„Gdy moja matka związała się z nauczycielem muzyki, żona wpadła w histerię. Okazało się, że dobrze zna tego człowieka...”

kłótnia w małżeństwie fot. Adobe Stock, fizkes
„Trudno było traktować ją poważnie, słowo daję! Zresztą, czego Wiolka oczekuje? Że moja mama zerwie z Jarkiem gitarzystą, bo jej synowa go nie lubi? Bez jaj! I właściwie skąd ta niechęć, a nawet nienawiść mojej żony do Bogu ducha winnego faceta? Niech ona przestanie się wygłupiać”.
/ 20.02.2023 17:15
kłótnia w małżeństwie fot. Adobe Stock, fizkes

Kiedy już zdecydowaliśmy z Wiolką, że na święta jedziemy do Polski, nie mogłem się doczekać, żeby powiedzieć o tym mamie. Czekałem, aż moja żonka zwolni telefon, ale tak była zajęta konferencją rodzinną, że postanowiłem zadzwonić w drodze do pracy.

– Serio, Rafał? – matula aż się zachłysnęła ze szczęścia, gdy usłyszała nowinę. – Ale wypas!

Nie wiem, co ona czyta ostatnio, jednak jej słownictwo zrobiło się co najmniej dziwne.

– Joł, ziom! – potwierdziłem, żeby nie wypaść z konwencji. – Zamawiam jajka z wędzonym łososiem i pyszny żurek. A dla Wiolki miednicę sałatki. Sama wiesz, że jak moja połówka się dopnie…

– Spoko, synek, wystarczy dla wszystkich – niemal widziałem jak mama macha niedbale dłonią. – To grubo, nareszcie wszyscy się poznają.

– Jak to, mamo, to my się nie znamy? – zgłupiałem.

No i proszę… Okazało się, że mamuśka, ehem, od jakiegoś czasu, ehem, spotyka się z pewnym panem!

– Rafałku, ja nawet już go zaprosiłam na święta  – przestała wreszcie chrząkać.

Męczyłem, żeby powiedziała kto to, bo jak zebrałem do kupy newsy i te dziwaczne mamine odzywki, wyszło mi, że ten jej przyjaciel to jakiś podstarzały dresiarz z osiedla i – co tu kryć – zacząłem się bać. Zacząłem drążyć, kto to taki i dowiedziałem się… To Pan Jarek, nauczyciel ze szkoły muzycznej. Dokładnie ten sam, do którego chodziłem przez rok uczyć się grać na gitarze! I pomyśleć, że wtedy mama miała co do niego obiekcje, czepiała się, że hipis, że brodaty i w ogóle dziwny… Jak to się ludzie zmieniają!

Rany, co ten facet jej zrobił?!

Nie mogłem się doczekać, kiedy wrócę z roboty i sprzedam sensacyjną nowinę Wiolce. Powinna się ucieszyć! W końcu zawsze powtarza, że moja mama jest za młoda na samotne życie.

Sam czułem się z tym dosyć dziwnie, ale poradzę sobie, duży jestem. Tym bardziej że wiem, że życie we dwoje jest fajne i łatwiejsze niż w pojedynkę. Przynajmniej człowiek wie, że kogoś obchodzi jego los. Swoją drogą, mamuśka zawsze powtarzała, że drugi raz nie zaryzykuje – ciekawe, co ten Jaruś takiego w sobie ma…

Gdy wróciłem wreszcie do domu, żona leżała już w łóżku. No nie, na pewno nie będzie mi tu spać, jak przyniosłem taką rewelację! I rzeczywiście, od razu się rozbudziła, gdy jej szepnąłem na uszko, że moja mama ma faceta, i właśnie ten adorator ni mniej, ni więcej, tylko spędzi z nami w tym roku Wielkanoc.

– Super! – aż klasnęła w dłonie. – Zakochała się?

A ja wiem, czy aż zakochała? Dziwnie myśleć o miłości, kiedy dotyczy to własnej rodzicielki, która w dodatku ma czterdzieści siedem lat. Wiolka ma pomysły! Pomyślałem, że jeśli mnie jeszcze zapyta, czy uprawiają seks, to albo ją zdzielę w ucho, albo zwymiotuję, albo… jedno i drugie jednocześnie.

Na szczęście nie drążyła w tę stronę, tylko poszła w identyfikację. Kto to jest? Jak wygląda? Zna go? Jakiś sąsiad?

– Nie znasz, kochanie – pogłaskałem ją po główce rozpalonej od wrażeń. – Mój były nauczyciel. Wyobrażasz sobie?

– Hi, hi! – ta myśl wyraźnie ją rozbawiła. – Ale nie od wuefu, mam nadzieję?

I przyznaj się, człowieku, takiej, że nigdy nie umiałeś przeskoczyć przez kozła, a będzie to pamiętać i wyciągać jako temat do żartów do końca życia!

– Nie, od muzyki – wyjaśniłem urażonym tonem. – Uczył mnie gry na gitarze, jak sobie ubzdurałem, że będę drugim Santaną.

Aż się, małpa, zaczęła tarzać po łóżku z uciechy.

dfhdfhdfhdhdfhdfhdfhd

Nagle coś jej przyszło do głowy i zapytała o nazwisko gościa. A po co jej to?

Rany boskie, ja go znam! – wypaliła, gdy jej wreszcie powiedziałem. – Ale to kompletny kretyn! Idiota i do tego świnia!

Czy ja śnię? A cóż to za inwektywy i niezdrowa ekscytacja?

Prowadził ognisko muzyczne w domu kultury, prawda? Dla dzieciaków z liceum i dorosłych? – upewniła się Wiola.

Ja tego już nie kojarzę, bo mieszkałem w akademiku, ale chyba tak… Na pewno. Jasne, przecież mama sama mi mówiła, że mają tam teraz jakąś grupę hip-hopową, którą pan Jarek się opiekuje.

– Ten imbecyl zmarnował mi życie i nie zamierzam go już nigdy więcej na oczy oglądać! – oznajmiła mi Wiolka, po czym zacięła się w sobie, nabzdyczyła i nawet sięgnęła po papierosa.

Od miesiąca ogranicza palenie – czy romans mojej mamy to dla niej aż taki stres?! Wyjąłem jej fajkę z ręki, no bo dość tych wygłupów!

– Lubię twoją mamę, Rafek – teraz dla odmiany zaczęła spacerować po sypialni. – Lubię ją i ona nie może zejść się z tym bezdusznym sukinkotem!

Wyglądała śmiesznie w piżamce z misiami i ogólnie nieadekwatnie… Trudno było traktować ją poważnie, słowo daję! Zresztą, czego Wiolka oczekuje? Że moja mama zerwie z Jarkiem gitarzystą, bo jej synowa go nie lubi? Bez jaj! I właściwie skąd ta niechęć, a nawet nienawiść mojej żony do Bogu ducha winnego faceta? Niech ona przestanie się wygłupiać!

– Zgwałcił cię? Molestował? Zarąbał ci brata siekierą? – już zacząłem się wkurzać.

Łaziła jak nakręcona, mamrocząc i zaciskając pięści.

– Zrobił mi coś dużo bardziej strasznego… – rozpłakała się wreszcie i klapnęła obok mnie niczym przekłuty balon.

– Podkopał moją wiarę w siebie! I mnie ośmieszył!

dfhdfhdfhdfhdfhdh

Okazało się, że kiedy Wiola była jeszcze w liceum, założyły razem z koleżankami girlsband. Marzyła im się kariera, spotykały się popołudniami, ćwiczyły, tłumaczyły teksty. Nawet wystąpiły na jakiejś szkolnej akademii i, jak twierdziła moja żona, wszyscy byli nimi zachwyceni. Bardzo chciały wystąpić na imprezie fetującej sześćsetlecie naszego miasta, ale żeby dostać się na tamtejszą estradę, musiały przejść weryfikację w domu kultury.

– I ten głąb mnie zgnoił! – wychlipała Wiola, rozmazując łzy. – Powiedział, że nie mam za grosz poczucia rytmu, spóźniam się w śpiewie, a z układów tanecznych robię kabaret! Dziewczyny wystąpiły same, chociaż to ja wszystko wymyśliłam! Ja!

Wiolka faktycznie jest lekko upośledzona muzycznie, iść z nią na parkiet to mordęga…Ale żeby pan Jarek tak brutalnie potraktował nastolatkę? Trudno mi było w to uwierzyć.

– Powiedz twojej mamie, żeby go nie zapraszała – zażądała wreszcie żona. – Ja nie będę z nim gadać. Nie ma mowy!

– Wiolu, nie wypada – próbowałem jej wytłumaczyć. – Zresztą to było wieki temu. On cię nawet nie pozna.

– Ja go poznam – stwierdziła ze złym błyskiem w oku. – Albo on, albo ja. Wybieraj!

– Niczego nie będę mamie mówił! – wkurzyłem się. – Jest dorosła! I ty, swoją drogą, też.

– To nie pojadę!

– To sobie nie jedź. Spędzimy święta bez Ciebie.

Wiem, wiem, to było podłe, jednak nie mogłem zdzierżyć. Wylądowałem z kocem na kanapie, a od kilku dni Wiolka jest obrażona. Do sklepu szła trzy kroki przede mną. Jak dziecko!

Czytaj także:
„Ktoś próbował okraść moją babcię metodą >>na wnuczka<<. Zastawiliśmy na złodzieja pułapkę i... okazało się, że go znam”
„Udawał szarmanckiego bogacza, żeby mnie uwieść. Okazało się, że mój książę z bajki wcale nie jeździ na białym koniu”
„Związałam się z prostakiem, który miał wrażliwość pieca kaflowego. Nie wypada mi przebierać, w końcu mam już 41 lat”

Redakcja poleca

REKLAMA