„Harowałem jak wół, by moja dziewczyna pławiła się w luksusie. Było jej mało, więc uciekła do szejka, który spał na kasie”

Zdradzony mężczyzna fot. Adobe Stock, Pixel-Shot
„Wydzwaniałem do niej bez przerwy, lecz nie odbierała. Kiedy pojawiła się następnego wieczoru, wyglądała okropnie: skacowana, wymęczona, jak psu z gardła! Powiedziała, że nie ma zamiaru się tłumaczyć. Będzie robiła, co chce, i nic mi do tego! Czułem, że się mnie wstydzi”.
/ 13.10.2022 17:15
Zdradzony mężczyzna fot. Adobe Stock, Pixel-Shot

Byliśmy razem ponad pięć lat, zanim podjęliśmy decyzję o emigracji. Za chlebem oczywiście. Miałem mieszkanie, nieduże ale własne. Niestety, z mieszkaniami tak bywa, że czy własne, czy obce, trzeba za nie płacić czynsz i inne świadczenia. Do tego dochodziły inne wydatki na codzienne utrzymanie, czasami na przyjemności, ciuchy, kosmetyki, wyjścia ze znajomymi, więc nawet dwie pensje nie wystarczały na spokojne życie bez długów i debetów.

Oboje nie jesteśmy przesadnie oszczędni, kasa się nas nie trzyma... Zresztą co warte są groszowe oszczędności? Żeby odkładać, trzeba mieć z czego! W przeciwnym wypadku to tylko zawracanie głowy!

Obiecałem jej, że zostaniemy mężem i żoną

Wybraliśmy Londyn. Pierwsze spotkanie z tym ogromnym i wyjątkowym miastem było dla nas szokiem. Wychowaliśmy się w dziurze zabitej dechami, gdzie na stałe mieszka zaledwie pięć tysięcy ludzi, wszyscy się znają, a największy hałas robi przejeżdżająca po ulicy śmieciarka i spalinówka, którą sąsiad ścina spróchniałe drzewa.

Wstyd się przyznać, ale do tego wszystkiego pierwszy raz lecieliśmy samolotem... Moja Iza cała się trzęsła przed odprawą, ja zresztą też miałem niezłego pietra, ale udawałem, że nic mnie nie rusza. Miałem dwadzieścia sześć lat i nareszcie brałem los w swoje ręce! Iza jest ode mnie młodsza. Rodzice na nią chuchali i dmuchali, nie chcieli słyszeć, że zamierza szukać szczęścia w obcym świecie.

– Suchy chleb chcesz jeść? – lamentowała jej mama. – To jego wina! – tu pokazywała na mnie. – Wymyślił jakąś głupotę i ciebie ciągnie w przepaść. Nie pozwalam! To się nie może dobrze skończyć!

Ale Iza się uparła, a jak Iza się na coś upierała, to nie było zmiłuj! Tutaj pracowała jako pomoc fryzjerska, zarabiała grosze, na kursy zawodowe i doszkalające nie było jej stać, więc nie miała żadnych perspektyw. Dlatego się zgodziła... Ale najbardziej przekonało ją to, co obiecałem: jeśli po roku na obczyźnie nadal będziemy razem, weźmiemy ślub. Bardzo jej zależało na małżeństwie, chociaż miała dopiero dwadzieścia dwa lata.

Kupiłem pierścionek z piękną cyrkonią, która wyglądała jak najprawdziwszy diament. Iza szalała ze szczęścia! Od tej pory przedstawiała mnie jako przyszłego męża albo narzeczonego, zamiast mówić: „mój chłopak” albo po prostu – Maciek.

Całymi dniami leżała na kanapie

Iza jest drobną brunetką z dużym biustem i pięknymi, brązowymi oczami. Zawsze podobała się starszym panom, tacy aż się ślinili na jej widok, widocznie czuli się przy niej młodsi i sprawniejsi. Dopiero w Anglii przyznała się, że od swojego szefa, właściciela salonu fryzjerskiego w naszym miasteczku, też miała erotyczne propozycje, chociaż facet jest żonaty i dzieciaty.

– Gdybym chciała skorzystać, mogłabym się urządzić bez wyjeżdżania – śmiała się. – Ale go pogoniłam. Tylko ciebie kocham!

Zanim wyjechaliśmy z Polski, przez internet załatwiliśmy sobie mieszkanie. Już na miejscu okazało się, że jest drogie, bardzo małe, niewygodne i w tak zwanej komunie, to znaczy ze wspólną kuchnią i łazienką dla międzynarodowego towarzystwa. Mieszkali z nami Turcy, Bułgarzy, Hiszpanie i Nigeryjczycy. Iza była tym zachwycona.

W Londynie odżyła, nabrała pewności siebie, jeszcze wyładniała…Nasi współlokatorzy cmokali na jej widok, a jej się to najwyraźniej podobało. Szlag mnie trafiał, ale co miałem powiedzieć? Znaleźliśmy pracę w hotelu. Sprzątaliśmy. To znaczy ja sprzątałem za nas dwoje, bo Iza po kilku dniach stwierdziła, że dla niej to za ciężkie zajęcie, a poza tym brzydzi się cudzych brudów i ma uczulenie na środki czystości.

Zostawała więc w domu i szukała pracy w necie. Kiedy wracałem, w pokoju był bajzel, a ona leżała na kanapie i oglądała telewizję, zajadając się popcornem albo gadała z kumpelkami ma fejsie, czy przez telefon. Mogła tak spędzić cały dzień…

Według mnie była żałosna

Byłem straszliwie zmęczony. Droga do pracy i z powrotem zajmowała mi półtorej godziny w każdą stronę. Byłem jak oczadziały, niewiele do mnie wtedy docierało. Pewnie dlatego nie od razu się zorientowałem, że Iza ma własne pieniądze. Nie pracowała, nie miała dochodów, więc skąd ta kasa? Skąd nowe ciuchy, kosmetyki, bransoletka? Kiedy ją o to zapytałem, wpadła w prawdziwą wściekłość. Pierwszy raz widziałem ją w takiej furii.

– Co cię obchodzi, skąd mam? – wrzeszczała – Mam i już! Gdybym liczyła tylko na ciebie, żarłabym najtańszą chińszczyznę, bo ty się do niczego nie nadajesz! Robol jesteś bez pomyślunku żadnego! A ja chcę żyć na poziomie! Tu są ogromne możliwości, ale tylko dla mądrych! Ty zawsze będziesz pod kreską. Dopiero teraz to zrozumiałam!

Nie chciałem się kłócić. Czułem się za nią odpowiedzialny, wierzyłem we wszystko, co mówiła, więc łyknąłem kłamstwo o tym, że matka jej przysłała kasę, żeby nie musiała się zarzynać jako sprzątaczka.

– Jak już znajdę pracę i zacznę zarabiać duże pieniądze, to oddam – mówiła. – Na razie dopracowuję swoje CV… Musi być perfekcyjne, to podobno ma spore znaczenie.

Nie wiem, czy dzięki temu perfekcyjnemu CV, czy z innych przyczyn znalazła wreszcie pracę w call center. Była taka dumna, jakby dostała Nobla, patrzyła na mnie z góry. Błyskawicznie się zmieniała. Zaczęła udawać hipsterkę, chociaż była uzależniona od kultury masowej i nigdy nie miała zamiaru od niej odstawać, ale skoro niektóre koleżanki pozowały na wyzwolone od tak zwanego „systemu”, to Iza też chciała im dorównać.

Zaczęła się krzykliwie i dziwacznie ubierać, wygadywać jakieś głupoty, słuchać kretyńskiej muzyki, popisywać się mądrościami wyczytanymi w kolorowych gazetach. Według mnie była żałosna, ale szybko znalazła kółko podobnych sobie kumpli i kumpelek, i coraz później wracała do domu.

Uciekła bez słowa, kiedy ja siedziałem w robocie

Aż pewnego dnia nie wróciła wcale. Wydzwaniałem do niej bez przerwy, lecz nie odbierała. Kiedy pojawiła się następnego wieczoru, wyglądała okropnie: skacowana, wymęczona, jak psu z gardła! Powiedziała, że nie ma zamiaru się tłumaczyć. Będzie robiła, co chce, i nic mi do tego! Czułem, że się mnie wstydzi. Pracowałem fizycznie, nie byłem duszą towarzystwa, nie lubiłem ani gorzały, ani zioła.

– Jesteś drętwy – mówiła Iza. – Najlepiej by było, żebyś wrócił do tej polskiej wiochy. Tu nie pasujesz!

Coraz rzadziej pojawiała się w domu. Właściwie nie byliśmy już razem. Od czasu do czasu jeszcze spała razem ze mną w łóżku, ale nie pozwoliła się dotknąć. Kiedy poprosiłem, żeby się dołożyła do czynszu, bo jednak nadal tu mieszka, głośno mnie wyśmiała!

– Złamanego centa ci nie dam, bo i za co? Za tę klitkę? Jak będę chciała płacić, to muszę wiedzieć za co, i że warto. Tutaj są tylko karaluchy, do nich idź po komorne!

Chciałem ją przytulić, pogadać od serca, ale mnie odepchnęła. Wtedy po raz pierwszy na serio pomyślałem, że kogoś ma, tym bardziej że zaczęła nosić spokojniejsze ciuchy, inaczej się czesać i mniej malować, jakby ten ktoś tego od niej wymagał. Wyprowadziła się po kilku dniach. Skorzystała z tego, że byłem w pracy. Zabrała swoje torby i uciekła, nie mówiąc nawet „pocałuj mnie gdzieś!”. Powinno mi ulżyć, ale nie ulżyło… Chyba się załamałem.

Liczyłem na to, że oprzytomnieje i wróci. Przyjąłbym każde wytłumaczenie, bo bardzo za nią tęskniłem. Czułem się strasznie samotny w tym obcym kraju, nie miałem przyjaciół, byłem skołowany i nieszczęśliwy.

Wszyscy się ze mnie śmiali

Próbowałem ją odnaleźć, nawet pojechałem do jej pracy, ale mi powiedzieli, że się zwolniła, bo wyszła za mąż za jakiegoś Pakistańczyka. W pierwszej chwili nie uwierzyłem. Łudziłem się, że kazała tak gadać, żebym się odczepił i dał jej spokój. Dopiero nasi współlokatorzy pokazali mi jej profil na fejsie…

Chwaliła się, że już jest w związku małżeńskim. To był dla mnie szok! Musiałem się wyprowadzić, bo miałem wrażenie, że wszyscy się ze mnie śmieją. Straciłem pracę, zostałem bez grosza, i gdyby nie pomoc kuzyna z Polski, który zabukował mi bilet na samolot, nie miałbym nawet za co wrócić do kraju.

Przez parę tygodni nic nie robiłem. Leżałem w łóżku i oglądałem telewizję, bezmyślnie skacząc po kanałach. Miałem poczucie klęski, nie mogłem się pozbierać, nie chciało mi się żyć… W dodatku odwiedzała mnie mama Izy i zawsze kończyło się to awanturą i pretensjami.

– Wywlokłeś ją stąd! – krzyczała. – Miałeś się nią opiekować, a co zrobiłeś? Wpakowałeś ją w łapy jakiegoś gościa.

Nie było sposobu, żeby jej cokolwiek wytłumaczyć. Mimo wszystko nie chciałem źle mówić o mojej byłej dziewczynie, więc dawałem sobie jeździć po głowie. Ale ku mojemu zdumieniu, po jakimś czasie mama Izy zmieniła front. Zaczęła się chwalić, że Iza jest w ciąży, jej mąż to bogaty człowiek, więc córcia żyje w luksusie i jest szczęśliwa.

O dziwo, ta wiadomość zamiast mnie dobić, pomogła mi się otrząsnąć i stanąć na nogi. Zrozumiałem, że nie będziemy już razem. Nie dlatego, że ona nie chce. Po prostu przestałem ją kochać. Coś się nieodwołalnie skończyło!

Kiedy trochę zarobię, spróbuję po raz kolejny

Wiedziałem, że Iza kłamie, a jej matka te kłamstwa powtarza. Może w dobrej wierze, a może specjalnie, żeby coś ukryć. I zrozumiałem, że muszę jak najszybciej uwolnić się od wspomnień i rozmyślań, dlaczego nam nie wyszło. Widocznie nie było nam razem po drodze i dopiero trudne warunki emigracji to udowodniły.

Tam wytrzymują tylko ci, którzy się naprawdę kochają, a może raczej kochają i przyjaźnią… Miedzy nami nie było ani jednego, ani drugiego. Dlatego nasz związek rozsypał się jak domek z kart. Mam zamiar wyjechać i spróbować jeszcze raz… Już wiem, jak tam jest, podszkolę język, odłożę trochę kasy na początek (pracuję, żeby jak najwięcej zarobić) i znowu pojadę.

„A może, durniu, chcesz jej szukać i dlatego się tak spinasz, oszczędzasz, latasz na te kursy angielskiego? Przyznaj się, czy nie o to ci chodzi?” – pytam co chwilę sam siebie.

„Nie! – odpowiadam. – Tym razem to ja będę najważniejszy, nie ona. Wyrzuciłem Izę z serca, wyrzucę i z pamięci… Może mi się uda?”.

Czytaj także:
„Porzuciłem moją miłość i marzenia zawodowe, by pójść drogą, którą wyznaczył mi ojciec. Efekt? Zmarnowałem sobie życie”
„Myślałam, że sąsiad prowadzi uczciwą działalność, ale wcale nie działa legalnie. Problem w tym, że jest mi to na rękę…”
„Gdy narzeczony pierwszy raz mnie uderzył, wybaczyłam, bo go kochałam. Ale on szybko wybił mi miłość z głowy. Dosłownie”

Redakcja poleca

REKLAMA