Zawsze byłam tą, która dba o wszystko. Dom, dzieci, rachunki, zakupy. Michał… no cóż, on pracował. To znaczy, oczywiście, że pracowałam też ja, ale moja praca była dodatkiem, jakby dekoracją dla tego, co naprawdę się liczyło – rodziny. Z czasem zapomniałam, kim jestem. Gdzieś w tym wszystkim zgubiłam siebie.
Dlatego ten rok miał być inny
Obiecałam sobie, że wreszcie zrobię coś dla siebie. Zapisałam się na jogę – zawsze chciałam spróbować. Potem dorzuciłam malarstwo. Kiedy po raz pierwszy weszłam do sali pełnej sztalug i zapachu farb, poczułam coś, czego dawno nie czułam – ekscytację. Joga z kolei dawała mi spokój, wyciszenie. Po każdej sesji czułam, jakby świat na chwilę zwalniał.
Michał był zadowolony. Na początku.
– To świetnie, że znalazłaś coś dla siebie – powiedział jednego wieczoru, kiedy wróciłam po zajęciach, wieszając matę w szafie.
Tylko że z czasem coś zaczęło się zmieniać. Przestaliśmy razem oglądać filmy wieczorami. Wychodziłam dwa, trzy razy w tygodniu, a Michał coraz częściej rzucał mimochodem uwagi, które miały więcej ostrości, niż chciałam przyjąć do wiadomości.
– Znowu joga? – zapytał któregoś wieczoru, kiedy zamykałam drzwi. – Nie pamiętasz, że mieliśmy obejrzeć film?
– To tylko dwie godziny w tygodniu! – odparłam, próbując nie pokazać frustracji. – Nie mogę cały czas być w domu.
Coraz częściej wracałam do domu z uczuciem, że coś wisi w powietrzu. Michał przestał pytać o moje zajęcia. Nie rzucał już nawet tych kąśliwych uwag, które początkowo mnie irytowały. W zamian za to pojawiła się obojętność. Jakby coś w nim pękło, ale zamiast konfrontacji wolał odsunąć się na bok.
– Jak tam w pracy? – zapytałam pewnego wieczoru, próbując wciągnąć go w rozmowę. Siedzieliśmy przy stole, ja z filiżanką herbaty, on z telefonem w ręku.
– Dobrze – odpowiedział krótko, nie odrywając wzroku od ekranu.
– Michał, coś się dzieje? – spróbowałam ponownie, wpatrując się w jego twarz.
Podniósł wzrok, ale zamiast odpowiedzi wzruszył ramionami.
– Nie, wszystko w porządku. Może to ty za bardzo się zmieniasz – rzucił, a w jego głosie pobrzmiewała nuta chłodu.
Zabolało
Przecież nie chciałam nikogo ranić, nie robiłam nic złego. Czy to, że zaczęłam myśleć o sobie, oznaczało, że muszę płacić cenę w postaci oddalania się od Michała?
Michał za to zaczął coraz częściej zostawać w pracy. Wieczorami wracał później, tłumacząc się nadmiarem obowiązków. Czasem przynosił laptop do domu, siadał z nim przy stole i spędzał godziny, patrząc w ekran. Początkowo myślałam, że faktycznie ma dużo na głowie. Ale z czasem zaczęłam zauważać, że jego telefon wibruje coraz częściej. A kiedy na niego spoglądał, na jego twarzy pojawiał się cień uśmiechu.
– Kto to? – zapytałam raz, żartobliwie, kiedy widziałam, jak szybko odłożył telefon na stół.
– Kolega z pracy. Nic ważnego – odpowiedział szybko. Za szybko.
Czułam, że coś jest nie tak, ale nie chciałam zaczynać kłótni. Może rzeczywiście przesadzałam? Może powinnam bardziej skupić się na tym, żebyśmy znów zaczęli rozmawiać? Nie miałam jednak pojęcia, jak zacząć.
Pewnego wieczoru, gdy szykowałam się na zajęcia jogi, postanowiłam z nim porozmawiać.
– Michał, czy możemy pogadać? – zapytałam, wkładając buty w przedpokoju.
– Teraz? – odparł, nie odrywając wzroku od ekranu laptopa.
– Tak, teraz. Mam wrażenie, że coś się dzieje. Jesteś inny. Zawsze wracasz późno, prawie ze sobą nie rozmawiamy… – przerwałam, bo czułam, że głos zaczyna mi drżeć. – Po prostu powiedz mi, o co chodzi.
Michał zamknął laptopa, westchnął i spojrzał na mnie.
– Nic się nie dzieje, Agnieszka. Raczej zastanów się nad sobą. To ty wprowadzasz jakieś durne zmiany. Ty się zmieniłaś – powiedział chłodno, niemal identycznie jak wtedy przy stole.
– Zmieniłam się? – powtórzyłam, czując, jak gniew zaczyna się we mnie gotować. – Bo wreszcie robię coś dla siebie? Michał, przez lata byłam tą, która zawsze wszystko ogarnia. Dom, dzieci, rachunki. Czy tak trudno zrozumieć, że potrzebuję chwili dla siebie?
Michał wzruszył ramionami.
– Może po prostu nie zauważasz, jak mało cię teraz tutaj jest. Kiedy ostatni raz razem zjedliśmy kolację? Kiedy obejrzeliśmy film? – zapytał, a w jego głosie pojawiła się nuta pretensji.
– Bo zawsze jesteś w pracy! – rzuciłam z wyrzutem. – I teraz to ja jestem problemem, bo nie siedzę w domu i nie czekam, aż wrócisz?
Nie odpowiedział
Odwrócił wzrok, jakby to miało zakończyć rozmowę. Byłam wściekła, ale też czułam, że coś ważnego wymyka mi się z rąk. Wzięłam głęboki oddech, zabrałam torbę i wyszłam na zajęcia, zostawiając go samego w salonie.
Wieczorem, gdy wróciłam, Michała nie było. Na stole leżał jego telefon. Przez chwilę patrzyłam na niego, walcząc z ciekawością. Wiedziałam, że nie powinnam, ale coś we mnie pękło. Sięgnęłam po urządzenie i odblokowałam je.
Pierwszą rzeczą, którą zobaczyłam, była wiadomość od „Karolina”.
„Dziękuję, że zawsze mogę na ciebie liczyć. Mam nadzieję, że wkrótce znów się zobaczymy.”
Ręka mi zadrżała. Kim była Karolina? Dlaczego Michał miał z nią taką relację? I co to znaczyło „zawsze mogę na ciebie liczyć”?
Telefon Michała wciąż leżał na stole, jakby prowokując mnie do dalszego grzebania. Ale nie miałam na to siły. Siedziałam na kanapie, wpatrując się w tę jedną wiadomość, która jak klucz otwierała drzwi do świata, o którego istnieniu nie miałam pojęcia. Kim była Karolina? Koleżanką z pracy? Przyjaciółką? A może kimś więcej?
Michał wrócił godzinę później. Siedziałam w salonie z wyłączonym światłem, czekając na niego. Gdy otworzył drzwi i zobaczył mnie, na jego twarzy pojawił się cień zaskoczenia.
– Co ty tutaj robisz? – zapytał, zamykając za sobą drzwi. – Myślałem, że już śpisz.
Nie odpowiedziałam. Wzięłam głęboki oddech i uniosłam telefon, pokazując mu ekran.
– Kim jest Karolina? – zapytałam prosto z mostu.
Jego twarz natychmiast stężała. Spuścił wzrok i podszedł do stołu, jakby szukał wymówki, która mogłaby go uratować.
– To tylko koleżanka z pracy – powiedział w końcu, ale jego głos był nienaturalnie spokojny.
– Tylko koleżanka? – powtórzyłam, czując, jak narasta we mnie gniew. – Koleżanka, której piszesz, że zawsze może na ciebie liczyć? Z którą musisz się wkrótce zobaczyć? Michał, dlaczego piszesz z nią o tym, co dzieje się w naszym małżeństwie?
Nie odpowiedział od razu. Zamiast tego westchnął ciężko, jakby moje pytania były dla niego nieznośnym ciężarem.
– Bo ona mnie słucha, Aga – wybuchł w końcu. – Bo nie traktuje mnie, jakbym był tylko dodatkiem do twojego nowego życia! Ty jesteś wiecznie zajęta swoimi zajęciami, swoimi nowymi znajomościami, a ja… ja zostałem z tym wszystkim sam.
Jego słowa były jak policzek
Patrzyłam na niego, próbując zrozumieć, co właśnie powiedział.
– Zostałeś sam? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – Michał, ja przez lata byłam tą, która zawsze wszystko ogarnia. Zawsze byłam na pierwszej linii – w pracy, w domu, z dziećmi. A teraz, kiedy wreszcie robię coś dla siebie, to ja jestem winna?
– Nie chodzi o winę – odparł chłodno. – Chodzi o to, że nasz związek się rozpada, a ty nawet tego nie widzisz.
Przez chwilę staliśmy naprzeciw siebie w ciszy, która była cięższa niż wszystkie nasze dotychczasowe rozmowy. W końcu odwróciłam wzrok, czując łzy napływające do oczu.
– Michał, czy to coś więcej? – zapytałam cicho. – Czy z nią…?
– Nie – przerwał mi, zanim dokończyłam pytanie. – Nie, Agnieszka. Nigdy cię nie zdradziłem. To… to tylko rozmowy.
Chciałam mu wierzyć. Naprawdę chciałam. Ale w tej chwili wszystko między nami wydawało się tak kruche, że jedno jego słowo mogło rozbić nas na kawałki.
– Tylko rozmowy? – powtórzyłam gorzko. – Michał, wiesz co jest najgorsze? Że nawet jeśli to prawda, to i tak czuję się zdradzona.
Nie odpowiedział. Po prostu stał tam, patrząc na mnie z czymś, co wyglądało jak wyrzuty sumienia. Ale było już za późno.
Następnego dnia wzięłam wolne z pracy. Nie mogłam się skupić, nie mogłam udawać, że wszystko jest w porządku. Spędziłam pół dnia w kuchni z telefonem w ręku, przeglądając stare zdjęcia – nasze wakacje, urodziny dzieci, zwykłe chwile, kiedy wydawało się, że nic nie jest w stanie nas rozdzielić. Teraz te obrazy były jak z innego życia.
Pod wieczór zadzwoniłam do Magdy, mojej najlepszej przyjaciółki. Spotkałyśmy się w pobliskiej kawiarni. Magda była tą osobą, której mogłam powiedzieć wszystko, a tego dnia potrzebowałam się wygadać.
– Magda, ja nie wiem, co robić – zaczęłam, mieszając herbatę, choć nie zamierzałam jej pić. – Michał… On twierdzi, że nic się nie stało. Że to tylko rozmowy. Ale ja czuję, jakbyśmy byli już na dwóch różnych planetach.
Magda spojrzała na mnie uważnie, jakby próbowała znaleźć odpowiedź w mojej twarzy.
– A jak ty się z tym czujesz? – zapytała w końcu.
– Czuję, że to moja wina – odpowiedziałam, spuszczając wzrok. – Gdybym nie zaczęła tych zajęć… gdybym nie zaczęła myśleć o sobie…
– Agnieszka, przestań – przerwała mi, kładąc dłoń na mojej. – Michał po prostu nie radzi sobie z tym, że przestałaś stawiać go na pierwszym miejscu. To nie twoja wina. Masz prawo robić coś dla siebie. Zawsze byłaś tą, która się poświęcała. Teraz po prostu postanowiłaś, że wystarczy.
Gdy wrócił tego wieczoru, zastał mnie siedzącą w kuchni z pustą filiżanką. Spojrzał na mnie i przez chwilę żadne z nas się nie odezwało.
– Możemy porozmawiać? – zapytał w końcu, jego głos był pełen napięcia.
Michał usiadł naprzeciwko mnie przy stole, jego dłonie nerwowo bawiły się krawędzią kubka. Patrzyłam na niego, próbując znaleźć w jego twarzy odpowiedź na pytania, które zadałam sobie już tysiąc razy. Dlaczego? Jak mogliśmy do tego doprowadzić?
– Agnieszka, ja… – zaczął, ale głos mu się załamał. – Nie wiem, od czego zacząć.
– Może od prawdy – odpowiedziałam chłodno. – Czego ty właściwie chcesz, Michał? Bo ja nie wiem, co myśleć.
Spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam mieszankę żalu i zmęczenia.
– Chcę, żebyśmy znowu byli razem. Ale czuję, że gdzieś po drodze się zgubiliśmy – wyznał. – Kiedy zaczęłaś się zmieniać, nie wiedziałem, jak sobie z tym poradzić. A Karolina… po prostu słuchała. Ale to nigdy nie było nic więcej.
– Wiesz, co jest najgorsze? – zaczęłam. – Że kiedy ja wreszcie zaczęłam robić coś dla siebie, poczułam się winna. Bo ty… bo nasze małżeństwo zaczęło się sypać. A przecież nie chciałam tego. Nie robiłam tego, żeby cię odsunąć. Chciałam po prostu… wreszcie być sobą.
Michał spuścił wzrok, jego dłonie nerwowo pocierały blat stołu.
– Wiem – powiedział cicho. – Ale ja czułem, że przestałem być częścią twojego świata. Jakbyś zostawiła mnie na brzegu, a sama odpływała coraz dalej.
Te słowa zabolały, ale były prawdziwe
Oboje czuliśmy się zdradzeni – on, bo myślał, że stracił mnie przez moje zmiany, ja, bo wiedziałam, że znalazł w Karolinie coś, czego nie potrafił znaleźć we mnie. Przez chwilę panowała cisza, aż w końcu Michał spojrzał na mnie z determinacją.
– Agnieszka, ja nie chcę, żeby to tak się skończyło. Jeśli jeszcze możemy coś uratować… chcę spróbować.
Spojrzałam na niego, a w moim sercu pojawił się cień nadziei. Ale wiedziałam, że to nie wystarczy.
– Michał, musimy to naprawić.
– Dobrze. Spróbujmy.
Nie wiedziałam, dokąd nas to zaprowadzi. Ale jedno wiedziałam na pewno – tym razem muszę walczyć o siebie, nie tylko o nas.
Agnieszka, 34 lata
Czytaj także:
„Teściowa wpuszcza do łóżka gacha za gachem. Płoniemy ze wstydu, bo zachowuje się, jakby nigdy nie miała faceta”
„Młoda żona namawiała mnie do grzechu nie tylko w sypialni. Żeby sprostać jej wymaganiom, musiałem porzucić uczciwość”
„Rodzina wsadziła mnie do domu starców. W Święta udają, że mnie kochają, bo ktoś musi stać przy garach”