Kiedy poznałam Marka, to nie byłam w najlepszym okresie w swoim życiu. Nie dość, że kilka dni wcześnie rzucił mnie chłopak, to na dodatek straciłam pracę. I nic nie zapowiadało, żebym szybko miała znaleźć jakieś inne zajęcie.
– I co ja teraz zrobię? – żaliłam się koleżance, która akurat wpadła do mnie po pracy. – Ostatnio nic mi się nie układa – dodałam płaczliwie.
A potem stwierdziłam, że muszą jakoś poprawić sobie humor. Padło na rower. Już w dzieciństwie miałam tak, że jak dopadały mnie jakieś kłopoty i zmartwienia, to lubiłam wyżyć się podczas aktywności fizycznej. A jazda na rowerze pozwalała mi na oderwanie się od smętnych myśli i przynajmniej na chwilę zapomnienie o troskach.
Wpadliśmy na siebie
Tak też było tym razem. Gdy pędziłam na dwóch kółkach z rozwianymi włosami, to wydawało mi się, że nie ma takiego problemu, z którym bym sobie nie poradziła. I pewnie dlatego nie zauważyłam drugiego rowerzysty. A gdy w końcu to mi się udało, to było już za późno.
– Jak jeździsz! Życie ci niemiłe? – usłyszałam zdenerwowany głos jakiegoś chłopaka.
Kilka sekund wcześniej cudem uniknęliśmy zderzenia. A to i tak tylko dlatego, że nieznajomy rowerzysta zdążył w ostatniej chwili skręcić.
– Przepraszam – zdążyłam wydukać tylko tyle.
A potem spojrzałam w oczy chłopaka stojącego obok mnie. I całkowicie przepadłam. Marek skradł moje serce od pierwszego wejrzenia i już wtedy wiedziałam, że będzie to miłość na całe życie.
– W ramach przeprosin zapraszam cię na lody – powiedziałam z uśmiechem.
I chociaż przystojniak początkowo wydawał się zaskoczony, to po kilku sekundach również i na jego twarzy pojawił się uśmiech.
– Ok – powiedział tylko.
A potem już razem pojechaliśmy do najlepszej cukierni w mieście. I była to pierwsza z wielu naszych wizyt w tym miejscu. Traktowaliśmy je jak nasze miejsce. To w końcu tu spędziliśmy pierwsze godziny naszego związku i to tu wyznaliśmy sobie miłość. I od tamtej pory byliśmy niemal nierozłączni.
Nasz związek był szybki
Już po kilku tygodniach znajomości byłam pewna, że poznałam miłość swojego życia.
– Będziemy już razem do końca życia – przekonywałam koleżankę.
Ona jednak radziła mi, abym wstrzymała się z takimi deklaracjami.
– Nigdy nie wiesz, co się w życiu wydarzy – powiedziała filozoficznie.
Ja jednak byłam przekonana, że spędzę z Markiem resztę swojego życia.
On zresztą myślał podobnie. Wyznał mi miłość, a kilka tygodni później zaproponował wspólne zamieszkanie.
– Nie mogę – powiedziałam ze smutkiem.
I wcale nie chodziło o to, że nie chcę. Ja po prostu nie mogłam dołożyć się do czynszu, a nie chciałam, żeby mój chłopak mnie utrzymywał.
– Masz problem ze znalezieniem pracy? – zapytał mnie.
I chociaż wcześniej wspominałam mu o swoich problemach, to nie chciałam obarczać go nimi. Poza tym było mi głupio, że jestem taką ofermą losu, że nie mogę znaleźć żadnej przyzwoitej roboty.
– Daj spokój – zaśmiał się, gdy powiedziałam mu o swoich przemyśleniach. – Nie jesteś żadną ofermą – zapewnił mnie.
A potem obiecał, że pomoże mi w znalezieniu pracy.
Przedstawił mnie swojemu ojcu
Kilka dni później przedstawił mnie swojej sąsiadce, która miała firmę transportową. Okazała się, że kobieta poszukuje sekretarki, a ja spełniam jej wymagania.
– I w dodatku będziesz pracować z moim ojcem, który jest tam handlowcem – powiedział po jakimś czasie.
A ja od razu zaproponowałam, żeby przedstawił mnie swojemu tacie.
– Nie ma na co czekać – powiedziałam. – W końcu i tak za niedługo zostaniemy rodziną – dodałam i mrugnęłam okiem.
Marek tylko się roześmiał i obiecał, że w najbliższy weekend zabierze mnie do rodzinnego domu i przedstawi swojemu rodzicowi.
Nie mogłam doczekać się tego dnia. A gdy tylko poznałam ojca swojego chłopaka, to poczułam się tak, jakbym dostała obuchem w głowę. Przede mną stał mężczyzna, który prezentował się doskonale. Był wysoki, umięśniony i bardzo męski. I miał najpiękniejszy uśmiech, jakie kiedykolwiek widziałam.
– Mów mi Krzysztof – zaproponował basowym głosem.
A ja poczułam, jak po moich plecach przebiega dreszcz za dreszczem. I już wiedziałam, że właśnie zaczynam mieć duży problem.
Bardzo go lubiłam
Podczas obiadu wyszło na jaw, że ojciec Marka rozwiódł się kilka lat temu i od tamtej pory nie związał się z żadną kobietą.
– Najwidoczniej żadna z kobiet nie zawróciła mi w głowie wystarczająco mocno – powiedział z uśmiechem, gdy delikatnie zapytałam go dlaczego wciąż jest sam.
A jednocześnie obdarzył mnie uśmiechem, który jeszcze długo po opuszczeniu jego mieszkania miałam przed oczami.
W pracy widywaliśmy się rzadko. A jeżeli już trafiliśmy na siebie, to nie mogliśmy oderwać od siebie oczu.
– Dasz się zaprosić na kawę? – zapytał mnie w końcu pewnego dnia. A ja się zgodziłam, chociaż doskonale wiedziałam, że nie powinnam tego robić.
Tego dnia jeszcze do niczego między nami nie doszło. Chociaż tak naprawdę już wtedy wiedziałam, że nie będę potrafiła oprzeć się jego urokowi. I wcale się nie pomyliłam.
Mieliśmy romans
Po kolejnej kawie wylądowaliśmy razem w hotelu, gdzie spędziliśmy bardzo namiętną noc. A gdy następnego dnia Marek zapytał mnie gdzie byłam, to skłamałam, że u koleżanki. Nie byłam w stanie wyznać mu prawdy. Zresztą nie chciałam tego robić, bo wiedziałam, że złamię mu serce.
Próbowałam zakończyć romans z ojcem mojego chłopaka, ale nie potrafiłam. Z Krzysztofem spotkaliśmy się jeszcze kilka razy. I za każdym razem wmawiałam sobie, że to już ostatni raz.
– Żałujesz? – zapytał mnie któregoś razu, gdy zmęczeni leżeliśmy na łóżku.
– Nie – odpowiedziałam. Ale to nie oznaczało, że nie miałam wyrzutów sumienia.
Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że gdyby Marek dowiedział się o moim romansie z jego ojcem, to by mnie znienawidził. A ja nie chciałam go stracić, bo tak naprawdę kochałam go nad życie. A mimo to nie potrafiłam zrezygnować z jego ojca.
Chciałam to zakończyć
– Musimy z tym natychmiast skończyć – powiedziałam do Krzysztofa, gdy zadzwonił do mnie następnego poranka i zaproponował spotkanie.
– Jesteś tego pewna? – zapytał tylko.
Odpowiedziałam, że tak, chociaż wcale nie miałam takiej pewności. I wiedziałam, że będzie to najtrudniejsza decyzja w moim życiu. Bo wbrew wszystkiemu zaczynałam coś czuć do Krzysztofa. Wcześniej myślałam, że łączy nas tylko seks. Ale z czasem uświadomiłam sobie, że ojciec Marka zaczyna być dla mnie kimś znacznie ważniejszym niż tylko kochankiem. Tak naprawdę, to chyba się w nim zakochałam. Ale czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie?
Wyznał mi miłość
Wytrzymałam bez Krzysztofa przez kilka tygodni. A potem zadzwoniłam do niego i zaproponowałam spotkanie.
– Wiedziałam, że zatęsknisz – powiedział. I natychmiast zaczął mnie rozbierać. A jak jak zwykle poczułam się jak w niebie.
A potem czułam jedynie złość. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, a mimo to nie mogłam się powstrzymać. Przecież kochałam Marka.
– I co zamierzasz teraz zrobić? – zapytał mnie Krzysztof, jakby czytał w moich myślach.
– Nie wiem – odpowiedziałam zgodnie z prawdą. I kiedy obmyślałam swoje kolejne kroki, to Krzysztof powiedział coś, co wszystko zmieniło.
– Kocham cię. I chce z tobą być.
Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. Do tej pory byłam przekonana, że ojciec Marka traktuje mnie jak typową dziewczynkę do towarzystwa. A tymczasem okazało się, że on darzy mnie uczuciem.
– I co teraz? – zadałam pytanie, na które sama nie znałam odpowiedzi.
Chyba miałam nadzieję, że to on podejmie za mnie decyzję.
– To ty musisz podjąć decyzję – powiedział cicho, patrząc mi prosto w oczy.
Od kilku dni zastanawiam się, co powinnam zrobić. Kocham Marka i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ale kocham też Krzysztofa. I jakkolwiek wydaje się to dziwne, to naprawdę nie wiem, z którym chciałabym być. A przecież nie mogę być z jednym i z drugim. A najgorsze jest to, że jakąkolwiek podejmę decyzję, to jeden z tych wspaniałych mężczyzn będzie cierpiał. I najchętniej nie robiłabym kompletnie nic. Ale wiem, że ta trudna decyzja wcześniej czy później będzie musiała zapaść.
Marta, 25 lat
Czytaj także: „Mój facet pachniał drogimi perfumami, ale ukradkiem żył na kredyt. Myślał, że nigdy się nie dowiem”
„Syn nie zamierzał dorosnąć, więc dostał nauczkę. Koniec z czyszczeniem naszego portfela i lodówki”
„Mąż harował za granicą, a ja go zdradziłam. Nauczkę dostałam, gdy kochanek zostawił mi 100 zł i po prostu wyszedł”