Karol jest trzy lata ode mnie starszy. Jako dziecko bardzo go podziwiałam, był moim bohaterem. Pamiętam, że zaraz po powrocie z przedszkola przebierał się w strój Supermana i całymi godzinami bawił się w ratowanie świata. W szkole radził sobie świetnie. Zawsze przynosił świadectwo z czerwonym paskiem, brał udział w olimpiadach z matematyki i fizyki, a co więcej był niezwykle lubiany, zarówno przez rówieśników, jak i przez nauczycieli.
Student pełną gębą
Kiedy dostał się na architekturę, wszyscy wróżyli mu same sukcesy. Niestety studenckie życie za bardzo zawróciło mu w głowie.
Mój brat miał problem z tym, że czasy kiedy wszystko przychodziło mu bez wysiłku, już minęły. Nie wystarczył już jego osobisty urok, aby zaliczać kolejne egzaminy, a wykładowcy nie dawali się tak łatwo zbajerować jak nauczyciele w liceum. Na trzecim roku Karol oblał prawie wszystkie egzaminy. Wtedy też poznał Marysię.
— Nic dziwnego, chłopak jest zakochany, to i nie ma głowy do nauki — usprawiedliwiał go tata.
— Na pewno w sesji poprawkowej świetnie mu pójdzie i wszystko jeszcze nadrobi — uspokajała mama. — Wiadomo, to trudny kierunek, a wykładowcy są bardzo surowi. Podobno połowa grupy nie zdała.
Niestety, zamiast lepiej było coraz gorzej. Chyba wtedy po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że jednak bardzo się od siebie różnimy. Nasi rodzice jeszcze pracowali, więc nie mieli pojęcia, jak Karol spędza całe dnie. Ja za to widziałam aż za wiele. Spał do południa, godzinami przesiadywał przed komputerem, grając w gry lub oglądając seriale. Wieczorem obowiązkowo było wyjście z kumplami. Oczywiście rodzicom wciskał kit, że jest wykończony siedzeniem nad książkami.
— Zasłużył na trochę odpoczynku, tak ciężko pracuje — powtarzała mama, a mnie aż skręcało, ale się nie odzywałam, bo w końcu to nie moja sprawa.
Karol tatusiem? Niemożliwe
We wrześniu zamiast pochwalić się zdanymi egzaminami, mój brat oświadczył, że zostanie ojcem. Rodzice jakoś przełknęli tę wiadomość i choć widziałam, że są rozczarowani, starali się tego nie okazywać. Tata miał tylko jedno rozwiązanie.
— Trudno, studia muszą zaczekać. Teraz musisz iść do pracy, żeby zarobić na swoją rodzinę. Myśleliście już kiedy ślub?
— Ślub? — Karol miał minę jak dwulatek, który dopiero pierwszego dnia w przedszkolu dowiedział się, że mama tam z nim nie zostaje. Aż miałam ochotę parsknąć śmiechem, ale zdawałam sobie sprawę, że tak naprawdę to wcale nie jest śmieszne.
— To oczywiste, że musisz zachować się przyzwoicie i ożenić z Marysią — tata nawet nie brał pod uwagę innej opcji. — Nie jesteś przecież jakimś gówniarzem, który ucieka od odpowiedzialności. Oczywiście pomożemy wam na start, ale czas dorosnąć, synu.
Wolał bawić się z kumplami
Moja bratowa była cudowną osobą, ale z Karolem nawet święty by nie wytrzymał. Żadna praca się go nie trzymała, wszędzie go tylko wyzyskiwali, nie doceniali ani nie zapewniali odpowiednich warunków dla mojego jakże delikatnego i stworzonego do wyższych celów brata.
Ojcostwo też nie okazało się jego pasją. Stać go było co najwyżej na kilka minut zabawy z Nikosiem czy włączenie mu bajki. Aż żal było patrzeć, jak Marysia robi wszystko przy dziecku, w domu i jeszcze wieczorami dorabia pisaniem artykułów, żeby choć odrobinę zasilić domowy budżet. A Karol jeśli już coś zarobił, to przepuszczał na własne przyjemności – nie żałował sobie drogich gadżetów, karnetów na najmodniejszą siłownię czy obiadów na mieście. Oczywiście z kumplami, a nie z własną żoną. W piątkowe wieczory był obowiązkowy browarek w męskim gronie, po którym całą sobotę odsypiał.
Nie mieściło mi się w głowie, jak można tak żyć. Choć sama już od kilku lat byłam w związku, postanowiliśmy jeszcze przez jakiś czas mieszkać oddzielnie, każde w swoim rodzinnym domu. Ja chciałam najpierw skończyć studia, a Patryk, który dopiero co dostał pierwszą pracę, zdecydował, że chce trochę odłożyć, abyśmy mieli lepszy start, kiedy już zamieszkamy razem. Oczywiste było dla nas, że sami musimy zarobić na wspólne życie i sfinansować nasze wesele, nie mówiąc już o utrzymaniu ewentualnych dzieci. Tymczasem Karol bez skrupułów brał pieniądze oferowane przez rodziców.
Wstyd mi za niego
Wcale się nie zdziwiłam, kiedy Marysia spakowała walizki i wyprowadziła się z dzieckiem. Było mi wstyd za brata i chciałam jakoś jej pomóc. Starałam się odwiedzać ich kiedy tylko mogłam i zabierałam małego do parku, albo na plac zabaw, żeby mogła sobie choć trochę odpocząć. Radziła sobie naprawdę bardzo dobrze, udało się jej nawet wrócić na studia zaoczne, jednak w jej oczach widziałam wielki smutek.
— Ja ciągle go kocham — zwierzyła mi się pewnego dnia. — Ale musiałam to zrobić dla Nikosia. Nie mogłam pozwolić, żeby wychowywał się w takiej atmosferze. Ciągle tylko się kłóciliśmy, brakowało na wszystko, nawet nie mogłam mu kupić porządnej zabawki, nie miałam siły się z nim bawić, bo ciągle tylko obowiązki. Teraz przynajmniej mieszkamy z moją mamą i będę mogła iść do normalnej pracy, zapewnić nam jakieś warunki.
U mamy najlepiej
Mój brat ponownie wrócił do naszego rodzinnego domu. Przypuszczałam, że samodzielne płacenie rachunków za wynajęte mieszkanie go przerosło. W końcu nigdy nie zawracał sobie głowy tak przyziemnymi sprawami. Oczywiście czuł się bardzo skrzywdzony.
Byłam w szoku, kiedy usłyszałam, co Karol opowiada rodzicom. A oni naiwnie mu we wszystko wierzyli.
— Jak ona mogła mi to zrobić? — wypłakiwał się rodzicom. — Przecież tak się starałem. Zapewniałem im wszystko, co w mojej mocy. Ona niczego nie potrafiła docenić, ciągle jej było mało. Chciwa, pazerna żmija, tylko się czepiała, że za mało pracuję, za mało zarabiam. Nastawiała dziecko przeciwko mnie. A tak w ogóle to podejrzewam, że kogoś ma, pewnie do niego się wyprowadziła.
— Dość! — nie mogłam już tego słuchać. — Przestań obrażać Marysię, sam doskonale wiesz, że nie miała wyboru!
— Obrończyni się znalazła! — prychnął. — Wiem doskonale, że się z nią widujesz. Zdrajczyni. Może jeszcze jej pomagałaś w schadzkach z kochankiem?
— Wiesz co? Ty chyba powinieneś się leczyć, bo jesteś naprawdę ciężkim przypadkiem, a na dodatek masz urojenia.
Karol odwrócił się na pięcie i wyszedł, trzaskając drzwiami. Rodzice stali oniemiali, patrząc na mnie wielkimi oczami.
— Jak możesz? — zapytała w końcu mama. — Nie widzisz, że twój brat jest załamany? Musimy go wspierać, pomóc mu jakoś, a nie być przeciwko niemu. Przecież wiesz, że nie było mu łatwo przez ostatnie lata.
— Nie było mu łatwo? Czy wy jesteście ślepi? — nie wytrzymałam. — Nie widzicie, jak on się zachowuje? Jest totalnie nieodpowiedzialny. Jak niby chcecie go wspierać? Zapewniając mu dach nad głową, ciepłe obiadki i dając kieszonkowe aż do emerytury?
— Asiu, nie zachowuj się jak zazdrosne dziecko. Przecież tobie też niczego nie brakuje, a Karolek znalazł się w trudnej sytuacji, właśnie stracił rodzinę.
— Na własne życzenie!
—Jak w ogóle możesz tak mówić? — mama wybuchła płaczem. I ja też już nie mogłam się powstrzymać.
Płakałam ze złości
Było mi bardzo przykro, że rodzice mają mnie za tę złą. W moim bracie jak zawsze widzieli ideał bez skazy. Musiałam wyjść z domu, żeby się uspokoić. Usiadłam na ławce w parku i zadzwoniłam do Patryka. Przyjechał niedługo później i zabrał mnie do siebie. Emocje po prostu się ze mnie wylewały — złość na brata, wstyd za jego zachowanie, troska o rodziców, którzy przez tyle lat dawali się wykorzystywać, ale też żal, że choć starałam się być rozsądna i odpowiedzialna, nigdy tego nie docenili. Wszystko zawsze kręciło się wokół Karola.
— Czy oni nie widzą, że w ten sposób wcale mu nie pomagają? — żaliłam się mojemu chłopakowi.
— Starają się, jak umieją. Przecież to dobrzy ludzie i na pewno bardzo was kochają — starał się mnie pocieszyć.
To był dla mnie trudny wieczór, ale poczułam się lepiej, kiedy już wszystko z siebie wyrzuciłam. Chciałabym powiedzieć, że od tamtego czasu mój brat zmądrzał, a rodzice zrozumieli, że jeśli dalej będą mu pobłażać, nie wyjdzie to nikomu na dobre. Niestety, jak na razie tak się nie stało. Staram się więc żyć swoim życiem i doceniać, że dzięki błędom Karola zyskałam serdeczną przyjaciółkę i wspaniałego bratanka.
Czytaj także: „Żona zrobiła z wyjazdu nad Bałtyk wyprawę stulecia. Od początku czułem, że ten urlop to pomyłka”
„Mąż pił, a ja głaskałam go po główce i brałam wszystko na siebie. W końcu powiedziałam dość. Moje potrzeby też są ważne”
„Dałam kochasiowi oszczędności życia, a on zapadł się pod ziemię. Pewnie znalazł sobie następne naiwne sponsorki”