„Kiedy żona wróciła z Włoch, była zupełnie inna. Miałem wrażenie, że jakiś Massimo nawinął jej makaron na uszy”

zamyśłony mężczyzna fot. Getty Images, Westend61
„Po prostu czułem, że coś złego się szykuje. Jak inaczej zinterpretować jej zamyślone spojrzenie, brak zainteresowania sprawami domowymi? Mnie również nie poświęcała uwagi. Czułem się, jakby mnie ktoś solidnie zdzielił w twarz! Moje przypuszczenia przerodziły się w pewność. Coś tu było nie tak”.
/ 07.03.2024 11:15
zamyśłony mężczyzna fot. Getty Images, Westend61

Nie było żadnych zarzutów do naszego małżeństwa. Wokół nas, przyjaciele rozwodzili się na prawo i lewo, a my konsekwentnie trwaliśmy bez niepotrzebnych dramatów i nieoczekiwanych wydarzeń. Takie rzeczy wolę oglądać w filmach, a nie doświadczać w realnym życiu. Cenię sobie stabilność i spokój, a Marysia nie miała powodów, aby na mnie narzekać. Cieszyła się z naszego szczęśliwego małżeństwa, aż do momentu, kiedy wróciła z tej nieszczęsnej wycieczki.

W głowie miałem najgorsze scenariusze

Początkowo żałowałem, że nie wybrałem się z nią na wyjazd, ale kiedy dowiedziałem się o planach zwiedzania, byłem załamany. Głównie dlatego, że spędziłbym cały dzień na bieganiu po katedrach, a tym samym ominęłyby mnie dwa ważne mecze. Udało mi się przekonać moją żonę, że wyjazd do Włoch z przyjaciółką będzie korzystny dla naszych finansów, a decydującym argumentem był fakt, że szef nie zgodził się na moje wolne. Marysia dała się przekonać i wyjechała. Gdybym znał koniec tej historii, zrezygnowałbym z oglądania meczów i latał z nią po zabytkach.

Po prostu czułem, że coś złego się szykuje. Jak inaczej zinterpretować jej zamyślone spojrzenie, brak zainteresowania sprawami domowymi? Mnie również nie poświęcała mi uwagi. W sobotę, jak zawsze, usiłowałem przytulić się z nadzieją, ale odepchnęła mnie niechętnie, tłumacząc to zmęczeniem i bólem głowy. Czułem się, jakby mnie ktoś solidnie zdzielił w twarz! Moje przypuszczenia przerodziły się w pewność. Coś tu było nie tak Jej ciągła obecność w domu trochę mnie zmyliła. Gdyby umówiła się na randkę, wiedziałbym o tym, nasz tryb życia był tak zorganizowany, że każde odchylenie byłoby widoczne jak na dłoni.

Zdradę fizyczną mogłem odrzucić, ale i tak to nie dawało mi spokoju, bo zaczęło mi się wydawać, że mogła się zauroczyć w jakimś bubuku, co wydawało się jeszcze gorsze. W głowie miałem najgorsze scenariusze, w których jej nowy wybranek przyjeżdża do naszego miasta, a tęsknota sprawia, że żona biegnie mu na spotkanie. Następnie pakuje swoje rzeczy i nas zostawia. Doskonale wiedziałem, że Marysia nigdy nie opuściłaby naszej czternastoletniej córki Jagody, ale czy mnie? Nie byłem już tego taki pewien.

Nie miałem z kim podzielić się swoimi okropnymi myślami. W takich momentach kobiety mają łatwiej – przyjaciółki zawsze służą radą i pomogą wymyślić zemstę na niewiernym partnerze. Mężczyźni jednak nie są tak otwarci. Próbowałem nawet umówić się na piwo z kolegą dwa razy, gotów do rozmowy o swoich kłopotach, jeśli tylko pojawi się odpowiednia okazja. Ale niestety, takiej okazji nie było. Może to i dobrze, mężczyzna nie powinien opowiadać o swoich niepowodzeniach.

Wyżaliłem się siostrze, która zauważyła, że ostatnio nie jestem w formie. Nie przestawała naciskać, aż w końcu wszystko jej opowiedziałem. Byłem pewien, że mnie wyśmieje, ale zamiast tego tylko cicho gwizdnęła przez zęby.

– To poważny problem, musisz ratować małżeństwo – przeraziła mnie jeszcze bardziej. Nie myślałem, że jest aż tak źle.

– Nie wyolbrzymiasz przypadkiem? Jeszcze nie zamierzamy brać rozwodu, nawet nie ma o tym mowy. To tylko moje obawy, przewrażliwienie – próbowałem zminimalizować problem. Zaczynałem żałować, że się jej zwierzyłem, przecież mężczyzna powinien sam ogarniać swoje sprawy.

– Marysia pokazuje ci, że czuje się przytłoczona przez rutynę waszego związku – Olka zaczęła się wymądrzać. Aż chciałem zatkać uszy. – Nie dziwię się jej, u was jest po prostu nudno. Gdybym była na jej miejscu, dawno bym już uciekła – dodała.

– Nie rozumiesz, o co chodzi w związku małżeńskim, dlatego jesteś samotna – odparłem. – Marysia nie marzy o wielkich emocjach, obydwoje wolimy ciszę i przewidywalność.

– Naprawdę tak myślisz? A dlaczego podróż do Włoch tak bardzo ją zmieniła?

Była tylko jedna odpowiedź na to pytanie. Moja żona musiała tam dostrzec coś lub kogoś, kto otworzył jej oczy na to, że życie może być bardziej interesujące.

Chcę odzyskać moją żonę

– Będziesz musiał się nieco wysilić, jeśli chcesz, aby znowu cię dostrzegła – Olka krytycznie oceniła mój wygląd. Bezmyślnie wciągnąłem brzuch. – Wiesz, czego jej potrzeba? Chciałaby poczuć znów fale emocji, ale żeby to nastąpiło, musisz odświeżyć waszą relację. A tak naprawdę to musisz odświeżyć siebie, bo wyglądasz na zaniedbanego. Nie bierz tego do siebie, ale jesteś typem niechlujnego mężczyzny i pantoflarza, a to nie przyciąga kobiet.

Ale mnie to zdenerwowało. Przegięła pałę, gówniara. Uznała, że jestem nieatrakcyjnym gamoniem? Od kiedy stała się specjalistką od związków? Z babami zawsze jest tak, że nie da się dojść do porozumienia. Potrzebowałem rady prawdziwego faceta. Zgryzłem zęby i zadzwoniłem do Pawła. Był znany jako typ, który dobrze radzi sobie z dziewczynami, one uważały go za niesamowicie przystojnego, chociaż ja tam tego nie dostrzegałem. Nie był szczupły i już trochę łysiał, ale mimo to przyciągał laski jak magnes.

– Nie wiem sam, jak mi to wychodzi, nie robię nic specjalnego – odpowiedział, gdy zapytałem go o tajemnicę jego podejścia do kobiet. – Ale patrząc na ciebie, nasuwa mi się jedna myśl: musisz być bardziej pewny siebie. Wiesz, kiedy zauważysz, że kobieta cię obserwuje, zaczynasz inaczej się zachowywać. Czy pamiętasz, jak to było na samym początku z Marysią?

– Właściwie to nie bardzo. Spotkaliśmy się, umówiliśmy i wszystko potoczyło się samo. Po prostu.

– Miałem do czynienia z gorszymi przypadkami od twojego. Posłuchaj się mnie, a zobaczysz, jak daleko zajdziesz.

– Nie chcę podrywać, tylko chcę odzyskać żonę. Więc dzięki za twoją chęć pomocy, ale nie skorzystam.

– Wierny do końca życia, co? Dobrze, mam dla ciebie inną propozycję. Możesz trochę poćwiczyć. Zadzwonię do kolegi, zabierze cię ze sobą. Ja niestety nie mogę ci towarzyszyć, bo z reguły nie bywam w takich miejscach.

– Na siłownię nie pójdę, o tym nawet nie myśl.

– Dobrze mówisz, tam byś raczej nie zrobił wielkiej kariery. Zamiast tego, pójdziesz na pilates.

– Oszalałeś? To są ćwiczenia dla bab, nie zamierzam się kompromitować.

– Tutaj się mylisz. Mój kolega tam chodzi. On i inni biegacze długodystansowi. Pilates doskonale rozciąga mięśnie, więc panowie z niego korzystają. Dołączysz do nich. A co z tym, że na sali jest więcej kobiet? Zobaczysz, jak fajnie jest być jedynym mężczyzną w towarzystwie. Połechtasz swoje ego, twoja żona na pewno to zauważy.

Za nic w świecie bym tam nie poszedł

Szymon i Marek ustawili się ze mną w klubie fitness, zaprowadzili do sali, a ja nie mogłem się wykręcić. Rozstawiłem swoją matę w kącie, jak najdalej od innych osób ćwiczących, aby nie stać się obiektem drwin. Szybko jednak zrozumiałem, że nikt nie zwraca na mnie uwagi. Kobiety w różnym wieku były całkowicie skoncentrowane na poprawnym wykonywaniu ćwiczeń, które mimo swojej prostoty, sprawiały cierpienie wszystkich mięśni. Dzięki lustrom mogłem poprawiać swoją postawę. O mały włos nie padłem podczas sześćdziesiątego powtórzenia zdawałoby się łatwego ćwiczenia.

– No i jak? Zadowolony? – Szymon zaczął rozmowę po zakończeniu pilatesu. – Na razie, do zobaczenia następnym razem – pożegnał przechodzące obok niego dziewczyny.

– Co o tym sądzisz? – zapytał mnie ponownie.

– Nie jestem pewien, czy jutro zdołam samodzielnie wstać z krzesła – odpowiedziałem szczerze, automatycznie reagując na uśmiech trenerki. – Ale chyba jeszcze przyjdę, nie dam się tak łatwo.

Z takim nastawieniem wróciłem do domu.

– Gdzie byłeś tyle czasu? – zapytała Marysia, dając mi niedbały całus w policzek. W domu grał jakiś włoski przebój, żona przytargała z podróży trzy płyty i zmuszała mnie do ich słuchania każdego wieczoru.

Zawsze byłem dla niej jak otwarta księga. Tym razem jednak poczułem niepewność. Obawiałem się, że stanę się pośmiewiskiem, a moja reputacja i tak już leciała mocno w dół.

– Spędziłem więcej czasu w pracy – oszukałem ją pierwszy raz.

Wydawało mi się, że nie usłyszała dobrze, bo nucąc sobie pod nosem, towarzyszyła piosenkarzowi z radia. Z irytacji zaciskałem zęby. No i po co to wszystko? Moje dziwaczne ćwiczenia na pilatesie, konsultacje z największym uwodzicielem, jakiego znam? Nawet to nie pomoże, moja żona ewidentnie zaczęła żyć w swoim własnym świecie, w którym dla mnie nie było miejsca.

Zdołowałem się i nie poszedłem na pilates. Pewnego wieczoru dostałem telefon od miłej pani. Była to instruktorka, która chciała wiedzieć, czy zamierzam kupić karnet na kolejny miesiąc, bo miała jeszcze innych zainteresowanych na to miejsce. Jakoś tak poprowadziła rozmowę, że się zgodziłem.

– Z kim gadałeś? – Marysia rzuciła okiem na mnie z ukrytą ciekawością.

– Z kumplem z roboty.

– I gadałeś do niego „pani Patrycjo”?

Szczerze mówiąc, nie potrafię kłamać, taka już moja natura. Mimo to, nie zdecydowałem się na wyznanie, że uprawiam pilates, który nie jest zbyt „męską” dyscypliną, żeby nie stracić całkowicie jej szacunku. Coś tam wymyśliłem. Wydawało mi się, że Marysia nie do końca mi uwierzyła, ale nie prosiła o więcej wyjaśnień. Tak to jest, kiedy żona przestaje zwracać uwagę na swojego męża.

Zdecydowałem, że nie będę się więcej tłumaczył. Skoro ona miała swoje sekrety, to ja również mogłem mieć swoje. Przyrzekłem sobie jedynie, że pozbędę się tych przesłodzonych włoskich piosenek, które codziennie dręczyły mój umysł. Więc po przyjściu do domu pierwsze co zrobiłem, to skierowałem się do odtwarzacza. Planowałem wyjąć tę przeklętą romantyczną płytę, ale zatrzymał mnie widok elegancko udekorowanego stołu.

Na co dzień nie jemy tak wykwintnie. Obok najdroższej zastawy, którą otrzymaliśmy na rocznicę ślubu, płonęły świece. Poczułem, że zaraz oszaleję. Marysia czekała na kogoś, ale nie pomyślała, żeby mnie o tym poinformować. Czyżbym był nieproszonym gościem we własnym domu?

Zanim nawet zdążyłem się zdenerwować, uśmiechnięta Marysia szybko mi wyjaśniła, że cała ta wspaniałość jest przeznaczona właśnie dla mnie. Nie byłem przyzwyczajony do takich gestów, więc potrzebowałem chwili, żeby zrozumieć, że moja żona chce mi sprawić radość. Zdałem sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. Siła małych sekretów i ćwiczeń pilates jest większa, niż ludzie zwykle myślą.

Czytaj także:
„Moje dzieci wolą spędzać czas z nową żoną byłego męża. Ja liczę każdą złotówkę, a ona je rozpieszcza”
„Jacek ułożył sobie plan idealny. Po romantycznych chwilach i harcach z kochanką, zawsze czekał na niego gorący obiad”
„Sąsiad co niedzielę chodzi z żoną do kościółka, a mnie wmawia, że się rozwodzi. Myśli, że w ten sposób mnie uwiedzie”

Redakcja poleca

REKLAMA