„Jako studentka wdałam się w romans z dzieciatym wykładowcą. Musiałam odpuścić wygodny układ, gdy w drzwiach stanęła żonka”

zamyślona kobieta fot. Getty Images, Westend61
„Zakochał się we mnie, ale nie umiał zostawić rodziny. Krzysztof nie kochał Magdy, ale czuł się odpowiedzialny za dziecko. Żyliśmy w zawieszeniu. Nikt nie umiał podjąć decyzji. W końcu Magda się o nas dowiedziała, przyszła do szkoły, w której pracowałam na stażu. Zrobiła mi karczemną awanturę”.
/ 22.10.2023 10:30
zamyślona kobieta fot. Getty Images, Westend61

Ktoś mi groził! Nie miałam zielonego pojęcia kto! Ze strachu odchodziłam od zmysłów. Zgłosiłam sprawę na policję, ale ta była bezradna. Nie sądziłam, że odpowiedź jest tak blisko…

Myślałam, że to tylko żarty

Pierwszy list zbagatelizowałam. Uznałam go za głupi żart, w dodatku skierowany nie do mnie. Przy drugim nie było mi już do śmiechu. Klasyczny straszak z powycinanych liter z gazet. „Przypatrz się swojej twarzy, bo już za chwilę nie będzie taka ładna” i obok zdjęcie ukradzione z mojego profilu na Facebooku. Ktoś ze mną pogrywał, chciał mnie nastraszyć.

Postanowiłam się nie dać, ale na wszelki wypadek poszłam na policję. Zapytali, czy kogoś podejrzewam. Na tej podstawie można było wszcząć dochodzenie. Zrobiłam w głowie szybki przegląd osób, które mogą mnie nie lubić. Nie miałam wrogów. Krótka lista znajomych, rodzina mała, z którą zresztą żyję w zgodzie, spędzam czas głównie w szkole albo sama w domu. Uczę polskiego w liceum. Praca to moja pasja.

Lubię swoich uczniów i oni mnie też. Jako jedyna nauczycielka mam pełną salę na warsztatach literackich. Wierzyć się nie chce, ale licealiści w dzisiejszych czasach chcą pisać wiersze i opowiadania. Mam opinię sumiennej i bezkonfliktowej nauczycielki. Kto mógłby chcieć zrobić mi krzywdę?

Listy zaczęły przychodzić regularnie. Pojawiły się też inne nieprzyjemności. Ktoś pomazał farbą drzwi do mojego mieszkania. Zakleił silikonem dziurkę od klucza w skrzynce na listy, przebił opony w samochodzie. Tego było już za wiele. Zaczęłam się bać. Czarę goryczy przelała paczka, która przyszła na adres szkoły.

– Niech pani idzie na policję – powiedziała z przerażoną miną dyrektorka.

Na jej biurku rozłożone były zdjęcia. Fotomontaże rozebranych, wulgarnych kobiet z pism erotycznych, do których doklejona była moja twarz.

– Byłam na policji – powiedziałam ze łzami w oczach. – Nie mam pojęcia, kto to może robić. Policja nie ma żadnego punktu zaczepienia.

– Nie chciałabym, żeby takie materiały docierały do szkoły, tym bardziej do uczniów – powiedziała smutno dyrektorka. – To mogłoby pani bardzo zepsuć opinię, wpłynąć na autorytet. Nie chcę skandalu w szkole.

Sprawa robiła się poważna

Zaniosłam paczkę na policję i już nie mogłam myśleć o niczym innym. Dzień i noc miałam w głowie tylko jedno pytanie: „Kto może robić mi takie numery i jak to się skończy?”. Nie mogłam spać ani skupić się na lekcjach. Nawet uczniowie zauważyli, że coś jest ze mną nie tak. Bałam się, że doniosą, nawet w dobrej wierze, dyrektorce i stracę pracę.

– Słuchaj, wiem, że to sprawa stara jak świat, dawno o tym zapomniałaś, ale może to Magda? – powiedziała mi któregoś wieczoru Alicja, moja przyjaciółka.

Wprowadziła się do mnie na jakiś czas, żeby dodać mi otuchy.

– Magda?? – zamurowało mnie. – Naprawdę myślisz, że ona może mieć coś z tym wspólnego? Przecież minęły już ponad dwa lata, wszystko sobie wyjaśniłyśmy, ja odeszłam, nie jestem już dla niej konkurencją.

Magda jest żoną Krzysztofa. Ta historia to jedyna czarna karta w mojej biografii. Wymazałam to z pamięci, by móc żyć dalej. Krzysztofa poznałam na ostatnim roku studiów. Miałam z nim zajęcia. Był dziesięć lat ode mnie starszy, bardzo przystojny i prowadził te zajęcia tak, że wszystkie dziewczyny na polonistyce kochały się w nim. Nie byłam wyjątkiem. Przed każdym wykładem paraliżował mnie stres. Na zajęciach umierałam ze strachu, że o coś mnie zapyta... Nie byłam tak przebojowa jak moje koleżanki z roku ścigające się, która włoży krótszą sukienkę na zajęcia do Krzysztofa. Ja bezpiecznie siadałam w ostatniej ławce, notowałam i skrycie się w nim kochałam.

Myślałam, że to żart, że pewnie Krzysztof przegrał jakiś zakład i zaraz wszyscy mnie wyśmieją, gdy po ostatnim wykładzie zapytał, czy moglibyśmy napić się kawy.

– I tak nie zdaje pani egzaminu u mnie, tylko u profesora K. – powiedział z uśmiechem. – Nikt nie będzie podejrzewał protekcji – zażartował.

Odmówiłam. Byłam potwornie speszona, wietrzyłam spisek. Ale Krzysztof się nie poddawał, miesiąc później, już po sesji, napisał do mnie mejla. Znów zaproponował spotkanie. Zgodziłam się. Rozmawialiśmy głównie o literaturze, o pedagogice, moich planach zawodowych, jego doświadczeniach. Pytał, jakie mam plany, czy zostaję w K. Nie wiedziałam, co mu odpowiedzieć, choć rozmawiało się nam wspaniale, byłam nieufna. „Jak mogłabym się spodobać komuś takiemu jak Krzysztof?” – myślałam.

– Zwróciłem na ciebie uwagę już na pierwszych zajęciach – powiedział mi późnej. – Nie mam w zwyczaju podrywać swoich studentek, ale nie mogłem oderwać od ciebie wzroku. Jesteś śliczna, ale nie to było najważniejsze. Byłaś inna. Inna od tych wszystkich dziewczyn – rozkrzyczanych, pewnych siebie, myślących, że nie widzę, jak próbują mnie w prostacki sposób poderwać. Ty miałaś swój świat, robiłaś to, co do ciebie należy, nie wdzięczyłaś się jak podlotek, a odkąd przeczytałem twoją pierwszą pracę semestralną, wiedziałem też, że jesteś bardzo wrażliwa i mądra.

Nie byłam dumna z tego romansu

Krzysztof miał żonę i pięcioletnią córeczkę. Zakochał się we mnie, ale nie umiał ich tak po prostu zostawić. Ja też nie umiałam go o to prosić. Wiedziałam, że nie buduje się szczęścia na czyimś nieszczęściu. Krzysztof nie kochał Magdy, ale czuł się odpowiedzialny za dziecko. Żyliśmy w zawieszeniu. Nikt nie umiał podjąć decyzji. W końcu Magda się o nas dowiedziała, przyszła do szkoły, w której pracowałam na stażu. Zrobiła mi karczemną awanturę, płakała, straszyła mnie, a na końcu po prostu błagała, żebym zniknęła z życia Krzysztofa, żebym pozwoliła im nadal być rodziną.

Zrobiłam to. Wycofałam się. Wbrew własnym uczuciom, nawet nie dlatego, że Magda o to rosiła. Po prostu nie umiałabym żyć z obciążeniem, że zniszczyłam życie dziecku, odebrałam mu prawo do szczęśliwego dzieciństwa. Krzysztof był załamany. Długo nie dawał mi spokoju. Przyjeżdżał, dzwonił, prosił. Nie zmieniłam decyzji.

– Nie mówiłam o tym, bo nie chciałam ci mieszać w głowie – Alicja zawiesiła głos. – Wiem, ile cię to wszystko kosztowało. Ale dowiedziałam się, że Krzysztof odszedł od Magdy. Wyprowadził się dwa miesiące temu. Podobno niedługo mają mieć rozprawę rozwodową. Magda podobno pytała o ciebie na uczelni...

„Równanie z niewiadomą zostało rozwiązane” – cieszyłam się. „Magda jest przekonana, że to ja ponownie odbiłam jej Krzysztofa. Chce mnie ukarać, przestraszyć, liczy na to, że znów odejdę, że po raz kolejny odzyska męża. Tylko że tym razem nie mogłam zrobić nic, bo nie miałam z tym nic wspólnego”.

Nie czekałam dłużej. Magda zachowywała się jak niespełna rozumu, mogła przecież zrobić mi krzywdę. Następnego dnia poszłam do ich domu.

– Przestań mnie prześladować, nachodzić, wysyłać głupie listy – powiedziałam na jednym oddechu. – Zawiadomiłam już policję, będziesz miała poważne kłopoty, jeśli nie przestaniesz.

– Wejdź, proszę – powiedziała spokojnie Magda. – Napijesz się kawy? W sumie nigdy nie podziękowałam ci za to, co wtedy zrobiłaś dla mojej rodziny. Wiem, że kochałaś Krzysztofa i że było ci ciężko. Dziękuję, że wtedy ustąpiłaś. Dziś myślę, że może szkoda. Nasze małżeństwo i tak nie przetrwało. Krzysiek chyba nie jest typem monogamisty. Miałam dość kolejnych jego miłostek. Zostawiłam go i wniosłam pozew o rozwód.

Wcale mnie to nie uspokoiło. Wprawdzie dowiedziałam się, że była żona Krzysztofa nie jest już moim wrogiem. Ale to nie rozwiązało problemu. Bo przecież ktoś nadal nim był. Tylko kto? Nie miałam pojęcia...

Dwa tygodnie później wydało się, że anonimy wysyłał... mój uczeń. Nienawidził mnie, bo nie chciałam mu wyprosić u nauczycielek pozytywnej oceny z biologii i historii. Kompletnie olewał te przedmioty. Był kapitanem drużyny szkolnej w koszykówkę i czuł się mocny. Uznał, że skoro odnosi sukcesy w sporcie, wszystko inne może lekceważyć. Nie zgodziłam się nadstawiać za niego głowy. To byłoby nie fair wobec innych moich uczniów. Chłopak chciał mnie nastraszyć albo skompromitować tak, żebym musiała odejść ze szkoły. Został skreślony z listy uczniów.

Czytaj także:
„Po latach postanowiłem odnaleźć moją dawną dentystkę. Nie z powodu bólu zębów, a serca, które należało do niej”
„Moi rodzice sprzedali dom i wszystkie kosztowności. Jesień życia chcieli spędzić w starym kamperze, o nas nie myśleli”
„Oskarżała córkę o rozwiązłe życie i bała się, że skończy z brzuchem. Los sprawił jej niespodziankę”

Redakcja poleca

REKLAMA