„Ciotka potępiała mamę za kolejną ciążę i nakłaniała do zabiegu. Jej będzie miał kto podać szklankę wody na starość”

Kobieta, która wpadła fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS
„Choć wydarzyło się to kilkadziesiąt lat temu, do dziś pamiętam wizytę eleganckiej cioci z wielkiego miasta. Rozmawiała wtedy z naszą mamą i namawiała ją na coś strasznego. Chciałam czy nie – słyszałam ją doskonale. Słoik z kiszonymi ogórkami prawie wypadł z rąk”.
/ 12.05.2022 12:27
Kobieta, która wpadła fot. Adobe Stock, LIGHTFIELD STUDIOS

Przyjechała do nas ciocia. Z daleka, z wielkiego miasta. Śliczna i zadbana, nosiła się elegancko, miała pantofle na obcasach i złote kolczyki w uszach. Razem ze swoim mężem, wujkiem Karolem, tworzyli piękną parę, jak z obrazka. Mieli dwoje małych dzieci – czteroletnią Elżunię i rocznego Adama. Zamierzali zostać u nas przez cały tydzień.

Ciocia i mama siedziały w kuchni i rozmawiały. Chyba od godziny. Miałam nadzieję, że sprzątając znajdującą się obok spiżarnię, nie będę im przeszkadzała. Weszłam do ciasnego, wypełnionego półkami pomieszczenia i zaczęłam wycierać kurze.

Szuranie przesuwanych słoików, brzęk potrącanych butelek i tak nie zagłuszył rozmowy obu pań.

Chciałam czy nie – słyszałam ją doskonale

Było nas wtedy w domu pięcioro rodzeństwa, najmłodszy braciszek miał rok. Z rozmowy wynikało, że wkrótce straci przywilej bycia najmłodszym, bo pojawi się następne dziecko, to znaczy szóste. Ciocia strofowała mamę:

– Tak nie można, Jadziu! Co rok prorok! Czyś ty oszalała? Zdrowie sobie zrujnujesz! Nie ma się czego bać, to w końcu lekarz robi. Dostaniesz znieczulenie i będzie po sprawie – namawiała mamę na zabieg.

Mama na to, że przerwanie ciąży dużo kosztuje i że nie ma pieniędzy.

– A na wychowanie będziesz miała? Na jedzenie, na szkołę, na lekarza!? – krzyknęła ciotka. 

Mama milczała, a mnie słoik z kiszonymi ogórkami prawie wypadł z rąk. Kłótnia trwała.

– Ja na twoim miejscu ostatnią wartościową rzecz bym sprzedała! – uniosła się ciocia.

– Dał Bóg dzieci, da i na dzieci – odezwała się w końcu mama. Powiedziała to twardo, zdecydowanie. – A dar od Boga odrzucać – grzech – dodała.

Nie dogadały się. Na drugi dzień elegancka ciocia wraz z rodziną wyjechała do swojego wielkiego miasta. Nigdy nikomu aż do tej chwili nie przyznałam się, że podsłuchałam tę rozmowę. Zwyczajnie było mi wstyd.

Za siebie, bo potajemnie weszłam w posiadanie cudzego sekretu; za mamę, no bo rzeczywiście, mało to nas miała? I za ciotkę, bo słusznie czy nie, to jednak kto to widział tak na naszą mamusię naskakiwać?!

Mały człowiek przyszedł na świat po mniej więcej pięciu miesiącach. Pamiętam, że z początku wszyscy – mówię tu o najstarszym rodzeństwie – byliśmy mu niechętni. Jednak gdy pokazano nam nowego braciszka, lody stopniały w mgnieniu oka. Był taki śliczny!

Chowali się prawie jak bliźniacy z półtorarocznym bratem, jednak to ten najmłodszy zawsze był przez wszystkich hołubiony i rozpieszczany. Na pytanie, kogo z rodzeństwa kocham najbardziej, zawsze odpowiedziałabym, że właśnie jego. Tego, którego miało nie być.

Byliśmy dla rodziców najważniejsi na świecie

Rodzice musieli bardzo ciężko pracować, żeby wyżywić, ubrać i wykształcić całą gromadkę. I choć nie mogli nam zapewnić takich frykasów czy zabawek, jakie miały inne dzieci, nigdy nie chodziliśmy głodni ani zaniedbani. Byliśmy dla rodziców najważniejsi na świecie, a oni byli dla nas świętością.

Doczekali pięknej, pogodnej starości, kiedy każdy z nas starał się, jak mógł, dogadzać im, odwiedzać jak najczęściej, troskliwie pielęgnować w czasie choroby. A ciocia z wielkiego miasta?

Zgodnie ze swoim życzeniem, nie urodziła już więcej dzieci i starość miała samotną. Wuj umarł przedwcześnie, ukochany syn zginął w wypadku, a rozpieszczona  córka rzadko ją odwiedzała. Myślę, że czasem żałowała swoich wyborów…

Czytaj także:
„Mam 40 lat i jestem singielką. Rodzina zadręcza mnie pytaniami o męża i dzieci, ja czekam na... konesera”
„Znamy się 40 lat, a Kazia obrabia mi tyłek. Od lat nie tykam alkoholu, a ona rozpowiada, że jestem pijaczką”
„Przez 20 lat naszego związku unikał tematu ślubu. Kiedy zakochał się w młódce, z dnia na dzień wyrzucił mnie za drzwi”

Redakcja poleca

REKLAMA