„Dla wrażeń wskoczyłam pierwszemu lepszemu mężczyźnie do łóżka. Okazało się, że zdradziłam męża z jego kumplem”

Kobieta zdradza męża fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„To on pocałował mnie pierwszy. Delikatnie musnął moje wargi swoimi. Całowaliśmy się przy dźwiękach dochodzącego z salonu jazzu. Czułam się trochę jak w bajce. Tak cudownie kręciło mi się w głowie, że świat nagle wydał się niezwykle ekscytującym i magicznym miejscem".
/ 14.08.2022 09:15
Kobieta zdradza męża fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Na peronie nawet się rozpłakałam. Wiem, to głupie… Nie mam w końcu szesnastu lat, żeby zalewać się łzami tylko dlatego, że mój ukochany wyjeżdża. Jednak na myśl, że Jerzego nie będzie prawie dwa miesiące, zrobiło mi się nieswojo. Mąż widział to zgoła inaczej.

– Daj spokój, te siedem tygodni zleci raz dwa – pocieszał mnie, kiedy się żegnaliśmy. – Odpoczniesz sobie ode mnie, wyszalejesz się z przyjaciółkami. Zawsze narzekałaś, że masz za mało czasu na własne rozrywki. No już, nie becz. Ludzie się gapią.

Faktycznie, było na co popatrzeć – kobieta roniła łzy na zatłoczonym peronie.

– Chyba już sobie pójdę – westchnęłam w końcu ciężko, bo świetnie wiedziałam, że jeśli zostanę chociaż minutę dłużej, to rozkleję się na amen.

Widok mojego męża znikającego w pociągu byłby dla mnie potwornie smutny. Nie, nie jestem żadną wariatką. Po prostu bardzo kocham Jurka i może nawet jestem od niego trochę uzależniona. Od niego albo… od męskiego towarzystwa i opieki.

Wszystko działo się bardzo szybko

– Uważaj na siebie, kochanie – Jerzy pocałował mnie w usta, i żartobliwym tonem dodał, żebym była grzeczna.

Gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że za niecały tydzień zdradzę męża z przygodnie poznanym facetem, nigdy bym w to nie uwierzyła. Jednak tak właśnie się stało… Ale po kolei. Pierwsze dni od wyjazdu Jerzego spędziłam sama w pustym mieszkaniu. Z nudów sprzątałam szafy, szafki i komody, wzięłam się nawet za prasowanie. Aż odezwała się Jola.

– Cześć, kochana! Doszły mnie słuchy, że twój ślubny aż w Bawarii! Wskakuj w jakąś kieckę, zabieram cię na drinka! – zawołała wesoło.

– Daj spokój, Jurek ma dziś dzwonić – zaprotestowałam, ale Jolka nie widziała żadnego problemu.

– Dzwonić sobie może, ale kto mówi, że odbierzesz? – roześmiała się i oznajmiła, że wpadnie po mnie przed dziewiętnastą.

No to się ubrałam – krótka kiecka, szpilki, staranny makijaż – przy wyfiokowanej Jolce nie mogłam przecież wyglądać jak jakiś kopciuch, prawda?

– Cudownie cię widzieć, kochana! Lecimy do „Ritmo”, zarezerwowałam dla nas stolik – oznajmiła w progu.

W „Ritmo” nie zabawiłyśmy jednak długo, bo Jolka powiedziała, że ma ochotę na lampkę szampana.

– Najlepszego podają w „Paradiso”. Chodź, będzie tam dziś mój nowy szef! – pociągnęła mnie za rękę. Przeciskałyśmy się przez zatłoczony parkiet, a Jolka znowu zmieniła plany.

– Rany, widzę Benka! – krzyknęła, i po chwili siedziałyśmy w loży z jakimiś dwoma postawnymi brunetami.

Nie zdążyłam jednak nawet zamówić kolejnego drinka, kiedy znajomi Jolki zaprosili nas na jakąś prywatną imprezę na przedmieściach.

– Sama nie wiem, chyba powinnam wracać do domu – zawahałam się, kiedy wsiadałyśmy do ich samochodu, ale Jolka nie chciała nawet o tym słyszeć.

– Wyluzuj się i baw! Twój Jurek popija pewnie teraz bawarskie piwko i flirtuje z każdą napotkaną panną! – powiedziała, wciągając mnie do auta.

Otulił mnie swoją marynarką

Impreza była głośna. Przez olbrzymi salon podmiejskiej willi przewijały się tłumy rozbawionych gości. Napiłam się szampana, który jak na mój gust smakował jak mydliny, i wyszłam na olbrzymi zadaszony taras. W dole milionem świateł migotało miasto i pomyślałam, że chyba jeszcze nigdy nie widziałam tak pięknego widoku.

– Robi wrażenie, prawda? – odezwał się za moimi plecami obcy męski głos, a ja natychmiast się odwróciłam

Przede mną stał wysoki postawny blondyn w ciemnym eleganckim garniturze i uśmiechał się tajemniczo.

– Jestem Andrzej, przyjaciel pana domu – podał mi rękę.

– Zuzanna. I nikogo tu nie znam – roześmiałam się. – Oprócz mojej koleżanki, która gdzieś przepadła.

– Cóż, zaraz to zmienimy. Założę się, że za jakąś godzinę będziemy najlepszymi przyjaciółmi – powiedział Andrzej i otulił moje ramiona swoją marynarką. – Chłodno tutaj troszkę, wróćmy może do środka, dobrze?

– W środku jest duszno. Jeśli nie masz nic przeciwko, wolałabym zostać tu jeszcze chwilę – powiedziałam.

Usiedliśmy w wiklinowych fotelach z widokiem na migocące światłami miasto i zaczęliśmy rozmawiać. Sama już nie bardzo pamiętam, o czym. Chyba o związkach – temat dość dziwny, biorąc pod uwagę, że ledwo się poznaliśmy. Po jakimś kwadransie pojawił się młody kelner i Andrzej wziął z tacy cztery kieliszki szampana.

– Na zapas – mrugnął do wyraźnie znudzonego chłopaka, który leciutko wzruszył ramionami i zniknął za oszklonymi drzwiami do salonu.

Upiłam się zaskakująco szybko

Może dlatego, że podarowałam sobie kolację. Nie skusiły mnie nawet serwowane w salonie przekąski, co szybko skończyło się zawrotem głowy i dość frywolnym humorem. Zaczęliśmy się z Andrzejem przekomarzać, a w końcu otwarcie flirtować. A później on musnął moją dłoń, a ja spojrzałam mu w oczy i…

To on pocałował mnie pierwszy. Po prostu się nachylił się nade mną i delikatnie musnął moje wargi swoimi. Powinnam była zaprotestować, ale tak cudownie kręciło mi się w głowie, że świat nagle wydał się niezwykle ekscytującym i magicznym miejscem.

Całowaliśmy się przy dźwiękach dochodzącego z salonu jazzu. Czułam się trochę jak w bajce. W końcu on wziął mnie za rękę i poprowadził na górę, do jednej z przestronnych, gustownie urządzonych sypialni gospodarza.

– Nie powinniśmy… – zaprotestowałam, ale on już rozpiął mi sukienkę.

Kiedy opadliśmy na łóżko pomyślałam o mężu, jednak coraz bardziej namiętne pocałunki Andrzeja sprawiły, że szybko o nim zapomniałam. W końcu moja koleżanka, Jolka, od lat bezkarnie zdradza swojego Irka. „Czemu ja nie mogę zaszaleć chociaż ten jeden, jedyny raz?” – szepnął w mojej głowie jakiś głos, i po chwili szarpałam się już z koszulą Andrzeja.

Tamtego wieczoru kochaliśmy się jeszcze dwa razy zanim zapadłam w mocny poalkoholowy sen. Nie wiem, czy coś mi się śniło, ale jeśli tak, to pewnie jakieś koszmary, bo obudziłam się w bardzo kiepskim nastroju. W końcu, tuż przed szóstą rano skacowana, z bólem głowy i rodzącymi się wyrzutami sumienia, wsiadłam do taksówki i wróciłam do domu.

Po powrocie męża czułam się strasznie

Myśl, że go zdradziłam, prześladowała mnie dniami i nocami. W końcu jednak wciągnęła mnie codzienna rutyna, a wspomnienia spędzonej z Andrzejem nocy coraz szybciej blakły. W Sylwestra mąż zabrał mnie do domu Damiana, swojego nowego szefa. Początkowo planowaliśmy jechać ze znajomymi w góry i nie byłam zbyt zachwycona zmianą planów, ale cóż… Wspólne życie wymaga w końcu kompromisów, prawda?

Impreza od początku wydała mi się drętwa. Żona Damiana snuła się po domu z miną nadąsanej księżniczki, a szef mojego męża z całą pewnością nie wylewał za kołnierz. Grubo przed północą był już wstawiony.

– Obiecaj, że zmyjemy się stąd tak szybko, jak się da – poprosiłam męża.

– Nie wypada wychodzić tuż po pierwszych noworocznych toastach – syknął, i podał mi kieliszek z szampanem. – Napij się, wyluzuj. W końcu to tylko impreza… – poradził mi.

Westchnęłam, i postanowiłam jakoś przetrwać te parę nudnych godzin. I wtedy zauważyłam wchodzącego właśnie do salonu wysokiego i przystojnego blondyna. Towarzyszyła mu filigranowa szatynka w jasnej połyskującej sukience. Blondyn również mnie zauważył, a w kącikach jego ust pojawił się lekko ironiczny uśmieszek.

– Proszę, proszę, jaki ten świat mały – powiedział, kiedy do mnie podszedł.

– Co tu robisz? – wykrztusiłam, całkiem zaskoczona jego widokiem.

– Świętuję, a co innego? Przyszłaś sama? – zainteresował się, i w tym momencie podszedł do nas mój mąż.

– Jędruś, ty tutaj? Nie miałeś przypadkiem jechać w Alpy? – mój Jerzy klepnął nowoprzybyłego w ramię, wyraźnie ucieszony jego widokiem.

Po głowie kołatała mi się tylko jedna myśl

– Poznajcie się. To moja żona, Zuzanna, a to Andrzej. Od niedawna razem pracujemy – dodał wesoło.

Wykrztusiłam, że bardzo mi miło, i szybko czmychnęłam do toalety. Kiedy z niej wyszłam, Andrzej czekał na mnie w wąskim korytarzu.

– Panuj nad sobą, kobieto. Trochę sztuki aktorskiej na pewno nie zaszkodzi, w końcu oboje jesteśmy tu ze współmałżonkami – powiedział.

– Nie wspominałeś, że masz żonę – szepnęłam ponownie zaskoczona.

– A jakie to ma znaczenie? – roześmiał się. – No chodź, za parę minut północ. I uśmiechnij się, dziewczyno! Nie chcesz chyba wzbudzić podejrzeń? A swoją drogą, świat naprawdę jest mały. Wygląda na to, że będziemy widywać się częściej – mrugnął do mnie, zanim zostawił mnie w towarzystwie męża, który niczego nie podejrzewał.

Kurczowo zacisnęłam palce na ramieniu Jurka, bo nagle cały pokój zdawał się dookoła mnie wirować.

– Co ci jest? – zaniepokoił się Jerzy, patrząc jak chwieję się na nogach.

– Chyba za dużo wypiłam – skłamałam, mając nadzieję, że ulotnimy się z tego domu jak najszybciej.

Rano obudził mnie gigantyczny kac, a przez cały pierwszy dzień w roku po głowie kołatała mi się tylko jedna myśl – „Co ja najlepszego zrobiłam?!”.

Czytaj także:
„Za namową wróżki rozstałam się z ukochanym. To moja przyjaciółka przekupiła ją, bo chciała odbić mi faceta"
„Siostrzenica nigdy się mną nie zajmowała. Nie przeszkadzało jej, że nawet święta spędzam samotnie, ale do spadku to była pierwsza”
„Ktoś próbował okraść moją babcię metodą >>na wnuczka<<. Zastawiliśmy na złodzieja pułapkę i... okazało się, że go znam”

Redakcja poleca

REKLAMA