„Córka już zapomniała, ze latami ładowałam w nią pieniądze. Ta niewdzięcznica nie chce mnie nawet zabrać na wakacje”

Po każdej kłótni partner po prostu znikał fot. Adobe Stock, Zadvornov
„Wszystko dla niej było jasne: skoro moja córka lubi wyjazdy i stać ją na nie, dlaczego nie mogłaby zabierać, przynajmniej na niektóre, matki? W teorii nic nie stało temu na przeszkodzie. Ja jednak dobrze znam Adelę i… cóż, muszę to powiedzieć: moja jedynaczka jest straszną egoistką! Często czułam, że zupełnie jej nie interesuję”.
/ 22.01.2023 19:15
Po każdej kłótni partner po prostu znikał fot. Adobe Stock, Zadvornov

Cieszyłam się, że mojej córce dobrze się powodziło. Miała dobrą pracę i stać ją było na wiele. Nie to co mnie. Odkąd przeszłam na emeryturę, musiałam liczyć się z każdym groszem, mimo że – jak to kobieta– lubiłam i zakupy, i podróże. Teraz jednak na niewiele było mnie stać, niemal całe dnie spędzałam w czterech ścianach.

Kiedyś było zupełnie inaczej

Pracowałam jako radca prawny w dużym przedsiębiorstwie i miałam wysoką pensję. Kupowałam modne ciuchy i buty, stać mnie było na regularne wizyty u fryzjera i kosmetyczki, a także od czasu do czasu na jakąś zagraniczną wycieczkę. Uwielbiałam takie podróże. Sprawiały, że z nową siłą i zapałem znów siadałam za swoim biurkiem. Bardzo mi teraz brakowało tego spojrzenia na świat…

– Przecież mogłabyś gdzieś pojechać z Adą, ona tak często wyjeżdża – Krysi, mojej znajomej ten pomysł wydawał się sensowny.

Wszystko dla niej było jasne: skoro moja córka lubi wyjazdy i stać ją na nie, dlaczego nie mogłaby zabierać, przynajmniej na niektóre, matki? W teorii nic nie stało temu na przeszkodzie. Ja jednak dobrze znam Adelę i… cóż, muszę to powiedzieć: moja jedynaczka jest straszną egoistką! Często czułam, że zupełnie jej nie interesuję. Zupełnie jakby zapomniała, że pomagałam jej finansowo nie tylko wtedy, gdy studiowała (to przecież normalne), ale nawet kiedy już znalazła swoją pierwszą pracę. Dostała najniższą pensję i dalej nie potrafiła samodzielnie się utrzymać. Ciągle ode mnie pożyczała, a to na czynsz, a to rachunek za prąd czy jakiś ciuch, który wpadł jej w oko. Potem oczywiście dzwoniłam i mówiłam, że nie musi mi oddawać. Ada zawsze dziękowała i cieszyła się z tych paru groszy, a ja czułam, że jako matka zachowuję się fair. Bardzo to było dla mnie ważne i miłe. Teraz jednak widzę, że to wszystko obróciło się przeciwko mnie. Dotąd bagatelizowałam swoje potrzeby, a córka jakby zupełnie nie zdawała sobie sprawy, że sytuacja diametralnie się zmieniła, i teraz to ja potrzebuję nie tylko, żeby mnie czasem psychicznie wspierała, ale żeby też od czasu do czasu pomogła mi finansowo. Dalej była skupiona tylko na sobie. Nie interesowała się ani tym, co u mnie, ani tym, czy niezbyt wysoka emerytura w ogóle na cokolwiek mi wystarcza.

– Mam kilka dni zaległego urlopu, może wreszcie go wybiorę – powiedziała pewnego dnia, kiedy zadzwoniłam, żeby zapytać, co u niej.

Okazało się, że rozgląda się za jakąś ofertą last minute. Szczegółowo zrelacjonowała mi gdzie i za ile można polecieć, dzięki czemu czułam, że znowu jestem w centrum wydarzeń.

– Tydzień w Grecji kosztuje tylko kilkaset złotych – mówiła, a ja już widziałam te plaże, to błękitne morze!

Obiecałam sobie przez najbliższe tygodnie mocno zaciskać pasa i zbierać na taki wyjazd. Chciałam zaproponować Adzie, żebyśmy pojechały gdzieś razem… Wiedziałam, że i tak wybierała się sama, bo nie miała ani mężczyzny, ani żadnej bliskiej przyjaciółki mającej ochotę na taki wyjazd.

Razem byłoby nam raźniej

– No oczywiście, że sama za siebie zapłacę – wyjaśniłam Krystynie i dodałam, że nie chcę obciążać dziecka.

Adeli nie mówiłam o swoim planie, nie byłam przecież pewna, czy uda mi się zebrać potrzebną kwotę. Kiedy córka powiedziała, że znalazła wreszcie ofertę, na którą jest niemal zdecydowana, tylko nie uzgodniła w pracy terminu wyjazdu, aż podskoczyłam do góry z radości. Miałam wszystkie potrzebne pieniądze i już chciałam powiedzieć, że mogę jechać razem z nią, ale nie zdążyłam.

Lecę do tej Grecji, mamo, mówiłam ci, prawda? No właśnie. A mogłabyś w tym czasie zająć się Piratem?

Pirat to kot, którego kilka miesięcy wcześniej przygarnęła ze schroniska. I teraz chciała mi go podrzucić! Wymigałam się od odpowiedzi, mówiąc, że akurat ktoś puka, i odłożyłam słuchawkę. Pod powiekami poczułam łzy bezsilności i rozczarowania. Nie spodziewałam się tego zupełnie, choć przecież mogłam. Doskonale znałam przecież swoje dziecko i wiedziałam, że dla Ady ważne jest tylko jej własne dobro. Ona jak zwykle myślała tylko o sobie. Jakoś się pozbierałam, a potem szybko wykręciłam numer Krysi. Ona nieraz namawiała mnie na jakąś wspólną wycieczkę, może chciałaby teraz?

– Poważnie mówisz? – zapytała.

– Tak! – potwierdziłam.

– Super! Zaczynam działać! – oznajmiła Krysia i rzeczywiście w ciągu dwóch dni znalazła dla nas tygodniową wycieczkę do Turcji, w zupełnie przyzwoitej cenie.

Nie ma wyjścia, sama muszę o siebie zadbać

– Niestety, jest w tym samym terminie co wyjazd twojej Ady – powiedziała, bo napomknęłam jej wcześniej o tym, że miałam zająć się Piratem.

– Trudno – odpowiedziałam, bo już wiedziałam, co zrobię.

Skoro moja córka myśli tylko o sobie, mnie chyba pozostaje zrobić to samo. Kiedy więc kilka dni później ponowiła pytanie o opiekę nad kotem, odparłam, że mam inne plany.

– Inne plany? Ty, mamo? Jakie? – dopytywała wyraźnie zdumiona.

– Otóż wybieram się z Krysią dokładnie w tym samym terminie do Turcji – powiedziałam, nie kryjąc podekscytowania. – Już nie mogę się doczekać, kiedy włożę kostium i popływam w ciepłym morzu…

Nie minął tydzień, a moje marzenie się spełniło! Ależ to było cudowne lenistwo. Bo egoizm jest zdrowy!

Czytaj także:
„Miałam jedną zasadę: nigdy nikomu nie pożyczam pieniędzy. Złamałam ją raz. Straciłam kasę i przyjaciółkę”
„Mąż dawał mi 200 zł miesięcznie, a resztę pieniędzy wydawał na kochankę. Nie pracowałam, więc nie miałam głosu”
„Koleżanka zazdrościła mi pieniędzy i pozycji. Sama nie umiała zapracować na swój sukces, więc odebrała wszystko mnie”

Redakcja poleca

REKLAMA