Pamiętam ten przyjemny wieczór na początku jesieni. Wybierałam się wtedy pierwszy raz na spotkanie z chłopakiem, którego poznałam online. Bardzo chciałam znów być w związku, bo samotność dawała mi się we znaki. Bartek sprawiał wrażenie wymarzonego partnera.
Zanim zdecydowaliśmy się zobaczyć na żywo, spędziliśmy sporo czasu na rozmowach internetowych. Urzekł mnie swoim poczuciem humoru, bystrością umysłu, a jego fotki pokazywały naprawdę atrakcyjnego mężczyznę. Patrząc na jego zdjęcia, nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Nie pasował do fotografii
Nie docierało do mnie, że tak fantastyczny facet zwrócił na mnie uwagę. Mieliśmy się odnaleźć przy samotnej ławeczce przed galerią handlową niedaleko mojego domu.
Na pierwsze spotkanie wybrałam zatłoczony market, co może nie brzmi specjalnie romantycznie, ale dawało mi to poczucie bezpieczeństwa. Mimo że Bartek wydawał się bardzo sympatyczny, wolałam nie ryzykować. W tamtym czasie dużo mówiło się o różnych niebezpiecznych typach, którzy czyhają na swoje ofiary w Internecie. Uznałam, że jeśli coś mi się nie spodoba w jego zachowaniu, będę mogła szybko zakończyć spotkanie i zniknąć wśród klientów sklepu.
Przyjechałam i zauważyłam, że ktoś już na mnie czeka. W pewnej odległości dostrzegłam sylwetkę na ławeczce – facet rozglądał się dookoła, dzierżąc małą wiązankę. Kiedy się zbliżyłam i lepiej mu się przyjrzałam, poczułam jak nogi mi miękną. Ten człowiek kompletnie nie pasował do fotografii, które wcześniej widziałam. Co prawda wyglądał całkiem przyzwoicie, ale to zdecydowanie była inna osoba. Co gorsza, nawet nie wstał na powitanie – tylko przelotnie na mnie zerknął, jakbym była powietrzem.
Zerknął na godzinę, wypuścił powietrze z płuc i wyrzucił bukiet do śmietnika. Wszystko wskazywało na to, że szykuje się do wyjścia. Złość we mnie zawrzała. Mało tego, że wysłał cudze fotki, to teraz jeszcze bezczelnie udaje, że mnie nie poznaje. Nie mogłam tak tego zostawić.
– Wydawało mi się, że poznałam porządnego gościa. Tymczasem okazałeś się kłamcą i prostakiem! – wyrzuciłam z siebie z furią. Patrzył na mnie kompletnie oszołomiony. Minęła dłuższa chwila, zanim był w stanie cokolwiek powiedzieć.
– Słuchaj, totalnie się pogubiłem w tym, co mówisz – wydukał z trudem.
– Pogubiłeś się? Daj spokój! Jak ci się nie podobam i chcesz sobie odpuścić to spotkanie, to powiedz wprost! Nie będę robić awantury ani się załamywać! Chociaż ja przynajmniej byłam uczciwa i pokazałam ci swoje prawdziwe fotki. Od samego początku znałeś mój wygląd! – naciskałam dalej.
– O jakich zdjęciach mówisz? Kompletnie nie rozumiem – patrzył na mnie z wybałuszonymi oczami.
– Serio będziesz udawać, że nie wiesz? To naprawdę słabe – westchnęłam z dezaprobatą i odwróciłam się, by stamtąd pójść.
Miałam już dość tej rozmowy i jego widoku. Teraz żałuję, że w ogóle zgodziłam się na to spotkanie.
Nagle zadzwonił mój telefon
Nie zdążyłam przejść nawet kilkunastu metrów, gdy nagle zadzwonił mój telefon. Bez zastanowienia odebrałam, nie patrząc kto dzwoni.
– Cześć, z tej strony Bartek! – dobiegł mnie jego głos.
– Czego chcesz? Nie namieszałeś już wystarczająco? – rzuciłam ze złością. Przez chwilę nic nie odpowiadał.
– No widzę, że mocno się wkurzyłaś. Aż tak ci zależało na tym spotkaniu?
– Tak, zależało mi, ale to już nieważne. Nie myślałam, że okażesz się takim człowiekiem. Daj mi spokój i nie próbuj się więcej kontaktować. Marnujemy tylko czas na te rozmowy.
– Daj spokój, nie denerwuj się tak! Przyznaję, zawaliłem sprawę, ale mieliśmy ważną naradę w pracy. Naprawdę pilną! Myślałem, że to będzie krótkie – pół godzinki, może trochę więcej i spokojnie się wyrobię. A tu nie! Wsadzili nas do konferencyjnej i dopiero teraz zrobili pierwszą pauzę. Nie było jak dać ci znać, że się spóźnię. Wiesz, jak jest... – szef zabrania używać telefonów – wyjaśniał.
– Moment... Twierdzisz, że przed chwilą nie stałeś przed tym marketem? – spytałam zszokowana, stając jak wryta.
– Przecież już ci tłumaczę, że nie. Siedzę w robocie!
– Jesteś tego całkowicie pewien? Mówisz prawdę? Bo sama nie wiem, co o tym myśleć...
– No jasne, że nie ściemniam... W ogóle co to za dziwne przesłuchanie? Wszystko z tobą okej?
– Tak, tylko chyba zrobiłam coś niezbyt mądrego...
– Co takiego? A zresztą, dajmy spokój. Muszę lecieć. Zebranie się zaczyna. Odezwę się jutro i ustalimy nowy termin, ok?
– Pewnie, napisz do mnie – wydusiłam z siebie, powoli odwracając głowę.
Na ławeczce wciąż siedział ten sam gość, którego niedawno oplułam najgorszymi wyzwiskami i nazwałam kłamcą. Patrzył na mnie tak intensywnie, że ze zażenowania miałam ochotę zapaść się pod powierzchnię ziemi. Dopiero teraz z przerażającą świadomością zrozumiałam, jak bardzo skrzywdziłam niewinną osobę.
Kompletnie się wygłupiłam
Chciałam natychmiast dać nogę i zniknąć gdzieś daleko, ale mężczyzna nagle podniósł się i zdecydowanym krokiem ruszył w moim kierunku. Sama nie wiem czemu, lecz zamiast zwiać, zostałam w miejscu, czekając aż się zbliży.
– Najmocniej przepraszam, doszło do pomyłki. Miałam się tu spotkać z kimś, kogo poznałam w sieci. To miało być pierwsze spotkanie w realu. Pomyliłam pana z nim. Wydawało mi się, że pan specjalnie mnie wystawia, bo nie przypadłam panu do gustu. Dlatego tak się zdenerwowałam i zaczęłam krzyczeć. Dopiero co zorientowałam się, że to straszna pomyłka... No cóż, nie będę się usprawiedliwiać. Kompletnie się wygłupiłam. Więc raz jeszcze przepraszam – wyjaśniałam z zażenowaniem. Mężczyzna najpierw spojrzał na mnie z niedowierzaniem, po czym szeroko się uśmiechnął.
– Ale się cieszę! Kamień spadł mi z serca. Nie ma pani pojęcia jak bardzo...
– Serio? A to czemu?
– Bo już się martwiłem, że coś ze mną nie tak i pomyliłem osobę, z którą byłem umówiony. Miałem się tu zobaczyć z jedną panią... Też przez Internet, pierwszy raz w realu... Sterczałem tu całą godzinę, ale się nie pokazała. I właśnie jak chciałem się zbierać do domu, pojawiła się pani. I od razu zaczęła na mnie krzyczeć. Kompletnie nie rozumiałem o co chodzi. Ta druga to wysoka blondynka. A pani jest brunetką z krótkimi włosami.
– Aha, czyli należy pan do tych mężczyzn, którzy lecą na blondynki...
– W ogóle nie. To czysty przypadek. I dajmy już spokój z tym tematem. Koniec końców, zostawiła mnie na lodzie...
– Mój kolega też nie da rady dzisiaj przyjść. Musi zostać na spotkaniu firmowym.
– No patrz, wychodzi na to, że nas wystawili? – zaśmiał się. Nie mogłam nie zauważyć, jak cudownie się przy tym uśmiecha.
– Na to wygląda – spłonęłam rumieńcem.
Poszliśmy do kawiarni
– W takim razie może spędzimy ten wieczór wspólnie? Byłoby szkoda zmarnować tak wspaniałą pogodę. Jestem Adam – wykonał elegancki ukłon w moją stronę.
– A ja Agnieszka – odpowiedziałam z lekkim dygiem, niczym uczennica. – Z przyjemnością gdzieś się przejdę. I tak nie mam ochoty siedzieć w domu.
Poszliśmy do kawiarni niedaleko miejsca, gdzie wcześniej czekałam na Bartka. Z Adamem czas mijał tak przyjemnie, że zostaliśmy tam do samego zamknięcia lokalu, pochłonięci rozmową. Niesamowite było to, jak wiele mieliśmy wspólnych zainteresowań – podobały nam się identyczne produkcje filmowe, sięgaliśmy po taką samą literaturę i mieliśmy podobny gust muzyczny.
Rozmawiało nam się tak naturalnie, jakbyśmy byli starymi znajomymi. Kiedy zapytał czy może prosić o mój telefon, bez sekundy namysłu podyktowałam mu numer. Paradoksalnie, zaczęłam być nawet zadowolona z tego, że Bartek nie przyszedł na umówione spotkanie.
Co prawda nie można powiedzieć, że Adam od razu skradł moje serce, ale czułam, że właśnie z nim chciałabym się spotykać. Żegnając się, miałam tylko jedno pragnienie – żeby odezwał się do mnie jak najprędzej.
Napisał już kolejnego dnia po naszym spotkaniu. Później znów się odezwał. I jeszcze raz. Rozpoczęliśmy serię spotkań. Z każdym wspólnie spędzonym dniem nasza relacja stawała się głębsza. Minęło sześć miesięcy i oboje zrozumieliśmy, że nie wyobrażamy sobie życia osobno.
Po dwóch latach wspólnej drogi podjęliśmy decyzję o małżeństwie. Pamiętam, jak Adam stał w kościele ze łzami w oczach, składając małżeńską przysięgę – wtedy wiedziałam, że mogę mu zaufać. Moja intuicja mnie nie zmyliła. Nie wymarzyłabym sobie lepszego partnera.
Jego uczucie jest równie silne jak wtedy, gdy braliśmy ślub. A ja? Codziennie jestem wdzięczna przeznaczeniu za to spotkanie. Chociaż na samym początku nic tego nie zapowiadało...
Agnieszka, 27 lat
Czytaj także:
„Myślałam, że nowy sąsiad próbuje mnie poderwać i zdradzić żonę. Zrobiło mi się wstyd, gdy poznałam prawdę”
„Przyjaciółka zrobiła chłopakowi test z odpowiedzialności. Gdy odkrył jej kłamstwo, została singielką”
„Jesienny urlop spędzałam na budowie u teściów. Jeszcze nigdy zbijanie tynków i malowanie ścian nie było tak gorące”