„Czułam, że ta kobieta jest uczciwa, więc zaoferowałam jej pomoc. Wyszłam na tym, jak Zabłocki na mydle, była złodziejką”

Załamana kobieta fot. Adobe Stock, KomootP
„Żal było tego słuchać. My z Arkiem, moim mężem, wspólnie pracowaliśmy na życie na przyzwoitym poziomie. Każde z nas dbało o dom i dzieci, poza tym mój mąż był abstynentem. Nie wiedziałam, co to alkohol w domu i awantury. Miałam dużo szczęścia”.
/ 28.08.2022 11:15
Załamana kobieta fot. Adobe Stock, KomootP

Zawsze miałam szacunek dla pań sprzątających w naszej firmie. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak one muszą się nabiegać, żeby wszystko lśniło. Robota jest ciężka, zmianowa, raz trzeba przyjść wczesnym rankiem, innym razem pracuje się do późnego wieczora. Przez osiem godzin nie mają nawet czasu, żeby wypić herbatę i zjeść kanapki przyniesione z domu.

Bo chociaż w moim biurze pracują niby kulturalni ludzie, to włos się na głowie jeży, jak potrafią napaskudzić, czy to w kuchni, czy w ubikacji, czy wokół własnego biurka. A pensje za takie ganianie ze ścierką i odkurzaczem są skromne. Kiedyś sama się zdziwiłam, gdy usłyszałam, ile pani Helenka zarabia na miesiąc.

Żal było słuchać o takich problemach

– To dlatego jeszcze dorabiam po domach – powiedziała.

– Mój Boże, jak pani znajduje na to siłę?! – byłam dla niej pełna podziwu.

– A jakoś muszę – wzruszyła ramionami. – Mąż po zawale, ma rentę, ale to marne grosze. Przepracował trzydzieści lat, a tak go zrobili, że gdyby nie ja, to pewnie pod kościołem by musiał usiąść i żebrać. Córka nam trochę pomaga, ale co ona może, skoro ma dwoje dzieci na utrzymaniu, a ten jej mąż to raz ma robotę, raz ją traci. Mówię pani, zięć to mi się nie udał – pokręciła głową i starła kurz z najbliższego biurka. – Pijący jest – ściszyła głos. – Tyle razy już mówiłam córce, że lepiej by miała, gdyby się z nim rozwiodła. Alimenty by chociaż dostała. A tak tylko czasami dostaje od niego jakieś pieniądze na synów, a sam od niej więcej ciągnie miesiąc w miesiąc.

– No tak… To są takie nieprzyjemne sprawy… – pokiwałam głową.

Żal było tego słuchać. My z Arkiem, moim mężem, wspólnie pracowaliśmy na życie na przyzwoitym poziomie. Każde z nas dbało o dom i dzieci, poza tym mój mąż był abstynentem. Nie wiedziałam, co to alkohol w domu i awantury. Miałam dużo szczęścia, że tak mi się wszystko ułożyło.

Zbliżała się wiosna, a wraz z nią porządki, mycie okien, trzepanie dywanów. Kiedy rozmawiałam o tym z mężem, nagle pomyślałam o pani Helenie. A może by jej dać zarobić, zamiast samemu zasuwać?

– Co o tym sądzisz? – spytałam.

– Dużo nas to nie będzie kosztować.

– Najważniejsze, żebyś ty się nie przemęczyła – odparł. – Ja sobie poradzę z dywanami, ale może faktycznie ta pani Helena pomyje nam okna.

– A to ja sobie panią muszę wpisać w grafik! Bo już trochę tych zleceń mam – powiedziała pani Helena, gdy jej oznajmiłam, że chętnie skorzystałabym z jej usług.

Te ręczniki wydały mi się dziwnie znajome

– Mam nadzieję, że to nie kłopot dla pani? – zatroskałam się, czy aby nie robię jej niedźwiedziej przysługi.

– Ależ skąd! Pieniądze zawsze się przydadzą – uśmiechnęła się. – To co? W sobotę może wpadnę?

– Co mam przygotować, aby wygodnie się pani pracowało? – spytałam.

– Nic. Mam wszystko! Kompleksowa usługa – zapewniła mnie.

Kiedy przyszła w umówionym terminie, okna miałam już przygotowane do mycia, zasłonki i firanki pozdejmowane. Arek przyniósł także z piwnicy niewielką drabinkę, znacznie wygodniejszą i bezpieczniejszą od jakiegoś taboretu. Pani Helena zabrała się do pracy. Nie chciałam jej przeszkadzać, więc wyszłam do drugiego pokoju, kiedy myła okno w sypialni. Po jakimś czasie zajrzałam tam i zapytałam:

– A żadnych gazet do polerowania szyb pani nie potrzebuje? Bo ja to zawsze poleruję gazetami i mam specjalnie w tym celu odłożone, zwłaszcza te, co dobrze chłoną wodę…

– Ja także uważam, że nie ma to jak wypolerowanie papierem – uśmiechnęła się pani Helena. – Ale wolę papierowe ręczniki od gazet, bo farba drukarska lubi zostawiać smugi. A takim ręcznikiem to raz dwa wszystko poleruję – wskazała na kupkę szarych ręczników leżącą przy jej torbie.

Ja jej pomagam jako uczciwej osobie, a ona…

Spojrzałam na nie i… wydały mi się dziwnie znajome. Takie same mieliśmy w naszej firmie, w łazienkach. Szefowa nam powiedziała, że idą ich takie ilości, jakbyśmy wszyscy myli ręce po kilkadziesiąt razy dziennie.

– Ktoś je musi wynosić, bo to przecież niemożliwe… – bezradnie rozkładała ręce, ale jak do tej pory nikogo za jego złodziejską rękę nie złapano.

A tutaj nagle miałam czarno na białym, kto może je wynosić. Ale przecież wcale nie musiało tak być… Pani Helena zauważyła mój wzrok i uśmiechnęła się porozumiewawczo.

– Człowiek radzi sobie, jak umie, żeby wyjść na swoje – oznajmiła, potwierdzając moje przypuszczenia.

Nie wiem teraz, co mam zrobić z tą informacją, biję się z myślami. Z jednej strony pamiętam, jak pani Helenie jest ciężko finansowo, a z drugiej… Przecież wiem, że jak w firmie giną papiery czy ręczniki, to składać się na to muszą wszystkie sprzątaczki. Inne panie więc, które też nie są przecież bogate, płacą za nieuczciwość koleżanki. Nieładnie… Straciłam szacunek i serce do pani Heleny.

Czytaj także:
„Przyjaciółka przygarnęła do domu swojego eks wraz z nową narzeczoną. Musiałam ją uratować i zaaranżowałam >>eksmisję<<”
„Kochałam męża, ale nie potrafił dać mi spełnienia. Myślałam, że tak już musi być, dopóki nie spotkałam Pawła”
„Córka wpadła w rozpacz po tym, jak jej chłopak okazał się draniem. Myślałam, że jej przejdzie, ale sprawa była poważna”

Redakcja poleca

REKLAMA