam, chcąc go rozśmieszyć, chwaliłam go na okrągło, żeby czuł się doceniany. Pod różnymi pretekstami odciągałam Jerzego od reszty towarzystwa i cały czas próbowałam się do niego zbliżyć fizycznie. Chwytałam go za rękę. Specjalnie się potykałam tylko po to, żeby mnie złapał. Opierałam się o niego, gdy siedzieliśmy lub szliśmy obok siebie. Niby mnie nie odpychał, ale też nie przedłużał wymuszonego kontaktu fizycznego. Po prostu się odsuwał, jakby naprawdę uważał moje zabiegi za przypadkowe.

Ostatniej nocy, gdy byliśmy sami przy ognisku, poszłam więc na całość: bezczelnie usiadłam mu na kolanach i pocałowałam go w usta. Żeby już nie miał wątpliwości, czego pragnę.
– Ola, przepraszam, nic z tego nie będzie – odsunął mnie delikatnie, ale stanowczo. – Bardzo cię lubię, jesteś miłą dziewczyną, ale Eliza.
No nie, znowu ona. Ogarnął mnie taki żal, tak wielkie rozczarowanie, że już nad sobą nie panowałam.
– W czym moja siostra jest lepsza?! – wybuchłam. – Kocham cię od lat i zawsze będę cię kochać! – krzyczałam przez łzy. – A ty wolisz Elizę, chociaż ona cię nie chce.

Wyglądał na zaskoczonego

Takich wyznań się nie spodziewał. Zaczął mi coś tłumaczyć, ale nie słuchałam. Roztrzęsiona pobiegłam na kwaterę, zamknęłam się w swoim pokoju i zaczęłam pakować walizkę.
– Ola, otwórz mi – zastukał w drzwi. – Pogadajmy, proszę cię. Nie ma sensu się denerwować.
– Wynoś się do Elizy – wrzasnęłam. – Skoro mnie odrzucasz, nie zamierzam z tobą gadać i dłużej się poniżać. Nie chcę cię więcej widzieć na oczy. Nienawidzę cię – histeryzowałam.
I rzeczywiście, już się nie zobaczyliśmy. Z jednej strony byłam za bardzo dumna, a z drugiej zżerał mnie wstyd. Z gór powróciliśmy osobno. W domu unikałam siostry, co nie było trudne, jako że więcej czasu spędzała w szpitalu niż z rodziną. Zresztą, co miałam jej powiedzieć? Że Jerzy ją kocha? Sama to wiedziała i miała gdzieś. Miesiąc później wyprowadziłam się i zamieszkałam na drugim końcu Polski. Celowo szukałam pracy jak najdalej. Chciałam zapomnieć o przeszłości. Na szczęście bez trudu dostałam dobrą posadę i służbowe mieszkanie.

Jakiś czas później mama zadzwoniła z informacją, że Eliza wychodzi za mąż. Za Jerzego. Nie zjawiłam się na ślubie. Z rodziną też przestałam się kontaktować. Właściwie rozmawiam tylko z mamą, i to sporadycznie, głównie przez telefon. Sama nie wiem, czemu tak się odcięłam, ze wstydu czy z miłości. Tak wyszło. Chciałabym zapomnieć o Jerzym, ale nie potrafię. To moja największa porażka.

Czemu Eliza jest taka uparta i co roku przesyłała mi zaproszenie na swoje urodziny? Przecież doskonale wie, że się nie zjawię. Tak jak z pewnością wie, co wyczyniałam, jak próbowałam ich rozdzielić, skłócić. Przecież wystarczyła im jedna szczera rozmowa i dodali dwa do dwóch. Dlatego wykręcam się pracą i nie przyjeżdżam. Nie mogę. Boję się, że spojrzę na Jurka i odkryję, że wciąż go kocham i zawsze będę kochać. Albo, co gorsza, że nic już do niego nie czuję i zmarnowałam tyle lat...

Czytaj także:„W wieku 16 lat oddałam córkę do adopcji. Teraz uratowałam życie wnuczce, która była ciężko chora”„Mój narzeczony pochodził z majętnej rodziny z koneksjami, a ja nie śmierdziałam groszem. To nie mogło się uda攄W wieku 45 lat zostanę po raz drugi mamą i po raz pierwszy babcią. Nie planowałam tego, ale tak w życiu bywa”

Redakcja poleca

REKLAMA