„Żona wepchnęła mnie w ramiona kochanki. Myślała, że dam się uwieść, a ona zgarnie majątek i zwieje ze swoim kochasiem”

Dojrzały mężczyzna fot. iStock by GettyImages, Morsa Images
„Czułem się źle. Co to, na miłość boską, było?! Moja małżonka gadała z przyjaciółką o tym, czy planowałem ją oszukać, czyli... one to zaplanowały! W mgnieniu oka miłość przekształciła się we wstręt”.
/ 06.04.2024 20:30
Dojrzały mężczyzna fot. iStock by GettyImages, Morsa Images

Zawsze miałem poczucie, że byłem całkiem niezłym mężem. Nie mówię, że idealnym, bo brakowało mi trochę do perfekcji. Czasem miałem gorsze dni, bywałem zmęczony, niekiedy nie potrafiłem zapanować nad językiem i powodowało to kłótnie – ale ogólnie byłem dobrym mężem. Kochałem moją żonę.

Nie uganiałem się za innymi kobietami, nie wydawałem całej pensji na alkohol, starałem się, żeby Dorota od czasu do czasu była mile zaskoczona, a w sypialni nie miała powodów do narzekania. Wprost przeciwnie, można by powiedzieć, że zarówno częstotliwość, jak i jakość naszych zbliżeń przekraczały średnią krajową.

Mieliśmy tylko jedno pociechę. Tak zdecydowaliśmy – obydwoje pracowaliśmy w wymagających zawodach i zdawaliśmy sobie sprawę, że przy kilku dzieciach albo zaniedbamy nasze obowiązki służbowe, albo nasze dziecko.

Tomek był naprawdę fajnym chłopakiem, nie sprawiał nam kłopotów nawet w okresie dojrzewania, wręcz przeciwnie, dostarczał nam ciągłych powodów do dumy. Jako rodzina byliśmy bardzo zżyci, co jeszcze bardziej przyczyniało się do naszego szczęścia.

Szczególnie kiedy w moim otoczeniu, zarówno w pracy jak i wśród znajomych, nieustannie słyszałem skargi na żony, mężów, rodziców, dzieci... Ja milczałem i wewnątrz odczuwałem przyjemne ciepło, myśląc o naszej małej rodzinie.

– Misiu, przyjdź, chciałabym ci przedstawić moją nową koleżankę z pracy – powiedziała moja żona, kiedy tylko przekroczyłem próg naszego domu.

Posłuchałem jej

– Mam na imię Luiza – powiedziała urocza blondynka, podając mi rękę. – Cieszę się, że cię poznałam.

– Mi również miło. Jestem Lucjan – odparłem grzecznie. – Czy jadłyście coś po wyjściu z pracy? Mogę szybko coś ugotować – zaproponowałem.

Kiedy już byłem w kuchni, usłyszałem teatralny szept z salonu:

– Twój mąż jest przemiły... Mój chłopak nigdy by nie zaoferował, że zrobi coś do jedzenia, a twój nie ma z tym problemu. Co za mężczyzna!

Uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Zauważywszy Luizę, nie mogłem nie docenić jej urody.

Przygotowałem prosty posiłek, który zjedliśmy razem z rodziną, ponieważ nasz chłopiec właśnie wrócił do domu. Porozmawialiśmy trochę, po czym zostawiłem panie, żeby mogły sobie porozmawiać, a ja zabrałem syna na zakupy.

Po kilku dniach zadzwonił do mnie nieznany numer. 

– Witaj, to ja, Luiza. Jestem przyjaciółką twojej małżonki! – zaśmiał się kobiecy głos po drugiej stronie słuchawki.

– Dorota podzieliła się ze mną twoim numerem, ponieważ mój komputer się zepsuł. Powiedziała mi, że trochę się na tym znasz, więc może mógłbyś mi doradzić, czy warto spróbować naprawić ten "złom", czy to nie ma sensu.

Rzeczywiście wiedziałem co nieco i z radością pomagałem znajomym. Gdy Dorota podała jej mój numer, poczułem, że żona mnie docenia. Po pracy pojechałem pod wskazany mi przez Luizę adres i zacząłem badać stan komputera. Gospodyni przygotowała dla mnie kawę i podała ciasteczka na talerzu.

– Mam nadzieję, że uda mi się go jeszcze uratować. Trzeba będzie tylko kupić nowy dysk i...

– Mógłbyś mi równie dobrze tłumaczyć zasady fizyki kwantowej! – przerwała mi Luiza, nie mogąc powstrzymać śmiechu. – Proszę, zrób, co musisz, a potem daj mi znać, ile jestem Ci winna.

Następnego dnia zaopatrzyłem się w potrzebne części i odpowiednio je zamontowałem. Luiza, mająca na sobie krótką sukienkę, zaczęła mi gorąco dziękować. Nie było to aż takie duże osiągnięcie, wystarczyło proste "dzięki", nie musiała mi wystawiać na pokaz swojego biustu, ani oblizywać się z zadowoleniem.

Co ją tak nagle porwało?

Nie postrzegałem jej w erotycznym kontekście, ale przecież jestem tylko człowiekiem i zacząłem sobie wyobrażać różne scenariusze.

– Wiesz, mogłabym ci podziękować w inny sposób... – zaczęła przesuwać palcem po mojej klatce piersiowej.

Zakaszlałem i się odsunąłem.

– Rozumiem. Dzięki za propozycję. Ale jestem zakochany w swojej żonie i, o ile dobrze zrozumiałem, nie jesteś singielką. Dobrze było móc ci pomóc z komputerem, ale proszę, nie dzwoń już do mnie. Do widzenia!

Prawie wybiegłem z jej domu. Spędziłem trochę czasu w aucie, zastanawiając się, co właściwie się stało. Nie mam żadnych kompleksów, ale wiem, gdzie jest moje miejsce. Taka piękna kobieta zasypywała mnie nieprzyzwoitymi ofertami, musiałem się stamtąd szybko wycofać, zanim na mnie skoczy...

Zastanawiałem się, co zrobić. Czy powinienem powiedzieć Dorocie o tym, co się zdarzyło, czy nie? Chciałem, żeby wiedziała, z kim się zaprzyjaźnia, ale jednocześnie nie chciałem jej niepotrzebnie denerwować. W końcu nie planowałem więcej spotykać się z Luizą, więc nie było powodów do zazdrości.

Postanowiłem, że nie będę nic mówił. Nie chciałem, żeby zaczęła się zastanawiać, czy to ja jakoś nie sprowokowałem Luizy do tego, co się stało. Przed wejściem do domu kilka razy głęboko odetchnąłem, żeby się uspokoić, a dopiero potem przekroczyłem próg domu...

– Serio? Ani razu cię nie tknął? Czy choć trochę się starałaś? – usłyszałem głos mojej małżonki. – Luiza, mówię do ciebie poważnie. Czy miał zamiar mnie zdradzić, czy nie?

Nagle stanąłem. Potem wpadłem na pomysł, wyciągnąłem telefon i włączyłem nagrywanie. Może jestem naiwny, ale potrafię zrozumieć podstawowe rzeczy. Moja żona rozmawiała z jej przyjaciółką na temat tego, czy planowałem ją zdradzić, czyli... one to zaplanowały!

Jedna wymyśliła plan, a druga miała go przeprowadzić i sprawdzić, czy jestem uczciwy. Ale dlaczego? Dorota chyba nie zauważyła, że wróciłem do domu, bo nadal rozmawiała z Luizą przez dłuższy czas.

Dopytywała o konkretne informacje...

Szczerze mówiąc, poczułem się, jakbym połknął żabę. Znałem tę kobietę od dwudziestu lat. Była moją żoną od szesnastu. Od czternastu lat razem wychowywaliśmy nasze dziecko. I nagle zdałem sobie sprawę, że w ogóle jej nie znam. Czy naprawdę byliśmy dobrym małżeństwem? Jeśli tak, to dlaczego to zrobiła? Czy chciała tylko sprawdzić, czy nie przechodzę przez kryzys wieku średniego i że nadal jestem jej wierny, czy jak?

– Do licha, Luiza, powinnaś go uwieść! Wówczas mogłabym złożyć wniosek o rozwód z jego winy, a moja zdrada z Robertem wyszłaby na jaw dopiero po ogłoszeniu wyroku. Nie, nie jestem zadowolona z tego jak się sprawy potoczyły. Albo go uwiedziesz, albo nie dostaniesz pieniędzy!

Poczułem się naprawdę źle. Co to było? Co to, na miłość boską, było?! Ścisnąłem telefon w dłoni, zapominając, że wcześniej włączyłem dyktafon. Dzięki Bogu, że tak zrobiłem.

Nie miałbym szans na zgromadzenie innych dowodów – śledzenie, tropienie, zatrudnianie detektywów było poniżej mojej godności... Udało mi się ominąć pułapkę, bo jestem uczciwym, lojalnym mężczyzną.

Zdaje się, że na mnie też zastawiono pułapkę, prawdopodobnie z tych samych przyczyn. Czy to możliwe, że gdybym był nieuczciwy, moja żona miałaby do mnie większy szacunek i doceniałaby mnie bardziej? Czy to możliwe, że gdybym nie był takim domatorem i nudziarzem, nie szukałaby emocji na zewnątrz? Nie ma to znaczenia. Kobieta, którą kochałem i dla której byłbym w stanie zrobić wszystko, przestała dla mnie istnieć.

Cicho opuściłem mieszkanie i natychmiast udałem się do prawnika, aby złożył w moim imieniu pozew o rozwód. Bez żadnych kłótni, ale też bez mediacji, terapii czy dawania kolejnych szans. Ta kobieta budziła we mnie obrzydzenie. Miłość, którą do niej czułem, nagle zamieniła się w niesmak.

Kiedy sprawa w końcu znalazła się w sądzie, poszło bardzo sprawnie. Dorota, mimo że musiała być przestraszona pozwem, bardzo dobrze się sprawowała. Przecież ona mnie kocha, zawsze byliśmy takim zgranym zespołem. 

Wyszło na moje

Mój adwokat odtworzył nagranie, które zrobiłem. Nie było zbyt dobrej jakości, było raczej dowodem poszlakowym, na sprawę karną pewnie by nie wystarczyło, ale na sprawę rozwodową już tak. Od dwóch lat jestem szczęśliwym singlem po rozwodzie.

Życie jest dla mnie teraz trudniejsze, ponieważ jako samotny tata muszę zadbać o wiele rzeczy, ale najważniejsze, że nie muszę już żyć w kłamstwie. Nikt mnie już nie oszukuje, nie zdradza, nie wprowadza w błąd. Tomek zdecydował, że chce być ze mną, więc teraz mieszkamy razem w nowym, małym mieszkanku, które nabyłem po sprzedaniu naszego poprzedniego, wspólnego domu. Być może nie mamy teraz tak dużo przestrzeni jak wcześniej, ale dla nas dwóch jest wystarczająco.

Nawet teraz nie mogę pojąć, że Dorota wymyśliła taki spisek. Rozumiałbym, gdyby z troski o nasz związek próbowała mnie sprawdzić. Ale to zimne zachowanie, aby ukryć swoją winę, było dla mnie nie do pojęcia. Na szczęście, całe to zamieszanie mamy już za sobą.

Tomek czasami sugeruje, że powinniśmy zacząć umawiać się na randki, ale ja tylko się z tego śmieję. Nie jestem pewien, czy mógłbym ponownie zaufać kobiecie na tyle, aby otworzyć dla niej swoje serce i życie. Może kiedyś to się zdarzy... Na razie jednak nie szukam nikogo na siłę. Jestem zadowolony z obecnej sytuacji. Sam decyduję o swoim losie, jestem jak żeglarz kierujący własnym okrętem, szanuję siebie i kocham swoje dziecko.

Czytaj także:
„Koleżanka z pracy uwodziła mnie dekoltem i zalotnym spojrzeniem. Chciała zrobić karierę przez łóżko”
„Matka zabroniła pochowania jej w jednym grobie z ojcem, bo miała powód. Szukała sobie miejsca na innym cmentarzu”
„Matka twierdzi, że ślub kościelny to chrześcijański obowiązek. Na klęczkach błaga Boga, bym się opamiętał”

Redakcja poleca

REKLAMA