„Jest mi żal teściowej. Robi co tylko może, żeby mieć dobry kontakt z wnuczką, ale ta smarkula ma gdzieś jej starania”

matka z córką kłócą się fot. Adobe Stock, Monkey Business
„Niech wymyśli coś, co MNIE interesuje! A nie jakieś głupie zamki czy wspólne pieczenie ciasta, bo to mi się niby przyda. I jeszcze teraz ten teatr! Przecież do teatru chodzą tylko starzy ludzie. Już się boję, co będzie następne. Szydełkowanie?”.
/ 28.01.2022 09:58
matka z córką kłócą się fot. Adobe Stock, Monkey Business

to naturalne, że babcia chciałaby utrzymywać jak najlepsze kontakty z wnuczką. Tylko co zrobić, gdy ta druga nie jest z tego powodu specjalnie szczęśliwa?

Kiedy zobaczyłam na wyświetlaczu, że dzwoni teściowa, od razu miałam złe przeczucia. Domyśliłam się, że znowu chodzi o Asię, moją czternastoletnią córkę.

Zwlekałam chwilę z odebraniem telefonu, licząc na to, że może babcia Henia się rozmyśli, ale nie dawała za wygraną. Wiedziała przecież, że o tej porze siedzę zwykle w domu, i teraz będzie mnie nękać aż do skutku. Więc chyba lepiej mieć tę rozmowę jak najszybciej z głowy.

– Tamarko, czy Joasia wyjeżdża gdzieś na ferie? – usłyszałam.

– Nie, zostaje w domu – odparłam. – Ma kłopoty z angielskim. Obiecała, że w czasie dni wolnych nadrobi zaległości.

– Ach, to świetnie – ucieszyła się babcia Henia. – Bo wiesz, udało mi się załatwić na ten termin bilety do teatru. Nie masz nic przeciwko temu, żebym zabrała moją jedyną wnusię, prawda?

Obiecałam, że przekażę Aśce zaproszenie, chociaż z góry wiedziałam, co mała mi odpowie.

– Tamarko – zaszczebiotała teściowa – już ci nie zawracam głowy, tylko jeszcze jedno pytanie: czy Asia ma jakieś problemy z telefonem? Od tygodnia nie mogę się do niej dodzwonić.

W odpowiedzi zmyśliłam naprędce, że przypalają mi się kotlety i szybko się rozłączyłam.

No nie, będę musiała poważnie z córką porozmawiać! Jestem w stanie zrozumieć, że Aśka nudzi się śmiertelnie w towarzystwie starszej kobiety, i jak tylko może, wymiguje się od tych spotkań. Ale nieodbieranie komórki jest zwyczajnie niegrzeczne! Tym bardziej że to właśnie od babci ją dostała. Mało tego, teściowa opłaca jej abonament!

I pomyśleć, że kiedyś tak dobrze się dogadywały... Doskonale pamiętam, jak w wieku pięciu lat Asia oznajmiła mi, że przeprowadza się do babci, bo ja nigdy nie mam czasu na wycinanki, czytanie bajek ani rysowanie. Dała mi nawet do zrozumienia, że nie zauważę jej zniknięcia! Strasznie to wtedy przeżywałam. 

Odkąd Asia weszła w wiek dojrzewania, wszystko się zmieniło. Ma teraz swoje sprawy, unika rodzinnych spotkań, a już zwłaszcza rozmów z dziadkami. Kiedy przychodzi do nas teściowa, Asia zwykle chowa się w swoim pokoju albo siedzi w kącie ze znudzoną miną i niechętnie spogląda, jak babcia bawi się z jej młodszą siostrą, Kają.

Rozmowa z nią? Jak grochem o ścianę...

Reakcja córki na propozycję wyjścia do teatru była dokładnie taka, jak się spodziewałam:

– Nie mogła wymyślić nic bardziej nudnego! – skrzywiła się.

– To bardzo ciekawa sztuka, na pewno cię zainteresuje. Sama bym poszła, gdybym miała wolną chwilę – przekonywałam ją. – Poza tym nic ci się nie stanie, jak spędzisz z babcią trochę czasu.

– Skąd wiesz? – rzuciła gniewnie. – Może właśnie się stanie. Zanudzę się na śmierć!

– Wystarczy, że ostatnio się wymigałaś od wyjazdu na Wawel – zawołałam. – Było jej wtedy przykro!

– To niech wymyśli coś, co MNIE interesuje!– prychnęła. – A nie jakieś głupie zamki czy wspólne pieczenie ciasta, bo „to mi się przyda”. I jeszcze teraz ten teatr! Przecież do teatru chodzą tylko starzy ludzie. Już się boję, co będzie następne. Szydełkowanie?

Dość już miałam stawiania mnie między młotem a kowadłem. Podałam Asi komórkę:

– Dzwoń i sama jej to powiedz!

Przewróciła tylko oczami i już chciała iść do siebie, ale ja nie odpuściłam tak łatwo. Skoro już mowa o telefonie, to może powie mi łaskawie, dlaczego nie raczy odbierać połączeń od babci?

– Jejku, ze dwa razy mi się zdarzyło! – burknęła. – Czy ty wiesz, jak ona mnie męczy? Cały czas pyta o szkołę i gdzie się wybieram po gimnazjum...

– To nie jest żadne usprawiedliwienie – przerwałam jej. – Nieodbieranie telefonu od babci, która się o ciebie martwi, jest zwyczajnie niegrzeczne! Naprawdę chcesz, żeby jej było przykro? Jeżeli nie masz czasu, żeby rozmawiać, to napisz chociaż esemesa. Rozumiemy się?

– Tak – mruknęła. – Czy mogę wreszcie iść się uczyć?

Czułam, że się nie dogadamy po dobroci. Problem robił się coraz poważniejszy i dlatego postanowiłam najpierw omówić strategię z mężem. Potrzebowałam jego wsparcia i chłodnego spojrzenia. Właściwie to sama do końca nie wiedziałam, po czyjej stronie powinnam stanąć.

W pewnym sensie rozumiałam Aśkę. Moja teściowa to bardzo zasadnicza osoba. I rzeczywiście jest nudna. Nawet dla mnie, a co dopiero dla takiej smarkuli! Naprawdę mogłaby dla dobra sprawy ciut odpuścić i tak dziewczyny nie męczyć... Jakoś z moją mamą Aśka widuje się częściej i ma z tego frajdę. Chodzą razem na lody, do kina, gadają o głupstwach, śmieją się. Mała nawet zwierza się jej ze swoich tajemnic. Aż przyjemnie na nie spojrzeć, gdy są razem!

Może uda mi się przekonać Marcina, żeby pogadał ze swoją matką i jakoś jej wytłumaczył, żeby choć trochę się postarała wczuć w potrzeby nastolatki. To chyba nie jest takie trudne.

Najlepiej niech jointa zapalą!

– Pewnie! – parsknął mąż, gdy wieczorem wyłuszczyłam mu problem. – Poproszę ją, żeby zabrała Asię na koncert rockowy! Albo poczęstowała ją jointem! Dopiero by u niej zyskała punktów... Aśka waliłaby do niej z połową szkoły od razu po lekcjach! Czyś ty oszalała, Tamara?!

– A ty jak zwykle odwracasz kota ogonem – obruszyłam się. – Przecież wiesz dobrze, że nie o to chodzi. Po prostu wydaje mi się, że mama powinna zdać sobie sprawę, że pójście do teatru nie jest w dzisiejszych czasach największym marzeniem nastolatek. I że musi się postarać.

– Czy naprawdę żadna z was nie widzi, że mama JUŻ się stara? – żachnął się mąż. – Załatwia te bilety, idzie w koszty, chociaż na dobrą sprawę mogłaby powiedzieć, że Aśka ma po prostu ją odwiedzić i basta!

– Przecież mała się z nią śmiertelnie nudzi, biedactwo – ujęłam się za córką. – Nie dziw się, że zawsze próbuje się wykręcić od tych wizyt.

– Nie dziwię się ani trochę, ale co to ma do rzeczy? – wzruszył ramionami mój ślubny. – Chyba nie uważasz, że wszystko w życiu musi sprowadzać się do dobrej zabawy? Są rzeczy ważniejsze.

– No dobrze, ale trudno, żeby Asia miała cierpieć, kiedy powinna mieć przyjemność ze spotkania z babcią  – stwierdziłam.

– A jeśli babcia poprosi kiedyś wnuczkę, żeby umyła jej okna, bo sama nie da rady, co wtedy? – zapytał. – Aśka po prostu to oleje, bo nie bawi ją sprzątanie? Zresztą może nawet my będziemy czegoś potrzebować, w końcu nie jesteśmy coraz młodsi! Czasami zamiast dobrej zabawy musi człowiekowi wystarczyć satysfakcja, że postępuje jak należy – zakończył filozoficznie.

Nawet nie miałam odwagi wspomnieć mu o tym, że Asia nie odbierała telefonów od teściowej. Mąż, jak znam życie, na pewno by się wściekł. Zabrałby dziewczynie komórkę i tyle.

– Dobra, może masz rację – zgodziłam się potulnie. – Postaram się to Asi wytłumaczyć.

Naprawdę sama już nie wiem, co jest słuszne, a co nie. Teoretycznie zgadzam się z opinią męża, ale potrafię sobie też wyobrazić, że jestem w skórze córki. To przecież jeszcze dziecko, nie potrafi wszystkiego zrozumieć. Jest na to za młoda…

Z całą pewnością będzie rozżalona i zła. Bardzo się boję, że przez to jeszcze bardziej zniechęci się do rodzinnych spotkań.

Czytaj także:
„Zakochałam się w kuzynie, rodzice uznali to za degrengoladę. Po latach wyjawili mi, że jestem adoptowana. Mogliśmy być razem”
„Przez żonę mojego kochanka prawie straciłam ciążę. Ta okrutna kobieta chciała mnie upokorzyć i zemścić się na mężu”
„Byłam dumna z wnuka i widzę, że przed nim świetlana przyszłość. Choć niestety zadaje się z kryminalistami...”

Redakcja poleca

REKLAMA