„Dziadek na starość chciał zaznać miłości i znalazł sobie młodszą żonę. Tylko moja matka odbierała mu prawo do szczęścia”

Mężczyzna, który odnalazł miłość fot. Adobe Stock, Halfpoint
„Mama najpierw zbladła, potem poczerwieniała, jakby miała dostać jakiejś zapaści, a w końcu wybuchła. To było jak erupcja wulkanu. Jeszcze tego samego dnia, zadzwoniła do wuja i przekonywała, że >>ta chciwa i cwana baba<< leci na majątek ich ojca”.
/ 02.06.2022 17:30
Mężczyzna, który odnalazł miłość fot. Adobe Stock, Halfpoint

Po śmierci babci moi rodzice usilnie namawiali dziadka, żeby sprzedał dom, podzielił pieniądze i zamieszkał z nimi.

– No przecież nie może tata na starość mieszkać zupełnie sam – argumentowała moja mama, a ja zastanawiałam się, czy ona nie zna swojego ojca. Jak można było mu powiedzieć, że jest stary? I że sam sobie nie poradzi?

– Na jaką starość?! – żachnął się dziadek. – I jak możesz pomyśleć, że mógłbym sprzedać mój rodzinny dom?

Rzeczywiście pobudował go jeszcze jego ojciec

Dziadek tam się wychował, urodziła się tam i wychowała moja mama i jej brat, wuj Norbert. Mama po ślubie wyprowadziła się do centrum miasta, a wuj od lat mieszkał w Norwegii i nawet nie lubił do nas przyjeżdżać. Jednak oboje chcieli, żeby ich ojciec sprzedał dom, a pieniądze oddał im. Oczywiście dziadek Ignacy nie chciał nawet o tym słyszeć.

Zatrudnił sobie panią, która przychodziła trzy razy w tygodniu. Sprzątała, prała, gotowała i zajmowała się domem. Dziadek, który z wykształcenia był księgowym, całymi dniami siedział w swoim gabinecie i sporządzał lub sprawdzał bilanse. Niby był na emeryturze, ale przekonywał, że gdyby przestał pracować, to natychmiast by umarł.

– Dałbyś już spokój! – denerwowała się mama podczas niedzielnych obiadów. – Wystarczy ci pieniędzy z emerytury. Zapracować się chcesz?

– Co wy tam wiecie? – dziadek machał lekceważąco ręką.

Odkąd sięgałam pamięcią pracował bardzo dużo. I nigdy nie wolno mu było przeszkadzać, kiedy zamykał się w gabinecie. Mama twierdziła, że w czasach, kiedy ona i wuj Norbert byli dziećmi, sytuacja wyglądała identycznie.

– On ma swoje lata. Jagoda, nie porozmawiałabyś z nim, żeby się wyluzował?

– A mnie się wydaje, że dziadek Ignacy po prostu chce żyć po swojemu – wymruczałam niepewnie. 

– I może należy mu na to pozwolić – natychmiast wtrącił mój mąż.

– Co wy tam wiecie! – zdenerwowała się mama, a ja wychwyciłam, że wyprowadzona z równowagi zachowuje się tak samo jak dziadek. – On już jest stary i naprawdę nie może tyle pracować!

– No, chyba tu mama trochę przesadza – roześmiał się Michał. – Dziadek nie ma nawet siedemdziesiątki. A poza tym, nie startuje w sztafecie, tylko przekłada papiery i liczy te swoje cyferki.
Po takiej rozmowie, mama zazwyczaj machała rękami ze złością i wychodziła obrażona. Była taka sama jak dziadek. Zawsze musiała mieć rację.

Tym razem chodziło jednak o coś innego

Pewnej niedzieli, kiedy już rozpoczynała ten swój monolog, dziadek gwałtownie podniósł w górę obie ręce, jakby chciał zaprotestować. Często próbował to robić, ale bez żadnego efektu. Za tydzień mama robiła to samo.

– Chciałbym wam powiedzieć, że w przyszłym tygodniu wyjeżdżam, muszę odpocząć – oznajmił.

– Do sanatorium? Dlaczego nic nam nie powiedziałeś? – mama znalazła kolejny powód, by przyczepić się do ojca.

– Do jakiego znowu sanatorium? Co ty wymyśliłaś, Małgosiu? – dziadek spojrzał na mamę oburzony.– A cóż ja bym tam robił z tymi wszystkimi staruszkami? – wypalił, niewiele się namyślając.

Michał zachichotał nerwowo, a mój ojciec zakrztusił się kotletem. Dziadek spokojnie walnął go w plecy, aż zadudniło, i dokończył, wyjaśniając:

– Jadę na wczasy.

– A dokąd? – wykrztusiła mama.

– Do Hiszpanii. Zawsze chciałem zobaczyć ten kraj – odparł spokojnie.

Mama oczywiście protestowała, przekonując, że w jego wieku jest to ryzykowne, ale dziadek jej przerwał.

– Wiesz co, Małgosiu? Czasami wydaje mi się, że jesteś starsza ode mnie. Mam wrażenie, jakbyś to ty była moją matką, a ja twoim synem. I to jeszcze nie bardzo dorosłym – dokończył.

Mama denerwowała się chyba bardziej, niż kiedy ja jechałam na swoje pierwsze kolonie. Czułam, że w tych nagłych wakacjach jest jakieś drugie dno. Michał uważał podobnie. Gdy wracaliśmy z lotniska po odwiezieniu dziadka, oznajmił spokojnie:

Nie ukrywam, że mnie wystraszył

– Wiesz, Jaga, mam wrażenie, że dziadziuś wytnie nam jakiś numer…

– Tylko nie próbuj mi wmówić, że zostanie w Hiszpanii – mruknęłam.

– Tego nie zrobi – roześmiał się mój mąż. – Za bardzo kocha swój dom. Ale na pewno czymś zaskoczy rodzinkę.

– Daj spokój, mama już i tak ma dosyć.

– Mama to ma dosyć, bo dziadek nie chce jej słuchać – skomentował i trudno było nie przyznać mu racji.

Nie mam pojęcia, skąd mój mąż wyciągnął wniosek, że dziadek jeszcze nas zaskoczy, ale jak się niebawem okazało, miał stuprocentową rację. Po powrocie z wczasów dość nieoczekiwanie zadzwonił i zaprosił mnie razem z Michałem na kolację.

– Tylko, pamiętaj, nic nie mów matce – zastrzegł. – Zapraszam was oboje w tajemnicy przed resztą rodziny – wyjaśnił.

– Co się stało, dziadku? – jęknęłam.

– Chory jesteś czy co? – dopytywałam.

– Wszystko ze mną w porządku, dziecko – uspokajał dziadek. – Nie jestem chory, nic mi nie dolega. Muszę tylko z wami porozmawiać, mam bardzo ważną dla mnie sprawę – wyjaśnił.

– Ale dlaczego akurat z nami? – nie potrafiłam ukryć zaskoczenia.

Dziadek milczał chwilę, a kiedy się odezwał już zupełnie mnie zatkało.

– Bo ja boję się twojej mamy.

– Dziadku… – jęknęłam.

– Przyjdziecie? – zapytał.

Jak mamy to jej powiedzieć?

Co miałam począć? Oczywiście obiecałam, że pojawię się z Michałem i przyrzekłam, że nikomu nic nie powiemy, zwłaszcza moim rodzicom. Jednak tego, co zastałam u dziadka Ignacego, nie spodziewałam się w najśmielszych snach.

Senior przyjął nas w towarzystwie kobiety i to sporo od siebie młodszej. Ale to jeszcze nic. Przedstawił nam panią Antoninę jako swoją narzeczoną, z którą zamierzał… wziąć ślub.

Ja i Michał mieliśmy jakimś sposobem, nieznanym mi zupełnie, przekonać moją mamę, aby nie protestowała. A gdyby już przyszło jej to do głowy, to żeby swoje zastrzeżenia wyraziła jak najdelikatniej tylko potrafi.

Kompletnie nie potrafiłam sobie tego wyobrazić. Oczyma wyobraźni widziałam, co dzieje się z moją mamą, kiedy dowiaduje się, że jej ojciec, którego uważała za niedołężnego staruszka, również nie mam pojęcia z jakiego powodu, właśnie staje na ślubnym kobiercu. I to z kobietą niewiele starszą od niej samej. To na pewno nie byłyby delikatne uwagi.

– Dziadku… – wykrztusiłam z trudem. – Przecież mama dostanie ataku serca!

– Widzisz, Ignasiu – odezwała się cicho pani Antonina, do której dziadek zwracał się Tosiu albo Tosieńko. – Mówiłam ci, że twoja rodzina nie będzie zachwycona.

– A pani rodzina jest zadowolona, że wychodzi pani za mąż za mojego dziadka? – nie wytrzymałam. – W końcu jest pani sporo od niego młodsza.

– Moja córka od dawna mieszka za granicą – usłyszałam. – I nie wtrąca się do moich spraw. W końcu jest moją córką, a nie odwrotnie – odpowiedziała.

Dlaczego to ja mam tu robić za mięso armatnie?

Odruchowo spojrzałam na Michała i oboje pomyśleliśmy o tym samym.

– I mieszka w Hiszpanii?

– Tak, w Hiszpanii – potwierdził dziadek. – To jak będzie, Jagódko, porozmawiasz z mamą? – upewnił się.

Naprawdę nie wiedziałam, co powinnam odpowiedzieć. W sumie dziadek sam miał prawo decydować o swoim życiu, ale nie potrafiłam sobie wyobrazić mojej rozmowy z mamą.

– Ale co niby miałabym jej powiedzieć? – próbowałam zrzucić z siebie problem.

– Dziadku, myślę, że powinieneś sam z nią porozmawiać…

– Porozmawiamy – odezwał się niespodziewanie Michał.

– Czy ty zupełnie zwariowałeś?! – strofowałam go, kiedy już wyszliśmy od dziadka. – Jak sobie to wyobrażasz? Co ja niby mam mamie powiedzieć?

– Jak to co? – Michał udał zdziwienie.

– Że dziadek się żeni! – zachichotał.

Wiedziałam, że tak będzie, tylko Michał mógł się łudzić. Dziadek też wiedział i dlatego chciał, żebyśmy pierwszy impet wzięli na siebie. Mama najpierw zbladła, potem poczerwieniała, jakby miała dostać jakiejś zapaści, a w końcu wybuchła.

To było jak erupcja wulkanu

– Co wy mi tu mówicie?! – wydarła się na całe gardło. – Poszaleliście czy co?

– Dziadek prosił… – zaczęłam.

– To już ludzkie pojęcie przechodzi! – krzyknęła. – Mój własny ojciec prosi moją córkę, żeby mi oznajmiła, że ma zamiar się ożenić? Z kim niby?

– Z panią Antoniną.

– Z kim?! – mama się zagotowała.

– Z panią… – zaczęłam po raz drugi.

– Przecież głucha nie jestem! – przerwała mi. – Poznaliście ją?

Oboje z Michałem jak na komendę kiwnęliśmy głowami.

– Ty słyszysz, Janek? – mama zamachała rękami i zwróciła się do ojca, który nie odezwał się dotąd ani słowem.

– Słyszę – mruknął.

– I co?

– Nic. Przecież twój ojciec jest dorosły i może robić, co mu się podoba.

– Ale żenić się? W tym wieku?

– Fakt, trochę późno, ale jeśli chce…

– Ty chyba zwariowałeś! – podsumowała zupełnie tak samo jak ja niedawno Michała. – Kto to widział, żeby w tym wieku się żenić? I co to znowu za Antonina? Na pewno ma chrapkę na pieniądze ojca. Albo może na dom? I dlaczego ojciec sam mi nie powiedział? Dlaczego dzieci?

– A to jest akurat proste – Michał zachichotał po swojemu.

– Co ty nie powiesz? – skrzywiła się kwaśno mamusia.

– Oczywiście. Dziadek się mamy boi – wyjaśnił spokojnie mój mąż.

Niech nowa żona nim się opiekuje!

Kopnęłam Michała pod stołem, ale było już za późno. Mama zrugała nas oboje, tak jakbyśmy to my byli winni, że dziadek zdecydował się wziąć ślub ze swoją Tosią. Potem nakrzyczała na ojca, mimo że się nie odzywał.

W końcu chwyciła torebkę, płaszcz i oznajmiła, że jedzie poważnie porozmawiać z dziadkiem. Kiedy zamknęła za sobą drzwi, Michał wyciągnął telefon.

– Chyba trzeba go ostrzec – mruknął.

– Już ty się lepiej do tego nie mieszaj – powiedział mój tata. – Ignacy i twoja teściowa to dwa charakterki, lepiej pomiędzy nich nie wchodzić.

O czym mama rozmawiała z dziadkiem ani co sobie nawzajem powiedzieli, nikt się nigdy nie dowiedział. Kiedy mama wróciła do domu nas już nie było. Ojciec opowiadał, że usiadła w fotelu, nie zdejmując ani płaszcza, ani butów.

– Czy ty wiesz, że ta baba u niego mieszka?! – krzyknęła.

Ojciec wiedział, że lepiej się nie odzywać.

– Jeśli on z nią weźmie ślub, to ja nie chcę go znać – ogłosiła mama po długiej chwili ciężkiego milczenia.

Jeszcze tego samego dnia, choć było już późno, zadzwoniła do wuja Norberta. Długo rozmawiali, a mama przekonywała, że „ta chciwa i cwana baba” leci na majątek ich ojca i chce zagarnąć to, co należy się im obojgu. Wszystkiego dowiedziałam się od taty, który zdał mi relację rano. Na pytanie, jakie jest jego zdanie odrzekł:

– Mówiąc szczerze, sam nie wiem. Mam wątpliwości, czy Małgosia ma rację – przyznał. – Zapytałem ją, skąd niby wie, że wybranka dziadka jest taka chciwa i cwana, jak opowiada, ale jak to mama, tylko się zdenerwowała. Dowiedziałem się, że jestem naiwny i łatwowierny i nie zamierza już o tym ze mną rozmawiać – opowiadał.

Dziadek Ignacy odmłodniał, poweselał

No jasne, moja mama zawsze wiedziała lepiej, co dla kogo jest dobre, jednak nie sądziłam, że potrafi aż tak się zaciąć. Miesiąc później dziadek Ignacy zaprosił nas na ślub. Przyszliśmy z Michałem i moim ojcem. Mama nie chciała nawet słyszeć, że mogłaby się tam znaleźć. Wuj Norbert również nie przyjechał, ale przynajmniej przysłał życzenia.

Od dnia ślubu, a właściwie to chyba nawet od pamiętnej rozmowy, mama przestała zapraszać dziadka na niedzielne obiady i właściwie zerwała z nim wszystkie kontakty.

– Niech opiekuje się nim jego nowa żona – rzuciła, kiedy próbowaliśmy ją wspólnie z ojcem przekonać, że nie powinna tak się zachowywać.

I w ogóle nie potrzebuje, żeby ktoś specjalnie nim się opiekował. Właśnie niedawno wspólnie z naszą nową babcią wrócili z kolejnego wypadu do Hiszpanii. Wygląda na to, że w nowym związku jest szczęśliwy.

I jego „nowa żona”, jak z przekąsem mawia o niej moja mama, również. Bardzo bym chciała przekonać rodzicielkę, żeby się z nim pogodziła. Ja na pewno wolałabym, aby mój tata w jesieni życia był szczęśliwy i pogodny, a nie smutny i zakopany w bilansach, papierkach, cyferkach. 

Czytaj także:
„Po śmierci męża straciłam czujność. Ludzie oszukiwali mnie i wyłudzali pieniądze na każdym kroku. Miałam tego dość”
„Ślub syna był moją życiową porażką. Wziął sobie za żonę rozkapryszoną księżniczkę, która nawet mnie rozstawia po kątach”
„Sądziłem, że dobra żona należy mi się jak psu buda. Musiałem otrzeć się o śmierć, by dostrzec, że traktuję Tosię jak mebel”

Redakcja poleca

REKLAMA