„Córka nachapała się naszymi pieniędzmi i wyparła się rodziny. >>Uśmierciła<< matkę i ojca, bo wstydziła się, że jest ze wsi”

Załamana matka fot. Adobe Stock, fizkes
„Wyobrażałam sobie straszne rzeczy: Może wpadła w tarapaty. Może ktoś ją skrzywdził? Może nas okłamuje, tak naprawdę wcale nie pracuje, tylko robi złe rzeczy? Odchodziłam od zmysłów przez kilka dni. Ale prawda, którą wyznała, zwaliła mnie z nóg”.
/ 26.05.2022 07:30
Załamana matka fot. Adobe Stock, fizkes

Z trójki naszych dzieci Kasia zawsze sprawiała najwięcej kłopotów. To o niej najwięcej się mówiło na wywiadówkach w szkole, bo ciągle pyskowała nauczycielom. Kiedy stała się nastolatką zaczęła nosić dziwne ubrania, których nikt inny by nie włożył. Wstyd mi było przed całą wsią. Na szczęście, przy jej trudnym charakterze, z nauką nie miała nigdy problemów.

Zdolna była, skubana!

W liceum większość koleżanek myślała o chłopakach, a ona o studiach. Chciałam, żeby została nauczycielką, ale ona wybrała marketing i zarządzanie, w dodatku koniecznie w Warszawie. Nie bardzo wiedziałam, co można po takim kierunku we wsi robić. Jednak studia to studia.

Pozostała dwójka moich dzieci założyła rodziny, ale została u nas w domu. Gospodarstwo było duże i przynosiło spore dochody. Nie brakowało nam więc rąk do pracy ani pieniędzy.

– Może Kaśka po tych studiach będzie profesjonalnie zarządzała naszymi pracownikami sezonowymi – żartował mąż.

Już po pierwszym roku za dobre wyniki w nauce córka otrzymała stypendium zagraniczne we Francji. Oznajmiła nam wtedy, że będzie potrzebowała więcej pieniędzy na utrzymanie, bo tam są dużo wyższe ceny.

Mąż stwierdził, że robi karierę jak mężczyzna, a nie jak kobieta. Ja byłam zaskoczona. Rozumiałam studiować w Warszawie, ale w Paryżu! „Po co jechać tak daleko, skoro u nas też są szkoły” – myślałam. Ale w gruncie rzeczy byliśmy z niej dumni.

Przysyłała maile, które czytała nam jej starsza siostra. W drugim semestrze przyjechała na Wielkanoc. Opowiedziała dużo ciekawych rzeczy o Paryżu i swoim życiu. Zapytała też, czy może zostać na jeszcze jeden rok.

– Może udałoby mi się szybciej skończyć studia – przekonywała. – Miałabym wtedy dyplom zagranicznej uczelni.

Skoro tak dobrze jej idzie, to czemu nie?

W wakacje przyjechała do domu tylko na tydzień. Na uniwersytecie poznała bowiem znajomych z całego świata i dostała dużo zaproszeń w różne ciekawe miejsca, o których ja tylko czytałam w gazetach.

Zaproponowaliśmy, aby w ramach rewanżu zaprosiła swoich przyjaciół do nas do domu. Uśmiechnęła się tylko i powiedziała, że może w przyszłym roku, bo w tym wszyscy mają już jakieś plany.

Każdy w domu czuł, że Kaśka się zmieniła. Zachowywała się jak dama z wyższych sfer. Mąż zauważył nawet, że z takimi manierami trudno jej będzie znaleźć chłopaka na wsi. Tu nikt przecież nie jada ślimaków ani żabich udek, których smaku ona nie mogła się wprost nachwalić.

W październiku Kasia przysłała zdjęcia swojego nowego chłopka. Spędziła kilka dni u jego rodziny na południu Francji. Jego ojciec jest właścicielem dużej firmy budowlanej i prowadzi interesy w całej Europie. Mama to lekarz chirurg.

Na zdjęciach oglądaliśmy całą rodzinę, piękny prywatny jacht i dom z basenem. Pomyślałam, że mając takie życie, nie wróciłabym na wieś. Mąż stwierdził krótko, że mu się to nie podoba.

– To nie te sfery – mówił. – Jeszcze zrobi jej dziecko i zostawi.

Moja druga córka na to, że z samych alimentów mogłaby żyć jak królowa. Ja nie powiedziałam nic. Oczywiście zaprosiliśmy jej chłopka i jego rodziców do nas. Kasia jednak napisała, że ma dużo nauki i nie będzie miała czasu przyjechać. Zdecydowała się skończyć ostatnie dwa lata studiów w ciągu jednego roku.

Przyszło Boże Narodzenie. Kasia znowu nie miała czasu, aby przyjechać. Protestowaliśmy, bo przecież to najważniejsze święto w roku. Ona napisała nam jednak, że będzie jeszcze dużo wspólnych świąt. Pod koniec stycznia były chrzciny jej siostrzenicy. Na nie także nie mogła przyjechać. Moja druga córka była wściekła. Zadzwoniła do Kasi i krzyczała:

– Co ty sobie wyobrażasz?! Jak podłapałaś syna milionera, to możesz olewać swoją rodzinę?!

Maile od Kasi przychodziły coraz rzadziej

Bardzo chciałam zobaczyć moje dziecko w kolejną Wielkanoc. Zadzwoniłam do niej i powiedziałam jak bardzo tęsknię. Milczała przez dłuższą chwilę. W końcu powiedziała, że przyjedzie.

Wyjechałam po nią na lotnisko do Warszawy i... prawie nie poznałam własnej córki. Elegancki kostium, duże okulary przeciwsłoneczne – prezentowała się jak bohaterka serialu „Dynastia”. Zamiast plecaka, z którym wyjeżdżała jako studentka, miała walizkę na kółkach.

Przywitała się serdecznie, ale potem, w samochodzie niewiele mówiła. Na studiach świetnie. Z chłopakiem też. Zauważałam, że pachnie ładnymi perfumami.

– To Chanel nr. 5 – odpowiedziała.

A gdy spytałam, czemu jest taka małomówna, stwierdziła, że lot był męczący. W domu od razu położyła się spać. Przez dwa dni pobytu nie mówiła zbyt wiele. Pytałam, czy ma jakieś kłopoty. Wszystko było w porządku. Minął weekend i odwiozłam ją na lotnisko. Czułam, że dużo się w niej zmieniło. „Może za jakiś czas wszystko mi opowie” – myślałam.

Dyplom obroniła bez najmniejszego problemu. Zadzwoniła do nas uradowana. Ustawiliśmy telefon tak, żeby wszyscy mogli ją słyszeć.

– Mamo, tato dostałam nagrodę rektora – mówiła. – Jestem najlepsza na roku. Mam też propozycję pracy w międzynarodowej firmie. Będę zarabiała trzy i pół tysiąca euro. Czy to nie wspaniale?

– To znaczy, że nie wracasz do domu? – zapytał mój mąż.

– Nie. Zostaję na razie we Francji. Nie będę też mogła przyjechać do domu na wakacje, bo przecież mnie firma nie wypuści od razu po zatrudnieniu.

Zrobiło nam się przykro, ale nie mogliśmy z mężem protestować. Przecież to świetna praca za ogromne pieniądze.

Najważniejsze, aby była szczęśliwa

Przy kolacji nikt się nie odzywał. Czułam, że moja druga córka zazdrości siostrze. Syn też był skwaszony. Powiedział, że prędzej mu kaktus na ręku wyrośnie, niż Kaśka wróci na wieś.

Kilka tygodni później napisała, że firma wysyła ją w delegację do USA. Wiedziałam, że to oznacza, iż szybko jej nie zobaczymy. Po powrocie ze Stanów także nie znalazła czasu na wizytę w domu. W końcu oświadczyłam jej, że to ja ją odwiedzę.

Odmówiła i się rozłączyła. Przestała też odbierać telefony ode mnie. Teraz naprawdę byłam przestraszona. Wyobrażałam sobie straszne rzeczy: „Może wpadła w tarapaty. Może ktoś ją skrzywdził? Może nas okłamuje, tak naprawdę wcale nie pracuje, tylko bierze narkotyki i robi złe rzeczy”.

Najchętniej od razu wsiadłabym w samolot i poleciała do Paryża, aby ją odnaleźć. Tylko jak. Zmieniła adres, a nie mieliśmy nowego. Nie znaliśmy nawet nazwiska jej adoratora. Nie poznaliśmy żadnych przyjaciół z Francji. Odchodziłam od zmysłów przez kilka dni. Nagle telefon. Kaśka. Zapytała, co u nas słychać, jakby nic się nie stało.

– Dlaczego nie odbierałaś? – wykrzyknęłam. – Co się z tobą dzieje? To przez tego chłopaka? Od kiedy go poznałaś prawie z nami nie rozmawiasz. Dlaczego nam go nie przedstawiłaś? A może ta praca to blef, a ty robisz nie wiadomo co! Masz wracać do Polski! Ale już! Słyszysz?! – słowa same się ze mnie wylewały.

– Mamo, powiem ci prawdę, bo już nie mam siły tego ciągnąć – wzięła głęboki oddech. – Powiedziałam wszystkim, że jestem sierotą.

– Co? – oniemiałam.

– Zrozum, to jest inny świat. Nie mogę przedstawiać takiemu chłopakowi jak Pierre rodziców rolników. 

– Wyparłaś się rodziny? Wstydzisz się nas? – nie mogłam w to uwierzyć.

– Kocham was, ale chcę prowadzić inne życie...

Moja córka się nas wyrzekła

Rozpłakałam się i rzuciłam słuchawkę. Po tym wszystkim, co dla niej zrobiliśmy. Kasia zadzwoniła za chwilę, ale nie odebrałam. Nie wiem, czy będę umiała jej wybaczyć...

Byłam dumna z Kaśki, że tak jej się powiodło za granicą. Ale tęskniłam za nią i coraz bardziej martwiło mnie, że córka się zmienia.

Czytaj także:
„Narodziny wnuczka miały być cudem, a stały się tragedią. Synowa straciła życie, a syn z rozpaczy stoczył się na samo dno”
„Siostra okrada swoją córkę. Gdy dałam małej pieniądze na chrzest, urodziny czy komunię, jej matka wydała je na siebie”
„Zaszłam w ciążę, gdy miałam 17 lat. Odtrącałam ojca dziecka, bo nie chciałam, żeby był ze mną z litości”

Redakcja poleca

REKLAMA