„Kocham męża i drżę na samą myśl, że dowie się o mojej zdradzie. Zwłaszcza, że mój kochanek ma na nią naoczny dowód - zdjęcia”

przestraszona kobieta czyta mail fot. Adobe Stock, fizkes
„Zauważyłam mail wysłany z nieznanego mi adresu. Moją uwagę zwrócił początek wiadomości. Zmroziło mnie. >>Ej, to ty jesteś na tych zdjęciach?<<. Panika, łomot serca i gorące uderzenie w skroniach. Co jest? To musi być pomyłka, głupi żart albo cokolwiek. Przecież to niemożliwe, żeby w internecie pojawiły się… A jeśli tak się stało?”.
/ 14.11.2022 09:15
przestraszona kobieta czyta mail fot. Adobe Stock, fizkes

Zima mnie wykańcza. I dlatego swoje życie towarzyskie ograniczam wtedy na maksa. Całą swoją aktywność przenoszę do internetu. No dobra, prawie całą, bo ze spotkań z Andrzejem nie byłabym w stanie zrezygnować. Mogłam marznąć, bo wiedziałam, że kiedy tylko dotrę do niego, rozleje się we mnie fala ciepła. Andrzej nie jest moim oficjalnym facetem. Jest tajnym kochankiem.

Mój mąż Piotr mi ufa. I nie uwierzyłby, że jego najsłodsza Kamilka bzyka się regularnie z obcym chłopem. Jeszcze niedawno, ja też bym nie uwierzyła, że może mi się taka sytuacja przytrafić.

– Gdzie lecisz Kami?

Spotkam się z Paulinką i może połazimy po sklepach.

– Znowu?

– Pewnie. Szoping to nasze hobby.

Śmiałam się rozkosznie, a on kiwał głową, że niby taki jest zdumiony błahością kobiecych pasji.

– Tylko nie wracaj znowu po nocy, bo się o ciebie bardzo niepokoję.

Te nasze słodkie rozmowy uspokajały go, ale przede wszystkim uspokajały mnie. Bo przecież gdzieś na dnie duszy byłam wystraszona tym, co robię. Nie chciałam zdradzać Piotra, ale tym razem nie umiałam się powstrzymać.

Otworzyłam wiadomość i... zamarłam

Nie chciałam, żeby się dowiedział, nie chciałam, żeby cierpiał, nie zniosłabym widoku jego smutnych oczu, dlatego robiłam wszystko, żeby o moim romansie nikt się nie dowiedział.

– Mowy nie ma, Andrzeju, nie dam ci numeru telefonu, bo za grosz ci nie ufam. Napijesz się, coś ci strzeli do głowy i zadzwonisz. Co wtedy?

– Nie żartuj, jestem poważnym facetem i nie leży w moim interesie, żeby ten twój Piotruś się o nas dowiedział.

– Nie jesteś poważnym facetem.

– Jak to nie? To jakim?

Seksownym. A kontaktować możemy się wyłącznie za pomocą poczty elektronicznej, rozumiesz?

– Nie grzebie ci w mailach? – zdziwił się, jakby to było coś niecodziennego.

– Nie wie gdzie. Założyłam specjalne konto, tylko do rozmów z tobą.

– Sprytna dziewczynka. Aż strach się z tobą zadawać.

Tak właśnie było. Tylko maile i tylko na mój tajny adres, którego nikt oprócz Andrzeja nie znał. Nigdy nie otwierałam mojej poczty w robocie, bo przecież nie wiadomo, co ten cały system zapisuje i czy ktoś kiedyś nie wlezie w moją korespondencję. Słyszy się o takich rzeczach co i rusz.

Pewnego dnia otworzyłam w domu moją tajną pocztę. Była wiadomość od Andrzeja, ale był też mail wysłany z nieznanego mi adresu. Już najeżdżałam myszką, żeby go otworzyć, gdy zwrócił moją uwagę widoczny początek wiadomości. Zmroziło mnie. „Ej, to ty jesteś na tych zdjęciach?”. Panika, łomot serca i gorące uderzenie w skroniach. K...! Co jest? Ręka chciała natychmiast otworzyć tę wiadomość, przecież to może być pomyłka, głupi żart albo cokolwiek. Przecież to niemożliwe, żeby w internecie pojawiły się… A jeśli tak się stało?

Natychmiast stanęły mi przed oczami kadry, na których wyginam się lubieżnie na podłodze u Andrzeja. Siedzę naga obok jego szkicu. Artysta, jego praca i ja, modelka i muza. Bo Andrzej malował. Nie był zawodowcem, miał takie hobby. Namówił mnie do pozowania, a potem do tych zdjęć.

Nikt nigdy tych zdjęć nie zobaczy, obiecuję. To tylko dla nas. Zobacz, jaka jesteś piękna.

– Obiecaj. Nigdy i nikt!

– Obiecuję. Tylko ja. No i ty.

Muszę przyznać, że lubiłam je bardzo. Andrzej potrafił wyzwalać we mnie miłe uczucie bezwstydu. Śmiałam się, że wobec Piotra nigdy nie przybierałam takich póz ani nie patrzyłam z taką śmiałością. Byłam na tych zdjęciach ponętna i wyzwolona.

Czy kiedyś przestanę się bać?

Z przerażenia zakręciło mi się w głowie. Jak to możliwe, żeby ktoś wyciągnął te zdjęcia na światło dzienne? Jakiś zboczony haker? Może Andrzej? Wpadłam w panikę. To nie on! Kto? Moja ręka latała z myszką w tę i z powrotem. Nigdy tak się nie bałam. Wreszcie wyłączyłam komputer i pojechałam do Andrzeja. Bez uprzedzenia, ale to była sytuacja wyższej konieczności.

– Uspokój się. Mów, co widziałaś?

Opowiedziałam.

– Nie denerwuj się. To jakiś kretyn rozsyła w ten sposób wirusy! Wiele osób trzyma w kompie różne rzeczy, których nie chce pokazać światu. Jasne? Niektórzy reagują paniką i klikają, żeby zobaczyć, co to jest.

– Byłam blisko – przyznałam.

– Właśnie. Ale zachowałaś się rozsądnie. Gdybyś kliknęła, twój komputer zostałby zainfekowany. Ale nie otworzyłaś, więc wszystko jest w porządku. Wróć do domu i bez otwierania maila usuń go, jasne?

– Tak. Usunę bez otwierania. I nikt tego nie zobaczy? – upewniłam się.

Tam nie ma twoich zdjęć!

Zrobiłam jak radził Andrzej.

W środku nocy zerwałam się przerażona. Śniło mi się, że widzę Andrzeja, jak gapi się na ekran komputera.

– Co jest, kochanie? Nie możesz spać? – zapytał Piotrek.

– Przyśnił mi się jakiś koszmar.

– Przytul się do mnie, ja cię obronię.

Przytuliłam się do męża, ale wcale nie przestałam się bać. Nie wiem, czy kiedykolwiek przestanę?

Czytaj także:
„Życie na spokojnym osiedlu zamieniło się w koszmar. Żałowałam, że spełniliśmy marzenie o domu na wsi”
„Odkryłam, że mój facet… rozbiera się dla pieniędzy! Dopiero wtedy zaczął mnie pociągać jako mężczyzna”
„Swoją wielką szkolną miłość spotkałam spocona, z rozmazanym makijażem i w piżamie. Potem było już tylko gorzej...”

Redakcja poleca

REKLAMA