Kaśka – tak ma na imię moja najlepsza przyjaciółka. Znamy się od podstawówki, czyli już ponad trzydzieści lat, i nadal bardzo się lubimy. To się rzadko zdarza, dlatego bardzo sobie cenię jej przyjaźń. Ona jest chrzestną mojego drugiego dziecka, a ja jej świadkową. Po szkole obiecałyśmy sobie, że nigdy się nie rozstaniemy i do dziś udaje nam się dotrzymać tej obietnicy.
Pomaga w tym fakt, że Kaśka znalazła sobie fajnego męża
Świetnie się z nim dogaduję. To bardzo wrażliwy, ciepły i ciekawy facet. Ma w sobie dużo zrozumienia dla kobiecej natury i w niczym nie przypomina klasycznego mężczyzny. Mateusz, bo tak ma na imię, lubi chodzić z Kaśką na zakupy, interesuje się sprawami związanymi z wystrojem mieszkania i zna się na modzie.
Muszę powiedzieć, że dzięki swojej naturze stał się i dla mnie przyjacielem. Mój mąż bywa więc o niego zazdrosny, ale umiarkowanie, bo sam też go lubi. I to jest w Mateuszu najdziwniejsze. Przepadają za nim kobiety, ale równie dobrze dogaduje się z facetami. Potrafi rozmawiać o wszystkim, co męskie.
Zna się na samochodach i sporcie, potrafi naprawić w domu cieknący kran czy przykleić odpadający kafel.
– Ale jak już zaczyna z wami nawijać o tym, jaka tapeta by się przydała w pokoju, żeby rozjaśnić pomieszczenie, to nie mogę. To mnie denerwuje! – śmieje się mój Bartek, kiedy wracamy od Kaśki i Mateusza.
– Bo ty nie jesteś nowoczesnym mężczyzną. Ty jesteś dinozaurem z poprzedniej epoki – odpowiadam zgodnie z prawdą.
– Nie marudź, tylko chodź z dinozaurem do łóżka, bo zaraz wyginie – mówi na to on i jestem gotowa wybaczyć mu wszystko.
No i taki jest ogólnie stosunek ludzi do Mateusza
Sympatia wymieszana z nutą zdziwienia. Ja też, muszę przyznać, długo dziwiłam się, że Kaśka wybrała sobie takiego, a nie innego faceta. Zawsze lubiła postawnych, silnych mężczyzn w typie drwala.
Tymczasem Mateusz jest mniej więcej jej wzrostu i trochę tylko większej postury. Ale domyślam się, że uwiódł ją charakterem.
Spotykamy się we czwórkę dosyć często. Dzieci nam już podrosły, więc możemy widywać się w weekendy co dwa, trzy tygodnie. Czasem siedzimy u nich, a czasem u nas. Bywa, że wyjdziemy gdzieś na miasto. Ale któregoś razu właśnie na mieście spotkałam jedno z nich w bardzo nietypowej sytuacji. Absolutnym przypadkiem.
To był środek tygodnia, a ja miałam wolne w pracy
Janek poszedł do swojej roboty, dzieci wyprawiłam do szkoły. Zostałam sama, więc postanowiłam zrobić sobie przyjemność i wybrać się na zakupy do największej galerii handlowej w mieście. Nie lubię tłumów, więc cieszyłam się, że połażę po pustych sklepach. Bo przecież większość ludzi w środowe przedpołudnia pracuje.
Chodziłam po sklepach już dobrą godzinę, gdy nagle w holu galerii zobaczyłam z daleka Kaśkę. Poznałam ją po luźnej sukience, którą ode mnie dostała, i po jednej z jej ulubionych torebek. Ruszyłam do przodu, żeby sprawdzić, czy to faktycznie ona. Nie wołałam, bo nie chciałam wyjść na wariatkę, gdybym się jednak pomyliła.
Kaśka skręciła do jednego z typowo babskich sklepów, a ja pobiegłam za nią. Zastałam ją koło wystawki z przecenionymi bluzkami. Stała tyłem do mnie i szperała wśród czerwonych bluzeczek.
– Za mocny ten czerwony, najlepiej ci w pastelach – powiedziałam z uśmiechem.
No i wtedy się odwróciła. A mnie dosłownie… zamurowało.
– Jezus Maria, Mateusz?! – krzyknęłam po chwili konsternacji, a ludzie zaczęli ukradkiem spoglądać w naszą stronę.
Nic nie odpowiedział. Stał jak wryty i gapił się na mnie
Był ubrany w rzeczy Kaśki, a na głowie miał perukę, która udawała jej fryzurę i kolor włosów. Próbowałam coś jeszcze powiedzieć, ale wtedy Mateusz… uciekł. Po prostu bez słowa mnie minął i wybiegł ze sklepu. Musiało mu być okropnie głupio. Zostawił mnie przy tych bluzkach kompletnie oszołomioną.
Czegoś takiego nigdy bym się nie spodziewała… Zaczęła mnie ogarniać panika. Tysiące pytań krążyły w mojej głowie. Co to ma znaczyć? Po co te przebieranki? Czy Mateusz jest gejem? Czy Kaśka o tym wie? Dlaczego wskoczył w damskie ciuchy?
Otrząsnęłam się dopiero po kilku minutach, spojrzałam dokoła i uzmysłowiłam sobie, że ciągle jeszcze tkwię w tym sklepie. Wyszłam więc. No i wtedy jeszcze raz go zobaczyłam.
Stał naprzeciw wejścia i czekał na mnie
– Możemy chwilę pogadać? – zapytał, kiedy do niego podeszłam.
– Jasne. Chyba nawet powinniśmy – rzuciłam chyba trochę za mocno, bo przez jego twarz przebiegł grymas bólu i strachu.
Tak mi się przynajmniej wydawało.
– Siądźmy tam w rogu, dobrze? – pokazał kafejkę kilka sklepów dalej.
Byłam skołowana, ale kiedy kelnerka zapytała Mateusza: „Co dla pani?”, śmiać mi się zachciało. Oczywiście zauważył moje rozbawienie i gorzko się uśmiechnął.
– Przepraszam – westchnęłam.
– Nie szkodzi. Sam się czasem śmieję z tych moich… przebieranek – odparł.
Spojrzałam na niego uważnie.
– To po co to robisz? – spytałam.
– Nie wiem.
– Jak to nie wiesz? – zdziwiłam się.
– Nie jestem transseksualny ani nic takiego – zastrzegł od razu. – To mnie po prostu nakręca. No wiesz… na Kaśkę, na seks. Tak, to dziwne, ale nic nie poradzę.
Nagle zrobiło mi się go żal, bo wyglądał na autentycznie załamanego. Opowiedział mi, jak to się zaczęło i jak teraz wygląda. Od razu zaznaczył, że Kaśka o niczym nie wie. Twierdził, że w ogóle nikomu jeszcze o tym wszystkim nie mówił, ja jestem pierwsza. Wcale dobrze się z tym nie poczułam.
Mateusz przebierał się już od kilku lat. Wyznał mi, że zawsze czuł pociąg do damskich ciuchów, ale pierwszy raz pozwolił sobie na taką zabawę dopiero po ślubie.
Powiedział mi, że facetów takich jak on jest więcej
Podobno sporo mężczyzn odczuwa potrzebę przebierania się w damskie ciuchy, mimo że są heteroseksualni i zupełnie normalni. On jest o tyle inny, że upodobał sobie ciuchy żony i tylko one go ekscytują.
– Dlaczego nie powiedziałeś Kaśce? Dlaczego to ukrywasz? – chciałam wiedzieć.
– Wiesz, jaka ona jest… – westchnął. – Ona ma inny charakter niż ja. Twarda jest. Boję się, że nie zrozumie, że odejdzie…
– Ona cię kocha, człowieku!
– Wolę nie ryzykować – pokręcił głową.
– A dzieci? – dopytywałam.
– Nic nie wiedzą. Wrócę, zanim przyjdą ze szkoły. Zresztą, przebieram się w samochodzie. Do domu przyjdzie tata w dżinsach i koszuli – uśmiechnął się smutno.
– Dlaczego właściwie mi to opowiadasz? – zreflektowałam się nagle.
– Musiałem z tobą pogadać, bo bałem się, że powiesz o wszystkim Kaśce.
– A myślisz, że nie powiem?
– Nie. Ty mnie zawsze rozumiałaś.
Nie pisnęłam ani słowa, choć dziwnie się z tym czuję
Mateusz obiecał mi, że jeśli kiedykolwiek Kaśka dowie się o jego skłonnościach, nie powie jej, że wiedziałam. Oby, bo to chyba byłby koniec naszej przyjaźni.
Zresztą, czy to w ogóle przyjaźń, skoro zataiłam przed nią taką rzecz? Cóż, wierzę, że to dla jej dobra. Bo faktycznie mogłaby nie zrozumieć, a męża ma wspaniałego.
Tak czy owak, wszyscy mamy jakieś wady. Choć gdy patrzę na mojego Bartka, dziękuję Bogu, że on się w moje ciuchy nie przebiera.
Czytaj także:
„Poszłam do ślubu w przeklętej sukni prababci, bo chciałam wyglądać jak anioł. O mały włos, a skończyłoby się to tragedią”
„Nie mamy dzieci, więc moja żona zaczęła traktować psa jak niemowlę. Jest na psim wychowawczym, ani myśli wracać do pracy”
„Moja siostra miała zająć się naszymi schorowanymi rodzicami. Teraz widzę, że sama potrzebuje opieki”