Filip zawsze był trudnym dzieckiem. Buntowniczym, nieskupionym na nauce, leniwym. Niezmiennie też trzymał stronę ojca.
Kiedy jednak świeżo po naszym rozstaniu zaczął przesiadywać u niego, nawet nie podejrzewałam, że powodem jest młoda kochanka Zbyszka.
Zawsze były z nim problemy
Ze Zbyszkiem dorobiliśmy się dwójki dzieci: Filipa i Agaty. Był między nimi rok różnicy i przepaść, jeśli chodzi o zachowanie czy charaktery. Młodsza Agata zarażała wszystkich uśmiechem, nie szczędziła nikomu pomocy, a przy tym odnosiła się serdecznie zarówno do rówieśników, jak i do starszych osób. Pilnie się uczyła, kochała biologię, a w końcu zaczęła snuć plany, że zostanie lekarzem. Myślała też o weterynarii, bo los zwierząt nie był jej obojętny.
Z kolei Filip na osiedlu uchodził za gbura, na którego pomstowały wszystkie starsze sąsiadki, a młodsze dzieciaki omijały go szerokim łukiem. Mój syn kompletnie nie miał na siebie pomysłu, a nauka wcale go nie interesowała. Ze szkoły przynosił dwóje i pały, dopiero jak Zbyszek zagroził mu odcięciem kieszonkowego, trochę się podciągnął, żeby chociaż zdać z klasy do klasy.
Jego ulubionym zajęciem była gra na konsoli i nic, kompletnie nic poza tym się nie liczyło. Miałam nadzieję, że z czasem z tego wyrośnie, weźmie się za siebie, ale lata leciały, a on cały czas pozostawał taki sam. A może nawet zrobił się gorszy?
Kiedy Filip skończył szesnaście lat, nasze rozstanie już od jakiegoś czasu wisiało w powietrzu. Ja dobrze wiedziałam, że Zbyszek kogoś ma, on natomiast powoli przestawał się kryć ze swoimi ciągłymi wyjściami w najmniej oczekiwanych momentach. Zaskoczył mnie tylko, gdy poznałam tę jego piękność – dwudziestosiedmioletnią siksę z biustem do pępka. Zastanawiało mnie, jak mógł być taki głupi. Przecież to oczywiste, że nie poleciała na jego wątpliwą urodę podstarzałego amanta, ale na kasę, której, jako właścicielowi firmy transportowej, wcale mu nie brakowało.
– Jest strasznie sztuczna – zauważyła Agata po pierwszym spotkaniu z kochanką Zbyszka, który umyślił sobie, że stworzy po naszym rozwodzie nową, cudowną rodzinkę. – I chyba powiększała sobie usta.
– Przynajmniej nie jest taka brzydka jak ty – rzucił niespodziewanie Filip, siedzący z nami wtedy przy stole.
– Filip, jak ty się odzywasz do siostry – zganiłam go. – Nie przyglądałam się tej całej Oliwii, ale wasz ojciec jest bardzo lekkomyślny, skoro myśli, że może z nią stworzyć prawdziwy związek.
– Weź już przestań, co? – burknął syn, wstając. – Uczepiłaś się taty, bo ciebie nikt nie chce.
Zrobiło mi się przykro. Nie sądziłam, że tak o mnie myśli.
– Nie przejmuj się, mamo – rzuciła pocieszająco Agata, kiedy tylko Filip zniknął na schodach. – To głupek.
Nakryłam ich w sklepie
Nie minęło kilka dni, a Filip zaczął znikać z domu. Kiedy przycisnęłam go po powrocie z jednej z takich wycieczek, dowiedziałam się, że przesiaduje u Zbyszka. Podobno w domu było nudno, a ojciec kupił do siebie najnowszą konsolę, miał ogromny taras i basen.
Z początku machnęłam na to wszystko ręką – uznałam, że musi przywyknąć, przyzwyczaić się do nowej sytuacji, bo przecież był bardzo zżyty ze Zbyszkiem. Ustaliliśmy jednak jednogłośnie, że dzieci zostają ze mną. Filip się mocno przeciwko temu buntował, ale po dłuższej rozmowie z ojcem w końcu uległ. Nie wiem, co Zbyszek mu wtedy powiedział, ale najwyraźniej zadziałało.
Po kilku tygodniach miałam już jednak dość zachowania syna. Zwłaszcza że znów zaczynał zawalać szkołę, a w domu był tylko gościem. Oczywiście, rozmawiać o tym zupełnie nie chciał. Według niego tylko się czepiałam, rozdzielałam go z ojcem i nie dawałam żyć po swojemu.
Któregoś dnia po pracy wróciłam do domu, a Filipa znowu nie było. Agata wyszła do koleżanki, a że ja nie miałam nic w planach, postanowiłam wybrać się na zakupy. W galerii handlowej, którą wybrałam, zobaczyłam mojego syna. O dziwo, nie był sam. U jego boku zobaczyłam Oliwię. Kochanka Zbyszka miała na sobie krótką, białą sukienkę, która opinała ją tak ciasno, że mało co nie pękła. Rozejrzałam się za moim mężem, ale jego nigdzie nie było. Najwyraźniej przyszli tu sami. Nie zamierzałam tego tak zostawić.
– Filip? ‒ zawołałam.
Syn odwrócił się niechętnie w moją stronę.
– Śledzisz mnie? – burknął.
Oliwia stanęła obok, szeroko uśmiechnięta. Piersi dosłownie wylewały jej się z obszernego dekoltu.
– Nie, przyjechałam na zakupy. – pokazałam mu torby z kilku sklepów. – Gdzie twój ojciec?
– Zbyszek jest jeszcze w firmie – pośpieszyła z odpowiedzią dziewczyna. Jej uśmiech stał się jeszcze szerszy. – Biedaczek, ostatnio tak dużo pracuje…
– Na pewno – mruknęłam. – I tak sobie razem wyszliście na zakupy, tak?
– Mamo! – rzucił wyraźnie oburzony Filip.
– Och, Filipek potrzebuje nowej bluzy – zaszczebiotała. – Bardzo prosił, żebym pomogła mu wybrać, bo on to nie bardzo umie w kolory… no wiesz, Basiu, jak to mężczyźni.
– Jasne. – Spojrzałam na nią z powątpiewaniem, ale postanowiłam odpuścić. Przynajmniej na razie. – To bawcie się dobrze. Tylko żeby on wrócił kiedyś do domu, bo niedługo zapomnę, jak wygląda.
Oliwia zachichotała, Filip nie zareagował. Odeszłam więc kawałek, a potem, nie mogąc się powstrzymać, zerknęłam przez ramię. I dobrze zrobiłam.
Dołączyła do nich grupka znajomych mojego syna. Filip przedstawił im dziewczynę i nim ruszyli, złapał ją za rękę. Czekałam, aż Oliwia się wyrwie, ale ona tylko zachichotała, jak miała w zwyczaju i ruszyła z nim, jak gdyby nigdy nic. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak on na nią patrzy. Jak rozbiera ją wzrokiem i ile razy zatrzymuje się na biuście. I to była ta cała tajemnica jego częstych wypadów do tatusia.
Mąż myślał, że chcę ich skłócić
Postanowiłam porozmawiać o tym ze Zbyszkiem. Następnego dnia udało mi się go złapać przed firmą.
– Ty nie zauważyłeś, żeby Filip się ostatnio dziwnie zachowywał? – zaczęłam ostrożnie.
– Nie – rzucił marszcząc brwi. – A co? Znowu coś w szkole?
– Nie, nie, tym razem to nie to. – westchnęłam ciężko.
Zastanawiałam się, jak mu to najdelikatniej powiedzieć. Z perspektywy czasu nie wiem właściwie, dlaczego chciałam być delikatna – w końcu to on mnie zdradził i przygruchał sobie jakąś małolatę.
– No więc? – ponaglił mnie niecierpliwie. – Baśka, ja się trochę śpieszę.
– Naprawdę niczego nie zauważyłeś? – nie dowierzałam.
– Czego niby nie zauważyłem, co? ‒ burknął wyraźnie już zirytowany.
Nabrałam głęboko powietrza.
– No że Filip leci na tę całą twoją Oliwię! – wyrzuciłam z siebie. – To dlatego tyle u was siedzi. Posyła jej te swoje uśmiechy, gapi jej się na cycki… a ona na to pozwala! Ostatnio trzymali się za rączki, jak ich widziałam!
Zbyszek przez chwilę milczał. Potem spojrzał na mnie z góry i prychnął.
– Ty to masz jednak tupet ‒ stwierdził z przekąsem. – Odgrywasz się na mnie za to, że tobie w życiu nie wyszło, a ja mam piękną, młodą kobietę? I wiem, co robisz – dodał, nie pozwalając mi dojść do słowa. – Próbujesz mnie z nią skłócić! Ale ci się nie uda. Możesz być pewna.
Skończyło się rumakowanie
Jakiś tydzień po mojej rozmowie ze Zbyszkiem Filip wrócił do domu mocno przygaszony. Nie zareagował na delikatne zaczepki Agaty ani nie chciał nic zjeść, choć gotowałam właśnie jego ulubione danie, tylko zaszył się w swoim pokoju. Długo nie wychodził, a kiedy już to zrobił, utknął z nosem w telefonie. Potem, o dziwo, zabrał się za lekcje, o co wcześniej nawet bym go nie podejrzewała.
Okazało się, że w swojej naiwności postanowił wyznać Oliwii, co do niej czuje. Wydawało mu się, że skoro kochanka ojca się do niego uśmiecha i nie przerywa jego zalotów, też jest nim zainteresowana. Wtedy jednak dziewczyna wylała mu kubeł zimnej wody na głowę. Powiedziała, że jego zachowanie było urocze, a w dodatku jej schlebiało, ale tylko tyle. Nie umawia się przecież z dzieciakami. No tak, pewnie wolała dzianych facetów po czterdziestce.
Oczywiście, mogła być delikatniejsza, ale w sumie dobrze się stało. Tym sposobem Filip wreszcie wrócił do domu i przestał nabijać sobie głowę czymś, co i tak nie miałoby przyszłości. A Zbyszek? Cóż, tylko czekam, aż ta mała kopnie go w tyłek. No, chyba że pomęczy się z nim dłużej dla pieniędzy, choć nie wygląda mi na taką, która chciałaby gromadki dzieci i szczęśliwej rodzinki.
Czytaj także:
„Byłem okropnym mężem i ojcem. Wolałem iść do pubu niż zająć się rodziną. Teraz zmądrzałem. Będę walczył o córkę”
„Narzeczony wolał zabawiać małolaty, niż spędzać urlop ze mną. Do domu wróciłam sama, a narzeczonego pogoniłam w diabły”
„Rodzice wybrali mi męża. Woleli, żebym żyła z beztroskim dzieciakiem, niż z facetem marzeń, którego nie trawią”