„Jako dobra ciocia nigdy nie skąpiłam prezentów dzieciom. Ale gdy dostały skromne upominki, moje siostry się obraziły”

pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Art_Photo
„Podczas gdy inni kupowali łańcuszki i zegarki, ja opłaciłam maluchom drogi kurs komputerowy i zajęcia z karate. – Ech, ciebie stać na to wszystko, bo nie masz dzieci – narzekały siostry. Tak miała wyglądać ich wdzięczność?”.
/ 23.11.2023 10:30
pewna siebie kobieta fot. Adobe Stock, Art_Photo

Każdą z sióstr w naszej rodzinie dzieli zaledwie rok różnicy. Mogłyśmy przez to dorastać razem i razem obserwować zmiany w życiu każdej. Już w liceum zauważyłam, że podczas gdy Iza i Martyna uganiają się za chłopakami, ja zakuwałam do egzaminu na motocykl.

Siostry miały dzieci, ja pracę

Nie zdziwiło mnie więc, że jedna z moich sióstr zaszła w ciążę już w klasie maturalnej, nie widząc dla siebie dalszych perspektyw. Czułam, że dziecko może stanowić plasterek na brak ambicji, jednak nie chciałam nic mówić.

Martyna założyła rodzinę nieco później, bo w trakcie studiów, jednak czułam, że macierzyństwo jest ostatnią deską ratunku w jej związku. Od zawsze lubiła pieniądze, a Wojtek nie zamierzał dawać ich dziewczynie, która nie wie, czy chce wiązać z nim przyszłość.

Kiedy jednak szastający gotówką szwagier wypruł się z gotówki po ślubie i zauważył, jak wygląda prawdziwe życie, na świecie pojawiła się już Monika. Było mi ich szkoda. Właśnie przez takie sytuacje nie zamierzałam angażować się w macierzyństwo. Na pierwszym miejscu stawiałam zawsze karierę, co poskutkowało garażem pełnym motocykli i kierowniczym stanowiskiem w agencji reklamowej.

Rozpieszczałam siostrzeńców

– Cześć, dzieciaki! Lubicie klocki Lego? – wzbudzałam zawsze napięcie, wchodząc do mieszkania jednej czy drugiej siostry.

Robiłam to tylko po to, by zaraz wyciągnąć zza pleców pokaźny prezent.

– Pewnie, ciocia! Pobawisz się z nami? – zarówno Olek, jak i Monika i Nadia, czyli dzieci Martyny, reagowały na prezenty wielką wdzięcznością.

Nie żałowałam również pieniędzy na prezenty komunijne, robiąc najpierw rozeznanie, czym tak naprawdę interesują się dzieci. Podczas gdy inni kupowali łańcuszki i zegarki, ja opłaciłam maluchom drogi kurs komputerowy i zajęcia z karate.

– Ech, ciebie stać na to wszystko, bo nie masz dzieci – narzekały siostry. Tak miała wyglądać ich wdzięczność?

Chciałam, by rozwijały pasje

Moja rola dobrej cioci polegała na słuchaniu dzieci i wyciąganiu wniosków z ich wypowiedzi. Dzięki temu, upewniałam się, że moje pieniądze nie lądują w błocie.

– Ciociu, nie chcę chodzić już na karate. To mnie nudzi. – wyznała mi ze skruchą Nadia.

– Nic się nie dzieje, kochanie. W tym wieku pasje przychodzą i odchodzą. Co ty na to, żeby wspólnie zorientować się, co chcesz robić? Pójdziemy raz do kółka teatralnego, potem na basen, może do stajni. Zobaczysz, przemyślisz sprawę i zadecydujemy.

Nadia na samą wieść otworzyła oczy szeroko i była zaskoczona, że ktoś na świecie pomaga jej odkryć, kim naprawdę jest. Pomogłam jej zrobić potem ranking aktywności, które lubi, a potem samodzielnie rozeznać się w temacie.

– Jak tam? Wiesz już, jaka jest prawidłowa pozycja na siodle? – pytałam przez telefon.

– Oglądałam dużo filmików! Wiesz, że jak blokujesz swoje łopatki, blokujesz też łopatki konia? Twoja postawa na niego wpływa. – tłumaczyła zaciekle mała.

– Koń to też odpowiedzialność. Poczytaj o pielęgnacji i żywieniu. W przyszłości będziesz sama musiała dbać o konia, na którym jeździsz. 

– Dobrze!

Olek, zafascynowany technologią, dostał z kolei ode mnie profesjonalny program graficzny. Nie chciałam, by uczył się na byle czym, stale nadzorowałam jednak jego prace, by ten się nie wypalił.

– Ciociu, a mogę jeszcze wtyczkę? Zobacz, ona...

– Oluś, ucz się najpierw podstaw. Jeśli wskoczysz na głęboką wodę, a nie będziesz nic umiał, szybko się znudzisz. Zrobimy razem fotomontaż? A może reklamę? Powiem ci, jak przygotowujemy kampanie reklamowe u mnie w pracy.

– Jesteś super! Mama nie robi tego ze mną, bo umawia kosmetyczki. Nienawidzę kosmetyczek!

– Ja lubię zdolnych grafików. – odpowiadałam, nie chcąc wtrącać się w rodzinne sprawy sióstr.

Narzekanie zmieniło się w żądania

– Daria, nie stać mnie w tym roku na prezent, wykombinujesz coś? – prosiła Martyna. – Do dziesiątego została nam stówa, zalegamy z czynszem...

– Niech będzie, ale weź się za swój budżet. Nie zarabiacie tak mało, a wydajecie, na co popadnie.

Załatwiłam wtedy na święta komplet złotej biżuterii, bo Monika wkraczała powoli w okres dojrzewania i chciała poczuć się kobieco. Kupiłam jej też pierwszy stanik, zabierając ją do profesjonalnej braffiterki. Nadia dostała z kolei kosztujące niemałą fortunę siodło, a Olek, syn Izy, ucieszył się z tabletu graficznego.

– Siodło za pięć tysięcy? Kochana, potrzebny nam telewizor, dzieci też oglądają przecież dużo bajek... – słuchałam zrzędzenia Martyny.

Iza narzekała z kolei na to, że mogłam pomyśleć o tablecie też dla niej, bo taki gadżet przydaje się przy planowaniu wydatków w domu. Czy nie kojarzyła kalendarzy i notesów? Siostry nie myślały przesadnie o dzieciach. Lubiły móc korzystać ze wszystkiego, co zapewniałam dzieciakom. Nie zdziwiło mnie nawet, kiedy zobaczyłam raz siostrę w kolczykach Moniki. 

Coś mi tu nie pasowało

Z roku na rok siostry wymagały ode mnie coraz więcej. Nowy telefon, słuchawki, kosmetyki do makijażu, droższe perfumy. Coś mi tu nie grało. Nie sądziłam, że tak skromne dzieci potrzebują najnowszego iPhone'a lub zapachu od Gucci, przymykałam jednak na wszystko oko.

– Masz ten sam telefon co Olek? – spytałam, siedząc raz z Izą.

– No, tak się złożyło! Zawsze chciałam spróbować iOSa... – odparła speszona.

W mojej głowie pojawiły się dwa scenariusze. Albo zabrała telefon Olkowi, albo kupiła sobie własny, bo prezenty dla dzieci miała w końcu z głowy. Postanowiłam spytać wtedy o to siostrzeńca. Zdębiałam, kiedy ten odpowiedział, że nie interesują go nawet telefony i social media, bo nie chce rozpraszać się przy pracy nad grafiką.

– Sam dałem go mamie, bo bardzo prosiła. – zgłupiałam, kiedy tylko to usłyszałam.

Iza sama przesłała mi listę życzeń Olka! Wcale nie chciał dostać tego sprzętu, lecz chodziło cały czas o nią?

Ograniczyłam wydatki 

Postanowiłam zbuntować się i zobaczyć, jak zareaguje na mnie rodzina, kiedy przyjdę na urodziny wyłącznie z niewielkimi pakunkami. Pierwsza w kolejce była Monika. Piętnastolatka zainteresowała się mocno moimi motocyklami i sama postanowiła odkładać pieniądze na kurs, chwaląc mi się nawet, że od kilku lat zbiera w skarpecie otrzymaną ode mnie gotówkę.

– Książki do nauki jazdy? „Motocykle bez tajemnic”? Ale super! – Monika cała promieniała. – No to co, szesnaście lat mam już od godziny, niedługo zdajemy!

Martyna odprowadziła mnie potem do drzwi wzrokiem pełnym pogardy, ale nic nie powiedziała, wiedząc, że zbliżają się urodziny drugiego dziecka.

Nadia otrzymała ode mnie zestaw kosmetyków do pielęgnacji loków. Długi czas spędzany na siodle i wiatr we włosach nie wpływały w końcu korzystnie na jej kosmyki. Wiedziałam, że nie zabierze ich jej mama, bo od lat prostuje włosy keratyną, przeznaczając na to niemałą fortunę.

Siostry miały pretensje

– Jak mogłaś? Pomyślałaś o tym, co poczują dzieci? Nie wiesz, jak to jest, bo dobrze wiesz, że byłaby z ciebie beznadziejna matka! – wykrzyczała siostra.

Zignorowałam komentarze. Kilka miesięcy później zjawiłam się u Izy, ofiarując Olkowi kukiełkę anatomiczną, zestaw ołówków i szkicownik.

– Musisz nauczyć się anatomii i brył, żeby być dobrym grafikiem. Umówimy się na wspólne rysowanie? – zaproponowałam.

Jasne! Dziękuje, ciociu! – Olek wydawał się tak szczęśliwy, nawet mimo tego, że była to jego osiemnastka, a więc najważniejsze urodziny w życiu.

– Co to ma być? – naskoczyła na mnie Iza.

– Przykro mi, kochana, budżet się wyczerpał. Nie będę dłużej sponsorować dzieci, żebyś ty mogła wyjeżdżać do SPA.

Przez następne dni siostry ignorowały połączenia, raz na jakiś czas wysyłając mi w wiadomościach obelgi. Najbardziej martwiły mnie jednak w tym wszystkim dzieci, z którymi przez te lata utworzyłam wyjątkowo silną więź.

Dzieci miały poukładane w głowie

Zdziwiłam się, kiedy zadzwonił do mnie Olek, proponując spotkanie w kawiarni. Pojawiła się na nim cała trójka.

– Ciociu, zaczęłam pomagać w stajni, dzięki czemu mogę czasem jeździć za darmo. – chwaliła się Nadia. – Jesteś super, nie przejmuj się mamą!

– Ja łapię pierwsze płatne zlecenia i przygotowuję się do studiów. – dodał Olek, mocno mnie przytulając. – To wszystko dzięki tobie!

Monika pochwaliła się z kolei świstkiem z wynikiem egzaminu na prawo jazdy kategorii A1. Ja zaś poczułam, że siostrzenice i siostrzeniec nie podzielą losu moich sióstr. Kto wie, ilu z nich skończy niedługo u mnie w firmie!

Czytaj także: „W rok zrobiłem 100 tysięcy i mam kasy jak lodu. Rodzice myślą, że robię karierę w korpo, a ja zarabiam ciałem”
„Wyszłam za mąż za rolnika i pożałowałam. Byłam zmęczona i czułam się jak parobek, dopóki się nie zbuntowałam”
„Przez 8 lat bezskutecznie starałam się o dziecko. Mąż i jego rodzina zataili jego chorobę, a ja straciłam czas”

 

Redakcja poleca

REKLAMA