„Jan traktował mnie jak kryzysową narzeczoną. Gdy pokłócił się z żoną, przybiegał do mojego łóżka, abym go pocieszała”

zamyślona kobieta fot. Getty Images, Xavier Lorenzo
„Zrozumiałam, że taki moment nie nastąpi nigdy. Jan po prostu nie chciał zostawiać żony. Znalazł sobie młodą, naiwną i chętną kochankę, która zaspokajała wszystkie jego potrzeby. Uświadomienie sobie tego mocno mnie zabolało”.
/ 08.04.2024 20:30
zamyślona kobieta fot. Getty Images, Xavier Lorenzo

Nigdy nie chciałam być tą drugą. Jednak w życiu nie da się wszystkiego przewidzieć i wszystkiego zaplanować. Przez wiele lat sądziłam, że poznam swojego księcia z bajki, z którym będę żyła długo i szczęśliwie. Tak się jednak nie stało. Poznałam Jana, który nie tylko nie był księciem, ale który także nie był w stanie zapewnić mi szczęśliwego życia. I dosyć długo trwało, zanim w końcu to zrozumiałam.

Byłam młoda, głupia i naiwna

Doskonale pamiętam dzień, w którym poznałam Janka. Właśnie rozpoczynałam staż w znanej międzynarodowej firmie, w której on był jednym z kierowników.

– Witamy na pokładzie – powiedział, ściskając moją dłoń. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, który od razu zawrócił mi w głowie.

– Dziękuję – wydukałam, czując, że się czerwienię.

Zresztą nic nie mogłam na to poradzić. Jan był przystojny, pewny siebie i wyluzowany. W odróżnieniu ode mnie. Ja czułam się jak kopciuszek, który na swojej zawodowej drodze spotkał prawdziwego wilka biznesu. Dopiero potem okazało się, że moje zawstydzenie i onieśmielenie było zupełnie niepotrzebne. Jan okazał się wspaniałym kierownikiem, który nie tylko wspierał stażystów, ale także zachęcał ich do samodzielnej pracy. To właśnie dzięki niemu poczułam, że reklama to moja branża i że to właśnie w niej chcę spełniać swoje zawodowe marzenia.

Ale nie tylko to trzymało mnie w tej konkretnej firmie. Po kilku miesiącach uświadomiłam sobie, że najzwyczajniej w świecie zakochałam się w swoim kierowniku. I chociaż wiedziałam, że ma żonę, to zupełnie mi to nie przeszkadzało. „Przecież i tak nigdy nie będziemy razem” – usprawiedliwiałam w myślach swoje zauroczenie. Nawet nie przypuszczałam, że za jakiś czas wyląduję z nim łóżku.

Od niewinnych rozmów do gorącego seksu

Sama nie pamiętam, kiedy zrobiliśmy pierwszy krok w stronę romansu. Wszystko zaczęło się od niewinnych spotkań po pracy, podczas których omawialiśmy obecne i przyszłe projekty.

– Naprawdę dobrze sobie radzisz – powiedział Jan po jednej z takich rozmów, podczas której zaproponowałam konkretne rozwiązania dla jednego z naszych największych klientów. – Widzę w tobie przyszłą gwiazdę branży reklamowej – dodał z uśmiechem.

Poczułam ogromną dumę, że ktoś tak zdolny potrafi docenić mój potencjał. I wtedy Jan spojrzał na mnie w nieco inny sposób. Widziałam, że przygląda mi się nie jak pracownikowi, ale jak kobiecie. W tamtym momencie poczułam się zawstydzona i szybko zakończyłam nasze spotkanie. Jednak jeszcze tego samego wieczoru dostałam wiadomość od Jana, w której napisał mi, że jestem nie tylko inteligentna, ale też piękna i seksowna. Odpisałam mu. I złapałam się na tym, że czekam na jego odpowiedź.

Doczekałam się i kilka kolejnych godzin spędziliśmy na wymianie SMS-ów. Początkowo były one bardzo niewinne, ale z czasem coraz bardziej pikantne i zabarwione erotyzmem. Sama nie wiem, co mnie podkusiło, aby robić coś takiego. I chociaż miałam pewne wątpliwości, to jednak dałam wciągnąć się w tę grę.

Wymiana SMS-ów była początkiem naszego romansu. Kilka dni później poszliśmy na obiad, a po nim wylądowaliśmy u mnie w mieszkaniu. Doskonale wiedziałam, że Jan jest żonaty, ale nic sobie z tego nie robiłam. Było już za późno. Jan rozpalił we mnie wszystkie zmysły. W jego ramionach poczułam się jak prawdziwa kobieta. A gdy opuścił moje łóżko i mieszkanie, to poczułam się tak, jakbym coś straciła.

Był nieszczęśliwy w swoim małżeństwie

Przez kilka kolejnych dni miałam potężne wyrzuty sumienia. „Przecież on jest żonaty” – wyrzucałam sobie w myślach. I od razu obiecywałam sobie, że to była tylko jednorazowa przygoda. Niezbyt długo wytrzymałam w swoich postanowieniach. Jeszcze tego samego dnia Jan przyszedł do mnie i od razu wylądowaliśmy w łóżku. Byliśmy tak nienasyceni, że nie wychodziliśmy z niego przez kilka kolejnych godzin. Dopiero potem przyszło otrzeźwienie.

– Janek, nie powinniśmy tego robić – powiedziałam cicho po miłosnych uniesieniach.

– Nie podobało ci się? – zapytał mnie mój kochanek.

Spojrzałam na niego i od razu poczułam, że się czerwienię. Przypomniałam sobie kilka ostatnich godzin i niemal natychmiast nabrałam chęci na dalsze igraszki.

– A twoja żona? – zapytałam. Nie chciałam poruszać tego tematu, ale wiedziałam, że wcześniej czy później będziemy musieli o tym porozmawiać.

– Nasze małżeństwo istnieje tylko na papierze – usłyszałam w odpowiedzi. – Nas już niemal nic nie łączy, a ja każdego dnia jestem coraz bardziej nieszczęśliwy – dodał mój kochanek.

W tamtym momencie byłam tak naiwna i zapatrzona w Jana, że uwierzyłam w każde jego słowo. Nawet do głowy nie przyszło mi to, że jest to podstawowy argument u zdradzających mężów.

– Mam zamiar się z nią rozwieść. Tylko najpierw muszę załatwić jeszcze kilka spraw – usłyszałam po chwili.

A potem Jan zaczął mnie całować, a ja od razu zapomniałam o jego małżeństwie i związanych z tym problemach. I tak to wyglądało przez kolejne miesiące. Nasz romans kwitł w najlepsze, a Jan cały czas miał żonę. I przez cały ten czas mówił, że jest z nią nieszczęśliwy. „To dlaczego się z nią nie rozwiedziesz?” – pytałam w myślach. Jednak za każdym razem, gdy chciałam o tym porozmawiać, to mój kochanek zmieniał temat i zaciągał mnie do łóżka, w którym zapominałam o całym świecie.

Miałam dosyć żonatego kochanka

Po kilku kolejnych miesiącach naszego romansu zaczęłam dostrzegać to, że nie wszystko jest w porządku. Jan wpadał do mnie kilka razy w tygodniu i za każdym razem lądowaliśmy w łóżku. Nie chodziliśmy do kina, nie wychodziliśmy do restauracji, nie wyjeżdżaliśmy na wakacje. Spotykaliśmy się tylko po to, aby zaliczyć numerek i wrócić do swoich spraw.

Dodatkowo odkryłam jeszcze jedną zależność – mój kochanek pojawiał się u mnie niemal zawsze wtedy, gdy pokłócił się z żoną. Kilkukrotnie słyszałam jego wymiany zdań, podczas których podnosił głos i mówił, że ma dosyć takiego życia. A potem zmieniał się w tytana seksu i doprowadzał mnie do wrzenia. Ale czy to było normalne? Powoli zaczynałam mieć tego dość.

Postanowiłam porozmawiać z Janem. I chociaż spodziewałam się kolejnych wymówek, to tym razem wiedziałam, że nie mogę znowu dać się omotać.

– Czy ty wiążesz ze mną swoją przyszłość? – zapytałam Jana, który wpadł do mnie i niemal natychmiast zaczął mnie rozbierać.

Jan spojrzał na mnie przeciągle i się uśmiechnął.

– Oczywiście, że tak – wymruczał mi do ucha.

Poczułam jego ręce na ciele i od razu zrobiło mi się gorąco. Jednak odsunęłam się od kochanka, a on obrzucił mnie zdziwionym wzrokiem.

– Pytam poważnie – powiedziałam. – Zamierzasz rozwieść się z żoną? – zapytałam.

Już dawno chciałam zadać to pytanie. Jakiś czas temu uświadomiłam sobie, że żyję w standardowym trójkącie i nic nie wskazywało na to, żeby miało to się zmienić.

– Przecież wiesz, że to nie jest takie proste – westchnął Jan.

– Dlaczego? – zapytałam.

Czułam coraz większą złość, bo właśnie zrozumiałam, że mój kochanek traktuje mnie jak kryzysową narzeczoną, która jest mu potrzebna jedynie do łóżkowych igraszek. Jan popatrzył na mnie, a ja po raz pierwszy zobaczyłam w jego wzroku stalową nutę.

– Nie mogę teraz zostawić żony – powiedział po chwili. – To nie jest dobry moment – dodał.

A ja zrozumiałam, że taki moment nie nastąpi nigdy. Jan po prostu nie chciał zostawiać żony. Znalazł sobie młodą, naiwną i chętną kochankę, która zaspokajała wszystkie jego potrzeby. Uświadomienie sobie tego mocno mnie zabolało. Ale z drugiej strony byłam na siebie zła. Zachowałam się jak typowa ta druga, która przez wiele lat jest zwodzona przez faceta, a w rzeczywistości nie ma nawet co liczyć na zmianę swojego położenia.

Jan podszedł do mnie i próbował mnie objąć. Ale ja już nie chciałam. Musiałam zakończyć ten romans, bo wiedziałam, że dla mnie nic dobrego z tego nie wyniknie. Otworzyłam drzwi wejściowe i poprosiłam Jana, żeby opuścił moje mieszkanie.

– Jesteś głupia – powiedział z wyższością i wyszedł.

Kolejnego dnia złożyłam wypowiedzenie z pracy. Nie chciałam mieć nic wspólnego z Janem – ani prywatnie, ani zawodowo. Wiedziałam, że zmarnowałam kilka lat swojego życia, a ta świadomość bolała. Było mi też wstyd. Dałam się oszukać jak typowa młoda trzpiotka, która liczy na to, że żonaty kochanek zmieni całe swoje życie. Nic z tego. Teraz próbuję poskładać swoje nowe życie. I mam nadzieję, że nigdy więcej nie dam się tak oszukać.

Czytaj także:
„Mój mąż to śmierdzący leń, ale też skąpy cwaniak. Nie przyznał mi się, że wygrał w totka”
„Żona wepchnęła mnie w ramiona kochanki. Myślała, że dam się uwieść, a ona zgarnie majątek i zwieje ze swoim kochasiem”
„Do mieszkania sąsiadów ciągle ktoś próbował się włamać. Złodzieje dali się skusić plotce o ukrytym skarbie”

Redakcja poleca

REKLAMA